sie nie usmiechala. Az nazbyt dobrze pamietala, jak mala Peggy widziala dla niej tej ostatniej nocy przed ucieczka. Widziala przyszlosc Arthura. Peg zapytala ja wtedy, czy Horacy pokocha malego Arthura, a dziewczyna nie chciala odpowiedziec. Ale to tez byla odpowiedz, jasne. Horacy moze sie zachowywac, jakby traktowal Arthura niczym wlasnego syna, ale tak naprawde uwazal go tylko za czarnego chlopaka, ktorego zona wychowuje dla wlasnej zachcianki. Horacy nie jest tatusiem dla Arthura Stuarta.
A zatem Arthur znow zostal sierota. Stracil ojca. A dokladniej mowiac, nigdy ojca nie mial. Niech tak bedzie. Ma za to dwie matki: jedna, ktora umarla, kiedy sie urodzil, i mnie. Nie moge go poslac do szkoly. Od poczatku wiedzialam, ze mi sie to nie uda. Ale wyksztalce go i tak.
Nowy plan pojawil sie w jej glowie. Wszystko zalezalo od tej nauczycielki, ktora sprowadzali tu z samej Filadelfii. Przy odrobinie szczescia okaze sie kwakierka, nie bedzie nienawidzila Czarnych i wszystko pojdzie jak z platka. Ale nawet gdyby nauczycielka nienawidzila Czarnych tak bardzo jak odszukiwacz, co widzi niewolnika stojacego swobodnie na kanadyjskim brzegu, to tez nie ma zadnego znaczenia. Peg znajdzie jakis sposob. Z calej rodziny pozostal jej tylko Arthur Stuart — jedyna osoba, ktora kochala, a ktora nie oklamywala jej i nie oszukiwala, nie robila nic za jej plecami. Nie pozwoli, by odebrano mu cokolwiek, co moze sie przydac w zyciu.
ROZDZIAL 13 — ZRODLANA SZOPA
Alvin zrozumial, ze cos sie dzieje, kiedy uslyszal, jak Horacy i Peg Guester wrzeszcza na siebie w starej zrodlanej szopie. Przez chwile krzyczeli tak glosno, ze slyszal ich mimo trzasku ognia w palenisku i uderzen o kowadlo. Potem przycichli troche, ale Alvin tymczasem tak sie zainteresowal, ze przestal machac mlotem. Wlasciwie nawet odlozyl go na bok i wyszedl na dwor.
Nie, nie, wcale nie podsluchiwal. Po prostu szedl do studni, zeby przyniesc wody: troche do studzenia, a troche do picia. Jesli przypadkiem cos uslyszal, to przeciez nie mozna miec do niego pretensji, prawda?
— Ludzie powiedza, ze marny ze mnie oberzysta, jesli kaze nauczycielce mieszkac w zrodlanej szopie, zamiast urzadzic ja jak nalezy.
— To tylko pusta chata, Horacy. Mozemy ja wykorzystac. A dzieki temu pokoje w zajezdzie zostana dla klientow, ktorzy placa.
— Nie pozwole, zeby nauczycielka mieszkala tu calkiem sama. To nie wypada!
— A to czemu, Horacy? Zamierzasz do niej uderzyc?
Alvin nie mogl uwierzyc wlasnym uszom. Malzonkowie przeciez nie mowia do siebie takich rzeczy. Spodziewal sie niemal, ze uslyszy odglos uderzenia. Ale Horacy musial to przyjac w pokorze. Wszyscy mowili, ze jest pantoflarzem, i oto dowod. Zona oskarza go, ze planuje cudzolostwo, a on nawet jej nie przylozy… W ogole nie mowi ani slowa.
— Zreszta to niewazne — stwierdzila Peg. — Moze bedzie po twojemu i ona odmowi. Ale i tak tu wszystko naprawimy, a potem jej zaproponujemy.
Horacy wymruczal cos, czego Alvin nie doslyszal.
— Nie obchodzi mnie to, chocby nawet mala Peggy sama zbudowala te szope. Odeszla z wlasnej woli i nie zostawila dla mnie nawet slowka. I nie bede teraz trzymac tej szopy jak jej pomnika tylko dlatego, ze kiedy byla mala, lubila tu przychodzic. Slyszales?
I znowu Alvin nie zrozumial odpowiedzi Horacego. Za to Peg uslyszal calkiem wyraznie. Jej glos poplynal z szopy niczym trzask gromu.
— Ty mi bedziesz tlumaczyl, kto kogo kochal? No to ci powiem, Horacy Guesterze, ze cala ta twoja milosc nie zatrzymala tu Peggy. Ale moja milosc do Arthura Stuarta zapewni mu wyksztalcenie, zrozumiales? A kiedy juz bedzie po wszystkim, Horacy Guesterze, zobaczymy, kto bardziej kocha swoje dzieci.
Nie bylo zadnego uderzenia ani nic, tylko trzasniecie, ktore pewnie wyrwalo z zawiasow drzwi zrodlanej szopy. Alvin nie mogl sie powstrzymac: wyciagnal szyje, zeby sprawdzic, kto to zrobil. Oczywiscie, to stara Peg maszerowala do domu.
Po minucie Alvin z trudem zauwazyl przez krzaki i liscie, ze drzwi otworzyly sie znowu, powolutku. A jeszcze wolniej wyszedl na zewnatrz Horacy Guester, calkiem zalamany. Alvin jeszcze go takim nie widzial. Stal przez chwile nieruchomo, z reka na drzwiach. Potem zamknal je tak delikatnie, jakby okrywal niemowle w kolysce. Alvin zawsze sie zastanawial, dlaczego nie rozebrali tej szopy przed laty, kiedy wykopal studnie, ktora ostatecznie zabila strumien. Albo dlaczego nie wykorzystali jej do czegos innego. Ale teraz juz wiedzial, ze mialo to jakis zwiazek z Peggy, ta zagwia, ktora odeszla, zanim on sam zjawil sie w Hatrack River. To, w jaki sposob Horacy zamykal drzwi, po raz pierwszy uswiadomilo Alvinowl, ze ten czlowiek kocha swoja corke, chociaz go porzucila. Miejsca, ktore kochala, sa dla niego jak swiete. I po raz pierwszy Alvin zastanowil sie, czy on sam bedzie kiedys tak kochal swoje dziecko. A potem pomyslal, kim moglaby byc matka tego dziecka i czy bedzie na niego krzyczec tak jak stara Peg na Horacego, i czy on sam bedzie sie do niej odnosil jak Makepeace Smith do swojej Gertie, machajac pasem, gdy ona rzuca garnkami.
— Alvin — powiedzial Horacy.
Alvin mial ochote zapasc sie pod ziemie ze wstydu, ze ktos go przylapal na tym, jak sie gapi.
— Przepraszam bardzo — wystekal. — Nie powinienem tak podsluchiwac.
Horacy usmiechnal sie blado.
— Musialbys chyba byc calkiem gluchy, zeby nie slyszec.
— Faktycznie — przyznal Alvin. — Ale nie staralem sie szczegolnie, zeby nie slyszec.
— Wiem, ze dobry z ciebie chlopak i nigdy nie roznosisz plotek. Ten „dobry chlopak” troche Alvina urazil. Mial juz osiemnascie lat, za niecaly rok skonczy dziewietnascie. Od dawna jest gotow, zeby zostac kowalskim czeladnikiem. A to, ze Makepeace Smith nie chce wczesniej wyzwolic go z terminu, nie daje jeszcze Horacemu Guesterowi prawa, zeby nazywac go chlopakiem. Moze i jestem uczniem Alvinem, oficjalnie jeszcze nie doroslym, ale na mnie zadna kobieta tak nie wrzeszczy.
— Alvinie — rzekl Horacy. — Przekaz swojemu mistrzowi, ze beda nam potrzebne nowe zawiasy do drzwi zrodlanej szopy. Musimy ja przygotowac, bo pewnie zamieszka tu nowa nauczycielka. Jesli zechce.
A zatem tak sie to skonczylo… Horacy przegral bitwe z Peg. Poddal sie. Czy na tym polega malzenstwo? Mezczyzna albo musi bic zone, jak Makepeace Smith, albo ona bedzie go rozstawiac po katach, jak Peg Guester biednego Horacego. Jesli tylko taki jest wybor, pomyslal Alvin, to ja dziekuje.
Oczywiscie, Alvin czesto zerkal na miejskie dziewczeta. Widzial, jak spaceruja po ulicy z piersiami wypchnietymi w gore przez gorsety i fiszbiny, z taliami tak waskimi, ze moglby je objac swymi wielkimi, silnymi dlonmi. Tyle ze nigdy nie myslal o obejmowaniu. Patrzac na dziewczyny, tracil smialosc i rumienil sie. A kiedy one przypadkiem spojrzaly w jego strone, spuszczal glowe albo zajmowal sie zaladunkiem, wyladunkiem lub czymkolwiek, co sprowadzilo go do miasta.
Alvin wiedzial dobrze, co widza, kiedy na niego patrza… te miejskie dziewczeta. Widzialy czlowieka bez marynarki, w samej koszuli, brudnej i przepoconej. Widzialy czlowieka ubogiego, ktory nigdy nie ofiaruje im slicznego drewnianego domu, jaki ma ich tatus, pewnie prawnik, sedzia albo kupiec. Widzialy czlowieka niskiego stanu, wciaz jeszcze zwyklego terminatora, chociaz skonczyl osiemnascie lat. Gdyby jakims cudem poslubil kiedys taka dziewczyne zawsze patrzylaby na niego z gory, zawsze oczekiwala, ze jej ustapi, bo ona jest dama.
A gdyby ozenil sie z dziewczyna prosta, jak on sam, bylaby jak Gertie Smith albo Peg Guester — dobra kucharka albo pracowita gospodyni, ale prawdziwa diablica, jesli cos by poszlo nie po jej mysli. Nie, w zyciu Alvina Kowala nie bedzie zadnej kobiety, to pewne. Nie pozwoli tak soba pomiatac jak Horacy Guester.
— Slyszales, Alvinie?
— Tak, panie Horacy. Powiem Makepeace'owi Smithowi, jak tylko go zobacze. Wszystko, co trzeba, do zrodlanej szopy.
— I niech to bedzie eleganckie — dodal Horacy. — Nauczycielka ma tu mieszkac. — Peg nie pokonala go jednak do konca, bo wykrzywil warge i dodal zlosliwie: — Zeby mogla udzielac prywatnych lekcji.
Powiedzial „prywatnych lekcji” takim tonem, jakby chodzilo mu o zamtuz czy cos w tym rodzaju. Jednak Alvin potrafil dodac dwa do dwoch i od razu wiedzial, kto bedzie z tych lekcji korzystal. Wszyscy przeciez slyszeli, ze Peg Guester prosila o przyjecie Arthura Stuarta do szkoly.
— No to na razie — rzucil jeszcze Horacy.