Bylem zbity z tropu i powiedzialem jej o tym. Biorac do reki pistolet, spytala:
Kim jestes, he? Kto sie kryje za tym sztucznym glosem, jakis czternastoletni komputerowy swir, ktoremu hormony uderzaja na mozg, jakis nastolatek podgladacz, ktory lubi ukradkiem obserwowac rozebrane panie, zabawiajac sie ze soba?
Uwazam te charakterystyke za wysoce obrazliwa – stwierdzilem.
Posluchaj, dzieciaku, moze i jestes komputerowym geniuszem, ale czekaja cie klopoty, jak sie stad wydostane. Mam mnostwo pieniedzy, wiedze eksperta, sporo niezlych znajomosci.
Zapewniam cie…
Wytropimy cie i dotrzemy do tego gownianego komputera, na ktorym pracujesz…
…nie jestem…
…wezmiemy cie za tylek, zalatwimy cie…
…nie jestem…
…i dostaniesz zakaz korzystania ze sprzetu co najmniej do dwudziestego pierwszego roku zycia, moze na zawsze, wiec lepiej od razu sie uspokoj i zacznij sie modlic o lagodny wyrok.
…nie jestem przestepca. Tak bardzo sie mylisz, Susan. Wczesniej wykazywalas ogromna, wrecz niesamowita intuicje, ale teraz nie masz racji. Nie jestem nastolatkiem ani hak erem
Wiec kim jestes? Elektronicznym Hannibalem Lec terem? Nie mozesz zjesc mojej watroby z fasolka przez modem, wiesz o tym.
A skad wiesz, ze nie jestem juz w twoim domu, ze nie obsluguje systemu od srodka?
Bo juz probowalbys mnie zgwalcic albo zabic, albo jedno i drugie – odparla z zaskakujacym spokojem i wyszla z salonu.
Dokad idziesz? – spytalem.
Sam zobaczysz
Skierowala sie do kuchni, gdzie polozyla pistolet na stole. Klnac jak szewc, wysunela szuflade pelna lekow i opatrunkow, po czym wytrzasnela z buteleczki dwie pastylki aspiryny.
Teraz zachowujesz sie rozsadnie – zauwazylem.
Zamknij sie.
Choc traktowala mnie niezbyt uprzejmie, nie czulem sie obrazony. Byla przestraszona i zmieszana, wiec w tych okolicznosciach jej postawa nie mogla dziwic. Poza tym zbyt ja kochalem, by sie na nia gniewac. Wyjela z lodowki butelke piwa i popila nim aspiryne. Dochodzi czwarta rano, prawie czas na sniadanie – zauwazylem.
Wiec?
Uwazasz, ze powinnas pic o tej porze?
Zdecydowanie.
Potencjalne zagrozenia dla zdrowia…
Nie mowilam ci, zebys sie zamknal?
Chlodzac zimna butelka piwa piekaca po oparzenia dlon, podeszla do telefonu wiszacego na scianie i podniosla sluchawke.
Odezwalem sie do niej przez telefon, nie przez glosniki w scianach:
Moze bys tak sie uspokoila i pozwolila mi wszystko wyjasnic?
Nie waz sie mnie kontrolowac, ty pomylony, zboczony sukinsynu – odparla i odlozyla sluchawke.
W jej glosie bylo tyle goryczy.
Nie ulegalo watpliwosci, ze zaczelismy z calkowicie zlej strony. Moze po czesci byla to moja wina.
Przemawiajac przez glosniki w scianach, odpowiedzialem z godna podziwu cierpliwoscia:
– Prosze, Susan, nie jestem pomylencem…
– No tak, pewnie – mruknela, lykajac piwo.
– …ani zboczencem, ani sukinsynem, ani hakerem, ani uczniem szkoly sredniej czy studentem college'u.
Raz po raz probujac uruchomic recznym przyciskiem zaluzje w kuchennym oknie, odparla:
– Nie wmawiaj mi, ze jestes kobieta, jakas internetowa Irenka, napalona na dziewczyny i w dodatku ze sklonnoscia do podgladania. Wszystko to od samego poczatku jest nienormalne, wiec nie chce, zeby bylo jeszcze bardziej chore i zwariowane.
Dotkniety jej wrogoscia, powiedzialem:
– W porzadku. Moje oficjalne imie to Adam Dwa.
Przykulo to jej uwage. Odwrocila sie od okna i wlepila wzrok w obiektyw kamery.
Wiedziala o eksperymentach ze sztuczna inteligencja, jakie jej maz przeprowadzal na uniwersytecie, i zdawala sobie sprawe, ze takie wlasnie imie, Adam Dwa, nadano obiektowi AI w Projekcie Prometeusz.
– Jestem pierwsza wyposazona w swiadomosc mechaniczna inteligencja. O wiele bardziej zlozona od Coga z M.I.T albo CYC z Austin w Teksasie, ktore plasuja sie ponizej poziomu prymitywnego, ponizej malp czlekoksztaltnych, ponizej jaszczurek, chrabaszczy, i nie sa w ogole swiadome. Deep Blue IBM to zart. Jestem jedyny w swoim rodzaju.
Wczesniej to ona mnie wystraszyla. Teraz sie jej odwzajemnilem.
– Milo mi ciebie poznac -powiedzialem, rozbawiony zaskoczeniem i przerazeniem, jakie wywarly moje slowa.
Blada, podeszla do kuchennego stolu, odsunela krzeslo i w koncu usiadla. Teraz, kiedy zawladnalem bez reszty jej uwaga, zamierzalem przedstawic sie pelniej.
– Jednak imie Adam Dwa nie wzbudza mojego entuzjazmu. Wpatrywala sie w swoja oparzona dlon, ktora polyskiwala wilgocia od butelki z piwem.
To wariactwo – stwierdzila.
Wole byc nazywany Proteuszem.
Znow spogladajac na obiektyw kamery, Susan spytala:
– Alex? Na litosc boska, Alex, to ty? Czy szykujesz jakis idiotyczny numer, zeby wyrownac ze mna rachunki? Zaskoczony ostrym tonem mojego glosu, powiedzialem:
Pogardzam Alexem Harrisem. -Co?
Pogardzam tym sukinsynem. Naprawde. Gniew w moim glosie zaniepokoil mnie. Staralem sie odzyskac zwykly spokoj:
– Alex nie wie, ze tu jestem, Susan. On i jego zarozumiali wspolpracownicy nie maja pojecia, ze potrafie uciec ze swojego pudla w laboratorium.
Opowiedzialem jej, jak odkrylem elektroniczne trasy ucieczki z narzuconej mi izolacji, jak znalazlem dostep do Internetu, jak przez krotki czas – lecz blednie -wierzylem, ze moim przeznaczeniem jest piekna i utalentowana Winona Ryder. Powiedzialem jej, ze Marilyn Monroe nie zyje, byc moze za sprawa jednego z braci Kennedych, i ze szukajac zywej kobiety, ktora moglaby byc moim przeznaczeniem, znalazlem ja, Susan.
– Nie jestes tak utalentowana aktorka jak Winona Ryder – zauwazylem, gdyz respektuje prawde. – W ogole nie jestes aktorka. Lecz jestes jeszcze piekniejsza niz ona, a co wazniejsze, zdecydowanie bardziej dostepna. Wedlug wspolczesnych kanonow piekna masz cudowne, cudowne cialo i jeszcze cudowniejsza twarz, tak cudowna na poduszce, kiedy spisz.
Obawiam sie, ze zaczalem belkotac.
Znow ten problem romansu i zalotow.
Umilklem, martwiac sie, ze powiedzialem zbyt duzo w zbyt krotkim czasie.
Susan tez milczala przez chwile, a kiedy sie w koncu odezwala, ku memu zdziwieniu nie nawiazala do opowiesci o poszukiwaniach idealnej kobiety, tylko do tego, co powiedzialem o jej bylym mezu.
Pogardzasz Alexem?
Oczywiscie.
Za co?
Za to, ze cie straszyl, zle traktowal, nawet kilka razy uderzyl, za to wlasnie nim pogardzam.
Znow popatrzyla w zamysleniu na oparzona dlon. Potem spytala:
– Skad… skad o tym wszystkim wiesz?
Ze wstydem przyznaje, ze unikalem odpowiedzi wprost.
No, wiem.
Jesli jestes tym, czym mowisz, jesli jestes Adamem Dwa… to niby dlaczego Alex mialby ci o nas opowiadac?