ze za plecami siedzi ci polujace na terrorystow Sipo i Bog jeden wie kto jeszcze. Ale zrob to dla mnie.

Koth odchylil sie do tylu na krzesle. Na polce za jego plecami March zobaczyl podrecznik kryminologii piora Artura Nebego — opublikowany przed trzydziestu laty, ale wciaz aktualny standardowy tekst. Nebe pelnil funkcje szefa Kripo od roku 1933.

— Pokaz, co tam masz — powiedzial Koth.

March podal mu dwie karty. Koth spojrzal na nie i kiwnal glowa.

— Mezczyzna — powiedzial March. — Mniej wiecej szescdziesiecioletni. Nie zyje od dwudziestu czterech godzin.

— Domyslam sie, ze nie czuje sie najlepiej. — Koth zdjal z nosa okulary i pomasowal zmeczone oczy. — W porzadku. Klade je na samej gorze.

— Ile to potrwa?

— Powinienes miec odpowiedz do rana. — Koth zalozyl z powrotem okulary. — Nie rozumiem tylko, skad wiesz, ze ten facet, kimkolwiek jest, ma kryminalna przeszlosc.

March wcale tego nie wiedzial, ale nie mial zamiaru dawac Kothowi pretekstu do wycofania sie z obietnicy.

— Zaufaj mi — powiedzial.

* * *

Wrocil do swojego mieszkania o jedenastej. Staroswiecka winda byla zepsuta. Wyscielona brazowym wytartym chodnikiem klatka schodowa przesiaknieta byla zapachem nieswiezych potraw, gotowanej kapusty i przypalonego miesa. Mijajac drugie pietro uslyszal fragment klotni mieszkajacej pod nim mlodej pary.

— Jak mozesz tak mowic?

— Niczego w zyciu nie dokonales. Kompletnie niczego!

Trzasnely drzwi. Zaplakalo dziecko. Ktos gdzies w odpowiedzi nastawil glosniej radio. Symfonia zycia pod jednym dachem. Kiedys byla to ekskluzywna kamienica. Teraz, podobnie jak wielu jej lokatorow, stanela u progu ciezkich czasow. March wspial sie pietro wyzej i wszedl do swego mieszkania.

W srodku panowal ziab; jak zwykle nawalilo centralne ogrzewanie. Trzypokojowe mieszkanie skladalo sie z wysokiego salonu, ktorego okna wychodzily na Ansbacher Strasse, sypialni, w ktorej stalo zelazne lozko, a takze malej lazienki i jeszcze mniejszej kuchni. Trzeci pokoj zawalony byl rzeczami, ktore ocalaly z jego malzenstwa i ktore po pieciu latach nadal tkwily zapakowane w kartonach. Mieszkanie bylo wieksze od typowego, majacego czterdziesci cztery metry Volkswohnung — mieszkania ludowego — ale roznica byla nieznaczna: zaledwie pare metrow.

Przed wprowadzeniem sie Marcha mieszkala tu wdowa po generale Luftwaffe. Zajmowala mieszkanie od zakonczenia wojny i doprowadzila je do ruiny. Podczas drugiego, spedzonego tutaj weekendu March zdarl w trakcie odnawiania sypialni splesniala tapete i znalazl schowane za nia, zlozone kilkakrotnie, sepiowe zdjecie. Opatrzone bylo data 1929 i pieczatka berlinskiego atelier. Przedstawialo rodzine, cala w przymglonych brazach i bezach, stojaca na tle namalowanego wiejskiego pejzazu. Ciemnowlosa kobieta wpatrywala sie w trzymane w ramionach niemowle. Z tylu, opierajac z duma reke na jej ramieniu, stal maz. Obok niego maly chlopczyk. March postawil odnalezione zdjecie na kominku.

Chlopiec nie byl wiekszy od Pilego. Teraz, po kilkudziesieciu latach, powinien byc w wieku Marcha.

Kim byli ci ludzie? Co stalo sie z dzieckiem? Przez dlugie lata nie dawalo mu to spokoju, ale nie podejmowal zadnych prob dowiedzenia sie prawdy — dosyc mial zagadek w pracy, zeby zajmowac sie dodatkowymi problemami. Potem jednak, tuz przed ostatnim Bozym Narodzeniem, z przyczyn, ktorych sam nie umial dokladnie wyjasnic — byc moze jedna z nich byl po prostu niejasny i narastajacy niepokoj, byc moze przypadajace w tym czasie jego urodziny — zaczal swoje male prywatne dochodzenie.

W ksiedze kwaterunkowej odnotowano, ze w latach 1928-1942 mieszkanie wynajmowal niejaki Jakob Weiss. Nikt taki nie figurowal jednak w policyjnej kartotece. Zadnego zapisku o tym, czy sie wyprowadzil, czy zachorowal albo umarl. Telefony do biur werbunkowych Wehrmachtu, Reichsmarine i Luftwaffe potwierdzily, ze nie zostal powolany do wojska. W studiu fotograficznym miescila sie teraz wypozyczalnia telewizorow. Nikt z mlodych pracownikow biura kwaterunkowego nie pamietal Weissow. Po prostu znikneli. Weiss. Bialy. Pusty. W glebi duszy Xavier zaczal domyslac sie prawdy — byc moze znal ja od samego poczatku — ale ktoregos wieczoru niczym szukajacy swiadkow policjant obszedl z fotografia w reku caly dom i inni lokatorzy patrzyli na niego, jakby stracil rozum. Z jednym wyjatkiem.

— To byli Zydzi — rzucila, zatrzaskujac mu drzwi przed nosem, mieszkajaca na poddaszu starucha.

No tak. Wszyscy Zydzi zostali podczas wojny ewakuowani na Wschod. Kazdy o tym wiedzial. O to, co sie z nimi potem stalo, nikt publicznie nie pytal; publicznie i jesli mial choc troche oleju w glowie, rowniez prywatnie. Nawet jesli mial range Sturmbannfuhrera SS.

Wtedy wlasnie, zauwazyl teraz, popsuly sie jego stosunki z Pilim; odtad zaczal budzic sie na dlugo przed brzaskiem i brac z wlasnej woli kazda nadarzajaca sie sprawe.

Nie zapalajac swiatla March zblizyl sie do okna i przez kilka chwil wpatrywal sie w jadace na poludnie, w strone Wittenberg Platz, samochody. Potem przeszedl do kuchni i nalal sobie duza whisky. Obok zlewu lezal „Berliner Tageblatt”. Zabral go ze soba z powrotem do salonu.

Czytal gazety w sobie tylko wlasciwy sposob. Zaczynal od ostatniej strony, od prawdy. Jesli napisano, ze w meczu pilki noznej Lipsk zwyciezyl Kolonie cztery do zera, wiele wskazywalo na to, ze rezultat jest prawdziwy: partia nie wpadla jeszcze na pomysl falszowania wynikow. Co innego pozostale wiadomosci sportowe. ZACZELO SIE ODLICZANIE DO OLIMPIADY W TOKIO. PO RAZ PIERWSZY OD 28 LAT STANY ZJEDNOCZONE MOGA UCZESTNICZYC W SPORTOWEJ RYWALIZACJI. NIEMIECCY SPORTOWCY NADAL PRZEWODZA SWIATU. Pozniej reklamy. NIEMIECKIE RODZINY! CZEKA NA WAS GOTENLAND, RIWIERA RZESZY. Francuskie perfumy, wloskie jedwabie, skandynawskie futra, holenderskie cygara, belgijska kawa, rosyjski kawior, brytyjskie telewizory — obywatele Rzeszy mogli bez przeszkod czerpac z imperialnego rogu obfitosci. Urodziny, malzenstwa i zgony.

Ernst Tebbe z radoscia zawiadamia, ze jego zona Ingrid urodzila syna Fuhrerowi. Z zalem zegnamy zmarlego w wieku lat 71 Hansa Wenzela, prawdziwego narodowego socjaliste.

Klub samotnych serc:

Piecdziesiecioletni doktor, czysty Aryjczyk, weteran Bitwy pod Moskwa, pragnie osiedlic sie na wsi i splodzic meskie potomstwo w zwiazku ze zdrowa Aryjka: mloda, bezpretensjonalna dziewica, przyzwyczajona do ciezkiej pracy; pozadane szerokie biodra, plaskie obcasy i brak dziur po kolczykach.

Szescdziesiecioletni wdowiec pragnie ponownie zwiazac sie z kobieta rasy nordyckiej, gotowa obdarzyc go dziecmi, dzieki ktorym nie wygasnie meska linia starej rodziny.

Kolumny poswiecone sztuce: Zarah Leander wciaz wystepuje w „Kobiecie z Odessy”, wystawianej obecnie w Gloria-Palast: epickiej historii przesiedlencow z poludniowego Tyrolu. Recenzja muzyczna: autor z pasja atakowal „szkodliwe negroidalne wycie” mlodej angielskiej grupy z Liverpoolu, koncertujacej w wypelnionej mlodzieza sali w Hamburgu. W dniu urodzin Fuhrera Herbert von Karajan poprowadzi w Royal Albert Hali w Londynie uroczyste wykonanie Dziewiatej Symfonii Beethovena — hymnu zjednoczonej Europy.

Artykul redakcyjny na temat antywojennej demonstracji studentow w Heidelbergu: ZDRAJCY POWINNI PONIESC ZASLUZONA KARE. „Tageblatt” zawsze reprezentowal twarda linie.

Oficjalne nekrologi: jakis dygnitarz z Ministerstwa Spraw Wewnetrznych — „…cale zycie spedzil w sluzbie Rzeszy…”

Wiadomosci krajowe: Z NASTANIEM WIOSENNYCH ROZTOPOW NA NOWO ROZGORZALY WALKI NA FRONCIE SYBERYJSKIM. WOJSKA NIEMIECKIE ROZBIJAJA GRUPY TERRORYSTYCZNE IWANA. W Rownie, stolicy

Вы читаете Vaterland
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату