na przyklad flakonik perfum, ale jesli sam ich nie otwiera, leza nie tkniete na stole. Podobnie jak Armand, Pandora wpatruje sie bez konca w filmy wideo. Czasem zasiada do fortepianu w pokoju muzycznym i przez krotki czas cicho gra.

Podoba mi sie jej gra. Idealnie spokojne wariacje przypominaly „Die Kunst der Fuge”. Jednak martwil mnie jej stan. Pozostali ozdrowieli po tym, co zaszlo, szybciej, niz moglem sie spodziewac. Ona doznala ciosu, ktory nadwatlil jej zywotna czesc, jeszcze zanim to wszystko sie wydarzylo.

Jednakze podobalo sie jej tu; wiedzialem. Jak mogloby jej sie nie podobac? Wszystkim nam sie tu podoba. Nawet Gabrieli.

Biale pokoje pelne wspanialych persow i intrygujacych obrazow — Matisse, Monet, Picasso, Giotto, Gericault. Mozna by poswiecic sto lat na ogladanie tych dziel. Armand nieustannie zmienia je, przewiesza, przynosi z piwnicy nowe skarby, wstawia to tu, to tam male szkice.

Jesse tez strasznie sie tu podobalo, chociaz juz wyjechala na spotkanie z Maharet w Rangunie. Przed wyjazdem zjawila sie w moim gabinecie i opowiedziala mi swoja wersje zdarzen, nie ukrywajac niczego i proszac o zmiane nazwisk oraz calkowite pominiecie Talamaski, czego oczywiscie nie uczynilem. Sluchalem w milczeniu, przeczesujac jej umysl w poszukiwaniu opuszczanych fragmentow. Nastepnie przelalem to w komputer, podczas gdy ona przypatrywala sie, zamyslona, wpatrzona w ciemnopopielate atlasowe story, wenecki zegar i zimne kolory Morandiego na scianie.

Chyba wiedziala, ze nie spelnie jej prosb. Wiedziala tez, ze jest to pozbawione znaczenia. Niepodobna, by ktokolwiek uwierzyl w istnienie Talamaski — podobnie jak w nasze — pod warunkiem, ze nie bedzie to Aaron, ktory kiedys zadzwonil do Jesse.

Jesli chodzi o Wielka Rodzine, to coz, niepodobna, by jakis jej czlonek uznal te ksiazke za cos wiecej niz wymysl pisarza doprawiony szczypta prawdy.

Tak powszechnie osadzono „Wywiad z wampirem” i moja autobiografie. Tego samego nalezalo sie wiec spodziewac w przypadku „Krolowej potepionych”. Tak wlasnie powinno byc. Nawet ja sie z tym zgadzam. Maharet miala racje. Nie ma dla nas miejsca; nie ma miejsca dla Boga ani diabla; niech nadprzyrodzone bedzie tylko metafora, bez wzgledu na to, czy mamy do czynienia z suma w katedrze Swietego Patryka czy z operowym Faustem sprzedajacym dusze, czy tez z gwiazda rocka udajaca wampira.

* * *

Nikt nie wie, dokad Maharet zabrala Mekare. Zapewne nawet Eryk tego nie wiedzial, chociaz wyjechal z nimi, obiecujac spotkac sie z Jesse w Rangunie.

Przed opuszczeniem warowni w Sonomie Maharet zaskoczyla mnie, szepnawszy:

— Niczego nie ukrywaj, kiedy bedziesz opowiadal legende o blizniaczkach.

To bylo chyba przyzwolenie, prawda? A moze ogromna obojetnosc. Nie jestem pewien. Nie zwierzalem sie nikomu, ze pisze ksiazke, te kroniki uwiedzenia i bolu. Poswiecalem jej dlugie godziny posepnych, bolesnych rozmyslan, rozwazajac rzecz samotnie w kategoriach rozdzialow, konstrukcji, szlakow przez tajemnice.

Tamtego ostatniego wieczoru Maharet wygladala swiatowo, niemniej jednak tajemniczo. Spotkala sie ze mna w lesie, przyodziana w czern i z modnym makijazem — zreczna maska z kosmetykow, przemieniajaca ja w ponetna smiertelniczke, ktora w prawdziwym swiecie napotkac mogly tylko admirujace spojrzenia. Miala niewiarygodnie waska talie i dlugie dlonie podkreslone ciasnymi czarnymi mitenkami. Niezwykle ostroznie omijala paprocie i watle drzewka, ona, ktora mogla usuwac pnie zalegajace jej droge.

Byla w San Francisco z Jessica i Gabriela; opowiadala, jak chodzily waskimi czystymi chodnikami pelnymi ludzi i mijaly wesolo oswietlone domy. Jakze precyzyjny i oszczedny byl jej jezyk, jakze niewymuszenie nowoczesny; zupelnie jakby nie byla kobieta, ktorej czas sie nie imal, a ktora po raz pierwszy ujrzalem w sali w wierzcholku gory.

Czemu znowu jestes sam? — zapytala, siadajac przy mnie nad malym strumykiem, wijacym sie przez gestwine sekwoi. Czemu nie rozmawiam z innymi, chociaz troche? Czy wiem, jak bardzo zalezalo im na mnie i jaka obawa napawal ich moj los?

Wciaz zadaja mi te pytania. Nawet Gabriela, ktora zasadniczo nie zawraca nikomu glowy i nigdy nie rozwodzi sie nad niczym. Chca wiedziec, kiedy wroce do zdrowia, kiedy zamierzam opowiedziec, co sie stalo, kiedy przestane pisac po calych nocach.

Maharet zapowiedziala, ze niebawem znow sie spotkamy. Wiosna byc moze zaprosi nas do swego domu w Burmie. A moze zaskoczy nas ktoregos wieczoru. Najwazniejsze jest jednak to, ze nigdy juz nie mielismy byc od siebie odizolowani, posiedlismy bowiem srodki, by sie wzajemnie odnajdywac, chocbysmy wloczyli sie nie wiedziec gdzie. Tak, przynajmniej co do tego zasadniczego punktu wszyscy sie zgodzili. Nawet Gabriela, samotna wedrowniczka. Nikt nie chcial juz zagubic sie w czasie.

A Mekare? Czy zobaczymy ja jeszcze? Czy kiedys usiadzie z nami przy stole? Przemowi do nas jezykiem gestow i znakow?

Tylko raz ukazala sie moim oczom po tamtej straszliwej nocy. Bylo to zupelnie nieoczekiwane. Wracalem przez las do warowni w lagodnym purpurowym blasku przedswitu. Mgla pelzala po ziemi, rzednac nad paprociami i rzadko rozrzuconymi dzikimi kwiatami, blednac calkowicie w gorze i znikajac. Za jej sprawa gigantyczne pnie swiecily pozornie wlasnym swiatlem. Blizniaczki objete ramionami szly przez te mgle, wzdluz koryta strumienia wijacego sie miedzy kamieniami; Mekare byla w dlugiej welnianej szacie, rownie pieknej jak szata siostry. Wlosy, wyszczotkowane i lsniace, opadaly jej na ramiona i piersi.

Maharet chyba mowila cos Mekare do ucha. Nagle Mekare zatrzymala sie, by na mnie spojrzec. Jej zielone oczy rozszerzyly sie, a pozbawiona wyrazu twarz w jednej chwili stala sie nie wiedziec czemu przerazajaca, przez co smutek smagal mi serce jak palacy wiatr. Stalem zauroczony, patrzac na nia, na nie obie; bol dusil mnie, jakby pluca mi wysychaly.

Nie wiem, o czym myslalem; ogarnal mnie bol nie do wytrzymania. Maharet pozdrowila mnie drobnym, czulym gestem, dajac do zrozumienia, ze powinienem isc dalej. Nadchodzil ranek. Las budzil sie wkolo i nasze cenne chwile uciekaly. Bol wreszcie ucichl, opuscil mnie niczym jek, a ja, odwrociwszy sie, zostawilem go za soba.

Zerknalem jeszcze raz na dwie postaci oddalajace sie ku wschodowi, w dol pomarszczonej, srebrnej strugi, jakby niknace wsrod szumu wody plynacej nieznuzenie pomiedzy rozrzuconymi glazami.

Stary obraz ze snu zatarl sie troche. Kiedy o nim mysle, nie widze swietej stypy, lecz wlasnie te chwile, dwie sylfidy w lesie. Kilka nocy pozniej Maharet opuscila warownie w Sonomie, zabierajac ze soba Mekare.

Bylem zadowolony z ich wyjazdu, znaczylo to bowiem, ze i my niebawem wyjedziemy. Nie martwilo mnie, ze nigdy wiecej nie ujrze tego domu ani jego okolic. Pobyt tam byl dla mnie meka, a pierwsze noce po katastrofie okazaly sie najgorsze.

Wymowne milczenie innych niezwykle szybko ustapilo miejsca nie konczacym sie analizom, interpretacjom tego, co widzieli i czuli. Jak przenioslo sie owo cos? Czy porzucilo tkanki rozszarpywanego mozgu i pomknelo krwiobiegiem Mekare, az natrafilo na blizniaczy organ? Czy zjedzenie serca mialo w ogole jakies znaczenie?

Molekularny, nukleoniczny, solitony, protoplazma — efektowne, nowoczesne slowka! Dajcie spokoj, jestesmy wampirami! Rozkoszujemy sie krwia zywych, zabijamy i uwielbiamy zabijac, bez wzgledu na to, czy jest nam to potrzebne czy nie.

Nie moglem zniesc tych rozmowek, nie moglem wytrzymac ich bezslownej, niemniej jednak obsesyjnej ciekawosci: „Jak to z nia bylo? Co robiles przez te kilka nocy?” A zarazem nie moglem sie od nich oderwac; z pewnoscia brakowalo mi sily woli, by odejsc; dygotalem, kiedy bylem z nimi; dygotalem, kiedy bylem sam.

Las byl dla mnie zbyt plytki; wloczylem sie kilometrami przez mamucie sekwoje, a potem miedzy karlowatymi debami i po otwartych polach, by powrocic w wilgotny, zwarty drzewostan. Nie dalo sie uciec od ich glosow. Louis wyznawal, ze stracil swiadomosc podczas tamtych okropnych chwil, Daniel powiadal, ze slyszal nasze wolania, lecz niczego nie widzial, Jesse, w ramionach Khaymana, byla swiadkiem wszystkiego.

Jak czesto rozwazali fakt, ze Mekare pokonala swojego wroga na ludzki sposob; ze nic nie wiedzac o niewidzialnych mocach, zadala cios na ludzka modle, ale z nieludzka szybkoscia i sila.

Czy cos z niej przetrwalo w Mekare? Nie przestawalem tego roztrzasac. Mniejsza juz o „poezje nauki”, jak nazwala to Maharet. Chcialem to wiedziec, a takze to, czy jej dusza uwolnila sie wreszcie, kiedy wydarto jej mozg.

Czasem budzilem sie w tamtej mrocznej, przypominajacej plaster miodu piwnicy obitej blacha, podzielonej

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату