wiem, jak inaczej to wyrazic. Dla takiej pieknosci chlopy traca glowe. Wez Brende. Jest atrakcyjna. Jak to mowia, egzotyczna. Ale Anita… chwileczke. Znajde jej zdjecie.
Wstala miekkim ruchem i przeplynela przez pokoj, znikajac za drzwiami. Mimo tuszy poruszala sie z naturalnym wdziekiem urodzonej sportsmenki. Tak samo jak jej brat, Horace, przydajacy ruchom poteznego ciala harmonii i finezji. Nie bylo jej blisko minute. Po powrocie wreczyla mu zdjecie. Myron spojrzal na nie.
Nokaut! Najprawdziwszy, bezwzgledny, powalajacy i zapierajacy dech! Myron dobrze wiedzial, jaka wladze ma taka kobieta nad mezczyzna. Jessica tez byla taka pieknoscia.
Oszalamiala i budzila lek.
Przyjrzal sie fotografii. Mala, najwyzej cztero-piecioletnia Brenda usmiechala sie z niej promiennie, trzymajac sie reki matki. Na prozno usilowal wyobrazic sobie, ze teraz usmiecha sie tak samo. Miedzy matka i corka istnialo podobienstwo ale Anita – przynajmniej wedle obowiazujacych kanonow urody – byla bez watpienia piekniejsza od Brendy, ktorej rysy – w porownaniu z wyrazistymi, regularnymi rysami matki – wydawaly sie grube i pozbawione proporcji.
– Uciekajac, Anita wbila Horace’owi sztylet w serce – ciagnela Mabel – Nigdy nie doszedl do siebie, Brenda rowniez. Gdy porzucila ja matka, byla mala dziewczynka Przez trzy lata co noc plakala. Horace mowil, ze nawet w szkole sredniej zdarzalo jej sie wolac przez sen mame.
Myron w koncu oderwal wzrok od zdjecia.
– A jesli ona nie uciekla?
Mabel zwezily sie oczy
– Jak to? – spytala.
– Moze byla niewlasciwie traktowana?
Przez twarz Mabel przemknal smutny usmiech.
– Rozumiem – powiedziala lagodnie – Patrzysz na to zdjecie i nie mozesz pogodzic sie z tym, co widzisz. Nie mozesz uwierzyc, ze matka moglaby porzucic takie slodkie dziecko. Wiem to trudne. Ale ona to zrobila.
– A jesli jej list sfalszowano? – podsunal Myron – Zeby zmylic Horace’a.
Mabel pokrecila glowa.
– Nie.
– Nie moze byc pani pewna.
– Anita do mnie dzwoni.
Myron zamarl
– Slucham?
– Nieczesto. Raz na dwa lata. Pyta o Brende. Blagalam ja, zeby wrocila. Odlozyla sluchawke.
– Nie domysla sie pani, skad dzwonila?
Zaprzeczyla, krecac glowa.
– Jesli chodzi o pierwsze rozmowy, to chyba skads z daleka. Podejrzewalam, ze zza oceanu, bo w sluchawce trzeszczalo.
– Kiedy dzwonila po raz ostatni?
– Trzy lata temu – odparla bez wahania. – Powiedzialam jej, ze Brende przyjeto na medycyne.
– I od tamtego czasu nic?
– Ani slowa.
– Jest pani pewna, ze to byla ona? – spytal Myron, zdajac sobie sprawe, ze strzela w ciemno.
– Tak. To byla Anita.
– Czy Horace wiedzial o jej telefonach?
– Na poczatku mowilam mu. Bylo to jednak jak rozszarpywanie rany, ktora i tak nie chce sie zagoic. Wiec przestalam. Ale byc moze do niego tez dzwonila.
– Skad ten domysl?
– Kiedys za duzo wypil i cos mu sie wymsknelo. Gdy spytalam go o to pozniej, wyparl sie, a ja nie naciskalam. Musisz nas zrozumiec, Myron. Nigdy nie rozmawialismy o Anicie. Ale stale nam towarzyszyla. Byla z nami w pokoju. Rozumiesz, o czym mowie?
Milczenie nadplynelo jak chmura. Myron liczyl, ze sie rozproszy, ale wisialo dalej, grube i ciezkie.
– Jestem bardzo zmeczona. Myron. Czy mozemy porozmawiac o tym innym razem?
– Oczywiscie. – Wstal. – Gdyby pani brat znow za dzwonil…
– Nie zadzwoni. Boi sie, ze zalozyli podsluch w telefonie. Nie odezwal sie od blisko tygodnia.
– Czy wie pani, gdzie jest?
– Nie. Powiedzial, ze tak bedzie bezpieczniej.
Myron wyjal wizytowke, pioro i zapisal numer swojego telefonu komorkowego.
– Pod tym numerem jestem dostepny cala dobe – powiedzial.
Skinela glowa. Byla tak wyczerpana, ze zwykle siegniecie po wizytowke okazalo sie nagle trudnym zadaniem.
8
– Wczoraj nie bylem z toba do konca szczery.
Norm Zuckerman i Myron siedzieli w najwyzszym rzedzie trybuny. Na parkiecie w dole trwal sparing dwoch piatek druzyny New York Dolphins. Z ruchow koszykarek bila finezja i sila. Myron byl pelen podziwu. Na poly seksista, jak go nazwala Brenda, oczekiwal, ze beda sie poruszac bardziej niezdarnie, „rzucac jak dziewczyny”.
– Powiedziec ci cos dziwnego? – spytal Norm. – Nienawidze sportu. Ja, wlasciciel Zoomu, krol odziezy sportowej, nie cierpie wszystkiego, co wiaze sie z pilkami, kijami, kolkami i cala reszta. A wiesz dlaczego?
Myron potrzasnal glowa.
– Bo bylem noga w sportach. Kompletnym kaleka, jak mowia dzis dzieciaki. Moj starszy brat, Herschel, to byl sportowiec. – Norm odwrocil wzrok. – Kochany Heshy – rzekl po chwili ze scisnietym gardlem. – Wielki talent. Przypominasz mi go, Myron. To nie sa czcze slowa. Nadal mi go brakuje. Zginal w wieku pietnastu lat.
Myron nie musial pytac o szczegoly. Rodzine Norma wymordowano w Oswiecimiu. On jeden ocalal. Dzis bylo cieplo, wiec wlozyl koszule z krotkimi rekawami. Na widok obozowego numeru na jego rece Myron zawsze milkl z szacunkiem.
– Ta liga – Norm wskazal boisko – to nic pewnego. Wiedzialem o tym od poczatku. Wlasnie dlatego powiazalem jej reklame z reklama odziezy. Jezeli liga ZKZ nie wypali, to przynajmniej odziez sportowa Zoomu stanie sie powszechnie znana. Rozumiesz?
– Tak.
– Poza tym spojrzmy prawdzie w oczy: bez Brendy Slaughter ta inwestycja wezmie w leb. Liga, wszystkie reklamy, z reklama odziezy wlacznie, padna na pysk. Kaput. Gdyby ktos chcial zniszczyc cale przedsiewziecie, wykorzystalby do tego Brende.
– Myslisz, ze ktos chce to zrobic?
– Zartujesz? Chca tego wszyscy. Nike, Converse, Reebok, kto zyw. Taka jest natura rzeczy. Na ich miejscu zrobilbym to samo. Nazywa sie to kapitalizm. Na tym polega gospodarka. Ale ta sprawa jest szczegolna. Slyszales moze o ZLKK?
– Nie.
– Bo nie mogles. Ten skrot oznacza Zawodowa Lige Koszykowki Kobiet.
Myron wyprostowal sie na lawce.
– Konkurencyjna lige koszykowki?
Norm skinal glowa.
– Chca z nia wystartowac w przyszlym roku.
Na parkiecie Brenda dostala pilke i pomknela do linii koncowej. Kiedy jej przeciwniczka wyskoczyla w gore, zeby ja zablokowac, zamarkowala podanie, wslizgnela sie pod kosz i zrobila wsad. Zaimprowizowany balet.
– Niech zgadne – powiedzial Myron. – Te druga lige chce zorganizowac TruPro.
– Skad wiesz?