obronce waznej strategicznie dla granic Anglii warowni. Sir Henryk potrzebowal zony, a krol Edward chcial go ze soba zwiazac. Potrzebowal silnego obroncy granic, poniewaz jego poprzednik, krol Henryk VI, uciekl z wiezienia w Tower i schronil sie w Szkocji, skad przez kolejne trzy lata wciaz zagrazal bezpieczenstwu kraju. Edward pragnal wiec, by granica ze Szkocja byla bezpieczna, a jego sprzymierzeniec, wuj Roweny, ktory pomogl wyniesc go na tron, stal sie teraz jedynym opiekunem dziewczynki, poniewaz jej oboje dziadkowie zmarli.
Zaslubiny odbyly sie szesnastego maja 1469 roku. Rowena otrzymala od swego wplywowego wuja posag w postaci dziesieciu sztuk srebra i pieciu sztuk zlota, siwej klaczy z rzedem i dwoch pieknie rzezbionych, okutych zelazem, debowych skrzyn. Pierwsza skrzynia zawierala cala posciel, jaka wyhaftowala w ciagu roku, kiedy czekala na zamazpojscie, worek soli, szesc srebrnych lyzek i woreczek, do ktorego wlozono szesc lasek cynamonu, galke muszkatolowa i papryke. W drugiej skrzyni byly jej stroje, dwie bele materialu i niewielka ilosc bizuterii, ktora dostala po matce, oraz skromny sznur perel, ktory otrzymala w prezencie slubnym od wuja i ciotki. Nie byl to posag godny corki hrabiego, ale tez nie musiala sie go wstydzic. Przyjechala wiec do Henryka jako dobrze wyposazona kobieta, choc bardzo mloda. Miala polepszyc jego pozycje nie tylko swoimi powiazaniami rodzinnymi, ale rowniez posagiem.
Ale teraz, kiedy Henryk nie zyl, musiala poswiecic wlasne cialo, by bronic corke przed popedliwym sir Jasperem. Nikt nie mogl jej teraz obronic. Podczas szczesliwych dni spedzonych u kuzynki Anny nie spodziewala sie nawet, ze przyjdzie jej robic cos takiego.
Westchnela gleboko, uslyszawszy kroki za drzwiami. Zamknela oczy i udawala, ze spi.
Jasper cicho wszedl do jej sypialni, choc nie wynikalo to z oniesmielenia. Wszedl tu jak do wlasnej alkowy, wiedzac, ze jest oczekiwany. Obserwowala spod oka, jak sie rozbieral. Oddychala plytko, obserwujac cialo, ktore okazalo sie rownie piekne jak twarz. Mial dlugie nogi, szczuply tors z gestym, znacznie ciemniejszym niz na glowie owlosieniem. Ulozyl odzienie rowno w poblizu lozka, jak gdyby chcial miec je w razie czego w zasiegu reki. Podszedl do lozka i odslonil koldre. Pociagnal Rowene ku sobie. Zlapal za dekolt koszuli nocnej i rozdarl ja jednym ruchem, rozrzucajac niedbale obie polowy.
– W przyszlosci,
Poslusznie to uczynila i przyjela jego jezyk, czujac jednoczesnie na posladkach dlonie, ktore przyciskaly ja do jego ciala.
Poczula powracajace znajome uczucie. Kolana sie pod nia ugiely. Kiedy byla z Henrykiem, uczucie to nie bylo tak silne. Jeknela, kiedy przestal ja calowac i zaczal lizac jej skore. Odchylila glowe do tylu i z calych sil probowala nie krzyczec. Jezyk Jaspera przesunal sie po jej piersi.
Zasmial sie, kiedy zobaczyl, jak cale jej cialo sztywnieje, a potem zaczyna drzec z rozkoszy. Objal ja, a potem zaczal badac jej wnetrze. Gdy znalazl dowody jej podniecenia, usmiechnal sie szeroko i powiedzial:
– Namietna z ciebie turkawka – odwrocil ja na brzuch i przez chwile podziwial piekne, kragle posladki. Rowena krzyknela glosno, kiedy ciezka dlon z loskotem spoczela na jej posladku.
– Dyskretnie, moja droga – ostrzegal ja. – Nie chcemy, by wszyscy wiedzieli o naszym spotkaniu. Poloz dlon na ustach, jesli musisz.
Potem na jej posladki posypal sie deszcz razow. Kobieta wiercila sie i popiskiwala pod karzacymi razami, trzymana mocno za kark. Kiedy skora na jej posladkach stala sie mocno rozowa i goraca, Jasper znow zbadal jej wnetrze, a kiedy poczul lepka wilgoc na palcach, rozesmial sie zadowolony.
Przycisnal ja do lozka i wszedl w nia gwaltownie. Ku jego zadowoleniu natychmiast podniosla sie na kolana i zaczela pchac biodrami w przeciwna strone.
– Wspaniale, moja droga – mruczal jej do ucha. – Naprawde, bardzo dobrze – dodal przewracajac ja powoli na plecy i odwodzac jej nogi na boki.
Rowena czula, ze umiera. Wiedziala, ze zasluzyla na smierc za to, ze zdradzila Arabelle. Ale nie miala prawa czerpac przyjemnosci z pozadliwosci tego czlowieka. Nie umiala jednak powstrzymac sie przed odczuwaniem rozkoszy. Tym razem bylo jej lepiej niz kiedykolwiek z Henrykiem, a przeciez nie mogla narzekac na swojego zmarlego meza. Jasper Keane byl chyba mistrzem tej sztuki, a jesli robila to tylko po to, by bronic corke, to przeciez mogla miec odrobine rozkoszy. Sama tego nie zaczela. To nie jej wina. Dlaczego miala sie za to karac. Wbila mu palce w skore na plecach, a on wszedl w nia brutalnie.
– Tak,
Ledwie uslyszala jego slowa. Nie pamietala zreszta zbyt dokladnie pozostalych wydarzen tej nocy pelnej gwaltownego pozadania. Wczesnie rano obudzila sie sama w splatanej poscieli. Zaspokojona i obolala przypomniala sobie, ze meskosc Jaspera byla znacznie wieksza niz Henryka, a mimo to jej cialo z latwoscia przystosowalo sie do jego rozmiarow.
Miala ochote zostac w lozku, byla zmeczona po nocy pelnej energii, podczas ktorej jego miecz ani razu nie stal sie bezuzyteczny. A teraz, gdy ona lezala w lozu zmeczona, Jasper wstal i wyszedl. Z ociaganiem Rowena rowniez wstala z lozka, by Elzbieta i inne sluzace nie zaczely czegos podejrzewac. Wziela podarta koszule nocna i wrzucila ja do pozostalego jeszcze w kominku zaru. Dowody jej wstydu splonely natychmiast, rozjasniajac przez chwile komnate zarliwym plomieniem. Od tej pory bedzie spala nago, by nie stracic wiecej koszul.
Wziela spod kominka dzbanek z ciepla woda, nalala troche do miski, po czym umyla sie dokladnie miekka sciereczka. Wyjela z kufra czysta suknie i pospiesznie sie ubrala. Usiadla przed lustrem, by uczesac wlosy, zaplotla je w warkocz i upiela wysoko. Wlasnie konczyla, kiedy Elzbieta weszla do jej komnaty.
– Milady! Wybacz mi, prosze, ze tak pozno przyszlam, ale zaspalam – powiedziala.
– Juz tak pozno? – zapytala Rowena.
– Nie, pani, jeszcze wczesnie – odparla.
– Nic sie nie stalo, Elzbieto. Czy ktos juz wstal?
– Sir Jasper i jego czlowiek, Seger – powiedziala Elzbieta, unikajac wzroku pani, ale Rowena i tak nic nie zauwazyla, bo starala sie ukryc wlasne zawstydzenie.
– Najpierw musze zobaczyc, jak sie miewa moja corka – powiedziala sama do siebie i pospieszyla do komnaty Arabelli.
Dziewczynce nic nie bylo. Rzadko chorowala i niechetnie lezala w lozku. Wstala, a Lona pomagala jej uczesac wlosy.
– Chce, zeby Lona zostala moja sluzaca, mamo – powiedziala na powitanie, i utkwila w matce przenikliwe spojrzenie, jakby chciala powstrzymac ja przed odmowa.
– To doskonaly pomysl – zgodzila sie Rowena. – Jestem pewna, ze Rozamunda moze oddac jedna z corek. Zgadzam sie z toba. Potrzebna ci mloda sluzaca; stara niania Ora juz nie wystarczy. Zreszta ona traktuje cie wciaz jak dziecko. Odeslemy ja, poki nie bedziesz miala wlasnych dzieci, a Lona nauczy sie od Elzbiety, jak powinno sie dbac o dame.
– Och, dziekuje, lady Roweno! – zakrzyknela Lona.
Pod koniec kwietnia przyszedl list od krolowej, w ktorym donosila, ze maly ksiaze Edward zmarl w Middleham. Rowena chciala przyjechac i pocieszyc kuzynke, ale sir Jasper nie pozwolil jej na to. Soczyste uwagi na temat Arabelli nie pozwalaly jej uciec, a jego podboje milosne na granicy budzily w niej zlosc.
– Wiec przynajmniej niech Arabella pojedzie, panie. Nie chce, by moja kuzynka krolowa pomyslala, iz jej nie wspolczujemy.
Zastanowil sie, a potem, ku jej zaskoczeniu, zgodzil sie.
– Tak, niech krol zobaczy nasze wspolczucie dla jego zaloby. Poza tym – mruknal przymilnie, sciskajac brodawki jej piersi – z ciebie mam teraz wiecej pozytku niz z mojej przyszlej zony. Podczas jej nieobecnosci mozemy razem jezdzic na granice i odwiedzac moje przyjaciolki. Zrobimy sobie male
– Milordzie! Zapominasz sie! Nigdy nie wezme udzialu w takich bezecenstwach – krzyknela oburzona.
Zasmial sie.
– Och, Row, slodka Row. Zrobisz dokladnie to, co ci kaze, bo jesli nie, wiesz, ze mam sposoby na to, bys cierpiala bardziej niz kiedykolwiek w zyciu. – Delikatnie ujal palcami jej twarz i dodal. – Znasz mnie juz na tyle.