natchnienia. – To wszystko jej wina.

– Znam twoje pismo, Noro.

– Okej, dobra, super – zaczelam, probujac wymyslic inteligentna riposte, ale trwalo to zbyt dlugo i szansa uleciala.

– Nie bylem aresztowany – powiedzial. – Nie popelnilem zadnego przestepstwa.

Unioslam brode.

– A co z dziewczyna?

Powiedzialam sobie, ze mam w nosie, co odpowie, ze jest mi to zupelnie obojetne.

– To nie twoja sprawa.

– Chciales mnie pocalowac – przypomnialam. – Wiec teraz tez moja.

Na jego ustach zaigral szelmowski usmieszek. Odnioslam wrazenie, jakby przypominal sobie ten nieskonsumowany pocalunek z najdrobniejszymi szczegolami, w tym rowniez moje westchnienie pomieszane z jekiem.

– Eksdziewczyna – odparl po chwili.

Mysl, ktora pojawila sie w mojej glowie, porazila mnie, az podskoczylo mi w zoladku. A jesli dziewczyna z Delphic Street i Victoria's Secret to jego eks? Moze widziala, jak rozmawiam z nim w salonie gier, i omylkowo stwierdzila, ze laczy nas duzo wiecej? Jezeli Patch nadal jej sie podoba, to calkiem mozliwe, ze lazila za mna z zazdrosci. Kilka elementow ukladanki zaczelo sie dziwnie zgadzac… Wtem Patch oznajmil:

– Ale jest daleko.

– Co to znaczy: daleko?

– Zniknela. Nigdy nie wroci.

– Chcesz powiedziec, ze… nie zyje? – spytalam. Nie zaprzeczyl.

Poczulam w sercu nagly i przykry ciezar. Tego sie nie spodziewalam. Patch mial dziewczyne, ktora juz nie zyje.

Ktos zaczal sie dobijac do toalety. Zapomnialam, ze zamknelam drzwi, i teraz przeszlo mi przez mysl, jak Patch sie tu dostal. Albo mial zapasowy klucz, albo istnialo jakies inne wytlumaczenie. Cos, czego jednak wolalam sobie nie wyobrazac. Na przyklad, ze wsliznal sie pod drzwiami jak powietrze. Albo dym.

– Musze wracac do pracy. – Ogarniajac mnie spojrzeniem, na chwile zatrzymal sie ponizej bioder. – Super spodnica i zabojcze nogi.

Zanim zdazylam sformulowac choc jedna spojna mysl, juz go nie bylo. Czekajaca pod drzwiami starsza kobieta popatrzyla na mnie i obejrzala sie za Patchem, ktory zniknal w sieni.

– Kochanie – powiedziala – jest sliski jak mydlo.

– Swietny opis – mruknelam. Poprawila krotkie, krecone siwe wlosy.

– Oj, zebys sie tylko nie utopila w pianie z tego mydla. Przebralam sie, wrocilam do boksu i usiadlam obok Vee.

Elliot zerknal na zegarek i spojrzal na mnie pytajaco.

– Przepraszam, ze tak dlugo – powiedzialam. – Opuscilam cos?

– Nie – odparla Vee. – Bez zmian, bez zmian. – Tracila mnie w kolano na znak: „No i?'.

Zanim zdazylam jej oddac, Elliot poinformowal:

– Nie bylo cie, jak zamawialismy, wiec wzialem dla ciebie czerwone burrito. – Usmiechnal sie tak, ze scierpla mi skora.

Postanowilam wykorzystac, ze zrobil to bez mojej zgody:

– Nie dam rady nic zjesc. – Zrobilam taka mine, jakbym miala mdlosci, co nie bylo do konca udawane. – Zdaje sie, ze zlapalam to samo, co Jules.

– O kurcze, zle sie czujesz? – spytala Vee. Pokiwalam glowa.

– Poszukam kelnerki i powiem, zeby ci zapakowala to burrito – zaproponowala, gmerajac w torebce za kluczykami od samochodu.

– A co ze mna? – odezwal sie Elliot, na poly zartobliwie.

– Na razie nic – odparla Vee. Bingo! – pomyslalam.

ROZDZIAL 14

Wrocilam do domu tuz przed osma. Przekrecilam klucz w zamku, chwycilam klamke i naparlam biodrem na drzwi. Dzwonilam do mamy pare godzin przed kolacja, ale jeszcze siedziala w biurze. Musiala dokonczyc kilka spraw i nie byla pewna, kiedy wroci, wiec sadzilam, ze w domu bedzie cicho, ciemno i zimno.

Drzwi poddaly sie za trzecim pchnieciem. Cisnelam torebke na bok i zaczelam walczyc z kluczem, ktory utkwil w zamku. Od czasu odwiedzin Patcha zamek stal sie dziwnie chciwy. Ciekawe, czy zauwazyla to tez Dorothea.

– Oddawaj ten durny klucz – powiedzialam, gmerajac przy nim, az w koncu klucz wyskoczyl.

W mroku rozbrzmialo osiem uderzen antycznego zegar.a Kiedy wchodzilam do salonu, zeby rozpalic w piecu, gdzies z kata dobiegl mnie szelest ubrania i skrzypniecie.

Wrzasnelam.

– Nora! – zawolala mama i zrzucajac koc, zerwala sie z sofy. – Co sie, na Boga, stalo?

Jedna reke polozylam na sercu, a druga oparlam sie o sciane.

– Wystraszylas mnie!

– Przysnelam. Gdybym uslyszala, jak wchodzisz, odezwalabym sie. – Odgarnela wlosy z twarzy, mrugajac jak sowa. – Ktora godzina?

Opadlam na najblizszy fotel, probujac przywrocic sercu normalny rytm. Wyobraznia podsunela mi obraz bezwzglednych oczu ukrytych za kominiarka. Teraz, gdy bylam juz pewna, ze facet nie jest wytworem mojej fantazji, ogarnela mnie przemozna chec opowiedzenia mamie o wszystkim. Od chwili, gdy rzucil mi sie na maske, do jego udzialu w napasci na Vee. Sledzil mnie i byl agresywny. Stwierdzilam, ze trzeba zmienic zamki. No i logicznie rzecz biorac, zawiadomic policje. W nocy czulabym sie o wiele bezpieczniej, gdyby postawili nam pod domem policjanta w aucie.

– Chcialam z tym poczekac… – powiedziala mama, przerywajac mi tok mysli – ale cos mi sie zdaje, ze odpowiedni moment nie nadejdzie nigdy.

Zmarszczylam brwi. Westchnela, zaklopotana.

– Mysle o sprzedaniu domu.

– Co?! Dlaczego?

– Od roku staram sie zaciskac pasa, ale nie zarabiam tyle, na ile liczylam. Zastanawialam sie, czy nie wziac drugiej pracy, ale doba jest na to za krotka. – Rozesmiala sie bez cienia wesolosci. – Wprawdzie pensja Dorothei jest skromna, ale nie bardzo nas na nia stac. W tej sytuacji musimy sie przeniesc do mniejszego domu. Albo do mieszkania.

– Przeciez to nasz dom.

Bylam z nim zwiazania tyloma wspomnieniami. I pamiec o tacie… Nie moglam uwierzyc, ze mama tego nie czuje. Zrobilabym wszystko, byle moc tu zostac.

– Zaczekam jeszcze trzy miesiace – obiecala mama. Ale nie rob sobie wielkich nadziei.

W jednej chwili zrozumialam, ze nie moge jej opowiedziec o facecie w kominiarce, bo na drugi dzien zlozylaby wymowienie i zatrudnila sie gdzies na miejscu, a wtedy sprzedaz domu bylaby nieunikniona.

– Pomowmy o czym przyjemniejszym. – Usmiechnela sie z trudem. – Jak ci sie udala kolacja?

– Okej – odpowiedzialam ponuro.

– A Vee? Co z nia?

– Jutro wraca do szkoly. Mama usmiechnela sie kpiaco.

– Dobrze, ze zlamala lewa reke. Inaczej nie moglaby pisac w szkole. Juz sobie wyobrazam, jakby ja to zmartwilo.

– Ha, ha! Zrobie goraca czekolade. – Wstalam, ogladajac sie w strone kuchni. – Masz ochote?

– Swietny pomysl. Nastawie wode.

Gdy wrocilam do pokoju z kubkami, cukrem i puszka czekolady, mama zdazyla nastawic na piecu czajnik z

Вы читаете Szeptem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату