nie dowierza.
- Czyje… czyje rozkazy wykonujecie? - zapytal z o wiele mniej bunczuczna mina.
- Teraz? Michala Archaniola - odparlem.
Hindus oniemial. Sasza takze. Rosjanin odciagnal mnie w kat pokoju.
- Odzyskales relikwie? - wyszeptal goraczkowo.
Potwierdzilem skinieniem glowy.
- Naprawde myslisz, ze on powie nam wszystko z wlasnej woli? - Zmarszczyl brwi Sasza.
Wzruszylem ramionami.
- Nie wiem - przyznalem. - Ale jesli ta cala heca ze sztandarem Archistratiga nie jest blaga, to musi on wplywac na rzeczywistosc. Na przyklad rozwiazujac jencom usta.
- Chyba cie popierdolilo - oznajmil. - Sztandar sztandarem, a…
- A tortury torturami - dokonczylem twardo. - Zreszta, jesli sie nie uda, zrobimy wszystko po twojemu. Na razie jednak mam zamiar okazac nieco… wiary.
Podszedlem do stolu, usiadlem naprzeciwko jenca.
- Damy ci pol godziny do namyslu - oswiadczylem. - Potem, niezaleznie od twojej decyzji, zginiesz. Bez bolu - obiecalem. - Wierzysz w karme?
- Nie wiem, nigdy sie nad tym nie zastanawialem - odparl po namysle.
Jego twarz poszarzala, rysy sie wyostrzyly. Czlowiek ma wiele wspolnego ze swoimi zwierzecymi przodkami i, tak jak oni, czasem wyczuwa smierc. Takiej iluminacji doswiadczal teraz ten hinduski gangster, ktory przyjechal do Polski, by umrzec.
On juz wiedzial…
- Jezeli ta teoria jest prawda, to znajdziesz sie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Chyba ze sam postanowisz ja nieco poprawic. Masz pol godziny, liczac od teraz. - Postukalem wymownie w szkielko zegarka.
Przeszlismy z Sasza do sasiedniego pomieszczenia, nie domykajac drzwi. Hindus nadal byl zwiazany i nie mogl wykonywac gwaltownych ruchow, gdyby postanowil stoczyc sie z fotela, uslyszelibysmy. Mialem wrazenie, ze najlepiej bedzie pozostawic mu nieco prywatnosci.
- To wariactwo - powiedzial szeptem moj towarzysz. - Tacy jak tamten - skinal w kierunku Hindusa - gadaja tylko pod presja.
- On jest pod presja - zauwazylem lagodnie.
- Mianowicie?
Westchnalem i przez moment zbieralem mysli.
- Kultura Dalekiego Wschodu jest przesiaknieta pojeciem karmy, odplaty za popelnione swiadomie czyny. Nawet jesli facet nie jest specjalnie religijny, to wie wszystko na ten temat. Mowiac, ze go bezbolesnie zabijemy, pozbawilismy go strachu przed zemsta grupy, ktora go tu wyslala. Trupa nie mozna skrzywdzic… Jesli nam uwierzyl, a zalozylbym sie, ze tak, w koncu ta panienka lezy martwym bykiem tuz obok, zacznie sie zastanawiac, co sie z nim stanie po smierci?
- Jesli ma rodzine, moze chciec ja chronic.
- To prawda - przyznalem. - Jednak uwazam, ze jest pewna szansa. A jesli chodzi o wymuszanie zeznan sila, to sam wiesz, jak to dziala…
Sasza skrzywil sie, ale nie zaprzeczyl. Problem polegal na tym, ze tortury czesto powodowaly, iz przesluchiwany, bojac sie bolu, zeznawal to, co w jego mniemaniu chcial wiedziec sledczy, bywalo, ze bez zadnego zwiazku z rzeczywistoscia. Skuteczniej dzialaly srodki chemiczne i metody oslabiania woli w rodzaju deprywacji snu, jednak nie mielismy na to czasu. Jezeli moj sposob zawiedzie, trzeba bedzie uciec sie do sposobow rodem ze sredniowiecza. Nigdy nie interesowalem sie specjalnie historia tortur, jednak znalem takie, przy ktorych stosowane wspolczesnie mogly wydawac sie pieszczotami. Nie, zebym mial ochote byc pierwszym czlowiekiem, ktory je zastosuje po kilkuset latach zapomnienia. Zdecydowanie nie…
Kiedy weszlismy po polgodzinie do sasiedniego pomieszczenia, nasz jeniec nadal siedzial w fotelu. Jego twarz pokryta byla rzesistym potem.
- Co zdecydowales? - spytalem, siadajac naprzeciwko.
- Powiem wszystko - oznajmil. - Jednak mam jeden warunek.
- Tak?
- Pochowajcie tego chlopca w… odpowiedni sposob. Pochodzi z kasty kszatrija.
Spojrzalem na niego ze zdziwieniem - nie wiedzialem, ze system kastowy w Indiach ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Z drugiej strony, z tego, czego o Indiach nie wiedzialem, moglaby zapewne powstac wielotomowa encyklopedia.
- Zrobimy tak - obiecalem.
Hindus zacisnal powieki i zaczal mowic. Wedlug jego slow pod Warszawa istnial wielki magazyn narkotykow zakamuflowany jako hurtownia towarow azjatyckich. Willa, w ktorej przebywalismy, stanowila bufor pomiedzy tym magazynem a kurierami. W nim tez przebywali wszyscy najwazniejsi ludzie gangu, poza szefem, ktory pozostal w Delhi. Przy ostatnich slowach pobladl i zaczal szybko oddychac, wiedzial, ze jego czas sie konczy. Juz wczesniej wstalem po cichu z krzesla, wyjalem z kieszeni pek kluczy z przypietym
- Dotrzymales slowa - mruknal Sasza. - Umarl bez bolu.