— Sir, blizej chyba juz sie nie da — powiedzial Reeves. — Jesli mamy miec kat ostrzalu.

Wycofal ostroznie wielkie dzialo do parowu. Rozpadlina w scianie Willits Hill — dopoki nie przejechala tamtedy SheVa, stalo tam bardzo male miasteczko — otwierala sie mniej wiecej na przelecz.

— Pruitt? — zapytal Mitchell.

— Mysle, ze mamy stad kat ostrzalu, sir — odparl dzialonowy. — Zreszta pocisk i tak nie detonuje na poziomie gruntu.

— Zapomnialem zapytac — ciagnal pulkownik. — Czy znasz protokoly strzelania tymi cudami?

— Tak, sir. Czytalem o nich, kiedy trafilem na to stanowisko, a caly paragraf przeczytalem jeszcze raz przed chwila. To w duzej mierze automatyka. Ale beda mi potrzebne pana kody.

— Oho — powiedziala Kitteket, patrzac na ekran odbiornika. — Przyszly kody.

— Jakie? — spytal Pruitt.

— Wolno sie wyswietlaja — odparla maszynistka — ale pierwsza czesc juz jest. To zgoda na uzycie broni jadrowej. Trzy, jeden, piec.

— Trzy, jeden, piec — powtorzyl Mitchell, wystukujac polecenie do swojej bazy danych. — To zmiana zasad prowadzenia dzialan…

— Zmiana? — spytal Pruitt. — Przeciez to…

— O moj Boze.

— Czy wlasnie dostalismy zgode na pelne uzycie broni jadrowej? — spytal ostroznie Pruitt, widzac poszarzale nagle oblicze pulkownika.

— Tak — wychrypial Mitchell i odchrzaknal. — Mamy zgode, nie ograniczony poziom ostrzalu i nieograniczony wybor celow, wedlug mojego uznania.

— O moj Boze — powtorzyla bezwiednie Kitteket.

— No, sir — powiedzial cicho Pruitt. — Pierwsze, co zrobimy, to oczyscimy chyba Balsam Gap, nie sadzi pan?

— Dobra — odetchnal gleboko pulkownik. Odpial z niesmiertelnika kluczyk i otworzyl nim sejf nad glowa. Wyjal ze srodka instrukcje i spojrzal na ostatnia strone. — Potrzebuje slownego potwierdzenia. Mam kod zgody. Czy wszyscy sie zgadzaja? Schmoo?

— Tak.

— Pruitt?

— Tak.

— Indy?

— Tak.

— A ja? — spytala Kitteket.

— Nie jest pani oficjalnym czlonkiem zalogi — powiedzial pulkownik. — Ale potrzebny mi ten drugi zestaw kodow, ktory pani odebrala.

Oderwal od ksiazki instrukcji czerwony pakunek z twardego plastiku i zlamal wzdluz perforacji. W srodku znajdowal sie czerwony prostokat przypominajacy karte kredytowa. Pulkownik otworzyl instrukcje na odpowiednim rozdziale, wzial kody od Kitteket i wykorzystujac liczby i litery na karcie, ustalil wlasciwy kod do wprowadzenia.

Uaktywnienie pociskow szerokiego razenia wymagalo kodow prezydenta. Te z kolei byly przetwarzane przez system operacyjny dziala. Byla to mozolna metoda, ale w przypadku broni jadrowej pospiech nie poplacal.

Mitchell wystukal ostatnia kombinacje cyfr na klawiaturze i zaczekal, az na wyswietlaczu pojawi sie symbol aktywacji. Normalnie byla to zielona cyferka; tym razem zobaczyl maly symbol nieskonczonosci, od ktorego zrobilo mu sie niedobrze. Probujac nie zwracac na to uwagi, wpisal „jeden” jako liczbe pociskow, ktorych zamierzal uzyc.

— To moj kod. Chorazy Indy?

Indy powtorzyla ta sama procedure, wyciagajac wlasna instrukcje i wstukujac swoje przetlumaczone kody.

Pruitt przynajmniej raz sprawial wrazenie oniesmielonego.

— Mam zezwolenie na zaladowanie pocisku szerokiego razenia.

— Bardzo dobrze — powiedzial pulkownik Mitchell. — Jeden pocisk, optymalny rozrzut, prosto nad Balsam Gap.

— Musimy nadac ostrzezenia — powiedziala Kitteket.

Pruitt odwrocil sie i otworzyl nowy panel kontrolny, a potem, uzywajac tego samego kluczyka, polprzezroczysta oslonke. Przebiegl palcami po klawiaturze i wywolal mape okolicy, oznaczajac jako cel Balsam Gap. Sprawdzil jeszcze raz koordynaty, a potem wlaczyl opcje wybuchu w powietrzu i pozwolil komputerowi obliczyc optymalna wysokosc, W koncu system wyswietlil potwierdzenie.

— Jestesmy gotowi, sir — powiedzial. — Koordynaty ustalone. Pozwolenie na zaladowanie?

Mitchell spojrzal na wyswietlone na swoim ekranie informacje i kiwnal glowa.

— Laduj.

Przy wtorze szczeku i lomotow SheVa wysunela z komory pocisk przeciwladownikowy i zaladowala rozrywajacy.

— JEST, LADUJ.

— Kitteket, nadac ostrzezenie.

38

Niedaleko Balsam Gap, Polnocna Karolina, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III 19:37 czasu wschodnioamerykanskiego letniego, niedziela, 27 wrzesnia 2009

Plutonowy Buckley doszedl do wniosku, ze sa gorsze rzeczy niz noszenie wspomaganego pancerza.

Po porazeniu pradem ocknal sie w szpitalu, w samym srodku natarcia Posleenow. Wydostanie sie stamtad, zdobycie ubrania, broni i jakiegos srodka transportu bylo trudne. Gdy w koncu zaczal swoja dluga podroz, pocisk z SheVy unicestwil posleenskiego Minoga niecale dwa tysiace metrow od niego.

Na szczescie ladownik nie wybuchl.

Na nieszczescie spadl na oczyszczalnie sciekow.

Zanim Buckley sie zorientowal, zawartosc oczyszczalni zostala rozrzucona po calej, w przyszlosci niezwykle zyznej, okolicy.

Przezyl, ale nie bylo to przyjemne doswiadczenie. Nastepny trafiony Minog eksplodowal dosc widowiskowo…

Doszedl do siebie w nurcie rzeki Little Tennessee. Nie mial pojecia, skad sie tam wzial, dopoki nie zobaczyl humvee lezacego na boku na zwalonym drzewie. Dalszej czesci ucieczki dobrze nie pamietal. W pewnym momencie Posleeni zdolali go wyprzedzic, ale zlapal pieciotonowke i objechal ich od wschodu. Potem w Dillsboro wszystkich ich wysadzono i rozdzielono.

Prawdopodobnie wciaz byl pacjentem, ale nie robil zamieszania, kiedy wreczono mu karabin. Przydzielili mu nawet „druzyne” osmiu zolnierzy, ktorzy byli gryzipiorkami ze zdanym testem sprawnosci bojowej piechoty. Polegalo to na tym, ze po odbyciu szkolenia ktos kazal im przekladac papierki zamiast nosic karabin. Byli wiec wyszkoleni do dzialan frontowych, ale tylko jeden z nich sluzyl w ogole w silach liniowych.

Buckley i ten jeden doswiadczony sprawdzili, czy wszyscy batalionowi pisarze i ksiegowi umieja obchodzic sie z bronia, a potem plutonowy zdobyl jakies racje zywnosciowe i cala druzyna usiadla, czekajac, az ktos przyjdzie i powie im, co maja robic. Czekalo sie milo i przyjemnie, ale Posleeni nie byli znow tak daleko, i jezeli dowodzacy tym burdelem — wygladal na kapitana, co bylo istnym szalenstwem, bo w okolicy zebrala sie dobra brygada sprzetu i ludzi — szybko by czegos nie zrobil, obcy mogliby ich tu napasc.

Potem poszla plotka, ze glowna trasa ucieczki z doliny zostala odcieta. Buckleyowi udalo sie. zmusic swoich ludzi do uspokojenia zamieszek, ktore z tego powodu wybuchly, ale okazalo sie, ze tym razem jednak to nie byla tylko plotka; Posleeni naprawde, zablokowali droge ucieczki.

Potem przyszla wiadomosc, ze wiekszosc ludzi i sprzetu odjezdza dwiema trasami awaryjnymi. Swietnie.

Вы читаете Taniec z diablem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату