kolczastych, gdzie milczaco powitaliby ich na pol zywi Rosjanie, ktorzy nie znali angielskiego, nie mieli ani zywnosci, ani uzytecznych informacji, ani wlasnych projektow ucieczki. Mogli sobie, ile dusza zapragnie, planowac ukrycie sie w ciezarowce czy kradziez samochodu, gdyz zadne samochody nie wjezdzaly na teren ich obozu. Mogli symulowac chorobe, jesli chcieli, ale to tez nie zapewnialo im wyjscia na zewnatrz. Jedyny szpital dla jencow to byla salka na szesc lozek wlasnie na terenie obozu Brytyjczykow.

* * *

Anglicy byli czysci, pelni wigoru, schludni i silni. Spiewali diablo dobrze. Ostatecznie cwiczyli co wieczor od lat.

Rowniez od lat podnosili ciezary i podciagali sie na drazku. Brzuchy mieli jak tarki do prania. Ich lydki i bicepsy byly jak kule armatnie. Wszyscy grali po mistrzowsku w warcaby, szachy, w brydza, pokera i domino, w bilard i w ping-ponga, po mistrzowsku rozwiazywali tez anagramy i krzyzowki.

Pod wzgledem zaopatrzenia w zywnosc nalezeli do najbogatszych ludzi w Europie. W rezultacie arytmetycznego bledu na poczatku wojny, kiedy do jencow docieraly jeszcze paczki, Czerwony Krzyz wysylal im co miesiac piecset paczek zamiast piecdziesieciu. Anglicy gromadzili je tak przemyslnie, ze teraz, pod koniec wojny, mieli trzy tony cukru, tone kawy, tysiac sto funtow herbaty, dwie tony maki, tone konserw miesnych, tysiac dwiescie funtow masla w puszkach, tysiac szescset funtow sera, osiemset funtow mleka w proszku i dwie tony pomaranczowej marmolady.

Trzymali to wszystko w pomieszczeniu bez okien. Dla ochrony przed szczurami wybili je cale blacha z puszek po konserwach.

* * *

Niemcy odnosili sie do nich z uwielbieniem, bo uwazali, ze sa wlasnie tacy, jacy powinni byc Anglicy. W ich wykonaniu wojna wygladala stylowo, sensownie i zabawnie. Dlatego tez Niemcy pozwalali im zajmowac cztery baraki, mimo ze z powodzeniem mogli pomiescic sie w jednym. Poza tym w zamian za kawe, czekolade i tyton dawali im farbe, drzewo, gwozdzie i material na urzadzenie wnetrza.

Anglicy dowiedzieli sie na dwanascie godzin wczesniej, ze przybywaja Amerykanie. Nigdy dotychczas nie mieli okazji podejmowac gosci, wiec rzucili sie do pracy jak szalency. Czyscili, zamiatali, piekli, gotowali, napychali sloma sienniki, nakrywali stoly, przygotowywali dla kazdego z gosci male podarki.

Teraz wsrod zimowej nocy witali gosci spiewem. Ich odziez przesiakla zapachami uczty, ktora przygotowywali. Ubrani byli troche jak do bitwy, a troche jak na tenisa albo krokieta. Byli tak podnieceni swoja goscinnoscia i calym tym bogactwem, jakie czekalo w srodku, ze nie przyjrzeli sie dobrze gosciom podczas powitania. Wydawalo im sie, ze spiewaja dla braci oficerow przybylych prosto z ognia bitwy.

Anglicy popychali przyjaznie Amerykanow w strone drzwi baraku, wypelniajac noc gwarem meskiej paplaniny i przyjaznej fanfaronady. Nazywali Amerykanow Jankesami, mowili „byczo jest”, obiecywali, ze „Jerry juz dlugo nie pociagnie” i tak dalej.

Billy Pilgrim zastanawial sie polprzytomnie, kto to jest Jerry.

* * *

Znajdowal sie teraz w baraku obok zelaznego pieca kuchennego plonacego jaskrawa czerwienia. Stalo na nim kilkanascie czajnikow. Niektore z gwizdkami. Stal tam tez kociol pelen zlocistej zupy. I ta zupa byla gesta. Na jej powierzchnie z majestatyczna powolnoscia wyplywaly prehistoryczne bable, od ktorych Billy Pilgrim nie mogl oderwac wzroku.

Staly tam tez dlugie stoly zastawione do bankietu. Przy kazdym miejscu znajdowal sie talerz z puszki po mleku w proszku. Mniejsza puszka to byla filizanka. Wyzsza i wezsza puszka zastepowala szklanke. W kazdej szklance bylo gorace mleko.

Przy kazdym nakryciu lezala maszynka do golenia, recznik, paczka zyletek, tabliczka czekolady, dwa cygara, mydlo, dziesiec papierosow, pudelko zapalek, olowek i swieca.

Jedynie swiece i mydlo byly produkcji niemieckiej. Laczylo je jakies upiorne, opalizujace podobienstwo. Brytyjczycy nie mogli tego wiedziec, ale swiece i mydlo byly produkowane z tluszczu wytopionego z Zydow, Cyganow, pederastow, komunistow i innych wrogow Rzeszy.

Zdarza sie.

* * *

Bankiet odbywal sie przy swiecach. Na stolach pietrzyly sie stosy swiezo upieczonego bialego chleba, bryly masla, gary marmolady. Staly polmiski krojonej wolowiny z puszek. Zupa, jajecznica i tort z marmolady mialy byc dopiero podane.

Zas na drugim koncu baraku Billy ujrzal luk z blekitnymi draperiami, olbrzymi zegar, dwa zlote trony oraz wiadro i miotle. W tej dekoracji miala sie odbyc czesc artystyczna wieczoru, muzyczna wersja Kopciuszka, najpopularniejszej opowiesci wszystkich czasow.

* * *

Billy Pilgrim zapalil sie, gdyz stanal zbyt blisko rozzarzonego piecyka. Zajal sie skraj jego za malego plaszcza. Byl to spokojny, cierpliwy ogien — jakby tlilo sie prochno.

Billy zastanawial sie, czy jest tu gdzies telefon. Chcial zadzwonic do matki, powiedziec jej, ze jest caly i zdrowy.

* * *

Zapanowala cisza i zdumieni Anglicy przygladali sie niechlujnym istotom, ktore tak ochoczo wciagali do srodka. Jeden z Anglikow spostrzegl, ze Billy sie pali.

— Palisz sie, chlopie! — zawolal. Odciagnal Billy’ego od kuchni i uderzeniami dloni ugasil ogien.

Kiedy Billy nie zareagowal na to ani slowem, Anglik spytal:

— Czy mozesz mowic? Slyszysz mnie? Billy kiwnal glowa.

Anglik, przepelniony litoscia, dotknal go na probe w kilku miejscach.

— Wielki Boze, chlopie, co oni z toba zrobili? To nie czlowiek, to polamany latawiec. Czy naprawde jestes Amerykaninem? — spytal Anglik.

— Uhum — odpowiedzial Billy.

— Jaki masz stopien?

— Szeregowy.

— Gdzie sie podzialy twoje buty, chlopie?

— Nie pamietam.

— Wlozyles ten plaszcz dla kawalu?

— Slucham?

— Gdzie wytrzasnales cos takiego? Billy musial sie nad tym zastanowic.

— Dali mnie to — powiedzial wreszcie.

— Kto, Jerry?

— Jaki Jerry?

— Dostales to od Niemcow?

— Tak.

Billy’emu nie podobaly sie te pytania. Bardzo go meczyly.

— Och, Jankesie, Jankesie — powiedzial Anglik — przeciez ten plaszcz to zniewaga.

— Slucham?

— Jerry zrobil to specjalnie, zeby cie ponizyc. Nie wolno do tego dopuszczac.

Вы читаете Rzeznia numer piec
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату