Przyjrzalam sie szpilkom. W zyciu widzialam juz o wielo brzydsze rzeczy. Prawde mowiac, byly calkiem seksy. Cos w stylu „Szczeki w Coldwater'. Wsunelam w nie stopy i kilka razy przeszlam sie po toalecie.

Pare minut pozniej usiadlam na stoiku przy barze.

Barman zmierzyl mnie wzrokiem.

– Szesnascie? – zapytal. – Siedemnascie?

Na oko byl o dziesiec lat starszy ode mnie i mial ogolone, mocno przerzedzone nad czolem, brazowe wlosy. Z prawego ucha zwisalo mu srebrne kolko. Do tego – bialy T-shirt i lewisy. Nie powalal uroda.

– Nie jestem maloletnia – krzyknelam, starajac sie za gluszyc muzyke i gwar dookola. – Czekam na kolezanke, a stad dobrze widac drzwi.

Wydobylam z torebki liste pytan i ukradkiem wsunelam ja pod szklana solniczke.

– Co to jest? – spytal barman, wycierajac dlonie w recznik i wskazujac kartke.

Wsunelam ja dalej.

– Nic – odparlam z mina niewiniatka. Uniosl brwi.

Postanowilam nie przesadzac z prawda:

– To… lista zakupow. Po drodze do domu musze kupic mamie kilka artykulow spozywczych.

Co z tym flirtowaniem? – pomyslalam. – Gdzie sie podziala Marcie Millar?

Spojrzal na mnie taksujaco, wiec uznalam, ze nie jest az tak zle.

– Po pieciu latach w tej branzy swietnie wyczuwam klamstwo.

– Nie klamie – odparlam. – No, moze przed chwila, ale tylko troche. Jedno male klamstwo nie czyni mnie nieprawdomowna.

– Wygladasz na dziennikarke.

– Pracuje w szkolnym e-zinie – wyznalam, zaraz tego zalujac, bo, jak wiadomo, dziennikarze nie wzbudzaja zaufania i ludzie na ogol sa wobec nich podejrzliwi. – Ale dzis mam wolne – dodalam szybko. – Jestem tu tylko dla wlasnej przyjemnosci. Niczego nie zalatwiam. Z niczym sie nie kryje. Absolutnie.

Po sekundzie milczenia stwierdzilam, ze najwyzsza pora zaczac dzialac. Odchrzaknawszy, zapytalam:

– Czy uczniowie szkol srednich chetnie zatrudniaja sie w Granicy?

– Tak, owszem. Jako hostessy, do pomocy w kuchni itepe.

– Naprawde? – udalam zaskoczenie. – To moze tu kogos znam?…

Barman skierowal wzrok na sufit i podrapal sie po zarosnietej brodzie. Jego obojetne spojrzenie nie nastrajalo mnie zbyt optymistycznie. Poza tym, nie mialam tak znow duzo czasu. Moze wlasnie w tej chwili Elliot wsypywal Vee do coli smiercionosny narkotyk…

– Patch Cipriano? – spytalam. – Pracuje tutaj?

– Patch? Tak, pracuje. Dwa wieczory w tygodniu i w weekendy.

– A w niedziele pracowal?

Staralam sie zbytnio nie narzucac z pytaniami. Musialam jednak sprawdzic, czy Patch mogl byc w poblizu mola. Powiedzial, ze idzie na impreze na wybrzezu, ale moze zmienil plany. Gdyby ktos mi potwierdzil, ze w niedziele byl w pracy, wykluczylabym jego udzial w napasci na Vee.

– W niedziele? – Barman poskrobal sie po szyi. – Nie kojarze. Popytaj hostessy. Na pewno ktoras pamieta. Jak tylko sie pojawi, chichocza i szaleja. – Usmiechnal sie, tak jak bym mu powinna wspolczuc.

– Nie masz przez przypadek dostepu do jego podania o prace? – zapytalam. I adresu!

– Niestety.

– A tak z ciekawosci: mozna sie tu zatrudnic, jesli sie jest notowanym za przestepstwo?

– Przestepstwo? – Zasmial sie krotko. – Zartujesz?

– Okej, moze nie przestepstwo, ale wykroczenie…? Rozlozyl dlonie na kontuarze i pochylil sie nade mna.

– Nie – jego ton przeszedl z wesolego w urazony.

– Swietnie. Doskonale.

Aby sie przesunac, musialam najpierw odkleic sie od stolka. Bylam cala spocona. Stwierdzilam, ze jesli regula flirtowania numer jeden ma byc brak sciagi, to regula numer dwa powinna zabraniac pocenia sie.

Zajrzalam do listy.

– Nie wiesz, czy Patch byl kiedys aresztowany? Notowany, bo kogos przesladowal? – Czujac, ze nie dzialam na barmana pozytywnie, postanowilam zasypac go wszystkimi pytaniami naraz, nim poprosi, bym odeszla od baru, albo co gorsza kaze mnie wyrzucic za molestowanie go lub podejrzane zachowanie. – Ma dziewczyne? – wyrzucilam.

– Jego spytaj – odparl. Zamrugalam oczami.

– Przeciez dzis nie pracuje.

Na jego szeroki usmiech moj zoladek zaczal sie uspokajac.

– Nie ma go dzis w pracy… prawda? – podnioslam glos o oktawe. – Wtorki ma przeciez wolne!!!

– Normalnie tak. Ale zastepuje Benjiego. Benji wyladowal w szpitalu. Pekl mu wyrostek robaczkowy.

– Chcesz powiedziec, ze Patch tu jest? Teraz? – Zaslaniajac pol twarzy sztucznymi wlosami, obejrzalam sie przez ramie i ogarnelam wzrokiem sale.

– Pare minut temu wszedl do kuchni. Zerwalam sie z miejsca.

– Chyba zostawilam wlaczony samochod. Fajnie sie z toba gadalo! – Czym predzej ruszylam w strone toalet.

W damskiej zamknelam sie od srodka, przywarlszy plecami do drzwi, wzielam kilka wdechow, po czym podeszlam do umywalki i opryskalam twarz zimna woda. Patch zaraz sie dowie, ze go szpiegowalam. Zapewnilam to sobie pamietnym wystepem. Z pozoru byl on nieciekawy i lekko upokarzajacy. Ale musialam zmierzyc sie z faktem, ze Patch jest bardzo tajemniczy. Tajemniczy ludzie nie lubia, gdy wscibia sie nos w ich sprawy. Jak mialby zareagowac na wiesc, ze ogladam go pod mikroskopem?

Zaczelam sie zastanawiac, po co tu w ogole przyszlam. Zwlaszcza ze w glebi duszy nie wierzylam, ze facet w kominiarce to Patch. Nawet jesli mial mroczne, niepokojace sekrety, to ganianie w kominiarce do nich nie nalezalo.

Zakrecilam kran i podnoszac twarz do lustra… ujrzalam w nim odbicie Patcha. Odwrocilam sie z piskiem.

Nie byl usmiechniety i nie wygladal na rozbawionego.

– Co ty tu robisz? – wykrztusilam.

– Pracuje.

– W damskiej toalecie? Nie umiesz czytac? Na drzwiach jest na…

– Mam wrazenie, ze mnie sledzisz. Pojawiasz sie wszedzie tam, gdzie ja.

– Chcialam, zeby Vee sie rozerwala – wyjasnilam. – Byla w szpitalu – zabrzmialo to defensywnie, wiec postanowi lam przejsc do ataku. – Nawet nie marzylam, ze na ciebie wpadne. Podobno masz dzisiaj wolne, co ty mi wciskasz? To ty pojawiasz sie tam, gdzie ja.

Patrzyl na mnie przenikliwie, groznie i natarczywie, oceniajac kazde slowo, najdrobniejszy ruch.

– To skad ta tandetna peruka? – zapytal. Zerwalam ja i rzucilam na blat.

– A moze ty mi powiesz, co sie z toba dzialo? Opusciles dwa dni szkoly.

Bylam prawie pewna, ze mi tego nie zdradzi, ale odpowiedzial:

– Gralem w paintball. Co robilas przy barze?

– Rozmawialam z barmanem. Co, nie wolno? Opierajac sie jedna reka o blat, unioslam noge, zeby rozpiac pantofel. Kiedy sie lekko pochylilam, lista pytan wypadla mi zza dekoltu na posadzke.

Przykleklam, by podniesc kartke, ale Patch byl szybszy. Trzymal ja nad glowa, a ja, podskakujac, staralam sie mu ja wyrwac.

– Oddawaj! – zawolalam.

– Czy Patch byl aresztowany? – odczytal. – Czy Patch jest przestepca?

– Daj to! – syknelam wsciekle.

Zasmial sie cicho; bylo jasne, ze zobaczyl nastepne pytanie.

– Czy Patch ma dziewczyne?

Wsunal kartke do tylnej kieszeni. Ogarnela mnie wielka pokusa, by mu ja odebrac bez wzgledu na lokalizacje.

Wsparl sie o blat umywalki i nasze oczy znalazly sie na rownej wysokosci.

– Jesli masz zamiar poweszyc, wolalbym, zebys wypytala mnie.

– Te pytania – pomachalam reka w strone listy – to byl zart. Vee je napisala – dodalam w przeblysku

Вы читаете Szeptem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату