– Prosze sobie wyobrazic, ze to zupelnie inna partia od tych, jakie gral pan dotad… Partia, ktora akurat warto wygrac.

– Nie rozumiem, dlaczego mialaby byc inna. W sumie wszystkie partie sa takie same.

Cesar zaczynal sie niecierpliwic.

– Zapewniam pana, drogi przyjacielu – antykwariusz zdradzal wzburzenie okrecajac topaz wokol palca – ze w zaden sposob nie potrafie sobie wytlumaczyc panskiej niezrozumialej apatii… To dlaczego pan w ogole gra w szachy?

Szachista zamyslil sie, omiotl blat wzrokiem, ale tym razem nie zatrzymal go na podbrodku Cesara, lecz spojrzal mu prosto w oczy.

– Byc moze – rzekl ze spokojem – z tego samego powodu, dla ktorego pan jest homoseksualista.

Wydawalo sie, ze nad stolikiem powial lodowaty wiatr. Julia gwaltownie zapalila papierosa, doslownie przerazona nietaktowna uwaga, ktora zreszta Munoz wypowiedzial bez jakiegokolwiek nacisku czy agresji. Przeciwnie, szachista przypatrywal sie antykwariuszowi z uprzejma ciekawoscia, jakby spodziewal sie odpowiedzi szanownego rozmowcy w ramach calkiem konwencjonalnej wymiany zdan. Dziewczyna uznala, ze w jego spojrzeniu nie bylo zadnych intencji, za to moze raczej naiwnosc niezdarnego zagranicznego turysty, ktory nieswiadomie narusza miejscowe normy.

Cesar tylko pochylil sie nieco w strone Munoza z lekkim zainteresowaniem. Po jego waskich bladych ustach blakal sie usmiech rozbawienia.

– Moj drogi przyjacielu – powiedzial lagodnie. – Z panskiego tonu i powierzchownosci wnosze, ze nie zywi pan obiekcji wobec takich czy innych atrybutow, jakie cechuja moja skromna osobe… Podobnie mniemam, ze nie zywil ich pan wobec bialego krola wzglednie szachisty, z ktorym gral pan przed chwila w klubie. Czy sie myle?

– Raczej nie.

Antykwariusz zwrocil sie do Julii.

– Pojmujesz, ksiezniczko? Wszystko jest w porzadku, nie ma powodu do niepokoju… Ten czcigodny czlowiek chcial nam tylko dac do zrozumienia, ze gra w szachy wylacznie z uwagi na gre sama w sobie, ktora stanowi sedno ich natury. – Na ustach Cesara zamajaczyl wyrozumialy usmiech. – Ma to potwornie duzo wspolnego z zagadnieniami, kombinacjami, marzeniami… Coz takiego w porownaniu z tym moze mu dostarczyc prozaiczny szach-mat? – Odchylil sie w krzesle i popatrzyl w oczy Munozowi, ktory odwzajemnial spojrzenie z niezmaconym spokojem. – Ja panu to powiem: otoz nie dostarcza panu niczego. – Uniosl dlonie, jakby zachecal Julie i szachiste, by sie przekonali o prawdziwosci jego slow. – Nie mam racji, przyjacielu…? Szach-mat to tylko przykra kropka nad i, wymuszony powrot do rzeczywistosci. – Potarl nos. – Do realnej egzystencji, do zwyczajnej, codziennej rutyny.

Po tym przemowieniu Munoz chwile nic nie mowil.

– Zabawne. – Przymknal oczy, szkicujac na twarzy jakis wstep do usmiechu, ktory jednak ostatecznie tam nie zagoscil. – Chyba dokladnie o to chodzi. Ale nigdy nikt nie powiedzial tego na glos.

– Raduje mnie, ze oswiecilem pana w tej materii – odpowiedzial znaczaco Cesar i zasmial sie, czym zasluzyl sobie na wyrzut w oczach Julii.

Szachista nie byl juz tak pewny siebie, moze nawet zbity z pantalyku.

– Pan tez gra w szachy?

Cesar wybuchl krotkim smiechem. Alez on od rana nieznosnie afektowany – pomyslala Julia. – Zawsze taki jest, kiedy ma odpowiednia publicznosc.

– Jak wszyscy, znam zasady, wedlug ktorych poruszaja sie bierki. Ale ta gra ani mnie grzeje, ani ziebi. – Utkwil w Munozie wzrok i naraz spowaznial. – Moja gra, szanowny przyjacielu, polega na tym, zeby uniknac szachu, w jakim chce mnie postawic zycie, a to niemalo. – Wskazal siebie i rozmowce gestem dloni, w ktorym byla i niechec, i delikatnosc. – I jak pan, moj drogi, jak wszyscy, musze uciekac sie do drobnych sztuczek, zeby jakos szlo.

Munoz zerknal, wciaz zaklopotany, w strone wyjscia na ulice. W skapym swietle baru wygladal na jeszcze bardziej zmeczonego, cien w oczach wydawal sie jeszcze glebszy. Wielkie uszy nad kolnierzem plaszcza, wydatny nos i koscista twarz – wszystko to sprawialo, ze przypominal niezgrabne chude psisko.

– Zgoda – powiedzial. – Pojde z panstwem obejrzec ten obraz.

I teraz, juz w pracowni, czekali, az Munoz wyda werdykt. Jego poczatkowe skrepowanie, wywolane obecnoscia w nieznanym domu obok ladnej dziewczyny, antykwariusza o podejrzanych sklonnosciach i dziwacznego obrazu, stopniowo ustepowalo, w miare jak uwage przybysza pochlaniala namalowana partia szachow. Przez pierwsze minuty stal nieruchomo na uboczu i przygladal sie jej bez slowa, trzymajac rece za plecami. Julia odniosla wrazenie, ze identycznie zachowywali sie gapie w klubie Capablanca, sledzac rozgrywane przez innych partie. Zreszta on robil w tej chwili dokladnie to samo. Wszyscy milczeli. Wreszcie Munoz poprosil o olowek i kartke, by po krotkim zastanowieniu, co i raz podnoszac wzrok na malowidlo, przeniesc na papier sytuacje z szachownicy.

– Z ktorego wieku jest ten obraz? – spytal. Na kartce widnial kwadrat podzielony pionowymi i poziomymi liniami na szescdziesiat cztery pola.

– Z konca pietnastego – odrzekla Julia.

Munoz potarl czolo.

– Data jest tu wazna. W tamtych czasach reguly w szachach byly prawie takie same, jak dzisiaj, ale ruchy niektorych figur ciagle jeszcze sie nieco roznily… Na przyklad hetman mogl sie poruszac na skos tylko o jedno pole, potem o trzy. Natomiast roszady krolem nie znano do czasow sredniowiecznych – odlozyl rysunek i jal przypatrywac sie obrazowi z wieksza uwaga. – Jesli ten, co namalowal partie, zastosowal sie do nowoczesnych regul, moze uda nam sie rozwiazac problem. Jesli nie, bedzie trudno.

– Rzecz sie dzieje na ziemiach, ktore dzis naleza do Belgii – zaznaczyl Cesar. – Okolo tysiac czterysta siedemdziesiatego roku.

– Czyli nie powinno byc problemu. W kazdym razie takiego, ktorego nie da sie rozwiazac.

Julia wstala od stolu i wpatrujac sie w namalowana szachownice podeszla do obrazu.

– Skad pan wie, ze wlasnie byl ruch czarnych?

– To oczywiste. Wystarczy popatrzec na usytuowanie bierek. Albo na graczy. – Munoz wskazal Ferdynanda Ostenburskiego. – Ten z lewej, grajacy czarnymi, patrzy w strone malarza, czyli w nasza, i widac, ze jest zrelaksowany. Nawet wyluzowany, jakby bardziej zajmowali go widzowie, a nie szachownica… – Teraz pokazal na Rogera d'Arras. – Ten z kolei przyglada sie posunieciu, ktore wlasnie zostalo zrobione. Widza panstwo, jaki jest skupiony? – Wrocil do swojego szkicu. – Poza tym jest jeszcze jedna metoda, ktora pozwoli nam to ustalic. I wlasnie nia sie teraz posluzymy. Nazywa sie analiza wsteczna.

– Jaka analiza?

– Wsteczna. Wychodzac z okreslonego ukladu na szachownicy, nalezy odtworzyc partie do tylu, zeby stwierdzic, jak do niego doszlo… Mowiac prosciej, cos w rodzaju odwrotnych szachow. Rozumowanie indukcyjne: zaczynamy od rezultatow, a dochodzimy do przyczyn.

– Jak Sherlock Holmes – zauwazyl z wyraznym zaciekawieniem Cesar.

– Cos w tym rodzaju.

Julia spojrzala na Munoza z niedowierzaniem. Dotychczas uwazala, ze szachy to gra moze troche trudniejsza od warcabow albo domina, przy ktorej trzeba byc nieco bardziej skupionym i bystrym. Dlatego tak ja zdumialo podejscie Munoza do van Huysa. Nie ulegalo watpliwosci, ze w tej przestrzeni o trzech planach – w postaci lustra, komnaty i okna – gdzie rozgrywalo sie odtworzone przez Pietera van Huysa wydarzenie, w przestrzeni, w ktorej ona sama doznala zawrotu glowy na skutek po mistrzowsku uzyskanego efektu optycznego, Munoz czul sie jak u siebie w domu, nie baczac na czas i postacie, na niepokojace zwiazki miedzy nimi, o ktorych do tego momentu przeciez nawet nie mial pojecia, jak zreszta i o samym obrazie. Poruszal sie tu swobodnie, jakby z miejsca byl w stanie przyswoic sobie uklad bierek i jakby nigdy nic wejsc w te gre, odrzucajac cala reszte. Na dokladke, w miare analizowania Partii szachow Munoz pozbywal sie poczatkowego zaklopotania, nie byl juz malomowny i zmieszany jak w barze, znow przypominal tego niewzruszonego, pewnego siebie szachiste, ktorego widziala w klubie Capablanca. Moze wystarczala szachownica, by ten szorstki, niezdecydowany, szary czlowiek odzyskal rezon i swobode. – To znaczy, ze mozna rozegrac te namalowana partie w tyl az do poczatku?

Munoz zrobil jedna z tych swoich min, z ktorych nic konkretnego nie wynikalo.

Вы читаете Szachownica Flamandzka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату