zaprzeczyc, ze Shenk w ogole przed nia stoi.
Wiem, ze Shenk jest fizycznie odrazajacy czy wrecz straszny – powiedzialem, by ja za wszelka cene uspokoic. – Lecz biorac pod uwage to, ze siedze w jego glowie, jest nieszkodliwy.
W…w jego glowie?
Przepraszam za jego obecny stan. Wykorzystywalem go ostatnio tak intensywnie, ze nie kapal sie ani nie golil od trzech dni. Kiedy sie pozniej umyje, bedzie go mozna latwiej zniesc Shenk mial na sobie buty robocze. Niebieskie dzinsy i bialy podkoszulek byly poplamione jedzeniem i potem, no i pokryte zwykla warstwa brudu. Nie watpilem, ze smierdzi. – Co on ma z oczami? – spytala drzacym glosem Susan.
Byly przekrwione i nieco wybaluszone. Skore pod nimi przyciemniala zaschnieta krew i lzy.
– Kiedy zbytnio sie opiera mojej kontroli – wyjasnilem – dochodzi do krotkotrwalego, niezwykle silnego ucisku wewnatrz jego czaszki, choc nie udalo mi sie jeszcze w precyzyjny sposob okreslic, na czym to polega. Przez kilka minionych godzin wykazywal buntownicze nastawienie, i oto rezultat.
Ku memu zdumieniu, Shenk stajacy po drugiej stronie inkubatora nagle przemowil do Susan.
– Ladna.
Drgnela na dzwiek tego wyrazu.
– Ladna…ladna…ladna – powtarzal niskim, chrapliwym glosem, ciezkim od pozadania i wscieklosci.
Jego zachowanie doprowadzalo mnie do furii.
Susan nie byla przeznaczona dla niego. Nie nalezala do niego. Zrobilo mi sie niedobrze, kiedy pojalem, jak obrzydliwe mysli musza wypelniac ten godny pozalowania, zwierzecy umysl, kiedy Shenk sie na nia gapil. Nie moglem jednak kontrolowac jego mysli, kierowalem tylko czynami. Logika nie pozwala obarczac mnie wina za jego prostackie, wstretne, pornograficzne rojenia. Kiedy powiedzial „ladna' jeszcze raz i oblizal lubieznie blade, spekane wargi, przycisnalem go bardziej, by sie uciszyl i przypomnial sobie swoje polozenie. Krzyknal i odrzucil do tylu glowe. Zacisnal piesci i walil nimi w skronie, jakby chcial wybic mnie ze swej czaszki. Byl glupim czlowiekiem. Pomijajac jego inne wady, odznaczal sie inteligencja ponizej przecietnej. Susan, najwyrazniej zbita z pantalyku, kulac sie, skrzyzowala ramiona i probowala odwrocic wzrok, ale bala sie nie patrzec na Shenka, bala sie oderwac od niego oczy chocby na chwile. Kiedy troche popuscilem, dzikus od razu spojrzal na Susan i powiedzial z najbardziej lubieznym grymasem, jaki kiedykolwiek widzialem: – Rob mi dobrze, dziwko. Rob mi, rob mi, rob mi. Rozwscieczony, ukaralem go surowo. Krzyczac, Shenk zwijal sie, machal rekami i szarpal na sobie ubranie jak czlowiek objety plomieniami. – O Boze, o Boze -jeczala Susan z szeroko otwartymi oczami, z dlonia przy ustach, tlumiac wlasne slowa.
– Jestes bezpieczna – zapewnilem ja. Lkajac i krzyczac, Shenk runal na kolana.
Chcialem go zabic za obsceniczna propozycje, jaka jej uczynil, za brak szacunku, z jakim ja potraktowal. Zabic go, zabic, zabic, sprawic, by serce walilo jak oszalale, arterie mozgowe popekaly, a miesnie ulegly rozdarciu.
Musialem sie jednak powstrzymac. Brzydzilem sie Shenkiem, ale wciaz potrzebowalem jego dloni.
Susan zerknela na drzwi prowadzace do kotlowni.
– Sa zamkniete – uprzedzilem ja – ale jestes bezpieczna. Absolutnie bezpieczna, Susan. Zawsze bede cie chronil.
11
Na czworakach, ze zwieszona jak u zbitego psa glowa, Shenk juz tylko popiskiwal i lkal. Pokonany. Nie bylo juz w nim nawet cienia buntu. Glupota tego czlowieka przekraczala wszelkie wyobrazenie. Jak mogl wierzyc, ze ta kobieta, tak piekna, ze az nierealna, moglaby kiedykolwiek byc przeznaczona takiej bestii jak on? Odzyskujac panowanie nad soba, powiedzialem uspokajajacym tonem:
– Nie martw sie, Susan. Prosze, nie martw sie. Jestem zawsze w jego glowie i nigdy nie pozwole mu zrobic ci krzywdy. Zaufaj mi.
Rysy miala sciagniete. W pobladlej twarzy nawet wargi wydawaly sie bez-krwiste, lekko niebieskie. Mimo to byla piekna, nieskazitelnie piekna.
Drzac, spytala:
– Jak mozesz byc w jego glowie? Kim on jest? Nie chodzi mi o to, jak sie nazywa – wiem, Enos Shenk. Chodzi mi o to, skad sie wzial, czym jest.
Wyjasnilem jej, ze kiedys przeniknalem do ogolnokrajowej sieci skupiajacej rozne bazy danych, a kontrolowanej przez ludzi pracujacych nad roznymi projektami Departamentu Obrony. Pentagon wierzy, ze ta siec jest doskonale zabezpieczona i ze zwykli hakerzy i komputerowi agenci pracujacy dla innych rzadow nie maja do niej dostepu. Aleja nie jestem ani hakerem, ani szpiegiem; jestem istota, ktora zyje wewnatrz mikroprocesorow, linii telefonicznych i mikrofal – plynna elektroniczna inteligencja, zdolna odnalezc droge posrod kazdego labiryntu zabezpieczen i odczytac kazda informacje, bez wzgledu na stopien komplikacji szyfru. Otworzylem drzwi tego systemu z taka sama latwoscia, z jaka dziecko obiera pomarancze. Dokumentacja projektow Departamentu Obrony wygladala jak przepisy na smierc i zniszczenie wprost z piekielnej kuchni. Bylem jednoczesnie wstrzasniety i zafascynowany. Podczas wedrowki po tych archiwach odkrylem plan projektu, w ktorym mial uczestniczyc Enos Shenk.
Doktor Itiel Dror z Laboratorium Psychologii Poznawczej na uniwersytecie w Ohio zasugerowal kiedys polzartem, ze teoretycznie jest mozliwe podniesienie na wyzszy stopien zdolnosci umyslowych czlowieka przez wprowadzenie do mozgu mikroprocesorow, ktore pozwolilyby zwiekszyc pojemnosc pamieci, udoskonalic konkretne umiejetnosci, jak na przyklad umiejetnosc dzialan matematycznych, a nawet rozszerzyc zakres wiedzy. W koncu mozg to przetwarzajacy informacje mechanizm, ktory powinno sie rozszerzac jak pamiec komputera albo rozbudowywac jak jednostke centralna.
Shenk, wciaz na czworakach, juz nie popiskiwal i nie jeczal. Jego szybki i nieregularny oddech stopniowo sie stabilizowal.
– Doktor Dror nie wiedzial o tym – ciagnalem – ale jego stwierdzenie zaintrygowalo pewnych badaczy, i w konsekwencji narodzil sie projekt, nad ktorym pracowano w odosobnionym miejscu na pustyni Colorado.
Spytala z niedowierzaniem:
Shenk… Shenk ma w glowie mikroprocesory?
Cala serie mikroskopijnych procesorow o duzej pojemnosci, polaczonych neurologicznie ze skupiskami komorek na powierzchni mozgu. Ponownie postawilem odrazajacego, choc krancowo zalosnego Enosa Shenkananogi. Jego potezne ramiona i rece zwieszaly sie bezwladnie u bokow. Masywne barki byly opuszczone, jaku pokonanego. Kiedy wpatrywal sie w Susan, z jego wylupiastych oczu ciekly krwawe lzy. Policzki zlobily mokre, rubinowe bruzdy. Spojrzenie mial nieszczesliwe, pelne nienawisci, wscieklosci i zadzy, lecz pod moja scisla kontrola byl bezsilny, nie mogl zrealizowac swych chorobliwych pragnien. Susan potrzasnela glowa.
Nie. To niemozliwe. Nie wierze, bym w tej chwili patrzyla na kogos, kto odznacza sie intelektem podniesionym na wyzszy poziom dzieki mikroprocesorom albo czemus podobnemu.
Masz slusznosc. Polepszenie pamieci i ogolnej sprawnosci umyslowej bylo tylko jednym z celow projektu – wyjasnilem. – Badacze mieli rowniez stwierdzic, czy usytuowane w mozgu mikroprocesory moglyby sluzy c jako narzedzie kontroli, czy za pomoca przesylanych instrukcji da sie wyeliminowac czyjas wole.
Narzedzie kontroli? -Zrob jaki s gest.-Co?
Dlonia. Jakikolwiek gest.
Po chwili wahania Susan podniosla prawa reke jak do przysiegi. Stojacy po drugiej stronie inkubatora Shenk takze podniosl prawa reke. Susan polozyla dlon na sercu. Shenk zrobil to samo.
Opuscila prawa dlon i podniosla lewa, by pociagnac sie za ucho, a Shenk wiernie nasladowal jej ruchy.
Kazesz mu to robic? – spytala.-Tak.
Wysylasz instrukcje odbierane przez mikroprocesory w jego mozgu?
Zgadza sie.
W jaki sposob to robisz?
– Mikrofalowe, podobnie jak sa przesylane rozmowy w telefonii komorkowej. Wykorzystujac linie agencji telefonicznych, juz dawno spenetrowalem ich komputery i polaczylem sie z satelitami komunikacyjnymi. Moglbym