Jennifer.
– Nie chcialam, ale to bylo silniejsze ode mnie. Jestem okropna!
– Nie, zareagowalas odpowiednio do wydarzen dzisiejszej nocy. – Jego usmiech byl lagodny i pelen czulosci. – Czy teraz jestesmy kwita?
Skinela glowa, smiertelnie zazenowana.
– Wydaje mi sie, ze odzyskuje swiadomosc – zauwazyl cicho Rikard.
Wkrotce zapomnieli o swoich klopotach.
Jarl Fretne spogladal na nich ze zdziwieniem.
Rikard wyjasnil mu, co sie stalo.
– Zostales ogluszony, ale teraz jestes bezpieczny. Czy wiesz, kto cie uderzyl?
Lektor poruszyl glowa, wykrzywil twarz w grymasie bolu.
– Nie, nic nie widzialem. Wyszedlem z lazienki, uslyszalem z tylu jakis szelest i obudzilem sie tutaj.
– Powiedzialem wszystkim, ze zostales uderzony w tyl glowy i ze nie zyjesz. To bylo najlepsze wyjscie, bo dzieki temu bedziesz bezpieczny. Wiem, ze cios trafil w bark. Dosc mocno krwawiles, wiec nikt sie nie zorientowal, gdzie jest rana. Nie wie tego nawet Ivar, chociaz pomagal mi cie niesc. Teraz powinienes tu lezec. Bedziemy udawac, ze nie zyjesz. Rozumiesz, chodzi o to, zeby napastnik nie zaatakowal cie po raz drugi. Przynioslem ci troche wody i jedzenia, zebys jakos przetrwal. O ile dobrze poznalem ten dom, wkrotce bedziemy mieli prad, wiec nie zmarzniesz. Czy sie na to zgadzasz?
Fretne skinal glowa.
– Naturalnie!
– Ale chcielibysmy sie dowiedziec kilku rzeczy…
– Oczywiscie! Chodzi o list, prawda? Jennifer, masz go jeszcze?
– Tak. Nie rozumiem tylko, skad mogles wiedziec, ze to mnie go dales tam na gorze. Przeciez osoba, ktora sie pojawila po tobie, chciala mnie udusic, prawdopodobnie sadzac, ze to ty?
Lektor probowal sie usmiechnac, ale najwyrazniej bol mu na to nie pozwolil.
– Nietrudno zgadnac. Szlas nawolujac Rikarda, a nikt tak nie przepada za Rikardem, jak ty.
Jennifer zarumienila sie, starajac sie nie patrzec na Rikarda, ktory powiedzial:
– Domyslilismy sie, ze to ty dales jej ten list, ale nie mielismy odwagi spytac cie o to wprost, bo sam mogles zaaranzowac wlamanie do pokoju, chcac sie uwolnic od podejrzen i sprowokowac innych, zeby sie zdradzili. Ale nie mielismy racji. Opowiedz teraz o tym liscie!
– Nikt nas nie podsluchuje?
Rikard na palcach podszedl do drzwi i wyjrzal na korytarz. Nikogo nie bylo.
– Nie. Mozesz mowic!
– Moj przyjaciel, dyrektor banku Gotthard Kruse z Trondheim, poprosil mnie, zebym go wlasnorecznie dostarczyl jego ojcu, konsulowi generalnemu Oysteinowi Kruse, mieszkajacemu w Vindeid. Gotthard ma niezwykle rozwiniete poczucie sprawiedliwosci i jest wstrzasniety tym, ze jego siostra popelnila straszna malwersacje…
– Jego siostra?
– Tak, ma bardzo podejrzana siostre, czarna owce w rodzinie.
– Znasz ja?
– Nie, ona nie mieszka w Trondheim. W ogole nie wiem, gdzie mieszka. Wiem tylko tyle, ze mowia na nia Vesla. Nigdy nie slyszalem jej prawdziwego imienia. W kazdym razie moj przyjaciel kilkakrotnie wybawial ja z roznych tarapatow, ale tym razem sie zbuntowal. Ona jest pozbawiona wszelkich zasad moralnych i prawie udalo sie jej przekonac ojca, ze to jej nalezy sie wieksza czesc spadku. Bardzo jej zalezy na tych pieniadzach, dzieki nim moglaby ukryc malwersacje, Podobno spadek jest dosc znaczny. Gottharda oburzyly manipulacje siostry i zagrozil jej, ze opowie wszystko smiertelnie choremu ojcu, co wlasnie uczynil w tym liscie.
– A wiec siostra o nim wiedziala?
– Tak, moj przyjaciel uprzedzil ja o tym przez telefon.
Rikard sie zamyslil.
– A ty nie wiesz, jak ona wyglada?
– Nie, podobno jest bardzo ladna, miala wielu kochankow, zonatych i kawalerow.
– Myslisz, ze jest tutaj, w Trollstolen?
Fretne zrobil gleboki wdech. Wygladal na bardzo zmeczonego.
– Nie wiem. Nie wiem, czy jest na tyle bezczelna, zeby sama probowala uniemozliwic doreczenie listu ojcu, czy tez wyslala kogos innego. Gdybym wiedzial, jak wyglada jej obecny kochanek, czulbym sie pewniej.
– W jakim ona moze byc wieku?
– Gotthard ma teraz piecdziesiat piec lat. Zdaje sie, ze jest mlodsza od niego, ale nie wiem, jaka jest miedzy nimi roznica wieku, Czy… otworzyliscie list?
– Nie. Chcialem to zrobic, ale Jennifer jest lepiej wychowana.
Fretne skinal glowa, co najwyrazniej sprawilo mu bol. Jego szczupla twarz wykrzywila sie.
– Uwazam, ze powinnismy to zrobic. Ktos tutaj igra ze smiercia.
– Masz racje. Jennifer, czy nosisz go przy sobie?
– Oczywiscie, caly czas, zeby mi go nikt nie zwedzil. Czulam, ze to wazne.
Zaczela rozpinac suwak, ktory naturalnie zahaczyl o brzeg listu.
– Jarl, czy twoj przyjaciel opowiadal siostrze, ze tak duzo wiesz na temat tresci listu? – zapytal Rikard.
– Nie mam pewnosci, ale na to wyglada.
– Byc moze bedziemy musieli zrewidowac opinie co do przyczyny smierci Borrego – podsunela Jennifer, nie mogac sobie w dalszym ciagu poradzic z suwakiem.
– Juz dawno to zrobilem – przyznal Rikard. – Dosc duzo pracowalem nad rozwiklaniem zagadki Trollstolen. Wydaje mi sie, ze sporo juz wiem. Jest tylko jeden szczegol, ktory sie nie zgadza. W zaden sposob nie moge go dopasowac! Droga Jennifer, co ty robisz? Czy nigdy go nie wyjmiesz?
Pochylil sie nad nia i pomogl odpiac suwak. Jego twarz znalazla sie tak blisko, ze serce dziewczyny zabilo w nieznany jej dotad sposob.
Wprawilo ja to w takie zaklopotanie, ze mimowolnie opadly jej rece.
– W porzadku, udalo sie – odetchnal Rikard. – Mozemy teraz rzucic okiem na list?
Otworzyla go i przytrzymala blisko swiecy.
– Trzy strony zapisane odrecznie przez kogos, kto byl najwyrazniej zdenerwowany – stwierdzil.
Potem odczytal im go cichym glosem. Rzeczywiscie list tchnal oburzeniem, ale nie zawieral zadnych rewelacji. Znali cala historie od Jarla, tyle ze w liscie wszystko opisano bardziej szczegolowo. Wymieniono w nim, miedzy innymi, nazwiska i nazwy bankow, ktore mogly potwierdzic dokonanie naduzycia, ale oni, bedac w Trollstolen, nie mogli tego uczynic. A sprawa wymagala szybkiego rozwiazania.
List nie zawieral jednak wskazowek, ktore moglyby ich doprowadzic do winowajcy.
Rikard westchnal.
– Jeszcze jedno pytanie, Jarl. Skad mogl wiedziec, ktoredy pojedziesz? I ze wybierzesz wlasnie ten autobus? Czy ktos cie sledzil?
– Nie zauwazylem, ale tez specjalnie sie nie rozgladalem. Gotthard powiedzial siostrze, ze dojade pociagiem do Boren, a dalsza droge pokonam autobusem. Poszedlem na dworzec autobusowy w Boren i zapytalem o najblizsze polaczenie. Poinformowano mnie, ze regularne kursy miedzy Boren a Vindeid odbywaja sie tylko w sezonie turystycznym. Powiedzieli tez, ze mam szczescie, bo akurat tego dnia mial ta trasa jechac prywatnie Ivar swoim starym autobusem. Poradzili mi, zebym przeszedl przez rynek i zajal miejsce. Tak wlasnie zrobilem.
– Czy ktos za toba wsiadl do autobusu?
– Tak, na przyklad ty. I prawdopodobnie jeszcze kilka osob. Wydaje mi sie, ze zanim wsiadlem, czekala w nim tylko Jennifer, oczywiscie poza Ivarem i Sveinem.
– Hmm – mruknal Rikard. – A ta kobieta… Vesla Kruse? Czy naprawde jest do tego stopnia zdesperowana, ze nie cofnie sie przed morderstwem, zeby tylko uniknac zdemaskowania?
– Bez watpienia. Jej ojciec bedzie bezwzgledny. Zostalaby opisana w gazetach, nie otrzymalaby spadku i przypuszczalnie poszlaby do wiezienia za malwersacje. Podobno nalezy do elity towarzyskiej i na pewno nie zyczylaby sobie byc pozbawiona tych kontaktow.
– A jej brat? Pozostaje przeciez jeszcze on. Gdyby cie zamordowala, od razu by sie domyslil, kto to zrobil?