kiedy przyszla tu, by ze mna zerwac, ledwo stala na nogach. Takim wlasnie czlowiekiem byl Jimmy Gagnon. Tak wiec powiedzialem to raz i powiem znowu: z mojego punktu widzenia, panie Dodge, wycelowal pan doskonale.
Bobby zmruzyl oczy.
– Mysli pan, ze po smierci Jimmy’ego Nathan nagle wyzdrowieje jak za dotknieciem rozdzki?
– Nie wiem. I szczerze mowiac, to juz nie moja sprawa. Dzis rano oficjalnie przestalem byc lekarzem Nathana. Skierowalem go do doktora Iorfina na polecenie doktora Gerritsena, ordynatora oddzialu pediatrycznego.
– Zostal pan zwolniony z opieki nad Nathanem? – spytal Bobby zaskoczony. – Przez swojego szefa?
– Nawet pan sie nie domysla, jak daleko siegaja wplywy sedziego Gagnona – powiedzial doktor Rocco cicho. Po chwili usmiechnal sie dziwnie. – Ale prosze sie nie przejmowac. Nie jestem tak bezradny, jak sie panu wydaje. Doktor Iorfino to genetyk. I cos mi mowi, ze jeszcze wyjdzie na moje.
Rozdzial 10
Wychodzac ze szpitala, Bobby uslyszal za plecami kroki. Przyspieszyl, wlozyl rece do kieszeni i spuscil glowe, dyskretnie zerkajac za siebie. Zobaczyl nogi w czarnych polbutach wypastowanych na wysoki polysk. Alfonsowki, tak nazwalby je Tatko.
Zaraz za rogiem nagle odbil w lewo. Facet zauwazyl to troche za pozno i szerokim lukiem skrecil w slad za nim. Bobby mial okazje dobrze mu sie przyjrzec. Dlugi, bezowy, dobrze skrojony trencz. Czarne spodnie od garnituru, nienagannie zaprasowane nogawki. Prawnik, pomyslal Bobby. I nagle…
Stanal i ku zaskoczeniu nieznajomego oparl sie plecami o witryne sklepu. Starszy, tegi mezczyzna o schludnie zaczesanych na uszy srebrno-brazowych wlosach zatrzymal sie w pol kroku, podniosl rece i usmiechnal sie promiennie.
– No to wpadlem.
– To zaraz wypadniesz. – Bobby podszedl do niego z grozna mina, ale mezczyzna znow sie usmiechnal.
– I co pan zrobi, panie Dodge? Napadnie mnie na ruchliwej ulicy? Obaj wiemy, ze nie lubi pan walki wrecz. Za to gdyby dac panu karabin i wsadzic pana do oddalonego o kilkadziesiat metrow ciemnego pokoju…
Bobby zlapal mezczyzne za klapy. Zauwazyli to trzej przechodnie, natychmiast sie rozpierzchli.
– Chcesz sie przekonac? – warknal.
– Bobby…
– Cos ty za jeden?
– Przyjaciel.
– No to gadaj, przyjacielu, o co ci chodzi, bo za pol minuty urwe ci jaja.
Mezczyzna sie zasmial, tym razem jednak juz nie tak serdecznie. Przekonal sie, ze Bobby nie blefuje.
– Chce tylko porozmawiac.
– Po co?
– Bo mam ci do powiedzenia cos, co cie zainteresuje.
– Jestes adwokatem?
– Detektywem.
– Kto cie wynajal?
– Przeciez wiesz.
Bobby zastanawial sie przez chwile.
– James i Maryanne Gagnon.
– Wlasciwie sama Maryanne. To ona zlozyla pozew. A propos, Harris jestem. – Podal mu reke. Bobby zignorowal ten gest. – Harris Reed, z firmy Reed and Wagner Investigations. Moze o nas slyszales?
– Nigdy w zyciu.
– Jakze mi przykro. Moglbys na chwile puscic moj plaszcz? Chodz, przejdziemy sie. Wygladasz na sprawnego fizycznie. Z drugiej strony, domyslam sie, ze po spotkaniu z Catherine Gagnon pewnie troche brak ci tchu.
Bobby powoli puscil jego kolnierz. – Sledziles mnie.
– Scisle mowiac, interesowalem sie, co robisz. To jak, idziemy?
Gestem zaprosil go do wspolnego spaceru. Bobby zacisnal usta, lecz po chwili z ociaganiem ruszyl za nim. Byl zaintrygowany i obaj o tym wiedzieli.
– Piekna jest, co? – zagail detektyw.
Bobby nie odpowiedzial.
– Byloby latwiej, gdyby byla brzydka? – spytal Harris. – Pewnie gnebi cie to, ze ledwo spotkales wdowe po czlowieku, ktorego zabiles, a juz masz ochote ja zerznac.
– Do rzeczy.
– Zadajesz wiele pytan. W zwiazku z tym pomyslalem, ze powinienes poznac odpowiedzi. Mowic dalej?
– Do rzeczy – powtorzyl Bobby.
Harris tylko poslal mu kolejny irytujacy usmiech.
– Pracowala na stoisku z perfumami w Filene’s – zaczal. – Mowila ci o tym? Tak, piekna pani Gagnon zarabiala na zycie, opryskujac klientow probkami perfum. Nie dosc, ze nie skonczyla studiow, to jeszcze nie miala zadnych godnych odnotowania kwalifikacji. Sprzedawala perfumy, mieszkala w zaszczurzonym mieszkaniu we wschodnim Bostonie i co dwa dni nosila te sama sukienke. Oczywiscie do czasu, kiedy poznala Jimmy’ego.
– Ile mial wtedy lat? Osiemnascie?
– Dwadziescia siedem.
– A wiec byl juz duzym chlopcem, ktory wiedzial, co robi.
– Tak by sie wydawalo. Ale w przypadku takiej kobiety jak Catherine pozory czesto myla.
– Taaa, jest wilkiem w owczej skorze, ple, ple, ple. Przejdz wreszcie do rzeczy.
– Jimmy Gagnon byl playboyem. Na pewno slyszales krazace o nim opowiesci. Przystojny, rozrywkowy, niezalezny i oczywiscie bardzo rozrzutny. W jego zyciu bylo wiele kobiet. Przyznaje, ze jego rodzice zaczynali sie lekko niepokoic, czy kiedykolwiek sie ustatkuje. Wtedy poznal Catherine. On sie usmiechnal, ona prysnela perfumami i tak sie zaczelo. Moi pracodawcy, James i Maryanne, poczatkowo byli zachwyceni. Catherine byla mila, cicha, moze nawet troche niesmiala. Potem Jimmy opowiedzial im tragiczna historie jej zycia.
– Wiele smutku – mruknal Bobby.
– Slucham?
– Nie, nic.
– Poczytaj sobie o Catherine. Sprawdz akta z roku 1980, pod haslem „Cud Swieta Dziekczynienia”. Tak ja wtedy nazywano. Po tym, jak zostala uprowadzona przez pedofila, ktory przez dwadziescia osiem dni wiezil ja w jamie wykopanej w ziemi. Szczesliwym trafem znalezli ja mysliwi. Gdyby nie to, Bog raczy wiedziec, co by sie z nia stalo.
Jimmy’ego zafascynowala ta historia. Musialbys zobaczyc, jak Catherine wygladala szesc lat temu, kiedy sie poznali. Wychudzona, podkrazone oczy, znoszona sukienka. Byla nie tylko piekna, ale i bardzo nieszczesliwa, jak uwieziona krolewna. Powiedziala Jimmy’emu, ze tylko on moze odmienic jej los, a on polknal haczyk. Po kilku miesiacach zareczyli sie i wzieli slub. Catherine Gagnon przybyla, zobaczyla, zwyciezyla.
Przeszli razem juz jedna przecznice.
– Krotko mowiac, Jimmy zdobyl piekna zone, a Catherine konto bankowe.
Bobby wzruszyl ramionami.
– Tak bywa w przypadku polowy malzenstw z wyzszych sfer. W czym problem?
– Chodzi o ich syna. Nathan urodzil sie rok pozniej, a Catherine przezyla zalamanie nerwowe. Okazalo sie, ze nie nadaje sie na matke. Wtedy James i Maryanne zaczeli sie bac. Nie tylko tego, co Catherine robi Jimmy’emu, ale co moze zrobic Nathanowi.
Harris nagle zmienil temat.
– Kiedy porwal ja Richard Umbrio, miala raptem dwanascie lat. Wiesz, sam bylem policjantem, pracowalem w wydziale zabojstw w Baltimore. Niewazne, ile spraw bys prowadzil, uprowadzenia dzieci sa najgorsze. Dziewczynka wraca do domu ze szkoly, a tu nagle ktos wciaga ja do samochodu, ona pewnie krzyczy na caly glos,