Westchnalem i przytulilem sie do Malgorzaty, bezwiednie dotknalem jej uda. Nie cofnela sie, nie odepchnela mojej reki.

- Pamietasz, co powiedzial ten lekarz? - spytala figlarnie.

Nie rozpatrywalem nawet takiej opcji, w moim obecnym stanie moj gest swiadczyl tylko o intymnosci, o niczym wiecej, ale swiadomosc, ze „lodowa ksiezniczka” stopniala dla mnie, dziwnie podniosla mnie na duchu. To, co czulem w tej chwili, wykraczalo poza typowa meska satysfakcje. No, przynajmniej czesciowo…

- To chociaz potrzymaj mnie za reke - poprosilem.

Potrzymala. Nawet przez sen czulem cieplo jej ciala.

Spalem spokojnie i bez koszmarow - tak jak ja kiedys pilnowalem snow Anny, tak teraz Malgorzata pilnowala moich.

Nastepne tygodnie spedzilem przykuty do lozka z Malgorzata przebywajaca nieustannie u mojego boku. Stopniowo przejela od pielegniarek wszystkie funkcje lacznie z myciem mnie i wynoszeniem basenu. Nie podobalo mi sie to, bylem zazenowany, jednak nie potrafilem przelamac jej determinacji. Po pewnym czasie zaczalem to traktowac jako cos normalnego. Czulem zmiane. W koncu uswiadomilem sobie, ze dziewczyna stala sie elementem mojego swiata. Na dobre czy zle - nasze losy sie splataly. Nie bylem z tego zadowolony, nie nadawalem sie na partnera, prowadzilem zbyt ryzykowny tryb zycia. Malgorzata zaslugiwala na cos wiecej, cos, czego nie potrafilem jej dac. Kiedy pewnego razu sprobowalem z nia na ten temat porozmawiac, zbyla mnie, jak gdyby ewentualnosc, ze moja pozauczelniana dzialalnosc moze sprowadzic na mnie jakies klopoty, byla calkowicie wykluczona. Co wiecej, gdyby nie bylo to absurdalne - przysiaglbym, ze dojrzalem przez moment w jej oczach skruche, jakby czula sie czemus winna…

Po dwoch miesiacach rozpoczalem rehabilitacje. Bardzo bolesna rehabilitacje. Malgorzata nie odstepowala mnie na krok, slowami otuchy potrafila sklonic do dodatkowego wysilku. Nie wiem, czy ktokolwiek poza nia potrafilby tego dokonac, to uswiadomilo mi jak bardzo stala sie dla mnie wazna. Bez mrugniecia okiem znosila moje humory, zawsze gotowa do pomocy, choc nienarzucajaca swojej obecnosci. Caly personel szpitala byl nia zachwycony. Tak jak w Polsce funkcjonowal stereotyp wiecznie pijanego Ruska, tak tutaj uwazano powszechnie Polakow za wydelikaconych lekkoduchow. Mnie oceniano wedlug innej skali, wiedziano, ze bralem udzial w akcji w Nikolajewsku, sprawa powoli stawala sie glosna. O odbiciu zakladnikow wiedzieli wszyscy, teraz rozeszly sie pogloski o skradzionej przez terrorystow broni. Niektorzy mowili nawet o glowicach atomowych… Ktos, kto zostal ranny w czasie operacji antyterrorystycznej, nie mogl byc dupkiem. Co innego jego dziewczyna… Jednak Malgorzata zdobyla szacunek miejscowych, kilkakrotnie widzialem nawet, jak gawedzi z Dzuma. A Oleg Dubrow nie byl bynajmniej bawidamkiem. Nie potrafilem okreslic dokladnie swoich uczuc do niej, ale na pewno wykraczaly grubo poza „lubienie”. Dlatego kiedy w przyszpitalnym parczku spotkalem Marine, skorzystalem z okazji, aby poprosic ja o przysluge.

Rosjanka wygladala duzo lepiej, zniknely cienie na policzkach, do oczu powrocila radosc zycia. Widzac, jak zlany potem pokonuje kolejne metry, towarzyszyla mi do najblizszej lawki, gotowa podtrzymac, gdybym stracil rownowage. Mimo wielokrotnych zapewnien lekarzy, ze mialem szczescie i ze operacja udala sie znakomicie, trudno mi bylo uznac sie za wybranca losu. W trakcie chodzenia noga palila zywym ogniem, a i w czasie spoczynku bywalo, ze odzywala sie potwornym bolem. Kiedy zwalilem sie na lawke, Marina otarla mi delikatnie czolo, zlapala zsuwajaca sie na ziemie laske.

- Jak sie czujesz? - spytala.

- Tak jak wygladam - wycharczalem.

- To znaczy, ze niezle - odparla z usmiechem.

To mi sie podobalo u Rosjan - nie rozczulali sie nad nikim, nawet nad zolnierzem, ktory stracil noge na minie. O ile moglem stwierdzic - cwiczyl jeszcze ciezej ode mnie.

- Chcialem cie o cos prosic - powiedzialem.

- Co tylko zechcesz - obiecala natychmiast. Z wyrazu jej twarzy wyczytalem, ze nie sa to czcze slowa.

- Chce, abys kupila dla mnie pierscionek zareczynowy. Najladniejszy, jaki znajdziesz, cena nie gra roli.

- No, wreszcie! - sapnela z zadowoleniem. - Lubie Margarite.

Sam czesto uzywalem rosyjskiego odpowiednika imienia Malgorzata. Podobal mi sie.

- Tez ja lubie - odburknalem.

- Chyba nie tylko lubisz? - Spojrzala na mnie koso.

- Tylko bez takich…

- Hmm?

- Bez wypruwania duszy w rosyjskim stylu - uscislilem.

Wybuchnela smiechem.

- Cos w tym jest - przyznala. - Jutro oblece wszystkie sklepy, nie ma ich zbyt wiele, ale nie sadze, zeby Margarita zwracala uwage na szlif czy wielkosc kamienia.

- Boje sie - wyznalem.

- Wszyscy boimy sie reakcji ludzi, ktorych kochamy - stwierdzila lagodnym tonem.

- Mniejsza z tym. - Machnalem reka. - Co u ciebie?

- Dobrze, a nawet lepiej niz dobrze. W jednym z programow informacyjnych podano, ze przez caly czas, gdy bylismy uwiezieni, chronilam corke i zaryzykowalam zyciem, walczac z terrorysta, ktory chcial ja zastrzelic. My, Rosjanie, lubimy dzieci i jestesmy sentymentalni, stalam sie bohaterka, choc na to nie zasluzylam. Watpie, czy ktos sie odwazy obmawiac mnie w tej sytuacji.

- Przeciez nie sklamali.

- No nie, ale… - Skrzywila sie niechetnie.

- Ale?

Вы читаете Chorangiew Michala Archaniola
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату