— Nie mam juz sil.

Alexios odwrocil lekko glowe i sprobowal wyssac troche wody z rurki wewnatrz helmu. Nic. Zatkala sie albo wypil juz caly zapas. Teraz pozbywam sie jej w postaci potu, pomyslal.

— Powinno sie wymyslic jakis sposob odzyskiwania wody z potu i przetwarzania jej na wode pitna — myslal glosno.

— Inzynier zawsze pozostanie inzynierem — zauwazyl Yamagata.

— Rzeczywiscie, duzo nam z tego przyjdzie.

— Powinien pan jakos zapisac ten pomysl — zaproponowal Yamagata — zeby ci, co nas w koncu znajda, mogli go wykorzystac.

— Biznesmen zawsze pozostanie biznesmenem — odcial sie Alexios.

— Coz, niedlugo przestane byc czymkolwiek.

Alexiosowi bylo zbyt goraco, czul sie tez zbyt zmeczony, by sie spierac. Ugotujemy sie zywcem, pomyslal. Systemy podtrzymywania zycia juz sie sypia.

— Jak pan sadzi, co nas zabije? — spytal Yamagata. — Odwodnienie czy brak powietrza?

Zaciskajac oczy, by nie dostal sie do nich zracy pot, Alexios odparl:

— Prawdopodobnie po prostu ugotujemy sie w tym przekletym zarze.

Yamagata milczal przez chwile.

— Jak pan sadzi, czy baza wyslala juz ekipe ratunkowa?

— Teraz juz pewnie tak. Tylko ze najpierw beda namierzac traktor.

— Ale kiedy odkryja, ze jest pusty…

Alexios marzyl o tym, zeby oprzec sie o skalna sciane, ale bal sie uszkodzic blaszki radiatora.

— Zaczna nas szukac. Beda musieli to robic pieszo albo z wykorzystaniem traktorow. Zanim nas znajda, bedzie juz po nas.

— Hm — mruknal Yamagata. — Jak pan sadzi, czy zlapia sygnal naszych nadajnikow?

— W tej rozpadlinie? Malo prawdopodobne.

— Wiec tu umrzemy?

— Na to wyglada.

Po kilku minutach Yamagata znow sie odezwal:

— Czy zaspokoil pan swoje poczucie sprawiedliwosci?

Alexios zastanowil sie przez moment.

— Teraz czuje glownie, ze jest mi goraco. I jestem zmeczony. Smiertelnie zmeczony. Zmeczony wszystkim.

— Ja takze.

— Zemsta nie przynosi ukojenia — przyznal Alexios.

— Lepiej bylo zbudowac statek miedzygwiezdny.

— Lepiej bylo zbudowac kosmiczna wieze.

— Tak — przyznal Yamagata. — Lepiej budowac niz niszczyc.

— Wzniose za to toast.

Yamagata zachichotal cicho.

— Przydalaby sie butelka dobrego szampana.

— Dobrze schlodzonego.

— Tak, dobrze zmrozonego, z babelkami.

— Nic z tego.

— Obawiam sie, ze istotnie nic.

— Moze powinnismy po prostu otworzyc skafandry i miec to z glowy. Gotuje sie w srodku.

— Najpierw chcialbym nagrac moja ostatnia wole i testament ale nie moge dosiegnac klawiatury. Pomoze mi pan?

Alexios westchnal, po czym przetoczyl sie na czworaki i podpelzl po kamienistym gruncie do wyciagnietej lewej reki Yamagaty. Przemieszczenie sie o dwa metry wymagalo od niego calego wysilku. W koncu dotarl do wyciagnietej reki i nacisnal klawisz NAGRANIE na klawiaturze na nadgarstku. W sluchawkach uslyszal slaby trzask, po czym zapanowala cisza, kiedy wylaczylo sie radio w skafandrze Yamagaty.

Lezac na brzuchu, z glowa tuz przy glowie Yamagaty, Alexios pomyslal, ze to nie jest taki zly pomysl: ostatnia wola i testament. Ostatnim wysilkiem przelaczyl radio skafandra na nagrywanie i zaczal mowic. Powoli, bo wyschlo mu w gardle i chrypial, ale nagral swe ostatnie slowa dla kobiety, ktora kochal.

Kiedy ekipa ratunkowa ich znalazla, jakies dwanascie godzin pozniej, Alexios i Yamagata nadal lezeli glowa przy glowie. Trzymali sie za rece dlonmi w rekawicach, prawa dlon Alexiosa z lewa Yamagaty. Nie dalo sie okreslic, czy scisneli sie za rece w ostatnim, przyjacielskim uscisku, czy tez ostatniej rozpaczliwej walce. Niektorzy z ratownikow wybrali pierwsza mozliwosc, inni druga.

Zespol spieral sie o to, wiozac ich odziane w skafandry ciala do bazy Goethe. Stamtad wyslano je na poklad Himawari. Zespol medyczny oglosil, ze obaj zmarli z odwodnienia. Umierajac byli zaledwie piec kilometrow od bazy Goethe.

Nagranie odnalezione w skafandrze Yamagaty zostalo przeslane do jego syna, Nobuhiko, w Nowym Kioto. Nagranie Alexiosa otrzymala Lara Tierney Molina, w jej rodzinnym domu w Kolorado.

EPILOG: TESTAMENTY

Lara siedziala samotnie w starej sypialni rodzinnego domu w Kolorado, sluchajac zachryplego, skrzypiacego glosu Mance’a, slow, dzieki ktorym jej maz zostanie oczyszczony z zarzutow. Mance wyznal wszystko: przybranie tozsamosci Dantego Alexiosa, zabranie skal z Marsa i podrzucenie ich na Merkurego, zwabienie Victora na Merkurego i wciagniecie go w pulapke.

Teraz Victor bedzie mogl odzyskac dobre imie, pomyslala. Nigdy nie pozbedzie sie pietna calkowicie, ale przynajmniej bedzie mogl udowodnic, ze nie jest oszustem, a sam zostal oszukany. Bedzie mogl ratowac swoja kariere.

Wyjrzala przez okno i dostrzegla, ze wieczorne cienie rzucaja na odlegle gory fioletowe plamy. Wiedziala, ze Victor wkrotce wroci do domu. Zastanawiala sie, dlaczego nie odczuwa radosci, czy nawet ulgi, ze koszmar Victora juz sie skonczyl. Domyslala sie, czemu tak jest: z powodu Mance’a. Mance nie zyje. To juz koniec.

Lzy zakrecily jej sie w oczach, gdy pomyslala o wszystkim, co moglo sie wydarzyc. Zaraz jednak poczula dreszcz. Victor chcial zgotowac Mance’owi pieklo, bo mnie kochal i pragnal. A Mance wybral wygnanie na Merkurym i umarl tam, bo mnie kochal. Zrezygnowal z zemsty na Victorze, oddal zycie, bo mnie kochal.

Zaczela szlochac, zastanawiajac sie, co powinna i co moze zrobic. Czula, ze otaczaja smierc.

I uslyszala tupot na schodach, a zanim zdazyla wytrzec oczy chusteczka, drzwi sypialni stanely otworem i wpadl Victor Junior.

— Tata wrocil! — krzyknal osmiolatek, jakby oglaszal najwazniejsze wydarzenie w historii. — Wlasnie parkuje!

Lara wstala i usmiechnela sie do syna. Trzeba zyc dalej, pomyslala. Trzeba zyc dalej.

Siedzac samotnie w polmroku prywatnego gabinetu, wylozonego tekowym drzewem, w swoim apartamencie, gdzie nie osmielal mu sie przeszkadzac nawet najstarszy sluga, Nobuhiko Yamagata sluchal w milczeniu ostatnich slow swego ojca, wypowiadanych ochryplym szeptem.

Wiedzial, ze to ja spowodowalem upadek kosmicznej wiezy, rozmyslal Nobuhiko. Wini sie o to, ze wychowal mnie na tak bezwzglednego czlowieka. Caly ojciec: zasluga czy wina, bierze wszystko na siebie.

— …zginely cztery miliony ludzi — mowil starszy Yamagata zgrzytliwym glosem. — To ciezkie brzemie, moj synu.

Nobu pokiwal glowa. Nieproszone, powrocily wspomnienia z dziecinstwa. Mial szesc lat i przejechal jednego z kotow elektrycznym samochodzikiem. Ojciec zachmurzyl sie, stal obok niego z ponura twarza. Mlody

Вы читаете Merkury
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату