i grzebac w towarze. Niektorzy z klientow patrzyli zreszta nie na towar, tylko na siebie nawzajem.

Jeden ze sprzedawcow podszedl do Billy’ego i powiedzial mu, ze na zapleczu sa lepsze rzeczy, a ksiazki, ktore Billy przeglada, to tylko kamuflaz.

— To nie jest to, o co panu chodzi, na litosc boska — powiedzial. — To, o co panu chodzi, jest tam w glebi.

Billy przeszedl nieco dalej, ale jeszcze nie tam, gdzie zaczynala sie czesc tylko dla doroslych. Zrobil to z wrodzonej grzecznosci i wzial ze soba ksiazke Trouta — te o Jezusie i maszynie czasu.

Bohater ksiazki wyprawil sie w czasy biblijne glownie po to, aby sprawdzic, czy Jezus rzeczywiscie umarl na krzyzu, czy tez zyl jeszcze, kiedy go zdjeto, i czy naprawde zmartwychwstal. Nasz bohater wzial ze soba stetoskop.

Billy zajrzal od razu na koniec ksiazki, gdzie bohater, ubrany w stroj z epoki, wmieszal sie miedzy ludzi zdejmujacych Jezusa z krzyza. To on pierwszy wszedl po drabinie i przywarl do ukrzyzowanego, aby nie dostrzezono stetoskopu.

W wynedznialej piersi nie rozlegal sie zaden dzwiek. Syn Boga byl gwarantowanym nieboszczykiem.

Zdarza sie.

Naszemu podroznikowi po czasie, ktory nazywal sie Lance Corwin, nie udalo sie zwazyc Jezusa, ale zmierzyl jego wzrost. Jezus mial piec stop i trzy i pol cala.

* * *

Inny sprzedawca podszedl do Billy’ego i spytal, czy kupuje te ksiazke, czy nie. Billy odpowiedzial, ze tak, ze kupuje. Stal przy polce z ksiazkami na temat kontaktow oralno-genitalnych od starozytnego Egiptu do wspolczesnosci i tak dalej, sprzedawca sadzil wiec, ze Billy czyta jedna z nich. Kiedy zobaczyl, co Billy trzyma w reku, przezyl szok.

— Rany boskie! — zawolal. — Gdzie pan to znalazl? — i tak dalej, po czym poszedl powiedziec pozostalym sprzedawcom o zboczencu, ktory chcial kupic atrape z wystawy. Pozostali sprzedawcy wiedzieli juz o Billym. Mieli go na oku od dluzszej chwili.

Przy kasie lezaly stare numery czasopism z rozebranymi dziewczynami. Billy, czekajac na wydanie reszty, katem oka dostrzegl na okladce jednego z nich pytanie: Co sie stalo z Montana Wildhack?

* * *

Billy przeczytal sobie ten artykul. Oczywiscie wiedzial, co sie dzieje z Montana Wildhack. Byla na Tralfamadorii i zajmowala sie dzieckiem, ale czasopismo pod tytulem „Nocny Kociak” twierdzilo, ze oblana cementem spoczywa na glebokosci trzydziestu sazni w slonych wodach zatoki San Pedro.

Zdarza sie.

Billy mial ochote rozesmiac sie w glos. Czasopismo, ktorego jedynym celem bylo dostarczanie podniet erotycznych samotnym panom, dalo ten artykul tylko po to, zeby moc zamiescic zdjecia z pornograficznych filmow, od ktorych Montana zaczynala swoja kariere. Billy nie przygladal im sie z bliska. Zdjecia byly bardzo marne: sadza i kreda. Mogly przedstawiac kazdego.

Billy zostal ponownie odeslany na zaplecze i tym razem usluchal. Jakis podpity marynarz odszedl od automatu filmowego, ktory jeszcze dzialal. Billy zajrzal i zobaczyl Montane Wildhack w lozku, obierajaca banana. W tym momencie automat sie wylaczyl. Billy nie chcial ogladac, co bedzie dalej, i wowczas sprzedawca zaczal go zameczac, aby poszedl z nim i obejrzal naprawde mocne rzeczy, jakie trzymaja pod lada tylko dla koneserow.

Billy’ego zaciekawilo z lekka, co jeszcze mozna trzymac pod lada w takim sklepie jak ten. Sprzedawca lubieznie lypnal okiem i pokazal mu fotografie kobiety i szetlandzkiego kuca. Para ta usilowala spolkowac miedzy dwiema doryckimi kolumnami, na tle aksamitnej kotary ozdobionej fredzlami.

* * *

Billy’emu nie udalo sie wprawdzie tego wieczoru wystapic w telewizji, ale za to trafil do radia. Studio miescilo sie tuz obok hotelu. Billy zobaczyl napis nad drzwiami i wszedl do srodka. Wjechal winda na gore, gdzie czekali juz inni ludzie. Byli to krytycy literaccy, ktorzy uznali, ze Billy jest rowniez krytykiem. Mieli wziac udzial w dyskusji na temat kryzysu powiesci. Zdarza sie.

Billy zajal miejsce wraz z innymi przy zlocistym debowym stole, gdzie kazdy mial przed soba mikrofon. Prowadzacy spytal go o nazwisko i o to, jaka redakcje reprezentuje. Billy powiedzial, ze jest z „Ilium Gazette”.

Czul przyjemne podniecenie i zadowolenie z siebie. „Jesli bedziecie kiedys w Cody, w stanie Wyoming, wystarczy spytac o Dzikiego Boba”, powtarzal sobie w mysli.

* * *

Billy podniosl reke zaraz na poczatku programu, ale nie od razu udzielono mu glosu. Przed nim wystapilo kilku krytykow. Jeden z nich powiedzial, ze najwyzszy czas pogrzebac powiesc, skoro pewien Wirginczyk napisal na nowo Chate wuja Toma w sto lat po klesce Poludnia. Inny krytyk powiedzial, ze wspolczesny czytelnik nie potrafi juz odtwarzac w swoim umysle pasjonujacych sytuacji na podstawie lektury i dlatego pisarze musza tak jak Norman Mailer przedstawiac publicznie to, co pisza. Potem prowadzacy spytal zebranych, jaka role ich zdaniem powinna odgrywac powiesc we wspolczesnym spoleczenstwie. „Wprowadzac element koloru do jednostajnie bialych mieszkan” — powiedzial jeden z krytykow. „Opisywac artystycznie francuska milosc” — powiedzial drugi. „Instruowac zony urzednikow, co maja kupowac i jak powinny sie zachowywac w europejskich restauracjach” — powiedzial jeszcze inny.

Wreszcie udzielono glosu Billy’emu. No i zaczal tym swoim doskonale wyszkolonym glosem opowiadac o latajacych talerzach, Montanie Wildhack i tak dalej.

Wyproszono go lagodnie ze studia, korzystajac z przerwy na reklame. Billy wrocil do hotelu, wrzucil dwadziescia piec centow do automatu uruchamiajacego „Magiczne Palce” i zasnal. Natychmiast przeniosl sie na Tralfamadorie.

— Znowu byles gdzies w innym czasie? — spytala Montana. W ich kopule panowal sztuczny zmrok. Montana karmila dziecko piersia.

— Hm? — mruknal Billy.

— Znowu byles gdzies w innym czasie. Widze to po tobie.

— Uhum.

— Gdzie byles? Wiem, ze nie na wojnie. To tez mozna po tobie poznac.

— Bylem w Nowym Jorku.

— Wielkie Jablko.

— Hm?

— Tak nazywaja Nowy Jork.

— Aha.

— Byles na czyms w teatrze albo w kinie?

— Nie, spacerowalem troche po Times Square i kupilem sobie ksiazke Kilgore’a Trouta.

— Szczesliwiec!

Montana nie podzielala jego entuzjazmu dla tworczosci Kilgore’a Trouta.

Billy wspomnial mimochodem, ze widzial fragment jej pornograficznego filmu.

Montana wcale sie tym nie przejela. Jej odpowiedz byla beztroska i bardzo tralfamadorianska.

— Tak — powiedziala — a ja slyszalam o tym, jaka oferma byles na wojnie. I slyszalam o tym nauczycielu szkoly sredniej, ktory zostal rozstrzelany. To tez byla scena ze swinskiego filmu.

Podala dziecku druga piers, gdyz chwila byla tak skonstruowana, ze musiala to wlasnie zrobic.

Zapanowalo milczenie.

— Znowu wyprawiaja cuda z zegarami — powiedziala i wstala, zeby polozyc dziecko. Miala na mysli to, ze

Вы читаете Rzeznia numer piec
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×