instalacje grzewcza w Trollstolen. Wiedzial, ze w holu jest podwieszany sufit i ze wszystkie przewody wodociagowe, kanalizacyjne i grzewcze przechodza przez te pusta przestrzen na gorze. Jest to rozwiazanie dosc powszechnie stosowane w tego rodzaju budynkach, ale ja o tym nie mialem pojecia. Dokladnie nad recepcja znajduje sie wlaz, do ktorego mozna sie wspiac po przymocowanych do sciany przegrodkach na listy. O tym wlasnie, glosno i wyraznie, mowil w holu Borre. Najwyrazniej widzial cos, czego nie powinien byl zobaczyc. Znalazlem slady podeszew w przegrodkach, ale nie zauwazylem klapy w suficie. Jest tak wstawiona miedzy deski, ze prawie jej nie widac.
Rikard zrobil krotka przerwe, ale nikt nie wykorzystal okazji, zeby cos wtracic. Wszyscy sluchali go z zapartym tchem.
– Svein wcale nie poszedl za Borrem, po prostu schowal narty pod sniegiem, zebysmy sadzili, ze je zabral. Ukryl sie na gorze pod sufitem, nie przypuszczal jednak, ze przymusowy pobyt w Trollstolen moze trwac tak dlugo. Pamietacie moze, ze pewnej nocy otworzyl drzwi wejsciowe? Chcial sie nas stad pozbyc, bo zaczynal tracic zmysly od tego lezenia na gorze i czekania przez cale dnie. Pozniej mial zamiar zabrac narty i sie ulotnic, ale najpierw musial zdobyc list albo unieszkodliwic Jarla Fretne. A to okazalo sie trudne.
– Tak, ale najpierw wyjasnij, co sie stalo z Borrem – poprosila Louise.
– Coz, podczas gdy my bylismy zajeci, Svein zszedl cichaczem na dol i zabil Borrego, ktory na jego nieszczescie odnalazl droge powrotna do Trollstolen. Svein mial nadzieje, ze Borre zabladzi w burzy snieznej. Nie mialby wtedy cienia szansy na przezycie.
– A wiec to Svein wlaczal i wylaczal prad wedlug wlasnego widzimisie? – upewnila sie Jennifer.
– Oczywiscie. Tylko to pierwsze przerwanie doplywu pradu nie bylo przez niego zawinione. Mozecie sobie wyobrazic, jak tam wtedy marzl! Najpierw planowal zejsc do piwnicy i podlaczyc duzy kociol grzewczy, zeby miec cieplo od rur, ale nie zdecydowal sie na to dlatego, ze nie bylo opalu, a ponadto nie mial na tyle odwagi. Nic dziwnego, ze Jennifer uwazala, iz na gorze napadl na nia jakis lodowaty duch! Svein musial byc przemarzniety do szpiku kosci! Pozniej, kiedy dom troche sie ogrzal, mogl tam jakos wytrzymac, ale nigdy nie bylo mu naprawde cieplo.
– Ale jak mu sie udawalo wylaczac i wlaczac swiatlo? Czy za kazdym razem ryzykowal schodzenie na dol?
– Nie, wcale nie musial tego robic. Chodzcie, cos wam pokaze!
Wyszli za Rikardem do przedpokoju, gdzie wisiala szafka z licznikiem.
– Widzicie te kolumne biegnaca wzdluz sciany od podlogi do sufitu? Przykrywa ona rury oraz przewody przechodzace pionowo przez caly hotel i polaczone z kryjowka Sveina. Tedy mogl zejsc do wlazu, ktory, jak widzicie, nie jest calkiem zamkniety.
– Ale przeciez nie mogl sie przez nia przecisnac! – wtracila Trine. – Jest zbyt waska!
– Masz racje, ale wystarczylo, ze wyciagnal reke i juz dosiegal do szafki. Popatrzcie, jak to blisko!
– Ale z niego szczwany lis! – wtracila Louise. – Cos takiego nawet nie przejdzie przez mysl porzadnym ludziom! No, a tej drugiej nocy, kiedy krzyczalam na pietrze! Jak sie tam dostal?
– Dopiero tam czul sie jak u siebie w domu – wyjasnial dalej Rikard. – Ten pionowy kanal siega az do strychu, a wlaz na pietrze jest na tyle duzy, ze mogl sie przez niego wydostac. Tam w ciemnosciach wysledzil Jarla Fretne i chcial go zaatakowac. Pomylil sie i zamiast na niego napadl na Jennifer. Fretne wywinal sie i zbiegl po schodach, a Svein znowu sie ukryl. Wszystko pod oslona ciemnosci.
– A wiec to jego moglam widziec wtedy, kiedy wyszlam szukac Borrego? – zapytala podekscytowana Trine. – Czy rzeczywiscie w oknie na pietrze ktos byl?
Rikard zawahal sie przez chwile.
– Zapomnialem go o to zapytac, ale to bardzo prawdopodobne.
Trine odetchnela z ulga. Znowu usiedli przy kominku. Nie bylo tego ranka ludzi zachowujacych sie w stosunku do siebie bardziej neutralnie niz Jennifer i Rikard. Stanowili wzor bezosobowej uprzejmosci i kurtuazji. Jennifer wtracila:
– Dosc czesto slyszalam to czlapanie, kiedy wspinal sie po przegrodkach na listy. Rowniez wtedy, gdy nie robil zadnych szalonych rzeczy.
– Oczywiscie potrzebowal jedzenia. Zabieral je w tak sprytny sposob, ze nikt nie zauwazyl jakichkolwiek brakow. A poza tym musial od czasu do czasu schodzic do lazienki. Wielokrotnie czail sie tam na Jarla, zanim udalo mu sie go napasc i ogluszyc.
– Dobrze wiedziec – stwierdzil z przekasem lektor. – A zatem to on przeszukal moj bagaz?
– Tak. Zaczalem podejrzewac Sveina dosc wczesnie, poniewaz rozpoznalem jego twarz. Widzialem ja w policyjnym protokole. Nie moglem go jednak dopasowac do epizodu w piwnicy, a poza tym nie mialem pojecia, gdzie w takim razie moze sie ukrywac. W koncu poprosilem Jennifer, zeby mi pomogla go wykurzyc, bo jej pokoj mial dogodne polozenie. A ta scena milosna, ktora odegralismy, byla, oczywiscie, tylko blefem. Jestesmy wylacznie przyjaciolmi.
Zadales mi cios prosto w serce, pomyslala Jennifer i w tej chwili napotkala figlarne spojrzenie Louise. Wyrazalo powatpiewanie w prawdziwosc stwierdzenia Rikarda.
Czula sie podle. Okropnie!
– Ale Jennifer bardzo mnie przestraszyla – kontynuowal Rikard. – Opowiedziala mi, ze kiedy lezala w goraczce, wydawalo sie jej, iz widziala Borrego albo kogos, kto powinien byc martwy. Przestraszylem sie, ze mogl to byc Svein, bo przeciez uwazalismy go za zmarlego. I rzeczywiscie to byl on!
– O, nie! – wykrzyknela Jennifer. – Wszedl do mojego pokoju?
– Na szczescie nie. Zajrzal tylko raz przez okno, kiedy nierozwaznie wyszedl sprawdzic pogode i snieg. Wowczas napotkal twoje przerazone spojrzenie i bardzo sie przestraszyl, ze zostanie zdemaskowany, ale szybko zrozumial, ze majaczylas, a slowa goraczkujacej osoby nie sa wiarygodne. Ale nastepnej nocy probowal do ciebie wejsc. Wlasnie wtedy widzialas poruszajaca sie klamke.
Jennifer zadrzala.
– Teraz, kiedy tego slucham, wydaje mi sie bardzo prawdopodobne, ze widzialam Sveina, bo, jak mowilam, nie pamietalam samej twarzy, tylko wlasna reakcje.
Kiedy Rikard przestal mowic, zapadla cisza. Wszyscy probowali przetrawic dopiero co zaslyszane informacje. Jako pierwszy odezwal sie Ivar.
– Ale teraz musimy sie stad wydostac – stwierdzil energicznie. – Nie mozemy trzymac Sveina w lazience w nieskonczonosc, a jesli przyjdzie kolejna burza sniezna, zostaniemy tu uwiezieni na cala zime.
– Obawiam sie, ze istnieje takie ryzyko – wtracila Louise. – Widzieliscie dzisiaj niebo? Jest jak wielka, ciezka poducha. Jesli peknie, spadnie tu cala masa sniegu.
– Tak, macie absolutna racje – westchnal Rikard. – Dzis jest najcieplej, tylko minus siedem stopni. Musimy sprobowac.
– Buty sniegowe przygotowane – zapewnil Ivar. – Ale jak zabrac tych, ktorzy nie moga isc?
Wszyscy sie nad tym glowili.
– Pomyslalem sobie – zaproponowal ostroznie Ivar – ze moglbym pojsc sam…
– Nie, nikt nie pojdzie sam – ucial Rikard.
– Wobec tego moze pojdzie ze mna Jennifer?
– Znowu wrocilismy do punktu wyjscia! Nie spuszcze Jennifer z oka, dlatego ze nie jest jeszcze zdrowa i dlatego ze jestem za nia odpowiedzialny. Gdyby cos jej sie stalo, nie wybaczylbym sobie do konca zycia.
Popatrzyli na niego uwaznie, w oczach Jennifer rozblysla nadzieja.
Szybko jednak pozbawil ja zludzen.
– Byla zbyt samotna w mlodosci, zeby umrzec taka opuszczona – wyjasnil.
Bardzo ladnie to powiedzial, ale czy nie moglby wlozyc w te slowa choc troche osobistego zaangazowania? pomyslala. Ale oczywiscie oczekiwala za duzo. Jego osobiste zaangazowanie mieszkalo w Vindeid i nazywalo sie…
Sama mysl o Marit przyprawiala Jennifer o zlosc. Po raz pierwszy w zyciu odczuwala prawdziwa zazdrosc.
Louise zerkala na Jennifer i Rikarda z zagadkowym usmiechem.
– Pozwol mi pojsc chociaz do drogi – poprosil Ivar. – Zobacze tylko, czy jest przejezdna, i wyprobuje buty.
– Nie byloby lepiej wziac narty? – zasugerowal Fretne. – Skoro mamy jedna pare.