– To przez sir Jaspera Keane’a – odparl z nieskrywana gorycza mlodzieniec. – Zbiory byly przez ostatnich kilka lat naprawde slabe, a on zabral nam resztki jedzenia, nie dbajac o los ludzi mieszkajacych w Greyfaire. Wszyscy glodujemy, a kilka rodzin, ktore mieszkaly tu od pokolen, odeszlo w poszukiwaniu lepszego losu. Sir Jasper wykradl nam najsilniejszych mezczyzn, a nawet chlopcow, by utworzyc z nich wojsko, ktore zaimponowaloby krolowi Henrykowi. Zaraza w sadzie zniszczyla wiekszosc drzew owocowych. Nic go to nie obeszlo. Zabral, co sie dalo, zostawiajac nas o glodzie i chlodzie. Gdy nasza pani wrocila do domu, w ludzi wstapila nadzieja, ktora pozwolila im zaczac naprawiac zniszczenia. Pokazala nam, jak pozbywac sie chrzaszczy zerujacych na drzewkach owocowych i kazala posadzic drzewka, ktore za wiele lat znow dadza owoce. Bez dziedziczki rodu Grey nie ma tu dla nas zycia. Stare kobiety ze wsi mowily tak od razu po wyjezdzie panienki, ale wszyscy sie z nich smiali. Teraz wiemy, ze to byla prawda – skonczyl swoja opowiesc Rowan.
Tavis skinal ze zrozumieniem glowa na te slowa. Poczul wyrzuty sumienia. Gdyby nie ignorowal blagan Arabelli, moze to wszystko wcale by sie nie wydarzylo. Oczywiscie w sadach bylaby zaraza, bo to juz wina natury, a nie jego, ale co do reszty spraw… On i jego zona mogli zapobiec cierpieniu ludzi. Mozliwe, ze Greyfaire juz nigdy sie nie podniesie, ale wolal nie mowic tego mieszkancom warowni.
Bog jeden wie, jak czesto w zyciu sie mylil, ale zdawalo mu sie, ze Greyfaire nigdy nie bylo bogatym majatkiem. Ledwie wystarczalo im na przetrwanie, moze czasem na jakies zbytki, ale nigdy nie bylo tego wiele. Caly majatek utrzymywaly na powierzchni jedynie rzady rozumnych lordow, ale rod Grey wymarl, z wyjatkiem malej zlosnicy, ktora byla jeszcze niedawno jego zona. Czy o tym wiedziala, czy nie, i tak potrzebowala jego pomocy. Nawet jesli nie chciala stawic czola prawdzie, walczyla o przegrana sprawe. Pragnal byc pierwsza osoba, ktora ja pocieszy po przegranej. Cokolwiek by sie miedzy nimi zdarzylo, wciaz ja kochal. Matka miala racje, ze zadna inna kobieta nie bedzie godna nosic jego nazwiska i jego syna pod sercem.
Hrabia wyznaczyl dwoch zolnierzy, by towarzyszyli mu w dalszej podrozy, rozkazal swemu kapitanowi by udzielil Greyfaire niezbednej pomocy, a pozostalym nakazal powrot do Dunmor. Opuscil Greyfaire madrzejszy, ale znacznie bardziej smutny. Bolalo go, ze dotad nie zdawal sobie sprawy, jak bardzo Arabella cierpiala, wiedzac, co sir Jasper Keane uczynil z Greyfaire i z jakim uporem oraz poswieceniem probowala pomoc swoim ludziom, za ktorych los czula sie odpowiedzialna. To wszystko czynila bez jego pomocy, poniewaz on byl zbyt zajety wlasnymi sprawami, by chocby chwile poswiecic na pomoc w sprawie tak bardzo dla niej waznej. Usmiechnal sie sam do siebie, pomyslawszy, ze jak na tak mala osobke, Arabella jest niezwykle silna kobieta.
Krola znalazl w jego ulubionej rezydencji w Sheen i choc Henryk Tudor byl zdziwiony jego wizyta, udzielil mu audiencji.
– Przyjezdzasz, panie, na polecenie swego bratanka? zapytal, nim hrabia wyprostowal sie z glebokiego uklonu.
– Nie, wasza wysokosc. Poszukuje swojej zony, ktora, jak mi powiedziano, zwrocila sie do was o pomoc.
Henryk Tudor doszedl do wniosku, ze ten czlowiek musi ja kochac, mimo tego, co sie wydarzylo.
– Lady Grey poinformowala mnie, ze uzyskala rozwod i nie jest juz twoja zona, hrabio – rzekl krol.
– Owszem, ale mam zamiar poslubic ja ponownie, jak tylko ja znajde. Pragne sprostowac niemadre nieporozumienie, ktore miedzy nami zaszlo.
– Lady Grey jest we Francji na moje polecenie – rzekl krol – ale musze prosic, panie, bys zachowal to w tajemnicy. Mowie ci o tym jedynie dlatego, bys nie uczynil pod wplywem zlosci i namietnosci czegos niemadrego.
– A co z Greyfaire? – zapytal hrabia, wiedzac, ze ono musi miec cos wspolnego z jej wyjazdem, bo inaczej Arabella nie opuscilaby Anglii.
– Dasz mi, lordzie Dunmor, slowo honoru, ze nasza rozmowa nie wyjdzie poza te komnate?
Hrabia skinal glowa, bo musial wiedziec, co sie dzieje z Arabella.
– Lady Grey zgodzila sie sluzyc mojej sprawie we Francji w zamian za zwrot jej warowni – rzucil chlodno krol. – Musi odsluzyc rok i wtedy, dopiero wtedy przywroce jej prawa do Greyfaire. Na dworze uwaza sie ja za banitke. Wszyscy wiedza, ze skonfiskowalem jej dobra ze wzgledu na jej powiazania z moim poprzednikiem.
– Innymi slowy, moja zona zostala waszym szpiegiem, panie? – powiedzial Tavis, ledwie wstrzymujac wybuch wscieklosci.
Chlodny wzrok Henryka Tudora napotkal na wzburzone spojrzenie Tavisa Stewarta.
– Tak – odparl krotko.
– Czy moja corka jest tam z nia?
– Panska corka, hrabio, jest z moimi dziecmi, gdzie pozostanie jako gwarancja lojalnosci i dobrego zachowania panskiej zony. Gdy tylko lady Grey powroci do Anglii – ciagnal dalej – oddam jej lady Margaret Stewart.
– Jestes bezwzglednym bekartem – Tavis rzekl otwarcie do krola.
– Nie gorszym niz twoj krol, panie, ale przeciez obaj jestesmy Celtami. Jestem Walijczykiem, mimo iz nosze angielska korone. Twoj krol pokonal przeszkode w postaci ojca, by dostac sie na tron, a ja… no coz, tak wiele uczynilem, by zapewnic sobie korone, ze sam juz wszystkiego nie pamietam.
– Jamie nie zabil swego ojca! – bronil bratanka Tavis. – Bardzo rozpaczal po jego smierci. Kazal sobie zrobic ciezki, zelazny pas, by nigdy o nim nie zapomniec.
– Milordzie – przerwal mu ostro krol – niewazne, czy chcial go zabic, czy nie. Poprzedniego krola zabito na skutek rebelii, jaka wzniecil jego syn i krol Jakub wie o tym dobrze. Zelazny pas nosi nie na znak zaloby, ale jako pokute, bo czuje sie odpowiedzialny za smierc ojca. Przyjal na siebie odpowiedzialnosc za to wydarzenie, tak jak zrobilby to kazdy dobry krol. Teraz ty, panie, musisz poczuc sie odpowiedzialny za wlasne czyny i zgodzic sie z tym, co zdecydowala lady Grey.
– Zdaje sie, ze nie mam wyboru, panie, ale chce zabrac ze soba moje dziecko.
– Masz racje, nie masz wyboru, a co sie zas tyczy dziecka, w mojej bawialni jest bezpieczne tak samo jakby bylo moje wlasne. Moj syn uwielbia mala Maggie i bylby zrozpaczony, gdyby mu ja nagle odebrano – rzekl z chlodnym usmiechem. – Twoja mala coreczka, panie, ma wdziek po matce.
– Nie macie prawa zatrzymac Margaret – rzekl hrabia, z calych sil starajac sie opanowac gniew.
– Alez mam takie prawo, milordzie. Gdybym ci pozwolil zabrac dziecko do Szkocji, spodziewam sie, ze potem szybko pojechalbys do Francji po zone. Pewnie by z toba nie pojechala, bo zalezy jej na odzyskaniu swojej wlasnosci. Pan jednak, hrabio, moglby ja zdenerwowac i odciagnac od wlasciwego zadania, jakie tam ma do spelnienia. Tak wiec bede nadal opiekowal sie twoja corka. Lady Grey pozostanie we Francji ze swiadomoscia, ze jesli dobrze sie spisze, oddam jej Greyfaire i dziecko za rok. Nie jestes glupcem, hrabio, i ciesze sie, ze rozumiesz, iz nie mam zamiaru dluzej na ten temat dyskutowac – zakonczyl te kwestie krol.
Tavis nie byl jeszcze nigdy tak bliski zlamania komus karku golymi rekoma. A mimo to uklonil sie przed Henrykiem Tudorem, przyjmujac odmowe jak najlepiej potrafil.
– Dzieki, wasza wysokosc, za posluchanie – rzekl. Krol skinal laskawie glowa.
– Jeszcze sie nie oddalaj, panie. Mam kilka pytan, ktore chcialbym ci zadac. Zakladam, ze niedawno byles w Greyfaire. W jakiej kondycji jest majatek? Jest w stanie sie utrzymac?
– Warownia jest bezpieczna, ale ludzie zostali bardzo ukrzywdzeni przez sir Jaspera Keane’a. Zabral wszystkich zdrowych mezczyzn, zostawiajac kobiety i starcow. W sadach byla zaraza, a ci ludzie nie wiedzieli, co robic, dopoki nie zjawila sie tam moja zona. Panuje glod, wiec czesc rodzin wyniosla sie z majatku. Jednak podczas krotkiego pobytu Arabelli wrocila im nadzieja.
– Kto broni warowni?
– Rowan FitzWalter, syn kapitana FitzWaltera, bo ojciec ruszyl w droge z moja zona – odparl hrabia.
– Radzisz mi, zatem, panie, wyslac tam rzadce? – zapytal krol, a potem sie rozesmial. Chyba pytam o to niewlasciwa osobe, jakbym pytal wilka, czy psy bronia owiec.
– Anglia i Szkocja nie sa w stanie wojny, wasza wysokosc, i moj bratanek ma wielka nadzieje, ze do niej nie dojdzie. Zadaliscie mi, panie, szczere pytanie, wiec udziele na nie szczerej odpowiedzi, bo klamstwo uwlaczaloby memu honorowi – odparl powaznie Tavis Stewart. – Rowan FitzWalter jest w stanie obronic warownie rownie dobrze jak kazdy inny kapitan. Urodzil sie i wychowal w Greyfaire. Bardzo powaznie podchodzi do swoich obowiazkow. Uczyl sie zawodu od ojca, po ktorym pewnego dnia ma przejac obowiazki. Gdybyscie jednak, panie, chcieli pomoc, mieszkancy Greyfaire na pewno z radoscia powitaliby troche zboza dla siebie i swojego inwentarza. Byloby im latwiej przetrwac zime. Moja zona zezwolila im na naruszenie czesci zapasow i jednego jelenia na rodzine z jej lasu.
– Dobrze rzadzi swoim majatkiem – rzekl krol z wyrazna aprobata. – Zaradzila najwazniejszym problemom,