sprobuje sie zblizyc. Ale nie mial innego wyjscia. Musial tylko... - spojrzal na stojaca obok dziewczyne - musial wzbudzic w nich niepewnosc, co do swoich intencji.

Wolna reka zlapal ja za wlosy, przyciagajac do siebie i prowadzac przed soba niczym tarcze, z przystawiona do glowy rozdzka.

- Stoj! - uslyszal glos Rowle'a.

Bardzo dobrze. Z takimi idiotami jak on nie powinno byc wiekszych problemow.

- Opusc te rozdzke, Rowle. Szukam Yaxleya. Scigaja mnie aurorzy. Odkryli, ze jestem po waszej stronie i probuja mnie zabic.

Zobaczyl na twarzy Smierciozercy niezdecydowanie i scierajace sie ze soba mysli.

- A po co ci ta mala suka? - zapytal wskazujac glowa na stojaca spokojnie Ginny.

- Zabezpieczenie - wycedzil Severus. - Nie mam czasu ci sie tlumaczyc. Gdzie on jest?

Spojrzenie Smierciozercy zaglebilo sie w oczach Severusa, probujac wyczuc falsz, potem przenioslo sie na Ginny, a pozniej na sciane otaczajacego ich dymu.

- Na lewo - wymamrotal Smierciozerca. - Ale jezeli cos knujesz... - powiedzial, podchodzac blizej i wyszczerzajac bezzebne usta tak, jakby chcial gryzc. - To musisz byc szalencem, wchodzac samotnie pomiedzy nas wszystkich.

- Takim samym szalencem, jak on? - zapytal Severus, wskazujac glowa na Dumbledore'a i wykrzywiajac szyderczo wargi.

Po minie Rowle'a wywnioskowal, ze mezczyzna kompletnie nie zrozumial jego riposty. Ale i bardzo szybko przestal zwracac na niego uwage, kiedy na skraju sciany dymu pojawily sie sylwetki kilkorga czarodziejow i wszyscy straznicy rzucili sie do wyeliminowania zagrozenia.

Severus blyskawicznie ruszyl dalej, wciaz trzymajac dziewczyne przed soba.

Bijacy od wiru zar niemal przypalal skore, kiedy przesuwal sie za plecami atakujacych Dumbledore'a Smierciozercow, poszukujac charakterystycznych, jasnosiwych wlosow Yaxleya.

Az do tej pory jego plan wydawal sie oczywisty i klarowny, ale wciaz brakowalo mu tego ostatecznego elementu, ktory pomoglby mu przekonac te krwiozercze bestie, ze jest po ich stronie. Czegos, co uciszyloby ich raz na zawsze, by juz nikt nie stanal mu na drodze do odnalezienia Pottera.

Czas uciekal. Severus niemal czul, jak przeplywa mu przez palce. Dyskusja z Yaxleyem mogla pochlonac kolejne minuty, a zaatakowanie go otwarcie wsrod tylu Smierciozercow, aby wyciagnac z niego informacje, ktorych mogl przeciez wcale nie posiadac, bylo rownoznaczne samobojstwu.

Musial... im pomoc.

Odwrocil glowe, spogladajac na dyrektora. Severus niemal czul bijaca od niego moc. Dumbledore zataczal rozdzka szerokie kregi, wzbijajac w powietrze jezyki ryczacego ognia. Dopoki dyrektor otaczal sie pierscieniem szatanskiej pozogi, nikt nie mogl mu nic zrobic. I nikt nie znal sposobu, aby to powstrzymac.

Rozejrzal sie po coraz bardziej zirytowanych twarzach Smierciozercow.

Potrzebowal czegos, co zatrzyma to wirujace szalenczo, smiercionosne kolo. Czegos, co mozna wrzucic w szprychy i patrzec jak wszystko sie rozpada.

Do jego oczu naplynela gleboka, gesta ciemnosc, a dlon mocniej zacisnela sie na rudych wlosach.

Chyba mial cos takiego...

Jego spojrzenie

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату