cala jego druzyna dalej tkwi w srodku.
— Dobra! — wrzasnal. — Siedzicie, kurwa wasza mac, w samym srodku najwiekszego celu w okolicy!
Rzucil sie do biegnacego srodkiem rowu. Pociski z karabinow magnetycznych i ladunki plazmy przechodzily teraz gora. Niestety, wygladalo na to, ze byl uziemiony.
Chwile pozniej jeden z szeregowcow z jego druzyny skoczyl za nim do rowu, ladujac mu na plecach i pozbawiajac go tchu.
— Moze byscie ze mnie zlezli, szeregowy? — warknal Buckley.
Zolnierz sturlal sie na bok i przeprosil, a do rowu wpadl nastepny. Sekunde pozniej ich bradley, ktory znow zaczynal sie ruszac, dostal hiperszybka rakieta.
Buckley pokrecil glowa, zeby pozbyc sie dzwonienia w uszach, i rozejrzal sie dookola. Czolgi najwyrazniej postawily zaslone dymna i ruszyly przez przelecz, ale zadnemu nie udalo sie przejechac. Byly cztery. Jeden palil sie na pasie zieleni, szarpany wybuchami wlasnej amunicji. Pozostale trzy staly rozrzucone niecale sto metrow od celu. Jeden zostal calkowicie zniszczony; jego wiezyczka lezala pietnascie metrow dalej, zagrzebana do polowy w piachu.
Buckley mial ze soba dwoch szeregowych i nikogo wiecej. Slyszal, ze ktos z przodu i po prawej strzela do Posleenow, ale nie widzial, kto. Wlasciwie widzial tylko wiadukt, ktory najwyrazniej oslanial obcych od ognia z gory, no i C-Deka, ktory wlasnie wzbijal sie w powietrze na lewo od skrzyzowania.
Super.
— Nawet nie mam na sobie pancerza! — warknal.
Besonora postukal mlodszego kessentaia w ramie, kiedy oolt’poslenar wzbil sie powoli w powietrze.
— Staraj sie trzymac nisko, musimy znalezc i zniszczyc to dzialo albo wszystko bedzie stracone.
— Postaram sie, oolt’ondai — odparl kessentai. — Ale bardzo malo dotad latalem.
— Rob, co w twojej mocy.
Oolt’ondai opuscil mostek i ruszyl w mozolna droge na zewnetrzne poziomy. Nie nalezal do tych, ktorzy przeklinali zaprojektowane przez Alldn’t wirowki sluzace do przemieszczania sie miedzy poziomami. Ktoregos dnia Posleeni posiada umiejetnosci pozwalajace im modyfikowac takie urzadzenia, a nie tylko kopiowac sprzet Alldn’t. Na razie musieli sobie radzic z tym, co mieli.
Jedna z rzeczy, ktore w przyszlosci uleglyby zmianie, bylo chaotycznie porozrzucane wewnetrzne wyposazenie okretu, Kwatery zolnierzy znajdowaly sie niemal wszedzie, a sekcja ostatniego oolt „szybkiego reagowania” miescila sie w gornym „zachodnim” kwadrancie, dosc bezsensownie, poniewaz aby opuscic okret, oddzial musial zejsc do dolnego „polnocnego”.
Besonora przywital kessentaia oolt i wydal mu polecenia. Natychmiast po wyladowaniu mial wysadzic swoj oddzial, obejsc oolt’poslenar i zaatakowac dzialo tak, by uniemozliwic mu ostrzal, innymi slowy, mial celowac w lufe.
Teraz rozkazal kessentaiowi rozpoczac zmudne przemieszczanie sie do wyjscia i zawrocil na mostek. W tym momencie na calym okrecie zawyly alarmy.
— Sir! — zawolal Pruitt. — Mam emanacje antygrawitacyjne!
— Sir — przerwala mu Kitteket. — Wlasnie dostalam wiadomosc od jednego ze zwiadowcow: C-Dek wystartowal i leci w te strone!
— Dokad? — spytali jednoczesnie Mitchell i Pruitt.
— Jeszcze nie wie, sir — odparla specjalistka. — Siedzi na Rocky Face, i powiedzial, ze wlasnie mu mignal przy Joe Mountain. Mowi, ze okret trzyma sie nisko i ze zgubil go wsrod wzgorz.
— Nie mam namiaru, sir — powiedzial Pruitt. — Przelaczylem na penetratory i mniej wiecej mam wektor — dodal, zerkajac na mape.
— Podnies troche lufe — powiedzial Mitchell. — Kapitan Chan, slucha pani?
— Jestem — odparla dowodca MetalStormow.
— Moze dojsc do walki na noze — powiedzial Mitchell. — Jak dobrze jestescie przymocowani?
— Nie dosc dobrze, zeby strzelac — odparla Chan. — Nawet gdybysmy mieli zasilanie, ktorego zreszta nie mamy. Co do efektow ubocznych… bedziemy musieli sami sie przekonac.
— Chcecie wyjsc z wiezyczek?
— Nie — odparla kapitan po chwili namyslu. — Lepszy diabel znany niz nieznany.
— Sir, mocne emanacje — powiedzial Pruitt. — Mam wrazenie, ze sa blisko.
— Ogien nadlecial gdzies stad, oolt’ondai — powiedzial pilot. Delikatnie popchnal drazek sterowy, zeby okret nie uderzyl w zbocze gory. — Mamy wysadzic oolt?
Besonora spojrzal na obraz przekazywany przez zewnetrzne kamery. Zbocze gory bylo strome i porosniete drzewami. Zeby wysadzic oolt, musieliby sie cofnac, jednak wedlug mapy niedaleko przed nimi rozciagal sie kawatek otwartego terenu i rownie dobrze mogi tam wyladowac.
— Nie, lec wzdluz drogi za grzbiet tego wzgorza i tam ich wysadz — powiedzial, pokazujac kessentaiowi mapa. — W zakolu strumienia, ktory tu jest nazwany Scotts.
39
Mimo niebezpieczenstwa kapitan Chan rozkazala wszystkim dowodcom swoich czolgow wychylic sie z wlazow. Gdyby doszlo co do czego, prawdopodobnie najbardziej przydatny bylby wzrok. Kazdemu z nich przydzielila wlasny sektor obserwacji.
Los jak zwykle sprawil, ze pierwsza osoba, ktora wypatrzyla C-Deka, byla ona sama. A kiedy zobaczyla, gdzie jest ow okret, siarczyscie zaklela.
— CEL: C-DEK, DWA TRZYDZIESCI, POZIOM: TRZYSTA METROW. Do wszystkich dowodcow! Zamknac wlazy!