Jednak prawdziwym dowodem rosnacego zaufania bylo to, ze pozwolila rozczochranemu brzdacowi poplynac z nim na ryby.
– Gotowy?
– Pewnie. – Maly zerwal sie na rowne nogi i wycelowal palcem w Sare. – Zostawiam cie, mamo! Ty nie plyniesz!
– Wiem, robaczku. Mam nadzieje, ze cos zlapiecie.
– Tylko my plyniemy.
– Nie zartuj.
– Moze pozwolimy ci poplynac z nami nastepnym razem, ale bede musial zapytac Jarla. To meska sprawa.
– Och, dobrze.
– A teraz plyniemy. Czesc!
Kiedy wstala, zeby im pomachac, juz chciala zabronic im tej wyprawy. Jej usmiech stal sie sztuczny, skulila sie jak z zimna. Opiekuj sie moim dzieckiem, mowilo jej spojrzenie.
Zganila sie w myslach za swoja glupote. Jarl kocha malego i z pewnoscia nie dopusci do sytuacji, w ktorej mogloby mu cos zagrazac.
Kiedy dotarli do chlodniejszej czesci jeziora, Jarl rzucil kotwice.
– Jestesmy gotowi?
– Pewnie. – Kip uwielbial nakladac robaki, a jeszcze bardziej zarzucac wedke. Jego szanse wylowienia ryby byly znikome, bo zachowywal sie z taka gwaltownoscia, ze na pewno wyploszyl wszystkie w promieniu kilku kilometrow. Jarl rozwazal mozliwosc zamiany wedek w odpowiednim momencie. Jednak po kilku minutach Kip przestal sie usmiechac i twarz mu sie zasepila.
– Musimy wracac – oznajmil.
– Chyba nie jestes juz zmeczony.
– Nie. – Nic sie nie stalo, ale duze niebieskie oczy nagle posmutnialy.
– Hej! – Jarl zamocowal obie wedki i potrzasnal lekko malcem. – Masz jakis problem? Bylem pewien, ze chcesz plynac na ryby.
– Tak.
– Wiec co sie stalo?
Maly podniosl glowe i popatrzyl na Jarla.
– Zapomnialem – powiedzial powaznie – ze nigdy nie zostawiam mamy.
Jarl zawahal sie.
– Mysle, ze wszystko z nia w porzadku – powiedzial lagodnie. – Wytrzyma bez ciebie przez te kilka minut.
– Nie. Powie, ze wszystko w porzadku, ale wcale tak nie bedzie.
Jarl zaklal w duchu i wyciagnal wedki z wody. Chcial cos powiedziec, lecz nie mogl znalezc odpowiednich slow. Byl cierpliwy, ale wszystko ma swoje granice. Ten czterolatek uwazal, ze strach to cos normalnego. Koniecznie trzeba bylo to przerwac.
– Kip?
– Mozesz sie pospieszyc?
– Posluchaj mnie. Wracamy, poniewaz o to prosiles, a nie dlatego, ze jest cos, czego trzeba sie bac. Nie pozwole nikomu skrzywdzic ciebie ani twojej mamy. Nie ma sie czego bac.
– Wlasnie, ze jest.
– Powiedz, czego?
Ale chlopiec nie odpowiadal. Oboje zawsze zamykali sie w sobie, kiedy zaczynal pytac, 'Nie bylo zadnego sposobu, aby Kip mu to wyjasnil.
Kiedy dotarli do wyspy, Jarl czul nieznosny bol w ramionach. Ponury nastroj Kipa rozwial sie natychmiast, kiedy dostrzegl Sare. Krzyknal glosno. Matka i syn zwarli sie w goracym uscisku. Sara spojrzala na Jarla pytajaco.
– Zmienilismy plan i uznalismy, ze lepiej bedzie zrobic cos na wyspie – powiedzial lekko.
– Ale myslalam, ze obaj chcieliscie…
– W porzadku, Saro. Wszystko w porzadku.
Sara nie widziala ich, dopoki nie skonczyli pierwszej kapieli w saunie i nie przyszli na obiad. Rzucili sie na jedzenie, jakby glodowali od tygodnia. Kip nie przestawal mowic o saunie i jajkach, glownie o jajkach.
– Widzisz, mamo, caly swiat byt kiedys jajkiem. Polowa zoltka zamienila sie w slonce, a polowa bialka w ksiezyc. Zgadnij, co sie stalo z reszta jajka?
– Przemienila sie w jajecznice?
– Nie, gluptasku. Tez sie podzielila na dwie czesci. Jedna to niebo, a druga to my. Rozumiesz?
– Rozumiem.
– To nowa wersja starej legendy – wymruczal Jarl.
– Troche przeksztalciles te historie?
– Troche.
– Co to znaczy „przeksztalciles'? – zazadal wyjasnien Kip.
– Moze na razie zajmiesz sie groszkiem z talerza. Czy Jarl opowiedzial ci tez inne finskie basnie?
– Pewnie. Powiedz jej o duchach, Jarl – nalegal Kip i sam zaczal. – Wiesz, jesli czegos chcesz od drzewa, musisz je tylko ladnie poprosic. W drzewie mieszkaja duchy i w wodzie tez. Pamietaj, trzeba to robic bardzo grzecznie.
Tej nocy Kip po raz pierwszy nie bal sie isc spac i nie protestowal, kiedy wychodzila z pokoju.
Wrocila zamyslona. Jarl siedzial w fotelu, wygladal bardzo swojsko i zwyczajnie. Zapalil fajke i wskazal jej miejsce obok siebie, wiedzac, ze na razie jeszcze nie usiadzie. Zawsze, kiedy Kip byl juz w lozku, zbierala kredki, zabawki i papierki i odkladala je na miejsce.
– Nie wiem, jak ci sie odwdziecze – powiedziala, do Jarla.
– A co takiego zrobilem? – spytal rozbawiony.
– Dobrze wiesz. Zasnal natychmiast. Caly dzien byl szczesliwy dlatego, ze przyplynales. Radzisz sobie rownie dobrze ze wszystkimi dzieciakami, czy tylko z moim?
– Najlepiej z twoim.
Kiedy wszystkie zabawki lezaly juz na swoich miejscach, Sara sciagnela buty i zachichotala.
– Mam wobec ciebie dlug – powiedziala. – Mozesz wybierac nagrode. Co chcesz, powiedz?
Rozesmial sie.
– Mamusia Kipa nie miala ochoty na mala przerwe dzisiejszego popoludnia.
– Byla tak zapracowana, ze niemal zapomniala, jak sie nazywa. A teraz, czego zadasz?
– Jesli mowisz powaznie… – zawahal sie Jarl.
– Mowie powaznie, tylko nie wybieraj rzeczy niemozliwych.
Znow sie rozesmial i jednoczesnie popatrzyl na nia w dziwnie intymny sposob. I znow rozplomienila sie pod wplywem jego spojrzenia. Sama przeciez zaczela te gre, przekonana, ze nie ma nic zlego w tych rzadkich chwilach szczescia. Tylko ze teraz to przestalo byc gra. Nie mogla odrzucic mezczyzny, ktory byl tak dobry dla Kipa i tak pociagajacy dla niej. Zwykla przyjazn wydawala sie najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiazaniem. Dla Kipa. Sama czula sie mniej wiecej tak bezpiecznie, jak linoskoczek bez zabezpieczenia na cienkiej linie. Ale dzisiejszego wieczora wszystko wydawalo sie mniej skomplikowane.
– Lepiej zdecyduj szybko, czy chcesz nagrode.
– Coz – powiedzial Jarl – chyba zrezygnuje z wszelkich bogactw i poprosze o cos innego. Juz od rana wiem, jaka nagrode chcialbym dostac.
– Od rana?
– Od kiedy napalilem w saunie. Chyba nie uwazasz, ze wybudowalem ja tylko dla Kipa? Ogien ciagle czeka. Ale najpierw zobaczymy, co takiego zdolalas zrobic dzisiejszego popoludnia.
Obrazki jeszcze nie wyschly, ale Jarl przygladal sie im uwaznie. Sara dreptala za nim z bijacym sercem. Powodem tego nie byla jednak artystyczna trema, tylko perspektywy pojscia do sauny. Pozwolila ja wybudowac, bo mialo to znaczenie dla Kipa. Gdyby chcial czegos innego, tez wyrazilaby zgode. Sama jednak omijala saune i zamierzala nadal to robic.