powiedzial z ironicznym blyskiem w oczach.

Skaurus poczerwienial. Do czasu kleski videssanskiej armii przestrzegal rzymskiego zwyczaju i nie pozwalal kobietom przebywac w kwaterach zolnierzy. W rezultacie, Senpat i Nevrata, ktorzy przedkladali swoje towarzystwo nad legionowa dyscypline, zawsze rozbijali namiot tuz za rzymskim obozem. Teraz jednak…

— Oczywiscie — odparl trybun. — Kiedy dotrzemy do Khliat, bedzie miala liczne towarzystwo. — Nie powiedzial „jesli dotrzemy do Khliat”… Nie smial tak myslec.

— To dobrze. — Senpat przyjrzal sie trybunowi. — Wiec jednak potrafisz byc miekki, panie? Zawsze mnie to intrygowalo.

— Chyba tak — westchnal Marek z takim zalem w glosie, ze obaj ze Sviodo sie rozesmiali.

Wiec kobiety beda z nami, dokadkolwiek pojdziemy? — pomyslal trybun. — Jeszcze jeden krok na drodze od oficera legionow do dowodcy kompanii najemnikow. Znowu rozesmial sie z samego siebie, tym razem w duchu. W Imperium Videssos bedzie co najwyzej dowodca najemnikow i najwyzszy czas, zeby przyzwyczail sie do tej mysli.

Wokol Khliat roilo sie od Yezda. Ostatni dzien marszu byl jednym pasmem potyczek. Lecz samo miasto, ku zaskoczeniu Skaurusa, nie bylo oblezone. Nikt tez nie stawial Rzymianom oporu. Jak zauwazyla Nevrata, nomadzi zapomnieli o dowodcach, dzieki ktorym odniesli zwyciestwo.

I cale szczescie, gdyz Khliat nie odparloby powaznego ataku. Marek spodziewal sie, ze mury beda najezone wloczniami, lecz zobaczyl tylko garstke mezczyzn i kobiet. Wstrzasniety stwierdzil, ze bramy sa otwarte.

— Dlaczego nie? — rzucil pogardliwie Gajusz Filipus. — Uciekinierzy zdeptaliby Yezda, ktorzy by probowali dostac sie do srodka.

Droge na wschod przeslanial tuman szarobrazowego kurzu, znaczac trase ucieczki mieszkancow miasta.

Wewnatrz murow panowal chaos. Tlusci markietanie, ludzie wyrachowani, ktorzy potrafili wyczuc miedziaki nawet w gnoju, wyprzedali towary wszystkim, ktorzy chcieli je brac. Mogli wiec uciekac nie obciazeni. Pojedynczo i malymi grupkami zolnierze wedrowali po kretych uliczkach i zaulkach miasta, wykrzykujac imiona przyjaciolek i kochanek w nadziei, ze otrzymaja odpowiedz.

Bardziej zalosny widok stanowily kobiety zbite w gromadke przy zachodniej bramie Khliat. Niektore daremnie czekaly na swoich mezczyzn. Inne, wystrojone i obwieszone bizuteria, juz pogodzily sie z losem i byly gotowe oddac sie kazdemu wojownikowi, ktory mogl sie nimi zaopiekowac.

Pierwsi weszli do Khliat Khatrishe. W wiekszosci nie mieli tutaj kobiet, gdyz sluzyli Videssos tylko podczas tej jednej kampanii, a zony i ukochane zostawili w lesistej ojczyznie.

Trybun przeszedl pod niskim szarym lukiem z kamienia i pod krata z zelaznymi kolcami, ktora strzegla zachodniej bramy miasta. Spojrzal na otwory strzelnicze i potrzasnal glowa. Gdzie byli lucznicy, gotowi zastrzelic kazdego intruza? Gdzie kadzie z wrzacym olejem i topionym olowiem, zeby zgotowac wrogowi gorace przyjecie? Najprawdopodobniej dowodca garnizonu uciekl i nikt nie zajal sie przygotowaniem obrony — pomyslal trybun.

Stracil jednak zainteresowanie dla spraw militarnych, gdy Helvis, nie zwazajac na twarda zbroje, uscisnela go mocno. Smiala sie i plakala jednoczesnie.

— Marku! Och, Marku! — wykrzyknela i zasypala go pocalunkami.

Dla niej rowniez skonczyla sie meka oczekiwania.

Inne kobiety plakaly z radosci i biegly w objecia swoich mezczyzn. Trzy dziewczyny rzucily sie w strone Viridoviksa i zatrzymaly sie skonsternowane, gdy zorientowaly sie, ze zmierzaja do jednego celu.

— Wolalbym stanac oko w oko z Yezda — skomentowal to Gajusz Filipus, lecz Viridoviks podjal wyzwanie bez leku.

Z idealna bezstronnoscia wielki Gal rozdzielal pocalunki, usciski i mile slowka miedzy wszystkie trzy kochanki. Urok, dzieki ktoremu uwiodl je wczesniej kazda z osobna, teraz podzialal na nie znowu.

— To niesamowite! — mruknal z zazdroscia starszy centurion.

Sam nie mial szczescia do kobiet, glownie dlatego, ze nie interesowalo go nic poza zaspokojeniem zadz.

— Rzymianie! Rzymianie!

Od zachodniej bramy poniosly sie okrzyki po calym Khliat, zanim ostatni legionista wkroczyl do miasta. Zbiegli sie bliscy. Nastapily radosne powitania. Bylo tez wiele kobiet, ktore dowiedzialy sie — w lagodny sposob od innych zolnierzy lub poprzez brutalny fakt nieobecnosci ukochanego — ze nie maja na kogo czekac. Niektorzy Rzymianie na prozno wypatrywali kochanych twarzy w podnieconym tlumie i zwieszali glowy, ogarnieci smutkiem spotegowanym radoscia towarzyszy.

— Gdzie jest Malrik? — zapytal Marek. Musial krzyczec, zeby Helvis go uslyszala.

— Z Erene. Kiedy ona wczoraj trzymala warte przy bramie, pilnowalam jej dwoch dziewczynek. Musze pojsc i powiadomic ja, ze juz jestescie.

Nie wypuscil jej z objec.

— Cale miasto juz wie — zaprotestowal. — Zostan chwile ze mna.

Ze zdumieniem stwierdzil, ze przez krotki czas, kiedy byli razem, przywykl do jej urody. Teraz, po dluzszej rozlace i licznych niebezpieczenstwach, odniosl wrazenie, ze widzi ja po raz pierwszy.

Nie miala rzezbionych, orlich rysow videssanskich kobiet. Byla Namdalajka o zadartym nosie i szerokiej twarzy, miala intensywnie niebieskie oczy oraz wydatne i namietne usta, na ktorych czesto goscil usmiech. Ciaza jeszcze nie znieksztalcila jej zgrabnej figury, lecz twarz promieniala obietnica nowego zycia.

Trybun pocalowal ja wolno i z namaszczeniem, a potem zwrocil sie do Gajusza Filipusa z rozkazami.

— Samotni zaczekaja, az reszta odszuka rodziny i przyprowadzi je tutaj. Daj nam, hmmm… — spojrzal na zachodzace slonce — dwie godziny. Potem wyznaczysz stu godnych zaufania zolnierzy i zajmiesz sie glupcami, ktorzy dojda do wniosku, ze sami sobie lepiej poradza.

— Tak jest. — Zawzieta mina centuriona powinna kazdemu potencjalnemu dezerterowi dac do myslenia. — Mozna by wyznaczyc Khatrishow do patrolu — zasugerowal.

— To jest mysl — przyznal Marek i zawolal: — Pakhymer!

Dowodca jezdzcow z Khatrish podjechal do trybuna na malym kudlatym koniku. Skaurus wyjasnil mu, o co chodzi. Polecenie wyrazil w formie prosby. Khatrishe nie podlegali jego rozkazom, lecz byli towarzyszami niedoli.

Laon Pakhymer z nieobecnym wyrazem twarzy podrapal sie po policzku. Jak wszyscy jego ziomkowie byl brodaty. Geste bokobrody zakrywaly dzioby po ospie.

— Zrobie to pod warunkiem, ze patrole beda laczone — odezwal sie wreszcie. — Chce miec swiadkow na wypadek, gdyby ktorys z waszych zolnierzy sie awanturowal i trzeba bedzie go zdzielic w glowe. Lepiej nie prowokowac wendety, ktorej trudno polozyc kres.

Nie po raz pierwszy Skaurus podziwial zdrowy rozsadek Pakhymera. W obszarpanych skorzanych spodniach i przepoconej czapce z lisa wygladal na prostego nomade. Khatrishe rzeczywiscie prowadzili kiedys koczowniczy tryb zycia, lecz nabrali oglady od czasu, kiedy przed osmiuset laty ich przodkowie Khamorthci wyruszyli z rownin Pardraji i zagarneli jedna z prowincji Videssos. Byli jak dobre wino w tanich dzbanach, ktorego jakosc trudno jest docenic przy pospiesznym piciu.

Trybun dal znak trebaczom. Legionisci staneli na bacznosc, a Marek wydal im rozkazy:

— Niektorzy z was zapewne sadza, ze uda sie im wymknac i nigdy nie zostana zlapani — dodal na koniec. — Moze maja racje. Radze jednak pamietac, co was czeka za murami. Niedlugo byscie sie cieszyli wolnoscia.

Zapadla cisza, ktora przerwal ryk Gajusza Filipusa: „Spocznij!”. Zonaci mezczyzni rozeszli sie po miescie. Kawalerowie zostali, by czekac na ich powrot. Niektorzy ruszyli ku kobietom zgromadzonym przy bramie. Najwyrazniej chcieli zmienic status; na stale lub na troche. Gajusz Filipus uniosl brew i spojrzal pytajaco na Skaurusa. Trybun wzruszyl ramionami na znak, ze nie ma nic przeciwko temu, by zolnierze znalezli sobie pocieszenie.

— Minucjuszu, pojdziesz z Helvis i ze mna? — zapytal. — Erene pilnuje Malrika.

Legionista usmiechnal sie szeroko.

— Tak, panie. Jestem pewien, ze ucieszy sie na moj widok, majac na glowie trojke dzieciakow. Zawsze to bedzie dla niej ulga i mila odmiana.

Marek zasmial sie i przetlumaczyl Helvis jego slowa. Miedzy soba Rzymianie rozmawiali przewaznie po

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату