noc sw. Bartlomieja, spiski bojarow, Crecy, Waterloo, rozbitkowie Niezwyciezonej Armady zamordowani na wybrzezach Irlandii, drugi maja, to wszystko sa sprawy odlegle, przesiane przez sito czasu, zaakceptowane jako czesc przeszlosci, ktora nie ma zadnego fizycznego zwiazku z terazniejszoscia. A na Balkanach wspomnienia sa zywsze. Pradziadkowie ludzi, ktorzy teraz walcza, zabijali sie w imie Porty Otomanskiej albo cesarskiego Wiednia. Konflikt serbski byl zarzewiem pierwszej wojny swiatowej, a podczas drugiej potwornosci czynione przez chorwackich ustaszow z jednej, a serbskich czetnikow z drugiej strony odswiezyly tradycje krzywdy i krwi. Tam w kazdej rodzinie znajdzie sie pradziadek zarzniety przez Turkow, dziadek zabity w okopach w 1917 roku, ojciec rozstrzelany przez nazistow, ustaszow, czetnikow czy partyzantow. A od trzech lat dochodzi do tego siostra zgwalcona przez Serbow w Vukovarze, syn torturowany w Mostarze przez Chorwatow, kuzyn zarabany przez Muzulmanow w Gorni Vakuf. Tam – mowil Barles swoim mlodym sluchaczom – kazdy sukinsyn ma pelna jasnosc, wszystko jest bardzo swieze. Dlatego Balkany weszly w wiek dwudziesty zbroczone krwia i tak samo wejda w wiek dwudziesty pierwszy, chocby minister Solana opowiadal wam najpiekniejsze bajki. Serbski nacjonalizm, wszyscy jego ideologowie-intelektualisci, starajacy sie umywac rece teraz, kiedy widza zbrodnie Miloszevicia i Karadzicia, do ktorych sami doprowadzili, obudzili te duchy, zeby stawic czolo tym, ktorzy nie chcieli wojny. I ten tak zwany Zachod, to znaczy wy i ja, dalismy na to przyzwolenie. Zostaly zastosowane najbrudniejsze metody przy milczacej zgodzie Europy, niezdolnej, zeby walnac piescia w stol i postawic tame temu barbarzynstwu. Europejska dyplomacja, bezwstydna i tchorzliwa, nagradzajaca serbska agresje bezkarnoscia, jakby chciala ozywic zmarlego przyklejaniem plastrow, doprowadzila do tego, ze najpierw Chorwaci, a potem bosniaccy Muzulmanie tez wsiedli na wozek etnicznej czystki i rzezi. Poniewaz skurwysynstwo poplaca, pomysleli, badzmy raczej kanaliami niz pokornymi ofiarami pedzonymi na rzez. Potem podlosc ludzkiej natury rozprzestrzenila sie blyskawicznie i dokonala reszty roboty, i tak sprawy wygladaja. Wlasnie wam opowiedzialem, co sie dzieje w Bosni, drogie dzieci. A raczej drogie dziewczynki. Wszystkiego najlepszego. gwalcone kobiety, palone zbiory. Rany, ktore krwawia do dzisiaj. Pomyslcie, zaledwie sto lat temu Sarajewo bylo miastem tureckim. W Europie stosy inkwizycji, zdobycie Grenady, ofiara stu panien, noc sw. Bartlomieja, spiski bojarow, Crecy, Waterloo, rozbitkowie Niezwyciezonej Armady zamordowani na wybrzezach Irlandii, drugi maja, to wszystko sa sprawy odlegle, przesiane przez sito czasu, zaakceptowane jako czesc przeszlosci, ktora nie ma zadnego fizycznego zwiazku z terazniejszoscia. A na Balkanach wspomnienia sa zywsze. Pradziadkowie ludzi, ktorzy teraz walcza, zabijali sie w imie Porty Otomanskiej albo cesarskiego Wiednia. Konflikt serbski byl zarzewiem pierwszej wojny swiatowej, a podczas drugiej potwornosci czynione przez chorwackich ustaszow z jednej, a serbskich czetnikow z drugiej strony odswiezyly tradycje krzywdy i krwi. Tam w kazdej rodzinie znajdzie sie pradziadek zarzniety przez Turkow, dziadek zabity w okopach w 1917 roku, ojciec rozstrzelany przez nazistow, ustaszow, czetnikow czy partyzantow. A od trzech lat dochodzi do tego siostra zgwalcona przez Serbow w Vukovarze, syn torturowany w Mostarze przez Chorwatow, kuzyn zarabany przez Muzulmanow w Gorni Vakuf. Tam – mowil Barles swoim mlodym sluchaczom – kazdy sukinsyn ma pelna jasnosc, wszystko jest bardzo swieze. Dlatego Balkany weszly w wiek dwudziesty zbroczone krwia i tak samo wejda w wiek dwudziesty pierwszy, chocby minister Solana opowiadal wam najpiekniejsze bajki. Serbski nacjonalizm, wszyscy jego ideologowie-intelektualisci, starajacy sie umywac rece teraz, kiedy widza zbrodnie Miloszevicia i Karadzicia, do ktorych sami doprowadzili, obudzili te duchy, zeby stawic czolo tym, ktorzy nie chcieli wojny. I ten tak zwany Zachod, to znaczy wy i ja, dalismy na to przyzwolenie. Zostaly zastosowane najbrudniejsze metody przy milczacej zgodzie Europy, niezdolnej, zeby walnac piescia w stol i postawic tame temu barbarzynstwu. Europejska dyplomacja, bezwstydna i tchorzliwa, nagradzajaca serbska agresje bezkarnoscia, jakby chciala ozywic zmarlego przyklejaniem plastrow, doprowadzila do tego, ze najpierw Chorwaci, a potem bosniaccy Muzulmanie tez wsiedli na wozek etnicznej czystki i rzezi. Poniewaz skurwysynstwo poplaca, pomysleli, badzmy raczej kanaliami niz pokornymi ofiarami pedzonymi na rzez. Potem podlosc ludzkiej natury rozprzestrzenila sie blyskawicznie i dokonala reszty roboty, i tak sprawy wygladaja. Wlasnie wam opowiedzialem, co sie dzieje w Bosni, drogie dzieci. A raczej drogie dziewczynki. Wszystkiego najlepszego.

