usiadlem po ciemku w poscieli. Pociagnalem spory haust.

Wtem rozleglo sie glosne bzyczenie, jakby roj pszczol krazyl nad przewroconym ulem. Po czym blysnelo fioletowe swiatlo i nagle w pokoju zjawila sie Jeannie Nitro. O malo sie nie posikalem ze strachu.

– Przestraszyles sie, Belane? – zapytala.

– A skad! – odparlem. – Ale co to za maniery? Nie wiesz, ze trzeba zapukac?

Jeannie Nitro rozejrzala sie po pokoju.

– Przydalaby ci sie sluzaca – stwierdzila. – Co za chlew!

Dopilem wodke i cisnalem szklanke na ziemie.

– Gadaj, co chcesz, i tak dobiore ci sie do tylka!

– Gowniany z ciebie detektyw. Brakuje ci trzech rzeczy.

– Taa? Na przyklad?

– Inwencji, inteligencji i ikry.

– Co ty nie powiesz? Rozgryzlem cie, laluniu.

– Czyzby?

– Dowalasz sie do Groversa, bo jest przedsiebiorca pogrzebowym, a tobie potrzeba trupow, zeby twoi kumple z kosmosu mogli w nich zamieszkac.

Usiadla w fotelu, poczestowala sie moim papierosem, zapalila i parsknela smiechem.

– Czy ja wygladam tak, jakbym mieszkala w trupie?

– Nie bardzo.

– Sami potrafimy tworzyc ciala. Patrz!

Znow rozleglo sie bzyczenie, znow blysnelo fioletowe swiatlo i w rogu sypialni pojawila sie druga Jeannie Nitro. Stala przy mojej roslinie doniczkowej.

– Czesc, Belane – powiedziala.

– Czesc, Belane – powtorzyla Jeannie Nitro siedzaca w fotelu.

– Cholera, naprawde mozesz byc w dwoch cialach rownoczesnie? – zapytalem.

– Nie – odparla Jeannie Nitro siedzaca w fotelu.

– Ale moge przeskakiwac z ciala do ciala – wyjasnila Jeannie Nitro stojaca obok doniczki.

Wstalem z lozka, podnioslem szklanke i nalalem do niej wodki.

– Spisz w gaciach? – zdziwila sie jedna Jeannie Nitro.

– Obrzydliwe – skomentowala druga.

Wrocilem ze szklanka do lozka i oparlem sie o poduszke. Ponownie bzyknelo, blysnelo i Jeannie stojaca obok doniczki znikla. Spojrzalem na te w fotelu.

– Sluchaj, Grovers wynajal mnie, zebym go od ciebie uwolnil – oswiadczylem. – I zamierzam to zrobic.

– Jestes calkiem mocny w gebie jak na faceta, ktory ledwo umie zawiazac sobie sznurowadla.

– Tak myslisz? Radzilem sobie z o wiele trudniejszymi przeciwnikami od ciebie!

– Naprawde? Opowiedz mi o nich.

– Nie zdradzam szczegolow spraw, ktore prowadzilem. To poufne informacje.

– Poufne czy wyssane z palca?

– Nie denerwuj mnie, Jeannie, bo…

– Bo co?

– Bo… – Unioslem szklanke. Nagle reka znieruchomiala mi 5 centymetrow od ust. Nie bylem w stanie drgnac.

– Jestes tylko podrzednym lapsem, Belane. Nie igraj ze mna.

Tym razem ci daruje. Masz szczescie.

Masz szczescie. Po raz drugi slyszalem to samo w ciagu ostatnich 12 godzin.

Rozleglo sie bzyczenie, blysnelo fioletowe swiatlo i Jeannie Nitro znikla.

Siedzialem w poscieli, nie mogac sie poruszyc, ze szklanka 5 centymetrow od ust. Siedzialem i czekalem. Mialem czas, zeby podumac nad swoja kariera. Nie bylo sie nad czym specjalnie zastanawiac. Moze wybralem zly zawod. Ale bylo za pozno, zeby zaczynac wszystko od poczatku.

Siedzialem i czekalem. Po mniej wiecej 10 minutach poczulem w calym ciele mrowienie. Moglem ruszyc nieco reka. Potem jeszcze troche. Zblizylem szklanke do ust, odchylilem z wysilkiem glowe i oproznilem naczynie. Rzucilem je na podloge, wyciagnalem sie na lozku i czekalem, az zapadne w sen. Z dworu dobiegly mnie odglosy strzalow; zdalem sobie sprawe, ze na swiecie wszystko nadal jest w porzadku. 5 minut pozniej chrapalem w najlepsze.

22

Obudzilem sie przygnebiony. Popatrzylem na sufit, na pekniecia na suficie. Zobaczylem bizona, ktory cos tratowal. Chyba mnie. Potem ujrzalem weza z krolikiem w pysku. Promienie slonca wpadajace przez dziury w zaslonie ulozyly sie w swastyke na moim brzuchu. Swedziala mnie dziura w dupie. Czyzby znow zrobily mi sie hemoroidy? Kark mialem zesztywnialy, a w ustach smak zepsutego mleka.

Wstalem i poszedlem do lazienki. Nie mialem ochoty patrzec w lustro, ale spojrzalem. Zobaczylem na swojej twarzy przygnebienie i wyraz rezygnacji. Wielkie ciemne wory pod oczami. Pod malymi, tchorzliwymi oczkami, jak u szczura, kurwa, schwytanego przez kota. Moja skora wygladala tak, jakby przestala sie starac. Jakby byla zdegustowana tym, ze nalezy do mnie. Brwi zwisaly mi na oczy, poskrecane, szalone; brwi szalenca. Straszne. Wygladalem obrzydliwie. I nawet nie czulem potrzeby wyproznienia sie. Kiszki mialem zatkane. Podszedlem do kibla, zeby sie odlac. Celowalem dobrze, ale struga moczu trysnela krzywo, na posadzke. Zmienilem nieco kierunek i wtedy obszczalem deske klozetowa, bo zapomnialem ja podniesc. Urwalem troche papieru toaletowego i wytarlem posadzke. Potem deske. Wrzucilem papier do klozetu i spuscilem wode. Wyjrzalem przez okno i zobaczylem kocie gowna na dachu sasiedniego budynku. Podszedlem do umywalki, wzialem szczoteczke do zebow i scisnalem tubke. Za mocno. Zbyt dlugi kawalek zielonej pasty zeslizgnal sie leniwie ze szczoteczki i spadl do umywalki. Wygladal jak zielona glista. Podnioslem go palcem, rozsmarowalem po szczoteczce i zaczalem czyscic zeby. Zeby. Co to za paskudne ustrojstwa. Ale jakos musimy jesc. Jemy i jemy. Jestesmy obrzydliwi, skazani na swoja nedzna egzystencje. Jemy, pierdzimy, drapiemy sie, usmiechamy i obchodzimy swieta.

Umylem zeby i wrocilem do lozka. Brakowalo mi ikry, wigoru. Czulem sie jak pinezka, kawal linoleum.

Postanowilem zostac w lozku do poludnia. Moze do tego czasu szlag trafi polowe swiata i zycie bedzie o polowe lzejsze. Moze jak wstane w poludnie, bede lepiej wygladal i lepiej sie czul. Znalem jednego goscia, ktory nie sral calymi tygodniami. Wreszcie go rozerwalo. Powaznie. Brzuch mu pekl i gowno trysnelo na boki.

Zadzwonil telefon. Nie zareagowalem. Rano nigdy nie podnosze sluchawki. Po 5 dzwonkach telefon zamilkl. I dobrze. Bylem sam ze soba. I chociaz wygladalem ohydnie, wolalem byc ze soba niz z kims innym, z kimkolwiek innym; wolalem, zeby cala ludzkosc stawala na glowie i odstawiala inne zalosne numery jak najdalej ode mnie. Zakrylem sie po szyje i czekalem.

23

Pojawilem sie na torze wyscigowym przed 4 gonitwa. Wreszcie musialo mi sie poszczescic. Na razie dreptalem w miejscu. Wyjalem z kieszeni kartke. Wczesniej zapisalem sobie na niej wszystko po kolei:

1. Dowiedziec sie, czy Celine to Celine. I poinformowac Pania Smierc.

2. Znalezc Czerwonego Wrobla.

3. Dowiedziec sie, czy Cindy pieprzy sie za plecami Upka.

Jesli tak, dobrac sie jej do tylka.

4. Uwolnic Groversa od kosmitki.

Zlozylem kartke i schowalem do kieszeni. Otworzylem informator. Dzokeje zaczeli wyjezdzac na tor. Byl cieply, przyjemny dzien. Wszystko jawilo mi sie jak we snie. Nagle uslyszalem za soba halas. Ktos siadal. Obejrzalem sie. Byl to Celine. Usmiechnal sie do mnie.

Вы читаете Szmira
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату