– Gotthard wkrotce wyjezdza z Norwegii do Wenezueli, ma tam objac wysokie stanowisko. Nie, jestem przekonany, ze Vesla nie bedzie zywic skrupulow.
– Dlaczego nie przyszedles do mnie i nie opowiedziales o tym liscie? Niezwykle by nam to pomoglo.
Lezacy na lozku odparl:
– Jak juz mowilem, nie wiedzialem, kto jest moim przesladowca.
Rikard popatrzyl na niego przez chwile z najwyzszym zdumieniem, po czym mruknal:
– Tak, oczywiscie masz racje.
– Moglbym zadac wam podobne pytanie: przypuszczalnie sie domyslaliscie, ze to ja dalem Jennifer ten list. Dlaczego wiec nie przyszliscie do mnie?
– Z tego samego powodu – rzucil oschle Rikard.
– Coz, podejrzenia, podejrzenia… Widocznie tak juz jest, kiedy niewielu ludzi przebywa na tak malej przestrzeni.
Fretne sie rozesmial.
– Jedyna osoba, na ktorej obaj polegamy, jest fantazjujaca, niedojrzala narwana dziewczyna.
Jennifer zarumienila sie na te slowa.
– Tak, to prawda – przyznal Rikard, obserwujac ja w zamysleniu. – Sadze jednak, ze Jennifer bardzo sie zmienila w ciagu tych kilku dni. Stala sie spokojniejsza, to, co mowi, coraz mniej szokuje otoczenie. Uwazam, ze wydaje sie o wiele bardziej dojrzala. Bardziej dorosla. Prawda, Jennifer?
– Tak, na pewien sposob czuje sie bardziej dorosla – potwierdzila. – Chyba dlatego tak sie stalo, ze ponownie spotkalam tutaj jedyna osobe, ktora mnie naprawde akceptuje, ktora rozumie, co sie kryje pod tymi glupstwami, jakie wygaduje. Dlatego nie musze juz wiecej gadac glupstw.
Rikard popatrzyl jej w oczy, powazne, prawie zupelnie pozbawione tego dziwnego wyrazu, ktory przybieraly, gdy dziewczyna starala sie uciec od rzeczywistosci. Usmiechnal sie do niej przelotnie i znowu zwrocil sie do lektora Fretne:
– Teraz zostawimy cie w spokoju. Jestes tu bezpieczny, klade jeden klucz na stole, a zapasowym zamkne cie od zewnatrz. Patrzcie, wlaczylo sie swiatlo! Dokladnie tak, jak myslalem. A wiec niedlugo zrobi sie cieplej. Ale nie wolno ci wlaczac swiatla, zeby ktos nie zaczal czegos podejrzewac. Czy potrzebujesz jakichs lekarstw na astme?
– Dziekuje, mam je przy sobie. Poza tym od dawna nie czulem sie tak dobrze jak tutaj w Trollstolen. Zawdzieczam to z pewnoscia czystemu gorskiemu powietrzu.
– Swietnie! Nareszcie jakis powod do radosci w tym parszywym miejscu! I za wszelka cene staraj sie zachowywac najciszej jak potrafisz! Bede do ciebie zagladal.
Wyszli na ciemny korytarz, ale nie zapalili swiatla.
– Rikard, czy pamietasz, z ktorego pokoju wyszla w nocy Louise?
Zastanowil sie przez chwile.
– Pokoj jej i Jarla sasiaduja ze soba. Trine dobijala sie wprawdzie do jej drzwi, ale pozniej przyszla do nas, a jedne i drugie drzwi znajduja sie na samym koncu korytarza. Nie, Jennifer, rzeczywiscie nie potrafie powiedziec! Musze to zbadac.
W milczeniu zblizyli sie do kuchni. Cichutko wslizneli sie do holu.
– Pojdziesz ze mna – oznajmil Rikard.
Jennifer przystanela.
– Nie. Mimo wszystko u ciebie jest tylko jedno lozko, a ty tez musisz wypoczac. I tak juz niedlugo bedzie widno. Zamkne drzwi na klucz.
– Nie – upieral sie Rikard. – Chodz do mnie. Nie musimy spac, jesli nie bedziesz chciala. Musze z toba porozmawiac. Jest cos, co musze wyjasnic, zeby nie zwariowac. To moze troche za mocno powiedziane, ale…
– Czy chodzi o to, co sie stalo, kiedy wyjechales do Oslo? – zapytala cicho.
Wstrzymal oddech.
– Tak.
Jennifer uniosla glowe.
– W takim razie zgadzam sie! Chce to uslyszec, bo bardzo mnie to ciekawi.
Rikard zauwazyl, ze kiedy zamykal drzwi na klucz, drzaly mu rece.
Jennifer wyczuwala instynktownie, ze rozmowa bedzie przebiegac zupelnie inaczej niz zwykle. Nerwowo wytarla spocone dlonie o nogawki spodni i czekala, az ja poprosi, zeby usiadla.
W gescie roztargnienia skinal, zeby zajela miejsce na krzesle. Sam przysiadl na brzegu lozka. Pochylil sie w jej strone.
Zaczal troche agresywnie:
– Wiesz, ze zmarnowalas wiele lat mojego zycia?
– Nie mialam pojecia – jeknela przerazona i odruchowo sie cofnela.
– To prawda – powiedzial troche spokojniej. – Przypominasz sobie te noc, kiedy przyszedlem, zeby sie toba opiekowac?
– Wtedy, kiedy moi rodzice pojechali na pogrzeb dziadka i nie odwazyli sie zabrac mnie ze soba?
– Tak, wlasnie wtedy. Tego wieczoru stalo sie cos strasznego, chociaz nie sadze, ze ty to zrozumialas.
Patrzyla na niego zbita z tropu.
– Nie. Nic nie zauwazylam. Niedlugo potem wyjechales do Oslo, prawda? Nie dawales znaku zycia.
– Wlasnie z tego powodu wyjechalem do Oslo, dziecino. Nie moglem juz mieszkac w tym samym miescie, co ty.
– Zasmucasz mnie – odparla ze zwieszona glowa. – Nie rozumiem, w czym zawinilam.
– Nie zawinilas swiadomie.
– Zechcesz mi o tym opowiedziec? – poprosila cicho.
– Tak, mysle, ze teraz moge ci o tym opowiedziec. Jestes chyba na tyle dorosla, ze zrozumiesz.
Zaczerpnal powietrza, tak jakby szykowal sie do rozbiegu. Jennifer milczala w oczekiwaniu. Nareszcie zaczal mowic:
– Tamtego dnia bylas bardzo przygnebiona, a wieczorem do mnie zadzwonilas. Twoj smutek byl tak wielki, ze potrzebowalas towarzystwa, kogos, kto by cie zrozumial. Mialem tego dnia sluzbe, ale dostalem wolne, kiedy wytlumaczylem, o co chodzi.
– Tak, tak – przyznala Jennifer. – A potem kazales mi sie polozyc, bo nie bylam w stanie mowic.
Przerwal jej.
– Dziwne, ze nigdy nie widzialem cie placzacej. Przypuszczam, ze w swojej samotnosci musialas w sobie wyksztalcic samodyscypline. Ale wtedy bylo ci wyjatkowo ciezko. Nie plakalas, ale drzalas na calym ciele, bylas blada i szczekalas zebami. Chcialem, zebys zaczela plakac, ale nie potrafilas.
– Tak, posluchalam sie ciebie i poszlam sie polozyc, ale zgodzilam sie na to tylko pod warunkiem, ze bedziesz siedzial w pokoju obok i ze zostawisz otwarte drzwi.
Rikard potakujaco skinal glowa. Jennifer widziala, ze jest dosc niespokojny.
– Czytalem siedzac na krzesle i slyszalem, jak sie przewracasz z boku na bok. W koncu przyszlas do mnie i powiedzialas, ze nie mozesz spac.
– Tak, pamietam.
Teraz trudno mu bylo mowic.
– I wtedy… zrobilem cos glupiego, czego potem zalowalem przez wiele lat. Przytulilem cie i pozwolilem ci usiasc na kolanach.
– Tak – szepnela Jennifer. – W zyciu nie czulam sie tak wspaniale. Promieniowales cieplem, sila i bezpieczenstwem.
– Bezpieczenstwem? – powtorzyl z ironia. – A wiec ty nic nie rozumiesz, dziewczyno?
Odwrocila glowe i popatrzyla na niego zdumiona.
– Nie.
Rikard byl bardzo zdenerwowany.
– Psychicznie bylas jeszcze dzieckiem, ale mimo to mialas juz pietnascie lat. Bylas ubrana tylko w nocna koszule, wprawdzie z grubej flaneli, ale i tak! Bylas taka szczupla, ze czulem kazde zebro, ale rownoczesnie zaczelas nabierac kobiecych ksztaltow, a ja…