– Gdyby zona odeszla beze mnie, nie mialby kto sie nia zaopiekowac – powtorzyl Chorwat.

Barles popatrzyl na tepa i ponura twarz stojacego przed nim czlowieka. Mial go dosyc, mial dosyc jego zony i jego zagrody. Mial dosyc tlumaczenia, dosyc slow. Tak czy inaczej, Bijelo Polje lezy zbyt daleko od wszelkich wydzialow dziennikarstwa. Tutaj slowa sa zbedne.

– Jesli Armija tu dotrze – powiedzial, podejmujac ostatnia probe – tez nikt sie nia nie zaopiekuje.

Mezczyzna odwrocil glowe i patrzyl na swoja zone. Potem, jakby zawstydzony, opuscil glowe i reka wskazal na zagrode.

– To wszystko, co mam.

Barles powoli skinal glowa, ostatni raz rzucil okiem na dzieciaki i odszedl w kierunku nissana. Czasem, pomyslal, czujac spojrzenia mezczyzny i dzieci na plecach, brak rodziny czy kogokolwiek na swiecie, kto by sie o czlowieka martwil, moze byc szczesciem. Wtedy mozna ocalec, zabic, umrzec, a nawet peknac – w spokoju.

V. NIEKTORE KOBIETY MAJA

Warkot silnika samolotu rozbrzmiewal w calej dolinie. Barles wiedzial, ze sa na nim insygnia Narodow Zjednoczonych, ale instynktownie spojrzal na pobliskie drzewa, w poszukiwaniu miejsca, gdzie moglby sie schronic. Trzy lata wczesniej, w Vukovarze, powoli lecacy serbski MIG 21 zaskoczyl go w identycznej sytuacji jak teraz, kiedy szedl do samochodu po zapasowa baterie. Tamten samolot pojawil sie nagle, gdy Barles byl zupelnie odsloniety, w szczerym polu. Ucieczka nie mialaby sensu, stal wiec bez ruchu zdjety strachem, patrzac do gory i sciskajac niepotrzebna baterie w dloni, podczas gdy samolot przechylil sie na skrzydlo, zeby zidentyfikowac samotna, nieruchoma sylwetke i litery TV namalowane na dachu stojacego w poblizu samochodu. Barles zapamietal na zawsze zlowrogi kadlub w barwach maskujacych, odbicie slonca na blachach i postac pilota, pochylajacego sie, zeby mu sie przyjrzec. Potem MIG zrzucil bomby gdzies dalej, na stare miasto, na inny, wazniejszy cel.

Kiedy Barles dotarl do nissana, dalej myslal o Vukovarze, chorwackim Stalingradzie. Jesienia 1991 miasto bylo burzone dom po domu, a w niektorych z nich wlasnie bywali Marquez i on. Wyjezdzali i wracali przez pola kukurydzy starym fordem transitem nawet wtedy, kiedy wszystko dookola bylo jedynie gorami gruzu, w ktorych utrzymywali sie, juz bez nadziei, pozostali przy zyciu obroncy. Mieszkali w hotelu Dunav do czasu, az zostal zburzony, a ostatniej nocy Gervasio Sanchez wyszedl ze schronu w poszukiwaniu Barlesa, podczas gdy serbskie bomby spadaly wszedzie, a kutry patrolowe armii federalnej, ktorych ciemne i zlowrogie cienie przesuwaly sie z biegiem nurtu, ostrzeliwaly Dunav od strony rzeki. Nie bylo innego schronu jak ubikacja i tam wlasnie weszlo pol tuzina chorwackich zolnierzy, Barles, Marquez, Jadranka, Gerva Sanchez, argentynski fotograf Manuel Ortiz i Alberto Peliez ze swoja ekipa z meksykanskiej Televisy. Byla to noc dluga, glosna i niewygodna, posrod odglosu wybuchow i smrodu klozetow.

– Stad juz nie wyjdziemy – mowil Alberto Pelaez do mlodych Chorwatow, zdjetych panika. Alberto byl urodzonym pesymista i na wszystkich wojnach czul sie okropnie. Mimo to wracal wielokrotnie, choc nikt go nie zmuszal i torturowaly go okrutnie wyrzuty sumienia, jesli przepuscil cos waznego. Byl w tym podobny do Julio Fuentesa z “El Mundo', ktory fatalnie czul sie posrod bomb, ale czul sie jeszcze gorzej, kiedy posrod bomb nie byl.

Tamtej nocy, gdy chronili sie przed serbskim atakiem w ubikacji hotelu Dunav w Vukovarze, przy plomieniu swiecy, dziennikarze wyciagneli butelke Jacka Danielsa, zeby lepiej zniesc sytuacje. Od czasu do czasu jakis blizszy wybuch wstrzasal scianami. Chorwaccy zolnierze, skuleni w kacie, trzymali sie za glowy i patrzyli na reporterow, jakby byli stadem wariatow. Zastanawiali sie, co tez oni wyprawiaja.

– Dlaczego tu jestes? – jeden z nich spytal Manuela.

– Nigdy o to nie pytaj – odpowiedzial Argentynczyk.

– Ja tu jestem, bo sie rozwiodlem – ktos powiedzial. – Niech ma za swoje.

Nikt nie zakwestionowal mrocznej logiki tego wyjasnienia. Marquez spal miedzy nimi jak susel, obojetny na bomby spadajace obok, na smrod z zatkanych pisuarow i na rozmowy.

– Ja nie chce umierac – powiedzial Alberto, pol zartem, pol serio.

– Ja tez nie.

– Ani ja.

– Moze byscie sie wreszcie zamkneli. Ale wcale sie nie zamkneli, bo napiecie rozstraja nerwy i rozwiazuje

Вы читаете Terytorium Komanczow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату