Rzymie traktatu Europejska Wspolnote Gospodarcza. Niemiecki byl drugim oficjalnym jezykiem we wszystkich szkolach. Ludzie jezdzili niemieckimi samochodami, kupowali niemieckie radia i telewizory, pracowali w nalezacych do Niemcow fabrykach i narzekali na halasliwe zachowanie niemieckich turystow w zdominowanych przez Niemcow kurortach. Niemcy wygrywali wszystkie miedzynarodowe zawody sportowe z wyjatkiem krykieta, w ktorego grali tylko Anglicy.
W tym wszystkim Szwajcaria zachowala neutralnosc. Nie taki byl pierwotny zamysl Fuhrera. Ale zanim stratedzy Wehrmachtu opracowali plany podboju szwajcarskiego panstwa, zaczal sie pat zimnej wojny. Kraj pozostal skrawkiem ziemi niczyjej, w miare uplywu lat coraz bardziej uzytecznym dla obu stron, miejscem, gdzie mozna sie bylo w tajemnicy spotykac i prowadzic niekoniecznie legalne interesy.
— W Szwajcarii sa tylko trzy kategorie obywateli — powiedzial Marchowi ekspert Kripo. — Szpiedzy amerykanscy, szpiedzy niemieccy oraz szwajcarscy bankierzy, ktorzy probuja dobrac sie do pieniedzy jednych i drugich.
W ciagu minionego stulecia bankierzy ci pojawili sie na polnocnym brzegu Zurich See niczym zlotonosny osad: wskaznik rosnacego dobrobytu. Podobnie jak na Schwanenwerder ich kryjace sie za gesta zaslona drzew wille ogrodzone byly wysokimi murami i solidnymi bramami.
March pochylil sie do przodu.
— Niech pan tutaj zwolni — powiedzial kierowcy. Tworzyli teraz prawdziwa kawalkade: za taksowka z Xavierem i Charlie jechaly dwa samochody, kazdy z siedzacym w srodku szwajcarskim policjantem. Bellerive Strasse przeszla w See Strasse. March liczyl numery posesji.
— Niech pan sie zatrzyma.
Taksowka podjechala do kraweznika. Policyjne samochody minely ja; sto metrow dalej blysnely ich swiatla stopu. Charlie rozejrzala sie dookola.
— Co teraz?
— Teraz przyjrzymy sie willi doktora Hermanna Zaugga.
March zaplacil kierowcy, ktory szybko zawrocil i odjechal w strone srodmiescia. Ulica byla pusta.
Wszystkie wille byly dobrze zabezpieczone, ale Zaugga
— Ktos wyjezdza — szepnela Charlie.
— Nie — odparl, kiwajac glowa w strone ulicy. — Ktos nadjezdza.
Limuzyna byla wielka i potezna: pomalowany na czarno brytyjski samochod marki Bentley. Nadjechal z duza szybkoscia od strony miasta i skrecil w aleje dojazdowa. Z przodu siedzial szofer i jeszcze jeden mezczyzna; z tylu blysnal wianuszek siwych wlosow — najprawdopodobniej Zaugg. March zdazyl zauwazyc, jak nisko zawieszona jest karoseria. A potem opony zaabsorbowaly jedna po drugiej uderzenie o kraweznik — bump, bump, bump, bump — i bentley zniknal im z oczu.
Brama zaczela sie zamykac, a potem zatrzymala sie w polowie drogi. Od strony domu szli szybkim krokiem dwaj mezczyzni.
— Hej, wy! — zawolal jeden z nich. — Wy oboje! Nie ruszajcie sie z miejsca! — Od ulicy dzielilo go juz tylko kilkanascie krokow. Xavier zlapal Charlie za lokiec. W tej samej chwili jeden z policyjnych samochodow ruszyl szybko, wyjac silnikiem, do tylu. Ochroniarz spojrzal przez ramie, zawahal sie i cofnal.
Samochod zatrzymal sie, zarzucajac kolami.
— Wsiadajcie, do jasnej cholery — odezwal sie zmeczony glos.
March otworzyl tylne drzwi, wepchnal do srodka Charlie i wsunal sie w slad za nia. Szwajcarski policjant zakrecil o sto osiemdziesiat stopni i dodajac gazu ruszyl w strone miasta. Goryle Zaugga zdazyli zniknac; zatrzasnela sie za nimi brama.
March obrocil sie, zeby wyjrzec przez tylna szybe.
— Czy wszyscy wasi bankierzy sa tak dobrze chronieni?
— Zalezy, z kim prowadza interesy. — Policjant poprawil lusterko, zeby miec ich na oku. Zblizal sie do piecdziesiatki i mial zaczerwienione od niewyspania oczy. — Czy planuje pan jakies nastepne przygody, Herr March? Moze chce pan wziac udzial w jakiejs bijatyce? Na przyszlosc lepiej niech pan nas uprzedzi.
— Myslalem, ze mieliscie nas sledzic, a nie pilnowac.
— „Sledzic i jesli to konieczne chronic”, tak brzmia nasze rozkazy. W samochodzie z tylu jedzie moj partner. To byl cholernie dlugi dzien. Przepraszam za niewyparzony jezyk, Fraulein; nie powiedzieli nam, ze bedzie w to zamieszana kobieta.
— Moze nas pan podrzucic z powrotem do hotelu? — zapytal March.
— Wiec teraz na dodatek mam byc jeszcze szoferem? — mruknal policjant i wlaczyl radiotelefon. — Juz po bolu. Wracamy do Baur au Lac — poinformowal partnera.
Charlie otworzyla na kolanie notes i zawziecie w nim pisala.
— Kim sa ci ludzie?
March zawahal sie, ale potem uswiadomil sobie, ze nie ma to w koncu zadnego znaczenia.
— Ten pan i jego kolega sa funkcjonariuszami szwajcarskiej policji — powiedzial. — Maja dopilnowac, zebym pozostajac poza granicami Rzeszy nie zwrocil sie przypadkiem o azyl polityczny. A takze zadbac, zebym wrocil caly i zdrowy.
— Zawsze z przyjemnoscia pomagamy naszym niemieckim kolegom — mruknal glos z przodu.
— Istnieje niebezpieczenstwo, ze moglbys nie wrocic? — zapytala Charlie.
— Najwyrazniej.
— Jezu.
Zapisala cos w notesie. Odwrocil wzrok. Za oknem, w odleglosci kilku kilometrow, w wodzie jeziora odbijaly sie zolta wstega swiatla Zurychu. Od jego oddechu zaparowala szyba.
Zaugg musial wracac ze swego banku. Bylo pozno, ale zuryscy mieszczanie zarabiali swoje pieniadze w pocie czola — dwanascie albo czternascie godzin na dobe nie bylo niczym niezwyklym. Do domu bankiera mozna bylo dotrzec tylko ta droga, co wykluczalo najbardziej skuteczny sposob zmylenia przeciwnika: codzienna zmiane trasy. A See Strasse — przyklejona do jeziora, z kilkudziesiecioma odchodzacymi od niej uliczkami — stanowila prawdziwy koszmar dla kazdego pracownika ochrony. To wiele wyjasnialo.
— Widzialas ten samochod? — zapytal Charlie. — Jaki byl ciezki i jaki halas robily opony? Takie wozy widuje sie czesto w Berlinie. Ten bentley byl zrobiony z pancernej blachy. — Przeczesal dlonia wlosy. — Dwoch ochroniarzy, wiezienna brama, telewizyjna kamera i pancerny samochod. Co z niego za bankier?
W ciemnosci nie widzial dobrze jej twarzy, ale wyczul emanujace z niej podniecenie.
— Nie zapominaj o tym, ze mamy upowaznienie — powiedziala. — Jaki jest, taki jest, ale to nasz bankier.
7
Kolacje zjedli w restauracji na starym miescie. Kryte lnianymi obrusami stoliki uginaly sie pod ciezka srebrna zastawa; ustawieni w kolejce kelnerzy unosili pokrywki polmiskow niczym trupa wedrownych iluzjonistow. Jesli za hotel zaplacil polowe miesiecznej pensji, ta kolacja z pewnoscia powinna go kosztowac druga polowe. Ale March mial to w nosie.
Charlie byla niepodobna do wszystkich kobiet, ktore dotad poznal. Roznila sie od kur domowych z Nationalsozialistische Frauenschaft[5], dla ktorych liczyly sie tylko