Skrzywilam sie na wyniki przeszukiwania. Nic. Nie bylo go ani w Facebooku, ani w MySpace. Bloga tez nie znalazlam. Tak jakby w ogole nie istnial.

– Cos ty za jeden, Patch? – mruknelam. – Kim naprawde jestes?

Pol godziny pozniej – po przeczytaniu kilku recenzji Otella – oczy zaczely mi wychodzic z orbit. Rozszerzylam zakres poszukiwan online o wszystkie dzienniki wydawane w Maine. Wyskoczyl link do prywatnej szkoly w Kinghorn. Uplynelo pare sekund, nim skojarzylam znajoma nazwe. Elliot przeniosl sie do nas z Kinghorn, wiec pomyslalam, ze co mi szkodzi sprawdzic. Bo jesli szkola jest tak elitarna, jak powiedzial, to przeciez musi miec przyzwoita gazete.

Kliknelam link i – przegladajac strone archiwum – na chybil trafil wybralam 21 marca zeszlego roku. Po chwili ukazal sie naglowek:

PRZESLUCHANIE UCZNIA W ZWIAZKU Z MORDERSTWEM W PRYWATNEJ SZKOLE W KINGHORN

Uwiedziona mysla, ze poczytam o czyms duzo hardziej ekscytujacym niz teatr, przysunelam sie z krzeslem blizei ekranu.

Szesnastoletni uczen prywatnej szkoly sredniej Kinghorn, przesluchiwany przez policje w sprawie nazywanej „powieszeniem w Kinghorn” zostal zwolniony i oczyszczony z zarzutow.

Po znalezieniu na zalesionym kampusie szkoly powieszonego ciala osiemnastoletniej Kjirsten Halverson policja przesluchiwala ucznia drugiej klasy, Elliota Sauniiersa, ktorego widziano z ofiara, w noc jej smierci.

Powoli trawilam informacje. Elliota przesluchiwano w zwiazku ze sledztwem w sprawie zbrodni?

Halverson pracowala jako kelnerka w barze U Slepego Joe. Policja potwierdzila, ze widziano ja z Saundersem w sobote w godzinach wieczornych. Zwloki Halverson odkryto w niedziele rano, a Saunders zostal zwolniony z aresztu w poniedzialek po poludniu, po znalezieniu w mieszkaniu Halverson listu samobojczego.

– Trafilas na cos ciekawego?

Podskoczylam na dzwiek glosu Elliota za plecami. Okreciwszy sie z krzeslem, zobaczylam, ze stoi oparty o framuge drzwi. Mial przymruzone oczy i zaciete usta. Przeniknelo mnie cos zimnego, tak jakby rumieniec, tylko ze na odwrot.

Przesuwajac sie lekko w prawo, staralam sie usadowic prosto przed ekranem.

– Yyy… wlasnie koncze zadanie. A ty? Co tu robisz? Nie slyszalam, jak wszedles. Dlugo juz tam stoisz? – spytalam za bardzo podniesionym glosem.

Elliot wszedl do sali. Zaczelam na oslep gmerac po monitorze w poszukiwaniu wylacznika.

– Szukam natchnienia do recenzji teatralnej, ktora jeszcze dzis wieczor musze oddac naczelnemu – ciagnelam stanowczo za szybko.

Gdzie ten guzik? – zastanawialam sie. Elliot spojrzal mi przez ramie.

– Recenzje teatralne?

Palce musnely jakis przycisk i wreszcie monitor poczernial.

– Sorry, nie doslyszalam: co tu robisz?

– Przechodzac, zobaczylem, ze tu siedzisz. Cos nie gra! Jestes jakas… pobudzona.

– To… niski poziom cukru. – Byle jak pozbieralam papiery i ksiazki i upchnelam je do plecaka. – Nie jadlam od lunchu.

Elliot wzial stojace obok krzeslo i pchnal je w moja strone. Usiadl na nim okrakiem i przyblizyl sie, naruszajac moja prywatna przestrzen.

– Moze bym ci pomogl z ta recenzja? Odchylilam glowe.

– Ojej, to strasznie mile, ale ja na razie koncze. Musze cos zjesc. Najwyzszy czas na przerwe.

– Postawie ci kolacje – odpowiedzial. – Za rogiem jest male bistro.

– Dzieki, ale mama by sie niepokoila. Wyjechala na tydzien, no i dzisiaj wraca – wstalam, probujac go obejsc

Wyciagnal komorke i dzgnal mnie w pepek.

– Zadzwon.

Popatrujac na telefon, panicznie szukalam wymowki

– Nie wolno mi lazic po miescie, gdy na drugi dzien mam szkole.

– Oto jak wyglada klamstwo, Noro. Powiedz, ze odrabia nie zadania potrwa dluzej niz sie spodziewalas. Powiedz, ze jeszcze godzine musisz posiedziec w bibliotece. Na pewno sie nie zorientuje.

Elliot przybral ton, jakiego dotad nie slyszalam. Jego niebieskie oczy zrobily sie nagle zimne, a usta zwezily sie jeszcze bardziej.

– Mama nie jest zadowolona, kiedy sie spotykam z kims kogo nie zna – odpowiedzialam.

Elliot usmiechnal sie, ale bez cienia serdecznosci. -Oboje wiemy, ze niezbyt sie przejmujesz zasadami matki. Przeciez w sobote wieczor bylas ze mna w Delphic.

Zarzuciwszy plecak na ramie, kurczowo scisnelam jego szelke. Bez slowa minelam Elliota i w pospiechu wyszlam z sali, uswiadamiajac sobie raptem, ze jesli wlaczy monitor, zobaczy wzmianke o przesluchaniu… Ale teraz juz nie moglam nic na to poradzic.

W polowie drogi do kontuaru biblioteki odwazylam sie obejrzec. Przez szklana sciane zobaczylam, ze sala multimedialna jest pusta. Elliot sie ulotnil. Wrocilam do komputera, bacznie rozgladajac sie na boki. Wlaczylam monitor. Tekst o sledztwie wciaz byl na ekranie. Przeslalam kopie do najblizszej drukarki i po wydrukowaniu schowalam ja do segregatora, po czym sie wylogowalam i wybieglam z sali.

ROZDZIAL 12

Komorka zawibrowala mi w kieszeni. Sprawdziwszy, czy nie rozdraznilo to bibliotekarki, odebralam.

– Tak. mamusiu?

– Mam dobre wiesci – powiedziala mama. – Aukcja skonczyla sie wczesniej. Wyjechalam godzine przed czasem i niedlugo bede w domu. Gdzie jestes?

– Hej! Myslalam, ze wrocisz pozniej. Wychodze z biblioteki. Jak bylo pod Nowym Jorkiem?

– Pod Nowym Jorkiem bylo dosc… rozwlekle. – Rozesmiala sie, ale po glosie poznalam, ze jest wykonczona. -Nie moge sie doczekac, kiedy cie zobacze.

Rozejrzalam sie za zegarem. Po drodze do domu chcialam wstapic do szpitala, do Vee.

– Posluchaj – powiedzialam. – Musze odwiedzic Vee. Moge sie spoznic kilka minut. Bede sie spieszyla, obiecuje.

– Naturalnie – wyczulam leciutkie zawiedzenie. – Jak sie miewa? Rano odebralam wiadomosc o operacji.

– Jest juz po. W tej chwili przenosza, ja do osobnej sali.

– Noro… – mama byla mocno poruszona. – Tak sie ciesze, ze to nie ty. Nie moglabym zyc, gdyby cos ci sie stalo. Zwlaszcza ze tato… – urwala. – Ciesze sie, ze nic nam nie zagraza. Pozdrow ode mnie Vee. Do zobaczenia. Sciskam.

– Kocham cie, mamo.

Rejonowe centrum zdrowia w Coldwater to dwupietrowy budynek z czerwonej cegly, z prowadzacym do glownego wejscia zadaszonym pasazem. Przeszlam przez obrotowe drzwi i zatrzymalam sie przy rejestracji, by spytac o Vee. Okazalo sie, ze przeniesli ja do pokoju pol godziny temu i ze pora odwiedzin konczy sie za pietnascie minut. Wyjechalam winda pietro wyzej.

Pchnelam drzwi pokoju dwiescie siedem.

– Vee? – zapytalam, chowajac za soba bukiet balonikow i minelam przedpokoj.

Zastalam ja w pozycji pollezacej na lozku, z lewa reka w gipsie.

– Czesc! – przywitalam sie, widzac, ze nie spi. Vee westchnela jak ksiezna.

– Uwielbiam prochy. Serio. Cos niesamowitego. Wysiada przy nich nawet cappuccino z bistra Enza. Patrz, zrymowalo mi sie: z bistra Enza. To znak. Zostane poetka. Chcesz uslyszec cos innego? Swietnie improwizuje.

– Yyy…

Raznym krokiem weszla pielegniarka i pomajstrowala przy kroplowce Vee.

– No jak, lepiej? – spytala ja.

– Nie bede zadna poetka – ciagnela Vee. – Jest mi pisana komedia na stojaka. Puk-puk.

Вы читаете Szeptem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату