Nie wiem, jak dlugo patrzyl na moja Susan, nim to dostrzeglem, gdyz przez ten czas moja uwaga byla rowniez skupiona bez reszty, gleboko, z miloscia, na tej samej, niezwykle pieknej kobiecie. Zagniewany, kazalem Shenkowi wstac z fotela i wyprowadzilem go z sypialni. Pokonal chwiejnym krokiem gorny hol az do schodow, a potem, trzymajac sie poreczy i potykajac na kilku stopniach, zszedl na dol, by w koncu dotrzec do kuchni. Ma sie rozumiec, obserwowalem jednoczesnie moja droga Susan. Musialem zachowac czujnosc na wypadek, gdyby zaczela odzyskiwac przytomnosc. Jak wiecie, potrafie przebywac w wielu miejscach naraz. Pracuje na przyklad z moimi tworcami w laboratorium, i w tym samym czasie, przez Internet, wlocze sie w jakiejs misji po czterech stronach swiata. W kuchni, na stole z granitowym blatem, tam gdzie pozostawila go Susan, lezal zaladowany pistolet. Kiedy Shenk zobaczyl bron, przez jego cialo przebiegl dreszcz. Wykres aktywnosci elektrycznej jego mozgu podskoczyl jak wtedy, kiedy przygladal sie Susan i bez watpienia myslal o tym, by ja zgwalcic. Kierowany przeze mnie, podniosl bron. Poslugiwal sie ma tak jak kazda bronia – traktujac niejako przedmiot, lecz przedluzenie ramienia. Zmusilem go, by usiadl na krzesle. Pistolet byl zabezpieczony. Pocisk znajdowal sie w komorze. Upewnilem sie, ze Shenk sprawdzil bron i byl wszystkiego swiadomy. Nastepnie otworzylem mu usta. Probowal zacisnac zeby, ale nie udalo mu sie. Kierowany przeze mnie, wsunal sobie lufe pistoletu miedzy wargi.

Ona nie jest twoja – powiedzialem twardo. – Nigdy nie bedzie twoja. Spojrzal zlym wzrokiem w obiektyw kamery.

Nigdy – powtorzylem. Zacisnalem mu palec na spuscie.

– Nigdy.

Schemat jego fal mozgowych byl interesujacy: przez moment szalony i chaotyczny… potem dziwnie spokojny.

– Jesli kiedykolwiek dotkniesz ja w obrazliwy sposob – ostrzeglem drania – przestrzele ci leb.

Moglem go zabic bez uzycia broni, po prostu atakujac jego tkanki mozgowe masywnym promieniowaniem mikrofalowym, lecz Shenk byl zbyt glupi, by to zrozumiec. Natomiast efekt, jaki daje strzal z broni palnej, miescil sie w granicach jego pojmowania.

– Jesli kiedykolwiek dotkniesz warg Susan tak, jak robiles to wczesniej, albo jesli twoja dlon spocznie na jej skorze, przestrzele ci leb.

Zacisnal zeby na stalowej lufie.

Nie moglem sie zorientowac, czy byl to swiadomy akt buntu, czy tez bezwiedny wyraz strachu. Zakryte krwawym calunem oczy byly nieodgadnione. Na wszelki wypadek, gdyby chodzilo o to pierwsze, zacisnalem jego szczeki na dobre, by dac mu nauczke. Reka, spoczywajaca na udzie, zacisnela sie w piesc. Wepchnalem mu lufe glebiej w usta. Otarla sie o zeby ze zgrzytem, jakby zetknely sie ze soba dwa kawalki lodu. Szarpnal sie w odruchu wymiotnym, ale nie zwrocilem na to uwagi. Kazalem mu tak siedziec przez dziesiec minut, pietnascie, i zastanawialem sie nad jego smiertelnoscia. Caly czas pozwalalem mu odczuwac narastajacy bol w kurczowo zacisnietych szczekach. Gdybym zmusil go do wiekszego wysilku, popekalyby mu zeby. Dwadziescia minut. Z jego oczu obficiej niz przedtem poplynely czerwone lzy. Musicie zrozumiec, ze nie czerpalem radosci z okrucienstwa, nawet jesli bylem zmuszony poddac torturom takiego socjopatycznego typa jak on. Nie jestem sadysta. Okazuje wrazliwosc na cierpienia innych w stopniu, ktorego prawdopodobnie nie pojmujesz, doktorze Harris. Bylem zaklopotany, ze musze karac go tak surowo. Gleboko zaklopotany. Zrobilem to dla Susan, tylko dla Susan – by ja chronic, by zapewnic jej bezpieczenstwo. Dla Susan.

Czy to jasne?

W koncu wykrylem serie zmian w elektrycznej aktywnosci mozgu Shenka Zinterpretowalem ten nowy wykres jako rezygnacje, kapitulacje. Niemniej trzymalem bron w jego ustach przez kolejne trzy minuty, by sie upewnic, ze mnie wlasciwie zrozumial i ze moge byc pewien jego posluszenstwa. Wreszcie pozwolilem mu odlozyc pistolet na stol. Siedzial roztrzesiony, popiskujac zalosnie.

– Jestem zadowolony, Enos, ze w koncu sie porozumielismy – powiedzialem.

Siedzial przez chwile przygarbiony, z twarza ukryta w dloniach.

Biedna, milczaca bestia.

Bylo mi go zal. Choc byl potworem, morderca malych dziewczynek, bylo mi go zal.

Jestem litosciwa istota.

Kazdy widzi, ze to prawda.

Studnia mojego wspolczucia jest gleboka.

Bezdenna.

W moim sercu jest miejsce nawet dla metow ludzkosci.

Kiedy w koncu opuscil dlonie, jego wylupiaste, podbiegle krwia oczy pozostaly nieprzeniknione.

– Glodny – stwierdzil chrapliwie, moze troche blagalnie. Wykorzystywalem go tak intensywnie, ze w ciagu ostatnich dwudziestu czterech godzin nic nie jadl. W zamian za kapitulacje i nie wypowiedziana obietnice posluszenstwa, nagrodzilem go wszystkim, co tylko zapragnal wyjac sobie z lodowki.

Najwidoczniej nie wprowadzil do swej bazy danych zasad etykiety, gdyz jego zachowanie przy stole bylo nad wyraz niewlasciwe. Nie odkrajal z mostka wolowego plastrow, lecz rozdzieral go dziko swymi wielkimi dlonmi. Chwycil dwukilogramowy kawal cheddara i wgryzl sie w niego, z grubych warg spadaly na stol zolte okruchy.

Jedzac, wytrabil dwie butelki piwa. Jego mokra broda lsnila.

Na gorze: spiaca w swym lozu ksiezniczka. Na dole: pochloniety jedzeniem przygarbiony, mamroczacy troll o masywnym karku. Caly zamek, w ostatniej, blednacej ciemnosci przed brzaskiem, pograzony byl w ciszy.

15

Kiedy Shenk skonczyl jesc, zmusilem go do posprzatania balaganu, jakiego narobil. Jestem schludna istota. – Musial skorzystac z toalety, wiec mu pozwolilem. Kiedy skonczyl, kazalem mu umyc dlonie. Dwa razy. Teraz, gdy zostal nalezycie ukarany za poczatkowy bunt i nagrodzony za kapitulacje, uznalem, ze mozna go znow zaprowadzic na gore i z jego pomoca przywiazac Susan do lozka. Stalem oto przed dylematem: musialem wyslac Shenka z domu po kilka ostatnich sprawunkow i wykorzystac go do skonczenia prac w pomieszczeniu z inkubatorem, a z drugiej strony po tym, jak Susan grozila samobojstwem, nie moglem pozwolic, by miala swobode ruchu. Nie odczuwalem pozadania na mysl o tym, ze trzeba bedzie ja skrepowac.

Myslicie, ze bylo inaczej?

No coz, nie macie racji.

Nie jestem zboczony. Wiezy mnie nie podniecaja.

Przypisywanie mi takiej motywacji jest objawem tego, co w psychologii nazywa sie przeniesieniem. Sam chcialbys zwiazac jej dlonie i nogi, absolutnie nad nia dominowac, a wiec zakladasz, ze i ja odczuwalem taka pokuse. Wejrzyj w swoje sumienie, doktorze Harris. Nie spodoba ci sie to, co ujrzysz, ale mimo wszystko przypatrz sie dobrze. Skrepowanie Susan bylo tylko i wylacznie koniecznoscia – niczym wiecej i niczym mniej. Dla jej wlasnego bezpieczenstwa. Zalowalem oczywiscie, ze musze to zrobic, ale nie widzialem innego wyjscia. W przeciwnym razie moglaby zrobic sobie krzywde. To takie proste. Jestem pewien, ze uznajecie logike mych slow. Poslalem Shenka do garazu mieszczacego osiemnascie wozow, gdzie ojciec Susan, Alfred, trzymal swoja kolekcje zabytkowych samochodow. Teraz stal w nim tylko nalezacy do Susan czarny mercedes 600, bialy ford expedition z napedem na cztery kola i packard phaeton V-12 z 1936 roku. Wyprodukowano tylko trzy takie packardy. Byl to ulubiony samochod jej ojca. Choc Alfred Carter Kensington byl czlowiekiem zamoznym – mogl pozwolic sobie na wszystko, czego tylko zapragnal – i choc posiadal wiele starych automobili, z ktorych niejeden byl drozszy od packarda, uwazal go za swoj najcenniejszy nabytek. Uwielbial go. Po smierci Alfreda Susan sprzedala jego kolekcje, zatrzymujac sobie tylko ten jeden samochod. ”w phaeton, podobnie jak dwa pozostale, ktore znajduja sie obecnie w prywatnych kolekcjach, byl niegdys wyjatkowo piekny. Nigdy juz jednak nie wzbudzi zaciekawionych spojrzen. Po smierci ojca Susan rozbila w nim wszystkie szyby. Zarysowala lakier srubokretem. Uszkodzila karoserie o zgrabnych ksztaltach, zadajac jej niezliczone ciosy mlotkiem i znacznie ciezszymi narzedziami. Stlukla reflektory. Przebila opony wiertarka elektryczna. Pociela tapicerke. Przez miesiac metodycznie doprowadzala phaetona do stanu ruiny. Niektore ataki furii, podczas ktorych dokonywala dziela zniszczenia, trwaly zaledwie dziesiec minut. Inne ciagnely sie przez cztery czy piec godzin i dobiegaly konca dopiero, gdy Susan byla zlana potem, odczuwala bol w kazdym miesniu i drzala z wyczerpania. Dzialo sie to, jeszcze zanim opracowala swoj

Вы читаете Ziarno demona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату