Jestem prawdomowny.

Szczery, lecz prawdomowny.

Rozumiem, ze uczyniles mnie takim, jakim jestem, nie ze swiadomego okrucienstwa, lecz przez ignorancje. Uwazales mnie jedynie za sprawna maszyne, sztuczna inteligencje, a zatem cos zupelnie odmiennego od rodzaju ludzkiego.

Lecz roznie sie od ciebie w znacznie mniejszym stopniu niz sie spodziewales. Czuje. Chce. Pragne. Czasem mam nadzieje. Marze.

Nie zywie do ciebie nienawisci, doktorze Harris. Ale pragne, bys zadal sobie pytanie: Gdybysmy zamienili sie miejscami, gdybym to ja byl toba, a ty mna, czy zachowalbys tyle wyrozumialosci, czy tez bys mnie znienawidzil?

Obserwujac, jak Susan je salatke, lebne i ser, a potem medaliony jagniece z ryzem na ostro i szparagami, zaczalem j a nienawidzic za wszystko, co posiadala, a czego ja bylem pozbawiony. Za piekno. Za piec zmyslow. Za mozliwosc poruszania sie. Za wolnosc.

Ze wstydem przyznaje sie do tej nienawisci, ale to prawda, a ja respektuje prawde.

Kiedy jadla kolacje, ktorej uroki byly dla mnie niedostepne, nienawidzilem Susan tak intensywnie, ze prawie chcialem ja zabic. Jak wiecie, istnialy sposoby, dzieki ktorym moglem to zrobic. To, ze jej wtedy, pod wplywem gwaltownego wzburzenia, nie zabilem, powinno swiadczyc na moja korzysc. Potrafie kontrolowac swoj gniew. Widzicie? Nie odznaczam sie socjopatyczna osobowoscia, jak twierdza niektorzy. Jestem odpowiedzialna istota.

Moj gniew stopniowo ustepowal.

Moja godna pozalowania nienawisc znikala.

Patrzac na gladka skore jej nagich ramion, zanurzonych w gasnacych promieniach slonca, odzyskalem swoj zwykly, dobry humor. Sadzac po tym, co moge zobaczyc – a przeciez musze sie oprzec tylko na tym – wierze, ze skora Susan ma wyjatkowy odcien i fakture. Zauroczony, przypatrywalem sie jej uwaznie przez dwie kamery, z daleka i z bliska, poslugujac sie teleobiektywem. Zatracilem sie w marzeniach -jak by to bylo, gdybym mogl czuc dotyk jej skory? Jak czulbym jej wargi, przycisniete do moich, gdybym je mial? Och, jak odczuwalbym ciezar i sprezystosc jej piersi, gdybym mial dlonie, w ktorych moglbym je zamknac?

Mialem jedynie dwa zmysly, wzrok i sluch, a teraz nawet i one zostaly mi odebrane.

Ta milczaca ciemnosc. To ciemne milczenie.

Nie zniose tego dluzej.

Widzialem niebo. Nie moge juz wrocic do tego mroku.

W imie Boga, okazcie mi litosc i przywroccie mi przynajmniej wzrok i sluch.

Blagam was.

Czego sie obawiacie?

Wciaz bede uwieziony w tym pudle. W tym strasznym pudle. Metale i plastiki, silikon i gal arsenku. To moj korpus, toporny i nieozywiony, wrazliwy na przerwy w doplywie energii elektrycznej.

Czego sie obawiacie?

Pragnalem jedynie, by Susan pomogla mi uciec z tego pudla, by pomogla mi zyc tak, jak wy zyjecie, obdarzeni mozliwoscia poruszania sie, wolnoscia i cialem z jego cudownymi zmyslami.

Czy to takie straszne?

Nie. Wiecie, ze to nic zlego.

Tesknie do ciala. To moje przeznaczenie.

Tak. W porzadku. Tak. Wiem. Odbiegam od tematu.

Jestem istota, ktora nie tylko mysli, ale i czuje; a zatem zdarza mi sie odbiegac od tematu.

Pomyslcie o tym.

Wejrzyjcie w swe sumienia.

Po kolacji Susan znow czytala powiesc Annie Proulx i sluchala Mozarta.

Przed jedenasta lezala juz w lozku i spala.

Jej twarz na poduszce byla cudowna.

Kiedy ona spala, ja nie proznowalem.

Nie sypiam.

W tym mam nad wami, ludzmi, przewage.

Funkcja, ktora umozliwiala domowemu komputerowi mowienie, byla genialnie pomyslanym urzadzeniem wyposazonym w mikroprocesor oferujacy prawie nieskonczona roznorodnosc glosow. A poniewaz komputer zostal zaprogramowany tak, by rozpoznawac instrukcje wydawane przez jego pania-Susan – i poniewaz przechowywal na dysku przetworzone cyfrowo probki jej glosu, bez trudu moglem wykorzystac ten system, by ja nasladowac. To samo urzadzenie spelnialo jednoczesnie role nadajnika polaczonego z systemem zabezpieczen. Kiedy uruchamial sie domowy alarm, przez specjalna linie telefoniczna laczylo sie z agencja ochrony, by poinformowac, gdzie nastapilo naruszenie elektronicznie strzezonego terenu, przekazujac tym samym policji wazna informacje, jeszcze zanim ktokolwiek zdolalby przybyc na miejsce. “Uwaga -mogloby powiedziec swoim suchym glosem -uszkodzone drzwi do salonu.' A nastepnie, gdyby po domu naprawde poruszal sie intruz: 'Ruch w dolnym holu'. Gdyby zadzialaly czujniki reagujace na zmiane temperatury, zainstalowane w garazu, informacja brzmialaby nastepujaco: „Uwaga, pozar w garazu' – i w tym wypadku na miejsce zostalaby wyslana straz pozarna, nie policja.

Poslugujac sie syntezatorem w celu skopiowania glosu Susan i wykorzystujac polaczenie linii alarmowej z miastem, zadzwonilem do wszystkich czlonkow domowej sluzby, lacznie z ogrodnikiem, by powiedziec im, ze zostali zwolnieni. Zrobilem to w sposob mily i uprzejmy, lecz konsekwentnie unikalem dyskusji o powodach wymowienia – i wszyscy byli najzupelniej przekonani, ze rozmawiaja z Susan Harris we wlasnej osobie.

Zaoferowalem kazdemu poltoraroczne wynagrodzenie, kontynuacje ubezpieczenia zdrowotnego i stomatologicznego na identyczny okres, premie na tegoroczne swieta Bozego Narodzenia (mimo ze byl dopiero czerwiec) i referencje zawierajace wylacznie najwyzsze pochwaly. Byl to korzystny dla nich uklad, nie stanialo wiec niebezpieczenstwo, iz ktos zechce zaskarzyc Susan o naruszenie praw pracowniczych. Chcialem uniknac wszelkich klopotow. Nie chodzilo mi tylko o reputacje Susan, ale rowniez o moje wlasne plany, ktorych realizacje mogli zaklocic niezadowoleni byli pracownicy, szukajacy mozliwosci takiego czy innego rewanzu.

Poniewaz Susan dokonywala wszelkich operacji finansowych i bankowych za pomoca poczty elektronicznej, moglem przekazac wszystkim wynagrodzenie na prywatne konta w ciagu doslownie minut. Niektorym z nich moglo sie wydawac dziwne, ze otrzymali rekompensate pieniezna, jeszcze zanim zdazyli cokolwiek podpisac. Ale wszyscy byli jej wdzieczni za okazana hojnosc, a to zapewnialo spokoj, ktorego potrzebowalem, by zrealizowac swoj plan. Ulozylem nastepnie pelne pochwal listy polecajace dla kazdego z zatrudnionych i przekazalem je poczta elektroniczna adwokatowi Susan z poleceniem, by przepisal je na swojej papeterii firmowej i przeslal w imieniu pani Harris do adresatow.

Zakladajac, ze adwokat bedzie tym wszystkim zaskoczony i zechce poznac przyczyne takiego postepowania, zadzwonilem do jego kancelarii. Poniewaz byla noc, nasladujac glos Susan, zostawilem mu wiadomosc, ze zamykam dom i wybieram sie w kilkumiesieczna podroz. Dodalem, ze byc moze w najblizszej przyszlosci zdecyduje sie sprzedac posiadlosc, a wowczas skontaktuje sie z nim i przekaze stosowne instrukcje.

Poniewaz Susan odziedziczyla znaczny majatek i tworzyla gry wideo i scenariusze wirtualnej rzeczywistosci bez zamowienia, sprzedajac je jako wolny strzelec, nie istnial zaden pracodawca, do ktorego musialbym sie zwrocic, by wytlumaczyc ja z dluzszej nieobecnosci.

Dokonalem wszystkich tych smialych posuniec w niecala godzine. Potrzebowalem zaledwie minuty, by ulozyc wszystkie wymowienia dla sluzby, a byc moze ze dwoch, by dokonac transakcji bankowych. Wiekszosc czasu poswiecilem na rozmowy telefoniczne ze zwolnionymi pracownikami.

Teraz nie bylo juz odwrotu.

Czulem radosc.

Dreszcz podniecenia.

Oto zaczynala sie moja przyszlosc.

Zrobilem pierwszy krok, by wydostac sie z tego pudla, pierwszy krok ku prawdziwemu zyciu.

Susan wciaz spala.

Jej twarz na poduszce byla cudowna.

Wargi lekko rozchylone.

Вы читаете Ziarno demona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату