mlodych chlopcow. Byla zrozpaczona, nienawidzila za to Rikarda. On i ta jego Marit!

Cos zamigotalo w oku sowy wiszacej przy wejsciu. W swietle lampy wykrzywila sie sylwetka zniszczonego przez mole lisa.

Minuty mijaly, Jennifer zaczela sie poddawac narastajacemu napieciu. Czy ta cala teoria na temat osoby mordercy, ktora przedstawila Rikardowi, miala sens? Czy nie zawierala mnostwa nie wyjasnionych szczegolow? A moze Trollstolen krylo wieksze tajemnice, ktorych po prostu nie dostrzegla?

Nagle Rikard chwycil ja za ramie, Jennifer nasluchiwala.

Dotarly do nich jakies odglosy. Jakies niewyrazne pocieranie czy szuranie. Potem wszystko ucichlo. Pomimo to wiedzieli, wyczuwali, ze cos sie gdzies porusza, niezwykle ostroznie i powoli.

Niespodziewanie zgaslo swiatlo na zewnatrz i ucichla lodowka.

Jennifer zrobila gwaltowny, ale bezglosny wdech. Rikard ostrzegawczo scisnal ja za reke.

Znowu dalo sie slyszec to samo szuranie.

Jennifer nic nie rozumiala. Siedziala jak na szpilkach, chetnie zmienilaby pozycje, ale nie odwazyla sie poruszyc.

Teraz z kolei ona chwycila za reke Rikarda.

Rozlegly sie dobrze znane trzaski, ktore docieraly do niej juz tyle razy.

Brzmialy inaczej, niz kiedy slyszala je ze swojego pokoju, jakby blizej, silniej. Cos jakby trzeszczenie starych desek.

Serce walilo jej niby oszalale. Rikard oswobodzil sie z jej uscisku i uniosl, gotow do skoku. Dawal jej znaki, zeby sie nie ruszala.

Uslyszeli szuranie drewna o drewno, jakie towarzyszy przesuwaniu mebli po podlodze. Jennifer ze zdziwienia i przerazenia szeroko otworzyla oczy, ale nic nie mogla dostrzec.

Nasluchiwali w napieciu. Znowu zapadla cisza.

Trwala dosc dlugo.

I potem… Czlap, czlap!… Czlap, czlap!

Ten sam dzwiek, ktory wczesniej tak Jennifer zastanawial. To przytlumione dreptanie.

Niewiele brakowalo, a zaczelaby glosno krzyczec. Odwrocila glowe od korytarza, w ktory sie nieustannie wpatrywala. To wcale nie stamtad dobiegaly dzwieki.

Dochodzily z samej recepcji. Z wszystkich cieni wyodrebnil sie jeden, na scianie, tam gdzie znajdowala sie przegrodka na listy i klucze do pokoju Borrego…

Cos powoli plynnymi ruchami schodzilo na podloge.

ROZDZIAL X

Rikard przytrzymal Jennifer mocno, zeby nie zdradzila ich obecnosci Nie wazyla sie nawet oddychac. Przerazalo ja to, czego nie potrafila objac umyslem.

Chociaz cien znalazl sie na dole, nie mozna go bylo odroznic w ciemnosci.

Nagle wylonil sie przy drzwiach do pokoju Jennifer.

Dlugo stal bez ruchu. Potem dostrzegli waska szparke, kiedy uchylily sie drzwi.

Szpara sie powiekszyla i cien wsliznal sie do srodka.

Rikard bezglosnie zerwal sie na nogi, pociagajac Jennifer za soba.

– Sprowadz reszte – szepnal jej do ucha ledwie doslyszalnie. – Szybko!

Potem pobiegl w kierunku jej drzwi.

Dziewczyna nie zastanawiala sie, co Rikard zamierza zrobic, wykonywala tylko jego polecenia. Przekradla sie pospiesznie na korytarz.

W tej samej chwili uslyszala gluche odglosy dobiegajace z jej pokoju. Z obawy o Rikarda az jeknela. Dopadala do kolejnych drzwi, pukajac i proszac, aby natychmiast wychodzili. W szalonym pospiechu lomotala do wszystkich, bo nie pamietala, ktore pokoje byly zamieszkane.

Mieszkancy hotelu odpowiadali jej rozespanymi glosami, najwyrazniej niepewni, czy moga jej zaufac.

– Szybko! – nalegala Jennifer. – Musimy pomoc Rikardowi. On cos zlapal, ale ja nie wiem, co to takiego!

Nareszcie zaczely sie otwierac drzwi. W ciemnosci nie mogla rozpoznac osob.

– U mnie – wyjasnila krotko i pospieszyla razem z pozostalymi do swego pokoju. Nikt nie mial watpliwosci – rozgorzala tam bijatyka.

– Wlaczcie glowny kontakt! – krzyknal Rikard.

Ktos, Jennifer nie wiedziala, kto, wypadl do przedpokoju.

Potem rozblysla lampa na zewnatrz, a nastepnie ktos wrocil do jej pokoju i zapalil gorne swiatlo. Pokoj zalala jasnosc.

Oslepieni, dopiero po chwili dostrzegli, ze Rikard siedzi okrakiem na kims, kto lezy na podlodze i z calych sil probuje sie wyswobodzic.

Ze zdumienia odebralo im mowe.

To byl Svein.

Swiatlo poranka saczylo sie powoli do salonu, gdzie wszyscy siedzieli zebrani przy dogasajacym palenisku. Jarl Fretne tez do nich dolaczyl. Lezal teraz na sofie, przykryty kocem, szczesliwy, ze mogl opuscic swoje wiezienie.

Skrepowali Sveinowi rece i nogi i zamkneli go w lazience bez okna.

– Nic nie rozumiem – odezwal sie zdezorientowany Ivar. – Przeciez kiedy zostaliscie zamknieci w piwnicy, lezalem i rozmawialem z nim.

Rikard zastanowil sie nad odpowiedzia.

– Zamknal nas kto inny. Zaszlo nieporozumienie, ktore zostalo wyjasnione wczoraj.

– Ale Svein takze mowil, ze widzial jakas postac krazaca po hotelu – zaoponowala naiwnie Trine.

– Wlasnie, a my w to uwierzylismy – odparl oschle Rikard. – To on zaczal cale to gadanie o duchach i wmawial nam ich obecnosc, a Jennifer z latwoscia polknela haczyk.

Zanim dziewczyna zdazyla sie zdecydowac, czy ma zareagowac zloscia, smutkiem czy smiechem, przemowil swoim mrukliwym glosem Jarl:

– Ale bylo cos jeszcze… Juz kiedy szlismy do hotelu, grzeznac w sniegu, obaj pomylilismy droge. Jestem pewien, ze on mnie od was odciagnal, moze po to, zebym zabladzil i zamarzl. Nie udalo mu sie to jednak, bo zaczeliscie nas szukac wczesniej, niz przypuszczal. Wtedy specjalnie rzucil sie glowa w zaspe, probujac udawac poszkodowanego.

– Ale wlasciwie jaki to wszystko mialo sens? – zapytala Louise.

– No, coz. Wycisnalem z niego w nocy cala prawde – rzekl Rikard z dosc ponurym wyrazem twarzy. – Bylo to mniej wiecej tak: Svein mial romans z pewna kobieta z Boren, Vesla Kruse. Nosila ona jeszcze mnostwo innych nazwisk, ale tak brzmi jej panienskie. Byla znacznie starsza od niego, ale faktem jest, ze wiele pan okolo czterdziestki interesuje sie mlodymi mezczyznami. To podobno niezwykle atrakcyjna kobieta, a poza tym byli ulepieni z tej samej gliny, nieuczciwi, bezwzgledni i zepsuci. Svein przez jakis czas mieszkal w Oslo, ale wkrotce zaczela mu sie palic ziemia pod nogami, wiec wrocil w rodzinne strony i tam sie poznali. Ona po swoim ostatnim rozwodzie zamieszkala w Boren. Razem popelnili powazna malwersacje. Brat Vesli, dyrektor banku mieszkajacy w Trondheim oraz przyjaciel Jarla Fretne, wiedzial o postepku siostry i probowal zatuszowac skandal, przede wszystkim ze wzgledu na ich ojca, od dawna nieuleczalnie chorego. Odkryl jednak przy okazji, ze Vesla probuje zagarnac wieksza czesc spadku, niz jej sie nalezy. Podobno sa to bardzo duze pieniadze, Svein wspominal, ze chodzi o miliony. Brat mial tego dosc i wyslal Jarla do swego ojca z listem, w ktorym ujawnil cala afere. Gdyby sprawa ujrzala swiatlo dzienne, wybuchlby skandal, co doprowadziloby do ruiny Vesle i jej przystojnego wspolnika. Wyslala wiec Sveina, zeby jak najlepiej zalatwil sprawe. Nie wiem, czy Vesla brala pod uwage morderstwo, ale Svein jest pozbawiony skrupulow. Wzial sprawe we wlasne rece. W zwiazku z nieoczekiwanym rozwojem sytuacji musial coraz bardziej improwizowac. Bawilo go to, jak sam stwierdzil. Zwlaszcza te historie z duchami. Jednak Borre Pedersen musial zauwazyc Sveina, kiedy ten wdrapywal sie na gore do przygotowywanej kryjowki. Jak moze pamietacie, Svein byl instalatorem pracujacym w wielu miejscach. To wlasnie on zakladal

Вы читаете W Snieznej Pulapce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату