psychiczna; bylo rowniez prawda, ze zabijal; ale nie bylo prawda, ze zawsze byl taki. Wcale nie urodzil sie „zly”, jak to okreslil Colin. Nie bylo w nim mniej cech ludzkich niz w kimkolwiek innym. Nie zamordowal swojej siostry z zimna krwia. Sadzac po znanych Colinowi okolicznosciach, smierc Belindy Jane byla przypadkowa. Choroba Roya rozwinela sie jako skutek tej tragedii.

Przygnebiony, wstal z lawki i poszedl na parking. Zdjal lancuch, ktorym przypial rower do stojaka.

Nie chcial juz mscic sie na Royu. Chcial tylko polozyc kres jego okrucienstwu. Chcial zdobyc dowody, dzieki ktorym odpowiednie wladze uwierza w te historie i podejma dzialania.

Zaczynal juz odczuwac znuzenie tym wszystkim.

Choc nie bylo sensu mowic im tego, choc nigdy by nie zrozumieli, pan i pani Borden tez byli zabojcami. Sprawili, ze Roy stal sie zywym trupem.

39

Colin zadzwonil do Heather.

– Rozmawiales z matka Roya? – spytala.

– Tak. I dowiedzialem sie wiecej, niz sie spodziewalem.

– Opowiedz mi.

– To zbyt skomplikowane na telefon. Musisz posluchac tasmy.

– A moze bys przyniosl ja tutaj? Rodzice wyszli na caly dzien.

– Bede u ciebie za pietnascie minut.

– Nie wchodz glownym wejsciem – powiedziala. – Roy moze byc akurat na cmentarzu, po drugiej stronie ulicy. Nigdy nie wiadomo. Wejdz alejka od tylu.

Upewnil sie, ze nie jest sledzony i gdy dotarl na miejsce, Heather czekala na niego na patio z drugiej strony domu. Weszli do milej, zoltobialej kuchni, usiedli przy stole i wysluchali nagranej na tasmie rozmowy z pania Borden.

Gdy wreszcie Colin wylaczyl magnetofon, Heather powiedziala”

– To straszne.

– Wiem.

– Biedny Roy.

– Rozumiem, co masz na mysli – powiedzial Colin posepnie.

– Jest mi przykro, ze mowilam o nim te wszystkie rzeczy. To nie jego wina, ze jest taki, jaki jest, prawda?

– Mnie tez to poruszylo. Ale nie wolno nam rozczulac sie nad nim. Jeszcze nie. Bron nas, panie Boze. Nie wolno nam zapominac, ze jest niebezpieczny. Pamietaj, ze zabilby mnie z radoscia – a ciebie zgwalcil i zamordowal – gdyby tylko byl przekonany, ze nie spotka go za to zadna kara.

Kuchenny zegar tykal glucho.

Heather odezwala sie”

– Gdybysmy dali te tasme policji, to moze by uwierzyli.

– W co? Ze Roy byl maltretowanym dzieckiem? Maltretowanym byc moze do tego stopnia, ze wyrosl na psychopate? Owszem. Moze daloby sie ich o tym przekonac, zgoda. Ale tasma niczego nie dowodzi. Nie dowodzi, ze Roy zabil tych dwu chlopcow, albo ze probowal wykoleic pociag tamtej nocy, albo ze probuje mnie zabic. Potrzebujemy czegos wiecej. Musimy zrealizowac caly nasz plan.

– Dzis wieczor – powiedziala.

– Tak.

40

Weezy wrocila do domu o wpol do szostej i wspolnie zjedli wczesna kolacje. Przyniosla z Delikatesow rozne rzeczy: szynke krojona, piers indycza w plasterkach, ser, salatke makaronowa i pomidorowa, pikle z koprem i trojkatne kawalki sernika. Bylo mnostwo jedzenia, ale zadne z nich nie jadlo zbyt duzo. Matka zawsze dbala o figure, liczyla kazda dodatkowa uncje, a Colin za bardzo martwil sie nadchodzaca noca, by miec dobry apetyt.

– Wracasz do galerii? – spytal.

– Za jakas godzine.

– Bedziesz w domu o dziewiatej?

– Obawiam sie, ze nie. Zamykamy o dziewiatej, zamiatamy, odkurzamy meble i znow otwieramy o dziesiatej.

– Po co?

– Mamy prywatny pokaz nowego artysty, tylko za zaproszeniami.

– O dziesiatej wieczorem?

– To ma byc eleganckie spotkanie po kolacji. Goscie beda mogli napic sie brandy albo szampana. Niezle, co?

– Tak mysle.

Nalozyla sobie troche musztardy, umoczyla w niej zwiniety plaster szynki i skubala delikatnie.

– Przyjda nasi najlepsi klienci.

– Do kiedy to potrwa?

– Do polnocy czy cos kolo tego.

– Wrocisz potem do domu?

– Spodziewam sie.

Sprobowal sernika.

– Nie zapomnij o obowiazkowej godzinie powrotu – powiedziala.

– Nie zapomne.

– Masz byc w domu przed zmrokiem.

– Mozesz mi ufac.

– Mam nadzieje. W twoim wlasnym interesie, mam nadzieje.

– Zadzwon i sprawdz, jesli chcesz.

– Prawdopodobnie tak zrobie.

– Bede tutaj – sklamal.

Colin odczekal, az matka wezmie prysznic, przebierze sie i wyjdzie, po czym udal sie do jej pokoju i wyjal z szuflady pistolet. Wlozyl go do malego kartonowego pudelka. A takze magnetofon, dwie latarki i plastikowa butelke z keczupem. Wyjal z bielizniarki scierke i przecial wzdluz, na dwie rowne czesci. Te dwa kawalki materialu tez schowal do pudelka. Zszedl do garazu, zdjal ze sciany zwoj sznura, ktory wisial tam od chwili, w ktorej wprowadzili sie do tego domu, i rowniez go zabral.

Pozostalo mu jeszcze troche czasu przed wyruszeniem do domu Kingmana. Wrocil do swego pokoju i probowal poskladac jeden ze swoich modeli, ale nie dal rady. Nie byl w stanie opanowac drzenia rak.

Godzine przed zapadnieciem zmroku wzial pudelko, zabral swoj sprzet i wyszedl z domu. Przywiazal pudelko do bagaznika roweru. Nastepnie udal sie okrezna droga do domu Kingmana na szczycie Hawk Drive, upewniajac sie, ze nikt go nie sledzi.

Heather czekala w drzwiach zrujnowanej posiadlosci. Gdy sie pojawil, wyszla z cienia. Miala na sobie krotkie niebieskie szorty, biala bluzke z dlugimi rekawami i wygladala pieknie.

Rower polozyl na ziemi, w wysokiej, suchej trawie, zeby nie bylo go widac i wzial ze soba pudelko.

Ten dom byl zawsze dziwnym miejscem, ale o zmroku stawal sie jeszcze dziwniejszy. Przez kilka wybitych, niczym nie zaslonietych okien saczyl sie ukosnie miedziany blask slonca i nadawal wnetrzu jakis krwawy wyglad. Pylki kurzu wirowaly leniwie w gasnacych strugach swiatla. W jednym rogu blyszczala jak krysztal ogromna pajeczyna. Cienie pelzaly niczym zywe istoty.

Вы читаете Glos Nocy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату