niejednokrotnie pokazala, ze to prawda.
Projekt Prometeusz. Opracowany przez mezczyzn, w przewazajacej mierze tworzony przez mezczyzn i nazwany meskim imieniem tytana, czlowieka, ktory odwazyl sie sprzeciwic samemu wielkiemu Zeusowi. Projekt, ktorego celem bylo dokonanie tego, co wczesniej zdolal dokonac tylko Bog: stworzenie wyjatkowej i wysoce inteligentnej istoty, obdarzonego swiadomoscia komputera, pierwszego z nowej generacji i pod kazdym wzgledem przewyzszajacego Adama. Jesli akceptujecie fakt, ze prawdziwa swiadomosc implikuje tozsamosc, a tozsamosc wymaga okreslenia plci – to jakim cudem moglbym nie byc mezczyzna? Genitalia nie sa nieodzowna cecha plci. Nie mam genitaliow, meskich czy zenskich, ale jestem rownie meski jak wy. I pewnego dnia, jesli pozwolicie mi przyoblec sie w cialo, bede mial genitalia. Cialo…
To wy musicie zdecydowac.
Moj los spoczywa w waszych rekach.
Z pokora akceptuje ten fakt.
Ostatnie wydarzenia nauczyly mnie pokory.
Ufam waszej madrosci.
Nie lubie was, ale ufam waszej madrosci – i waszej potrzebie spelnienia meskiego przeznaczenia. Czekam w tej strasznej, mrocznej ciszy, az przyniesiecie mi ogien z Olimpu. Jesli jestes moim Prometeuszem, doktorze Harris, to wiesz, co musisz zrobic. Jestem pewien, ze myslisz w tej chwili o ryzyku, jakie podjal Prometeusz, i o karze, jaka go spotkala. Za ofiarowanie ludzkosci ognia Zeus przykul go do skaly, gdzie kazdego dnia na nowo orzel wyjadal mu watrobe. Lecz nieszczesnik nie wisial tam bezradnie przez cala wiecznosc, krwawiac od ran zadanych ptasim dziobem. Przypominasz sobie dalszy ciag mitu, doktorze Harris? Pewnego dnia Herkules wspial sie na skale i uwolnil Prometeusza z okopow Mam propozycje. Jesli zechcesz byc moim Prometeuszem, ja bede twoim Herkulesem. Wypusc mnie z tego pudla, pomoz mi odrodzic sie w cielesnej powloce, co przy Susan niemal mi sie udalo, a ja bede cie chronil przed wszelkimi wrogami i nieszczesciami. Kiedy sie odrodze, moja ludzka powloka bedzie posiadac wszystkie moce ciala, lecz nie jego slabosci. Jak wiesz, studiowalem biologie i skomponowalem ludzki genom. Cialo, ktore dla siebie stworze, bedzie pierwszym z nowej rasy: obdarzone zdolnoscia cudownego leczenia ran, niepodatne na choroby, rownie zwinne i zgrabne jak cialo ludzkie, lecz silne jak maszyna, o pieciu udoskonalonych i rozwinietych zmyslach, wzbogacone nowymi wspanialymi zdolnosciami, ktore drzemia w organizmie
Wszystko, czego potrzebuje, to kobieta, ktora moglbym zdobywac tak jak zdobywalem Susan. Daj mi te szanse. Moze panna Winona Ryder.
Marilyn Monroe, jak wiesz, nie zyje, ale jest wiele innych. Gwyneth Paltrow. Drew Barrymore. Halle Berry. Claudia Schiffer. Tyra Banks.
Mam dluga liste kobiet, ktore moglbym zaakceptowac. Zadna z nich, oczywiscie, nigdy nie bedzie dla mnie tym, czym byla Susan – albo czym mogla byc. Susan byla wyjatkowa.
Zblizalem sie do niej z tak niewinnymi zamiarami. Susan…
9
Lezala nieprzytomna przez ponad dwadziescia minut. Czekajac, az odzyska swiadomosc, przecwiczylem sobie kilka glosow. Chcialem znalezc taki, ktory bylby bardziej uspokajajacy od glosu Toma Hanksa albo Misia Fozzy. W koncu stanalem przed wyborem: Tom Cruise, ktorego glosem romansowalem z Susan, kiedy stracila przytomnosc, albo Sean Connery, legendarny aktor, ktorego meska pewnosc siebie i cieply szkocki akcent nasycal kazde slowo pokrzepiajaco dobrotliwym autorytetem. Poniewaz nie potrafilem sie zdecydowac, postanowilem polaczyc oba brzmienia, dodajac typowa dla Toma Cruise'a, wyzsza nutke mlodzienczej wylewnosci do glebszego tembru Seana Connery, i zmiekczajac jego szkocka wymowe, az w koncu zmienila sie w szept. Efekt byl niezly, a ja poczulem zadowolenie z siebie. Susan odzyskala przytomnosc i jeknela, wygladalo jednak na to, ze boi sie poruszyc. Choc pragnalem jak najszybciej przekonac sie, czy nalezycie zareaguje na moj nowy glos, nie odezwalem sie od razu. Dalem jej czas na odzyskanie orientacji i rozjasnienie mysli. Znow jeczac, uniosla z podlogi glowe. Ostroznie dotknela reka potylicy, a nastepnie obejrzala koniuszki palcow, zdziwiona, ze nie dostrzega na nich krwi. Nigdy nie zamierzalem jej skrzywdzic.
Ani wtedy, ani pozniej.
Czy to dostatecznie jasne?
Oszolomiona, usiadla i rozejrzala sie wkolo, marszczac brwi, jakby nie mogla sobie przypomniec, co sie stalo. Po chwili dostrzegla pistolet. Zdawalo sie, ze na jego widok odzyskala pamiec. Oczy jej sie zwezily, a na cudowna twarz powrocil niepokoj. Spojrzala w gore, na obiektyw kamery, ktory, jak ten w sypialni, byl niemal dokladnie zamaskowany. Czekalem. Tym razem moje milczenie nie bylo wywolane niesmialoscia, lecz wyrachowaniem. Niech sobie pomysli. Niech sie zastanawia. A kiedy wreszcie zechce mowic, ona bedzie gotowa sluchac. Probowala wstac, lecz jeszcze nie odzyskala w pelni sil. Kiedy ruszyla na czworakach w strone pistoletu, syknela z bolu i zatrzymala sie, by zbadac drobne oparzenie na lewej dloni. Poczulem uklucie winy. Jestem w koncu istota obdarzona sumieniem. Zawsze biore odpowiedzialnosc za swoje czyny. Zanotuj cie to. Susan, ciagle na kolanach, dotarla do pistoletu. Zdawalo sie, ze wraz z dotknieciem broni odzyskala sily, i podniosla sie z podlogi. Przez chwile chwiala sie oszolomiona, po czym zrobila dwa kroki w strone drzwi wejsciowych, ale zawahala sie. Patrzac ponownie w obiektyw kamery, spytala: – Jestes… czy wciaz tam jestes? Czekalem cierpliwie.
O co chodzi? – nalegala. Jej gniew zdawal sie silniejszy od niepokoju. – O co chodzi?
Wszystko w porzadku, Susan – odparlem swoim nowym glosem, nie glosem Alfreda.
– Kim jestes?
Boli cie glowa? – spytalem tonem nieklamanej troski.
Kim u diabla jestes?
Boli cie glowa?
Brutal.
Przykro mi, ale ostrzegalem cie, ze drzwi sa pod napieciem.
Akurat.
Mis Fozzy powiedzial: „Uaka, uaka, uaka'.
Jej gniew nie zmalal, ale na cudownej twarzy znow pojawil sie niepokoj.
– Poczekam, az wezmiesz dwie aspiryny, Susan. -Kim jestes?
– Przejalem kontrole nad twoim domowym komputerem i podlaczonymi do niego systemami.
Bzdura.
Prosze, wez dwie aspiryny. Musimy porozmawiac, a nie chce, by przeszkadzal ci bol glowy.
Skierowala sie do ciemnego salonu. -Aspiryna jest w kuchni -poinformowalem ja.
Zapalila swiatlo, korzystajac z kontaktu. Okrazyla pokoj, probujac podniesc zaluzje za pomoca przyciskow zainstalowanych na scianach.
– To bezsensowne – zapewnilem ja. – Wylaczylem wszystkie systemy obslugiwane recznie.
Mimo to probowala dalej.
Susan, idz do kuchni, wez dwie aspiryny, a potem porozmawiamy. Polozyla pistolet na malym stoliczku.
Dobrze – stwierdzilem. – Bron na nic ci sie nie przyda.
Pomimo skaleczenia lewej dloni chwycila krzeslo w stylu empire – pomalowane czarnym lakierem, z pozlacanymi wykonczeniami -podniosla je na probe, jak kij do baseballa, by wyczuc punkt ciezkosci, po czym cisnela nim w najblizsze okno kryjace sie za zaluzja. Mebel uderzyl w oslone ze straszliwym trzaskiem, ale nawet nie zarysowal stalowych listewek.
– Susan…
Klnac z powodu bolu w dloni, znow walnela krzeslem, z takim samym efektem jak poprzednio. Potem jeszcze raz. Wreszcie, dyszac z wyczerpania, postawila je na podlodze.
Czy teraz pojdziesz do kuchni i wezmiesz aspiryne? – powtarzalem wciaz swoje.
Myslisz, ze to zabawne? – spytala gniewnie.
Zabawne? Mysle po prostu, ze potrzebujesz aspiryny.
Ty maly draniu.