przyciagnela jasnowlosa glowa Yaxleya. Ruszyl przed siebie, ciagnac Weasleyowne za soba.

- Witaj, Yaxley - powiedzial, podchodzac do zlanego potem mezczyzny. - Wydaje mi sie, ze macie tu niewielki problem.

- Severus... - Usta Smierciozercy rozciagnely sie w kpiacym usmiechu. - No prosze... Zaskakujace, ze jeszcze zyjesz, skoro wszyscy chca cie dopasc...

- Mam wiele talentow - odparl spokojnie Severus, patrzac mu prosto w oczy.

- Po co tu przyszedles? Wiesz, ze wystarczy jedno moje slowo i zaniesiemy cie Czarnemu Panu na tacy.

Severus bez mrugniecia wytrzymal jego kasajace spojrzenie.

- Ale wowczas to, co pragnie zdobyc Czarny Pan, przepadnie na zawsze. I nie chcialbym byc w skorze tego, ktory go tego pozbawi.

Cos w szarych czach Yaxleya zamigotalo.

- No wiec powiedz mi, dlaczego nie mialbym cie po prostu zabic i ci to odebrac?

- Sprobuj - odparl spokojnie Severus. - Jezeli jestes az tak pewien, ze Czarny Pan wynagrodzi cie za zabicie jedynej osoby, ktora moze mu pomoc odebrac moc Pottera, to zycze ci powodzenia. Obaj dobrze wiemy, ze nie mozesz mnie zabic - wyszeptal Severus, podchodzac nieco blizej. - Nie takie rozkazy otrzymaliscie.

- Ale mozemy sprawic, ze bedziesz blagal o smierc - odparl Yaxley i Severus ujrzal unoszace sie wokol rozdzki Smierciozercow, ktorzy blyskawicznie zareagowali na niewerbalny rozkaz Yaxleya.

- Powiedz mi... - wyszeptal Severus jeszcze nizszym, niemal kamiennym glosem. - Skoro uwazasz sie za tak doskonale poinformowanego... czy sadzisz, ze ryzykowalbym swoje zycie, przychodzac tutaj, gdybym nie byl po waszej stronie? - Wyczul wahanie. Doskonale. - Myslisz, ze bralbym ze soba te glupia smarkule jako zywa tarcze? Znasz Weasleya? To jego corka.

Spojrzenie Yaxleya przenioslo sie na wpatrujaca sie tepo w pustke dziewczyne. W tej samej chwili jeden ze Smierciozercow wysunal sie zza pozostalych, podszedl blizej i pochylil sie do ucha Yaxleya. Severus rozpoznal go. Towarzyszyl Nottowi, ale gdy zostali zaatakowani przez aurorow i Nott zginal, uciekl z pola walki razem z tymi, ktorzy pozostali przy zyciu.

Merlinie, gdyby wtedy stanal po niewlasciwej stronie...

Ponownie poczul na sobie przeszywajacy wzrok Yaxleya.

- Powiedzmy, ze uwierzylem ci na tyle, aby nie rozwalic cie od razu i abys mial szanse przedstawic swoje argumenty... - wyszeptal gardlowym glosem mezczyzna, podchodzac o krok blizej i wbijajac w niego lodowate spojrzenie. - Czego chcesz?

- Jednej malej informacji. W zamian za przysluge - odparl Severus. - Powiesz mi, gdzie przebywa Malfoy. A ja pozbede sie waszego niewielkiego problemu...

Spojrzenie mezczyzny poszybowalo ku wirujacej scianie ognia i stojacemu w samym srodku Dumbledore'owi, a z jego ust wydobylo sie rozbawione prychniecie.

- Jak niby chcesz tego dokonac? Spojrz - potoczyl dlonia wokol. - Tylu z nas nie potrafilo nawet do niego podejsc, a ty chcesz go powstrzymac w pojedynke? Nie rozsmieszaj mnie. Myslisz, ze cie nie znam, Severusie? Zawsze byles podstepnym wezem, ale tylko szaleniec moglby pomyslec, ze uwierze w takie brednie.

- Nie zamierzam do niego podchodzic - odparl spokojnie Severus, patrzac wprost w swidrujace go oczy. - Daj mi tylko wolne pole i przekaz wszystkim, ze maja zakaz atakowania.

Widzial, jak jasne brwi mezczyzny marszcza sie w wyrazie konsternacji. Niemal

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату