usiadlam. Potem znowu sie przeszlam.
Przed oczami wciaz mialam obrazy z St-Jovite. Biale ciala dzieci, z powiekami i paznokciami w kolorze bladego blekitu. Przestrzelona czaszka. Podciete gardla, rece pokryte ranami zadanymi, kiedy ofiara chciala sie bronic. Zweglone ciala, z poskrecanymi i wykrzywionymi konczynami. Co laczylo, smierci w Quebecu z miejscem na wyspie Swietej Heleny? Dlaczego wlasnie dzieci i delikatne kobiety? Kim byl Guillion? Co bylo w Teksasie? W jaka to potwornosc wplatala sie Heidi i jej rodzina?
Skoncentruj sie, Brennan. Te mlode kobiety w twoim laboratorium tez nie zyja. Zostaw sprawe morderstw w Quebecu Ryanowi i skoncz te sprawe. Zasluguja na to. Dowiedz sie, kiedy zmarly. I w jaki sposob.
Zalozylam kolejna pare rekawiczek i przejrzalam kazda kosc pod szklem powiekszajacym. Nie znalazlam nic, co pomogloby ustalic przyczyne smierci. Zadnych sladow tepego narzedzia. Zadnych wlotow czy wylotow kuli. Zadnej rany zadanej nozem. Zadnych pekniec gnykowych, ktore wskazywalyby na uduszenie.
Jedyne uszkodzenia spowodowane byly przez zwierzeta zerujace na ciele.
Kiedy odlozylam ostatnia kostke stopy, spod kregoslupa wyszedl maly, czarny zuczek. Patrzylam na niego i przypomnialam sobie, jak pewnego popoludnia Birdie znalazl w mojej kuchni w Montrealu chrzaszcza. Bawil sie nim godzinami, zanim mu sie nie znudzilo.
Do oczu naplynely mi lzy, ale sie nie dalam.
Wzielam zuczka i wlozylam go do plastikowego pojemnika. Zadnych smierci. Wypuszcze go, kiedy wyjde.
Okej, zuczku. Jak dlugo one nie zyja? Popracujemy nad tym. Sprawdzilam, ktora godzina. Czwarta trzydziesci. Wystarczajaco pozno. Przejrzalam spis telefonow, znalazlam numer i wykrecilam. Piec stref czasowych stad ktos podniosl sluchawke.
– Doktor West.
– Doktor Lou West?
– Tak.
– A nie Kapitan Kam? Cisza.
– Ten od puszek…
– To raczej tunczyk. To ty, Tempe?
Wyobrazilam go sobie: geste, siwe wlosy i broda otaczajace twarz zawsze opalona hawajskim sloncem. Na wiele lat przed naszym spotkaniem znalazla go japonska agencja i zatrudnila do reklam tunczyka w puszkach. Ze swoim kolczykiem w uchu i konskim ogonkiem swietnie pasowal do wizerunku kapitana, ktorego szukali. Japonczycy kochali Kapitana Kama. Chociaz bezlitosnie z niego kpilismy, nikt z naszych wspolnych znajomych nie widzial tych reklam.
– Moze bys tak rzucil robaki i slawil tunczyka na caly etat?
Lou mial doktorat z biologii i wykladal na uniwersytecie na Hawajach. Wedlug mnie byl najlepszym entomologiem sadowym w kraju.
– Nie za bardzo. – Zasmial sie. – Mundur mnie dusi.
– Mozesz to robic nago.
– Japonczycy chyba nie sa na to gotowi.
– A czy to cie moze powstrzymywac?
Razem z Lou i kilkoma innymi specjalistami sadowymi prowadzimy kurs na Akademii FBI w Quantico w Wirginii. Nasza grupa sklada sie z patologow, entomologow, antropologow, botanikow i ekspertow od spraw ziemi, wiekszosc z przeszloscia akademicka. Kiedys jakis zatwardzialy w swoim konserwatyzmie agent stwierdzil, ze kolczyk Lou jest nie na miejscu. Lou wysluchal go cierpliwie, a nastepnego dnia zamiast malego koleczka ze zlota ujrzelismy dlugie pioro ozdobione wedlug tradycji Indian Cherokee koralikami i malym, srebrnym dzwoneczkiem.
– Dostalem twoje robaczki.
– Dotarly w calosci?
– Nietkniete. Swietnie je zebralas. W obu Karolinach wystepuje ponad piecset dwadziescia gatunkow owadow towarzyszacych procesowi rozkladu. Przyslalas mi wiekszosc z nich.
– Co mozesz mi powiedziec?
– Chcesz uslyszec wszystkie wnioski?
– Jasne.
– Przede wszystkim, twoje ofiary zostaly prawdopodobnie zamordowane w ciagu dnia. A w kazdym razie ciala wystawiono na troche na swiatlo dnia przed zakopaniem. Znalazlem poczwarki
– Mow do mnie po ludzku.
– To gatunek muchy. Zebralas puste i pelne poczwarki z obu cial.
– I?
–
– Zlozyc larwy?
– Owady skladaja albo larwy, albo jaja.
– Owady skladaja larwy?
– To jest ich osiagniecie.
– No to dlaczego nie wszystkie to robia?
– Ma to i swoje ujemne strony. Samice potrafia zlozyc wiecej jaj niz larw. W ten sposob osiagnieta zostaje rownowaga.
– Zycie wymaga kompromisow.
– No wlasnie. Podejrzewam, ze ciala lezaly tez na powierzchni ziemi, przynajmniej troche. Sarcophagidae nie lubia wchodzic tak szybko jak inne grupy, na przyklad
– To ma sens. One zostaly zabite na wyspie albo ktos przewiozl tam ciala lodzia,
– Tak czy inaczej, prawdopodobnie zostaly zamordowane w ciagu dnia, potem lezaly na zewnatrz i na powierzchni ziemi, zanim je pogrzebano,
– A co z innymi gatunkami?
– Znowu chcesz wszystko?
– Zdecydowanie.
– W przypadku obu ofiar natychmiastowe pogrzebanie odwlekloby inwazje owadow. Jednak kiedy dotarly do gornego ciala,
–
– Muchy plujkowate. Zazwyczaj pojawiaja sie kilka minut po smierci, razem ze swoimi przyjaciolmi, muchami miesnymi. Oba gatunki swietnie lataja.
– Super.
– Zebralas co najmniej dwa gatunki much plujkowatych:
– Pozostanmy moze przy nazwach pospolitych.
– OK. Dostalem larwy w trzech stadiach larwalnych i nietkniete, puste powloki larwalne przynajmniej dwoch gatunkow much plujkowatych.
– Co to znaczy?
– Juz wykladam. Zaczne od cyklu zyciowego muchy. Podobnie jak my, dorosle muchy zajmuja sie znalezieniem odpowiedniego miejsca dla swoich mlodych. Zwloki sa do tego idealne. Chronione srodowisko. Mnostwo pokarmu. Swietne otoczenie dla mlodych osobnikow. Zwloki to wielka atrakcja, plujkowate i muchy miesne moga sie pojawic kilka minut po zgonie. Samica albo natychmiast zlozy jaja, albo pozywi sie nieco plynami wytwarzajacymi sie w szczatkach, a potem zlozy jaja.
– Przyjemne.
– Chwila, nawet nie wiesz, ile tam jest bialka! W przypadku urazu ciala wejda tamtedy, jezeli nie, wykorzystaja otwory: oczy, nos, usta, odbyt…
– Widze to oczami wyobrazni.
– Plujkowate skladaja ogromne gromady jaj, ktore zupelnie wypelniaja naturalne otwory ciala i rany. Skoro tam bylo dosyc chlodno, wiec w tym grobie moglo nie byc ich az tak wiele.