— Sir — powiedzial znow major Ryan. — Bun-Bun ma w uzupelnieniach cztery pociski szerokiego razenia, dwa swoje i dwa od SheVy Czternascie.
— Aha — przytaknal general. — Prosze mowic dalej.
— Mam niepelna kompanie abramsow i mniej wiecej tyle samo bradleyow — wtracil Anderson. — Mam tez kilka baterii artylerii. Bradleye i dziala sa z jednostki rozpoznania spod Muru. Bradleyom brakuje ludzi, ale mam duzo piechoty.
— Sir, nasz plan zaklada podejscie Bun-Bunem do Balsam Gap pod oslona, zeby uniknac ostrzalu — ciagnal Ryan. — Jednoczesnie nasze sily zmechanizowane zajma pozycje w ukryciu niedaleko Balsam Gap. Bun-Bun wystrzeli raz do Gap pociskiem szerokiego razenia, potem artyleria otworzy ogien z odlamkowych i burzacych, a jednostki pancerne przeprowadza natarcie naziemne. Bun-Bun przesunie sie blizej, zeby zapewnic ogien oslonowy, gdyby C-Dek przetrwal szturm.
— Klasycznie przygotowane natarcie — powiedzial general. — Od jednego zamachu.
— Tak jest, sir — odparli chorem wszyscy trzej.
Keeton zasmial sie i pokrecil glowa.
— Nie mieliscie czasu, zeby az tak to wycwiczyc. Dobra, nie moge wam dac zgody na uzycie atomowek. Dlatego zadzwonie do Jacka Homera, a potem we dwoch… przekonamy, kogo trzeba.
— Tak jest, sir — powiedzial Mitchell.
— To moze chwile potrwac, bo prezydent bardzo nie lubi broni jadrowej. W tym czasie zbierzcie sily uderzeniowe — ciagnal general. — I wydostancie z tego saka, ile sie da. Zalatwie wam zgode. Nawet jesli bede musial naslac na pania prezydent kompanie zandarmow. Jasne?
— Jasne, sir — powiedzial podpulkownik, zastanawiajac sie, na ile powaznie mowi general.
— Sir — rzekl major Ryan. — Zamierzam takze zniszczyc pozostale drogi.
— Mowi pan o 19 i 441 ? — spytal general. — Kiedy juz przejada nimi grupy wsparcia?
— Tak jest, sir. Ale nie da sie tego zrobic skutecznie i jednoczesnie wykorzystac je w drodze powrotnej.
— Niech pan sie nie martwi droga powrotna — powiedzial Keeton i postukal w klawiature komputera. — Do tego wystarczy droga 23. Niech pan je rozpieprzy w drobny mak. To rozkaz. Kiedy pan tam bedzie, prosze wypatrywac kompanii MetalStormow. Stracilismy z nimi kontakt zaraz po tym, jak je do was wyslalismy. Powinny wam sie przydac, o ile przezyly.
— Eee… — zaczal Mitchell.
— Tak? — spyta! Keeton. — Przezyly?
— Tak jakby, sir. Ich wiezyczki jada na Bun-Bunie.
— Na Bun-Bunie? — zdziwil sie general. — Wesze tu jakas dluzsza historia. Podlaczyliscie je?
— Nie, sir, chociaz moj dzialonowy dopominal sie tego. I tak, sir, kryje sie za tym dluzsza historia.
— Musze zapytac, gdzie sa podwozia.
— W Betty Gap, sir — powiedzial Ryan. — Wiemy dokladnie, gdzie sa. Nigdzie nie znikna.
— Niech zgadne. Wysadziliscie je w powietrze.
— Nie do konca, sir.
— No dobrze. Juz widze, ze cos przeskrobaliscie. Panowie, macie rozkazy. Prosze je wykonac. Kiedy tylko odbijemy Gap i Bun-Bun zostanie naprawiony, spodziewam sie, ze ruszycie w glab doliny.
— Tak jest, sir — powiedzial Mitchell.
— Bez odbioru.
— Pani prezydent — powiedzial general Homer. — Doszlo do sytuacji, o ktorej rozmawialismy.
Prezydent pokrecila glowa, patrzac na swoj monitor. Jesli kamera nie znieksztalcala obrazu, general byl szary na twarzy.
— Generale, dobrze sie. pan czuje?
— Tak, prosze pani — odparl Homer. — Za to resztki sil z Rabun Gap nie. Posleeni zajeli Balsam Gap i odcieli ich. W saku jest miedzy innymi nasza ostatnia ocalala SheVa. Wiekszosc z nich dalaby rade wydostac sie drugorzednymi drogami, zakladajac, ze Posleeni ich tez nie zablokuja, ale Balsam Gap jest nam potrzebna, zeby pchnac wojska glebiej w doline.
— Chce pan potraktowac Gap bronia jadrowa — powiedziala prezydent.
— Tak, prosze pani. Co wiecej, chcialbym prosic o zgode na wykorzystywanie broni jadrowej do konca tej kampanii.
— Zeby mogl pan uzywac jej do woli? — spytala gorzko.
— Nie, prosze pani. — Homer usmiechnal sie jak tygrys. — Zamierzam przekazac ja pulkownikowi Mitchellowi.
— Zaluje, ze nas nie podlaczyli — powiedziala kapitan Chan. — Bedzie ostro.
SheVa kolysala sie z boku na bok, jadac dolina Scotts Creek, mniej lub bardziej rownolegla do autostrady 23. Dolina biegla miedzy ciagiem niewysokich wzgorz i wawozow, ktore dla SheVy byly niemal torem przeszkod. W ciagu ostatnich dwoch godzin Reeves musial dwa razy cofac i wybierac inna trase. Jednak ten sam trudny teren, ktory teraz spowalnial SheVe, mial pomoc schwytanym w matnie ludzkim silom utrzymac swoje pozycje.
— I blisko — odparl przez interkom Pruitt. — Chociaz lepiej, zeby nie bylo za blisko, bo moje pociski szerokiego razenia to stukilotonowki. W porownaniu z nimi wybuchy w gorach to klapsy.
— Przeciez to byly klapsy — prychnela Chan. — Zauwazylismy je dopiero po fakcie.
— Wtedy strzelaliscie, ma’am — wtracila Kitteket — Prosze mi wietrzyc, kiedy czlowiek siedzi w czymkolwiek innym niz Bachory, to nie sa klapsy. W porzadku, mam wszystkie jednostki w bazie danych, razem z kodami lacznosciowymi. Mechanicy sa w drodze na wyznaczone pozycje. Mam nowe dane od batalionu naprawczego. Wioza ze soba nie tylko sprzet do napraw, ale dodatkowe opancerzenie.
— Super — powiedzial Pruitt. — Brzmi to tak, jakby zamierzali poslac nas do bezposredniej walki.
— Teraz akurat by nam sie przydalo — stwierdzil Mitchell.
— Mam tez zaktualizowane pozycje Posleenow — dodala Kittetket. Na mapie, na ktora patrzyli, nagle rejon wokol Dillsboro zaczerwienil sie od znacznikow pozycji obcych.
— Musimy zalatwic sobie jakies wsparcie albo zamienimy sie w parujaca sterte zuzlu — powiedzial Reeves.
— Wystarczy jeden strzal z plazmy w gasienice i mamy klopoty — zauwazyla Indy.
— W takim razie musimy sie nie wychylac — stwierdzil Pruitt. — W tej okolicy to nietrudne.
— Skad sa te dane, Kitteket? — spytal pulkownik Mitchell.
— Na wzgorzach wciaz sa zwiadowcy — odparla specjalistka, podswietlajac ich pozycje. — To domniemane pozycje, bo oczywiscie zwiadowcy nikomu nie mowia, gdzie dokladnie sa. Do tego nie wszyscy ludzie z rozpoznania pojechali z glowna grupa. Nieduza grupa zbiera i analizuje dane przy silach uderzeniowych. Sciagam je od nich.
— Szkoda, ze nie mozemy wziac udzialu w szturmie — powiedzial Pruitt. — Byloby fajnie.
— Nic zmiescilibysmy sie — odparl Reeves. — Poza tym nie mamy zadnej broni bezposredniego ostrzalu, a to tak, jakby do natarcia poszla armata.
— Chyba wymyslilam, jak podpiac MetalStormy — powiedziala Indy.
— Naprawde? — odezwala sie przez interkom Chan. — Bezposrednio czy zdalnie?
— Bedziecie musieli w nich zostac. Ale przegladalam wasza plyte z instrukcja obslugi. Wyciagnelismy wiezyczki z cala podstawa, w tym z silnikami obrotowymi. Musimy tylko zapewnic wam jakies platformy — wystarczy okragla stalowa plyta — i zasilanie. Mysle, ze jesli grupa naprawcza ma przecinaki laserowe, a powinna je miec, powinnismy dac rade zamontowac was na wiezy. Zobaczymy, co powiedza ludzie z batalionu naprawczego.
— No, przynajmniej odzyskaja czesci — westchnela Chan. — Nie wiem, co potem.
— Tak jak powiedzialam, ma’am, zobaczymy.