konsternacje.
- Mysli pan, ze on jeszcze zyje? Harry? - zapytala cicho, patrzac mu prosto w oczy. - Ze mamy szanse na zwyciestwo?
Severus zrobil krok jej w strone, podkopujac przypadkowo jedna z fiolek, ktora Granger musiala przegapic. Jej oczy rozszerzyly sie, kiedy zobaczyla wyraz jego twarzy.
- Nie wiem, czy wy macie jakiekolwiek szanse, ale ja zmiote z powierzchni ziemi kazdego, kto stanie mi na drodze. I jezeli w tej wojnie ma byc jakikolwiek zwyciezca... to zapewniam cie, ze nie zostanie nim ani Dumbledore, ani Czarny Pan.
Dziewczyna przez chwile po prostu wpatrywala sie w niego szeroko otwartymi oczami i Severus widzial wyraznie, jak wypelniaja sie one po kolei niedowierzaniem, przerazeniem i bolem...
- Czyli juz go nie zobacze... - wyszeptala cicho, przelykajac sline.
Severus nie mial zamiaru tracic juz ani chwili dluzej. Odsunal sie i przykleknal, wylawiajac z blota porzucona fiolke i wycierajac ja o skraj peleryny. Ale dziewczyna najwyrazniej nie miala zamiaru dac za wygrana. Kiedy Severus chowal fiolke do kieszeni, uslyszal jej zduszony szept:
- Kiedy juz go pan znajdzie...niech pan mu powie, ze mylilam sie co do pana. I ze... juz rozumiem.
Severus rzucil jej przeszywajace spojrzenie, wykrzywiajac wargi w szyderczym grymasie, aby dac jej do zrozumienia, ze tego typu, bezuzyteczny belkot kompletnie go nie interesuje.
I w tej samej chwili powietrze zadrzalo, wypelniajac swiat zielenia i dobiegajacym z niewiadomego kierunku, msciwym glosem:
- Avada Kedavra!
Niespodziewanie rzucona klatwa trafila prosto w plecy stojacej nad nim Granger...
...i Severus patrzyl ogluszony, jak jej oczy uciekaja w glab czaszki, napelniajac sie lodowata pustka, a twarz zastyga, pozbawiona ulatujacej z niej duszy.
Bezwladne cialo opadlo prosto na niego, oslaniajac go przed kolejna klatwa, ale zanim zdazyla nadleciec, Severus blyskawicznie odnalazl cel i poslal prosto w stojacego wsrod klebow dymu Smierciozerce najbrutalniejsza klatwe, jaka znal:
- Lacrima!
Powietrze przeszylo rozsadzajace bebenki wycie, kiedy cialo mezczyzny upadlo w bloto, wijac sie w nim niczym larwa, z ktorej powoli, cal po calu, z niemal chirurgiczna precyzja, usuwana jest skora...
Rozejrzal sie wokol, ale nie dostrzegl juz nikogo, kto moglby mu zagrozic, wiec ostroznie odsunal na bok martwe cialo i podniosl sie.
Spojrzal na dlugie, jasnobrazowe wlosy, rozrzucone na ziemi i wpatrzone w pustke, piwne oczy. Jej zastygle rysy bardziej przypominaly teraz twarz woskowej lalki niz pochlonietej nauka, skupionej uczennicy, ktora zawsze uwazal za niezwykle przemadrzala, a ktora ostatecznie okazala sie... wyjatkowo... blyskotliwa.
Mogla osiagnac wiele. Ze swym pedem do wiedzy i nieograniczonym umyslem mogla zdobyc niemal wszystko. I ten pusty, nieruchomy wyraz twarzy... nie pasowal do niej.
Ale taka byla cena. I Severus od poczatku wiedzial, ze moze byc naprawde wysoka.
Przykleknal i polozyl dlon na jej oczach, zamykajac wciaz jeszcze cieple powieki.
Wrzask powalonego Smierciozercy przeksztalcil sie juz w zaledwie przedsmiertne rzezenie, kiedy Severus wyprostowal sie, zamierzajac jak najszybciej oddalic sie z tego miejsca, ale tupot stop we mgle zmusil go do uniesienia rozdzki i zachowania
