— Jezeli ich zapach nie podoba ci sie, kasztelanko…
— Alez skad, jest bardzo slodki. Przypomnialam sobie tylko cos, co czesto opowiadala moja matka. Podobno tamta kobieta okryla sie nieslawa bedac jeszcze mala dziewczynka, wiec kiedy umarla, wszystkie dzieci powtarzaly ten wierszyk. Ja jednak uwazam, ze jest on znacznie starszy, zas chwila i okolicznosci jego powstania zagubione w dawnych czasach, podobnie jak poczatki wszystkich dobrych i zlych rzeczy. Mezczyzni podobno pozadaja kobiet, Severianie. Dlaczego w takim razie pogardzaja tymi, ktore uda im sie zdobyc?
— Nie sadze, zeby odnosilo sie to do wszystkich, kasztelanko.
— Ta piekna Roza oddala sie komus, a potem musiala cierpiec wiele drwin i szyderstw, chociaz jej sny i marzenia dawno juz rozpadly sie w proch wraz z jej smuklym cialem. Podejdz tutaj i usiadz kolo mnie. Uczynilem, co mi polecila, ona zas chwycila w dlonie wypuszczony wolno dol mojej koszuli i — sciagnela mi ja przez glowe. Protestowalem, ale nie bylem w stanie sie oprzec.
— Czego sie wstydzisz? Nie masz przeciez piersi, ktore musialbys okrywac. Jeszcze nigdy nie widzialam kogos o ciemnych wlosach a jednoczesnie o tak jasnej skorze… Czy uwazasz, ze moja skora jest jasna? Bardzo jasna, kasztelanko.
— Inni tez tak mysla, ale w porownaniu z twoja jest niemal sniada. Kiedy zostaniesz katem, Severianie, bedziesz musial unikac slonca, bo mozesz okrutnie sie poparzyc.
Jej wlosy, zwykle splywajace swobodnie na ramiona, dzisiaj byly upiete dokola glowy na ksztalt czarnej aureoli. Nigdy jeszcze tak bardzo nie przypominala swojej siostry Thei; ogarnelo mnie tak ogromne pozadanie, ze wydawalo mi sie, iz z kazdym uderzeniem serca tryska ze mnie fontanna krwi, pozostawiajac mnie coraz slabszym i slabszym.
— Dlaczego pukasz do moich drzwi? — Jej usmiech powiedzial mi, ze wie, co sie ze mna dzieje.
— Musze juz isc.
— Nie zapomnij zalozyc koszuli. Nie chcesz chyba, zeby twoi przyjaciele zobaczyli cie w takim stanie? Tej nocy, chociaz wiedzialem, ze to nic nie da, poszedlem do nekropolii i spedzilem kilka wacht spacerujac wsrod milczacych domostw umarlych. Wrocilem tam nastepnej nocy i jeszcze nastepnej, ale potem Roche wzial mnie ze soba do miasta i tam w jakiejs karczmie uslyszalem kogos, kto mowil, ze Vodalus przebywa daleko na polnocy, ukrywajac sie w scisnietych mrozem lasach i napadajac na kalifow.
Mijaly dni. Thecla byla juz zupelnie pewna, ze poniewaz tak dlugo nic zlego sie nie dzialo,ni ze zostanie juz nigdy poddana torturom i polecila Drotte'owi, zeby dostarczono jej materialy do pisania i rysowania, Przy uzyciu ktorych naszkicowala plan willi, ktora miala zamiar postawic nad poludniowym brzegiem jeziora Diuturna — wedlug jej slow znajdowalo sie ono w najdalszej, a zarazem najpiekniejszej czesci Wspolnoty. Ja z kolei, uwazajac to za swoj obowiazek, zabieralem uczniow na plywackie wyprawy, chociaz nurkujac w glebokiej wodzie ciagle jeszcze nie modem pozbyc sie uczucia strachu.
A potem, zupelnie niespodziewanie, jak sie wydawalo, zrobilo sie za zimno na plywanie, pewnego zas poranka starte kamienie Starego Dziedzinca roziskrzyly sie igielkami szronu, a na naszych talerzach pojawila sie swieza wieprzowina — nieomylny znak, ze do znajdujacych sie ponizej miasta wzgorz dotarl juz prawdziwy mroz. Zastalem wezwany przed oblicze mistrza Gurloesa i mistrza Palaemona.
— Dochodza nas pochlebne opinie na twoj temat, Severianie — odezwal sie pierwszy mistrz Gurloes. Okres twojej uczniowskiej sluzby dobiega juz konca.
— Wiek chlopiecy jest za toba, a meski przed toba — dodal niemal szeptem mistrz Palaemon. Jego glos byl pelen ciepla i serdecznosci.
— Otoz to — ciagnal dalej mistrz Gurloes. — Zbliza sie swieto naszej patronki. Przypuszczam, ze myslales juz o tym, nieprawdaz?
Skinalem glowa.
— A teraz kapitanem uczniow bedzie Eata.
— A ty?
Nie rozumialem pytania, co widzac mistrz Palaemon powtorzyl lagodnie:
— A kim ty bedziesz, Severianie? Katem? Wiesz, ze jesli chcesz, mozesz opuscic nasze bractwo. Odpowiedzialem, ze taka mozliwosc nigdy nawet nie przeszla mi przez mysl. Staralem sie, zeby zabrzmialo to tak, jakbym byl wrecz zaszokowany jego slowami, ale bylo to klamstwo. Wiedzialem, podobnie jak kazdy z uczniow, ze rzeczywistym czlonkiem konfraterni zostawalo sie wowczas, kiedy bedac juz mezczyzna, swiadomie i dobrowolnie zglaszalo sie do niej akces. Co wiecej, chociaz kochalem nasze bractwo, rowniez go nienawidzilem — nie za cierpienia, ktore zadawalo czesto niewinnym klientom, przewyzszajace nierzadko wielokrotnie ciezar win, jakie mogli oni popelnic, ale za to, ze jego dzialania byly bezskuteczne i bezowocne, sluzace wladzy nie tylko nieefektywnej ale i niewidocznej. Nie potrafie chyba lepiej oddac moich uczuc niz mowiac, ze nienawidzilem go za to, ze mnie glodzilo i upokarzalo, a kochalem dlatego, ze bylo moim domem, zas kochalem je i nienawidzilem jednoczesnie dlatego, ze stanowilo przezytek dawnych czasow, ze bylo slabe i dlatego; ze wydawalo sie niezniszczalne.
Rzecz jasna nie podzielilem sie tymi myslami z mistrzem Palaemonem, chociaz moze bym to nawet uczynil, gdyby nie obecnosc mistrza Gurloesa. Wydawalo sie nieprawdopodobne, zeby ta deklaracja lojalnosci, uczyniona przez odzianego w lachmany wyrostka, zostala wzieta na serio, ale tak wlasnie sie stalo.
— Niezaleznie od tego, czy zastanawiales sie nad tym, czy nie, ta mozliwosc stoi jeszcze przed toba otworem. Wielu powiedzialoby, ze glupota jest odsluzyc ciezkie, uczniowskie lata i odmowic wejscia w poczet czeladnikow bractwa, ale mozesz tak uczynic, jezeli taka bedzie twoja wola.
— Dokad mialbym pojsc? — Nie moglem im tego powiedziec, ale to wlasnie byla glowna przyczyna, dla ktorej zdecydowalem sie pozostac. Wiedzialem, ze zaraz za murami Cytadeli, a wlasciwie za murami naszej wiezy zaczyna sie szeroki swiat, ale nie moglem sobie wyobrazic, ze moglbym znalezc w nim dla siebie jakies miejsce. Mialem do wyboru niewole lub pustke wolnosci.
— Wychowalem sie w naszym bractwie — dodalem w obawie, ze znajda odpowiedz na moje pytanie.
— Tak — skinal powaznie glowa mistrz Gurloes. — Ale nie jestes jeszcze katem. Nie przyodziales sie w fuligin.
Dlon mistrza Palaemona, sucha i pomarszczona niczym dlon mumii, zacisnela sie na mojej.
— Neofici powiadaja: „Znak pozostanie z nami juz na zawsze”. Chodzi tu nie tyle o ich wiedze i wiare, w o krzyzmo, ktore nosza. Ty wiesz, jakie jest nasze.
Pochylilem potwierdzajaco glowe.
— Jest jeszcze trudniejsze do zmycia. Gdybys opuscil nas teraz, ludzie mowiliby: „Byl wychowany przez katow”. Kiedy jednak przekroczysz ten prog, nikt nie powie inaczej, jak tylko: „On jest katem”. Cokolwiek bys robil, zawsze i wszedzie bedziesz slyszal: „On jest katem”. Rozumiesz?
— Nie chce slyszec nic innego.
— To dobrze — powiedzial mister Gurloes i niespodziewanie obydwaj usmiechneli sie, mistrz Palaemon pokazujac swoje starte, zuzyte zeby, a Gurloes prostokatne i zolte niczym zeby martwego kucyka. — Nadszedl w takim razie czas, zebysmy wyjawili ci ostateczna tajemnice. — Nawet teraz, kiedy pisze te slowa, slysze jeszcze dobitny, podniosly ton jego glosu. — Lepiej, zebys mial czas przemyslec ja, zanim rozpocznie sie ceremonia.
Po czym wyjawili mi sekret, ktorego istota stanowi serce i sens istnienia naszej konfraterni, i ktory jest tym bardziej swiety, poniewaz nie chroni go zadna liturgia, tylko lezy nagi w objeciach Wszechstworcy. Zaprzysiegli mnie, zebym nigdy nikomu go nie wyjawil, tylko wtedy, gdy tak jak oni bede kiedys wprowadzal mego ucznia w tajemnice naszego bractwa. Zlamalem te przysiege, podobnie jak wiele innych.
11. Swieto
Dzien naszej patronki przypada u schylku zimy. Zaczyna sie wtedy zabawa: czeladnicy wykonuja fantastyczny taniec mieczy, mistrzowie oswietlaja zrujnowana kaplice na Wielkim Dziedzincu blaskiem tysiecy wonnych swiec, my zas przygotowujemy uczte.
Te coroczne uroczystosci dziela sie na wielkie (kiedy czeladnik zostaje wyniesiony do godnosci mistrza), srednie (gdy uczen zostaje czeladnikiem) oraz male (podczas ktorych nie ma zadnych wyniesien). Ceremonia