dosiegnela czubkami palcow mankietu jego koszuli. Zacisnela powieki i przesunela sie jeszcze troche.

Pistolet lezacy w jego dloni byl bez magazynka. Ostro skarcila sie w duchu, bo przeciez powinna o tym pamietac, gdyby sie tylko dobrze zastanowila. Jeffrey przeladowywal bron, kiedy zostal trafiony, i upuscil trzymany magazynek, ktory odjechal jakis metr dalej po sliskiej podlodze. Dokola walaly sie naboje, teraz juz calkiem bezuzyteczne. W glowie kolatalo jej tylko, ze nie powinna byc zaskoczona tym widokiem, tak samo jak jego zimna skora, gdy w koncu zdolala zacisnac palce na jego nadgarstku, w ktorym nie dalo sie wyczuc pulsu.

ROZDZIAL DRUGI

9.22

– Ethan – jeknela Lena, dociskajac ramieniem sluchawke do ucha i zawiazujac jednoczesnie sznurowki nowych czarnych butow z wysoka cholewka. – Musze juz konczyc.

– Dlaczego?

– Przeciez wiesz dlaczego – rzucila ze zloscia. – Nie moge sie spoznic na sluzbe pierwszego dnia po urlopie.

– Nie podoba mi sie, ze wracasz do sluzby.

– Naprawde? Czyzby nie dotarlo do ciebie nic z tego, co probowalam ci wytlumaczyc milion razy?

– Wiesz co? – burknal ze smiertelna powaga, jakby rzeczywiscie byl na tyle glupi, by sadzic, ze zdola ja jeszcze namowic do zmiany decyzji. – Czasami potrafisz byc cholernie nieprzyjemna.

– Troche dlugo ci zajelo odkrycie tego faktu. Rozpoczal zwykla dla siebie monotonna tyrade, ale ona go juz nie sluchala. Przejrzala sie w lustrze na drzwiach szafy. Ocenila, ze wyglada calkiem niezle. Wlosy zebrala gumka w konski ogon, a garsonka, ktora kupila w zeszlym tygodniu na wyprzedazy, lezala jak ulal. Poprawila ja tylko na ramionach i wyprostowala sie, opierajac dlon na kolbie tkwiacego w kaburze sluzbowego dziewieciomilimetrowego pistoletu. Dotyk zimnego pietalu podzialal na nia kojaco.

– Sluchasz mnie? – zapytal nieco glosniej Ethan.

– Nie – odparla. – Zrozum, ze jestem policjantka. Detektywem. I nikim innym nigdy nie bede.

– Dobrze wiem, kim jestes – syknal nieco ostrzej, ze zloscia. – I oboje doskonale wiemy, do czego jestes zdolna.

Zamilkl na chwile. Lena az przygryzla wargi, zeby powstrzymac sie od cietej riposty na te jawna zaczepke.

Najwyrazniej postanowil zmienic taktyke, gdyz zapytal:

– Czy twoj szef juz wie, ze znowu sie spotykamy?

– Przeciez nie przemykamy sie kanalami przez miasto.

Musial wyczuc defensywnosc w brzmieniu jej glosu, bo rzekl z naciskiem:

– To z pewnoscia bardzo ci pomoze w pracy, nie sadzisz? Nie minie nawet tydzien, nim wszyscy zaczna plotkowac, ze zwiazalas sie ze skazancem.

Opuscila reke oparta na kolbie pistoletu, ledwie sie pohamowujac, zeby nie zaklac na glos.

– Co powiedzialas? – zapytal.

– Ze na pewno juz wszyscy o tym gadaja, kretynie. Wszyscy na komisariacie musza juz wiedziec, ze jestesmy razem.

– Ale nie wiedza jeszcze wszystkiego – odparl miekko, jakby chcial, zeby potraktowala to jak pogrozke.

Spojrzala na budzik stojacy przy lozku. Za nic w swiecie nie mogla sie spoznic pierwszego dnia po urlopie. I tak czekal ja trudny dzien, nie musiala jeszcze pogarszac sytuacji chocby pieciominutowym spoznieniem. Tylko dalaby Frankowi kolejny powod do tego, zeby sie sprzeciwial jej powrotowi do sluzby, co jego zagorzaly Poplecznik, Matt, z pewnoscia gorliwie by poparl. Nie watpila, ze tak samo jak wtedy wszyscy beda uwaznie patrzyli jej na rece, czekajac na jakas wpadke. Zmienilo sie tylko tyle, ze za to, za co przed laty spotykaly ja jedynie drwiny, teraz mogla oczekiwac wylacznie wspolczucia. Prawde powiedziawszy, wolalaby juz nawet najbardziej ciete kpiny od przejawow litosci. Nie miala pojecia, co zrobi, jesli ten pierwszy dzien po urlopie zakonczy sie dla niej porazka. Moze sie gdzies przeniesie? A nuz nadal poszukiwali chetnych do sluzby na Alasce?

– Podejrzewam, ze bede musiala dzis zostac po godzinach – powiedziala do sluchawki.

– Nie ma sprawy – odparl swobodnie, najwyrazniej zakladajac, ze i tak spotkaja sie wieczorem. – Moze bys tym razem wpadla do mnie?

– Nie ma mowy. U ciebie za bardzo cuchnie rzygowinami i szczynami.

– To moze ja przyjade do ciebie.

– Pewnie, jeszcze lepiej. Z kochanka mojej zmarlej siostry podsluchujaca przez sciane? Nie, dziekuje.

– Daj spokoj, zlotko. Naprawde chce sie z toba zobaczyc.

– Nie wiem, o ktorej skoncze. Poza tym, pewnie bede za bardzo zmeczona.

– To pojdziemy od razu spac. Wszystko mi jedno.! Chce sie z toba zobaczyc.

Na razie mowil jeszcze lagodnym tonem, dobrze jednak wiedziala, ze jest gotow na klotnie, jesli bedzie sie dluzej opierac. Ethan mial dopiero dwadziescia trzy lata, byl prawie dziesiec lat od niej mlodszy i nie docieralo jeszcze do niego, ze jedna noc spedzona osobno nie musi oznaczac zerwania. Niemniej w takich chwilach, jak ta, Lena czasami zalowala, ze nie da sie z nim tak prosto zerwac. Moze teraz, gdy znow miala prace i znacznie wazniejsze sprawy na glowie niz tylko program telewizyjny, nadarzy sie jakas okazja, zeby sie wreszcie od niego uwolnic.

– Lena? – zagadnal, jakby szosty zmysl mu podpowiedzial, ze ona zastanawia sie nad sposobem zerwania. – Tak bardzo cie kocham, skarbie – wycedzil jeszcze bardziej przymilnym tonem. – Przyjedz dzis wieczorem do mnie. Przygotuje jakas kolacje, moze nawet kupie dobre wino…

– Opoznia mi sie miesiaczka.

Tylko syknal przez zacisniete zeby, az pozalowala, ze nie moze teraz zobaczyc jego miny.

– To wcale nie bylo zabawne.

– Myslisz, ze zartuje? Opoznia mi sie juz trzy tygodnie.

Zatkalo go na jakis czas. Wreszcie baknal:

– To moze byc wina silnego stresu, prawda?

– Predzej spermy.

Znow zamilkl. W sluchawce dal sie slyszec tylko szmer jego oddechu.

Lena zmusila sie do czegos, co powinno zabrzmiec jak chichot.

– Nadal mnie kochasz, skarbie?

– Przestan – syknal spietym glosem, jakby z trudem nad soba panowal.

– Posluchaj – rzekla pojednawczo, zalujac, ze w ogole o tym wspomniala. – Nie masz sie czym przejmowac. Jasne? Sama sie tym zajme.

– Jak mam to rozumiec?

– Dokladnie tak, jak powiedzialam. Jesli jestem… – urwala, nie mogac wydusic z siebie tego slowa -…jesli cos sie wydarzylo, sama sie tym zajme.

– Przeciez nie mozesz…

Telefon pisnal cicho. Chyba jeszcze nigdy w zyciu nie byla nikomu tak wdzieczna za przerwanie niezrecznej rozmowy.

– Mam drugi telefon. Zobaczymy sie niedlugo. Przelaczyla aparat na druga rozmowe, zanim Ethan zdazyl cokolwiek powiedziec.

– Lee? – rozlegl sie w sluchawce chrapliwy glos.

Lena z trudem powstrzymala jek rozpaczy. Przemknelo jej przez glowe, ze chyba juz lepiej bylo kontynuowac rozmowe z Ethanem.

– Czesc, Hank.

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, dziecino!

Usmiechnela sie mimowolnie.

– Dostalas moja kartke z zyczeniami i czekiem?

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×