– Bobby, spojrz mi w oczy. Gdyby cos grozilo Catherine Gagnon, gdyby zagrozony byl standard jej zycia, myslisz, ze znalazlyby sie granice, ktorych by nie przekroczyla? Ze jest czlowiek, ktorego by nie poswiecilaby ocalic siebie?

Patrzyl na nia spode lba.

Ale Elizabeth nie dawala za wygrana. Dla jego dobra.

A widzisz, Bobby. To jeszcze jeden powod, dla ktorego nie mozesz zapomniec o tym, co stalo sie w czwartek. Bo w glebi serca wierzysz, ze Catherine byla zdolna do zaaranzowania smierci meza. Nie wiesz tylko, jak jej sie to udalo.

– Bil ja!

– Skad wiesz?

– Mowila, ze…

– Klamie.

– Doktor Rocco widzial since!

– Kim jest doktor Rocco?

Zaczerwienil sie.

– Jej bylym kochankiem.

Elizabeth zaczekala, az sam wyciagnie stosowne wnioski. Nagle zmienila temat.

– Po co spotkales sie dzis z Susan?

Bobby byl wyraznie zaskoczony.

– Bo uznalem, ze jestem jej to winien. Skoro bylismy ze soba dwa lata… powinienem przynajmniej sie pozegnac.

– Co powiedziala?

Wzruszyl ramionami.

– Niewiele. To znaczy, zerwalismy ze soba. Co mozna bylo powiedziec?

– Byles zawiedziony?

– Nie rozumiem.

– Kiedy szedles na spotkanie z nia, czy naprawde chciales zakonczyc wasz zwiazek, Bobby? A moze skrycie liczyles na co innego?

– Nie… nie wiem, do czego zmierzasz.

Elizabeth spytala cicho:

– Czy miales nadzieje, ze bedzie o ciebie walczyla? Ze bedzie cie blagalabys z nia zostal? Czy liczyles na to, ze kocha cie tak bardzo, ze nie pozwoli ci odejsc?

– Nigdy… – Glos uwiazl mu w gardle. Zaskoczony, pozbawiony mozliwosci obrony, nie mogl sklamac. Szepnal: – Skad wiedzialas?

– Dawno temu ktos, kogo kochales, zostawil cie i od tamtej pory nie dal znaku zycia. Choc minelo wiele lat, ty nadal oczekujesz, ze wszyscy w koncu cie opuszcza. Im dluzej kobieta z toba jest, tym wiekszy budzi to w tobie niepokoj. Dlatego poddajesz ja probom. Albo bedzie o ciebie walczyla, albo odejdzie. Tak czy inaczej, robi ci sie lzej na duszy. Przynajmniej na jakis czas.

– Jezu – jeknal cicho.

– Kiedy dzwoni Catherine, mowisz jej, zeby dala ci spokoj, tak?

– Uhm.

– Ale ona nie odpuszcza. Walczy o ciebie. Mowi ci, ze cie potrzebuje. Przypomina ci o swoim biednym, chorym synu, a kiedy przychodzisz, zawsze pokazuje ci sie razem z Nathanem. Pewnie innych mezczyzn mami swoimi wdziekami. Ale ty nie marzysz o kobiecie w czarnej koronkowej bieliznie. Ty marzysz o kobiecie, ktora nigdy nie porzuci swojego dziecka.

Bobby zamknal oczy. Widziala, ze prawda zaczyna do niego docierac, bo na jego twarzy powoli odmalowalo sie przerazenie. Nachylila sie ku niemu.

– Jeszcze raz, Bobby. Myslisz, ze Catherine Gagnon mogla zaaranzowac smierc meza?

– Tak – szepnal.

Elizabeth pokiwala glowa.

– Musisz dac sobie z nia spokoj, Bobby. Zerwac z nia wszelkie kontakty. Bo jesli Catherine Gagnon jest drapieznikiem, to teraz juz pewnie zdajesz sobie sprawe, ze ty jestes idealna ofiara.

Bobby wrocil do domu dopiero o trzeciej w nocy. W jego mieszkaniu nie palily sie swiatla. W ciemnosciach widac bylo tylko migotanie czerwonej lampki automatycznej sekretarki.

Usiadl na twardym drewnianym krzesle w kuchni. Byl wypompowany, padniety, nic nie czul, nie mial sily myslec. Dlugo siedzial bez ruchu i patrzyl na mrugajace swiatelko.

Powoli wyciagnal reke i wcisnal „play”.

Porucznik. Ktos z grupy wsparcia. Gluchy telefon. Ojciec. Jeszcze dwa gluche telefony. Cisza.

Nachylil sie nad stolem i oparl glowe na rekach.

Trzy gluche telefony. Dziwne, w ogole nie myslal juz o Susan. Liczyla sie tylko Catherine.

Pomasowal skronie. Zapomniec o niej, zapomniec. Nie pozwolic, by macila mu w glowie.

Kiedy rozmawial z doktor Lane, wszystko wydawalo sie jasne i proste. Teraz, ledwie godzine pozniej, znow myslal o Catherine.

Czy wszystko u niej w porzadku? Jak trzyma sie Nathan, dokad poszli? Na pewno nie do tesciow. Moze do jej ojca? W ogole o nim nie wspominala. Czy sa ze soba blisko?

A moze ma jakiegos faceta. Czemu nie? Jego od razu zaczela podrywac. Kobiety takie jak ona nie przywykly do tego, by radzic sobie same.

Pewnie ma kochanka w kazdym porcie. Moze juz wziela na cel kolejnego lekarza. Albo raczej prawnika. No tak, potrzebuje adwokata duzego kalibru, jesli chce postawic sie sedziemu Gagnonowi.

Gotow byl sie zalozyc, ze szybko kogos znajdzie. Wystarczy, ze odpowiednio sie ubierze, wyczuje wlasciwy moment, zatrzepocze rzesami.

Szukal w sobie nienawisci, gniewu. W tej chwili wystarczylaby nawet odraza. Ale nawet jej nie mogl w sobie znalezc. Catherine robila, co musiala, by przezyc.

Nie mogl jej za to nienawidzic. Zbyt dobrze ja rozumial.

Znow wcisnal „play”. Posluchal trzech trzaskow odkladanej sluchawki. I stwierdzil, ze wciaz martwi sie o kobiete, o ktorej mial zapomniec. Tak wiele zlego moze zdarzyc sie w nocy.

Oboje doskonale o tym wiedzieli.

Byl zmeczony. Zamykaly mu sie oczy. Powieki byly jak z olowiu.

Gdyby w czwartek wieczorem wezwanie przyjal ktos inny, jakis snajper, ktorego ojciec nie bil swojej zony, snajper, ktory w dziecinstwie nie musial na co dzien obcowac z rozpacza, czy Jimmy Gagnon by zyl?

A Catherine Gagnon?

Nie dowiedza sie tego nigdy.

Bobby ukryl twarz w dloniach. Z jego ust wydobylo sie ciezkie, zmeczone westchnienie.

Ze wszystkich sil staral sie nie snic.

Rozdzial 31

Pan Bosu usilnie probowal zmienic sie na lepsze. No dobra, nie to, ze zamierza przestac zabijac, nie przesadzajmy. Ale naprawde probowal robic to bardziej profesjonalnie. Owszem, na pierwszej robocie troche go ponioslo. Na drugiej z kolei sie pospieszyl i zapomnial o liscie pozegnalnym. Do trzech razy sztuka.

W tej chwili siedzial pod tonacym w cieniu domem czlowieka wartego piecdziesiat tysiecy dolarow. Wlasciwie pan Bosu nie dostal jeszcze zielonego swiatla na wykonanie tego zlecenia, ale czlowiek ten figurowal na liscie, a dobroczynca X przystal wczoraj na nowa stawke. (Wedlug Robinson, nie byl zadowolony z nowych warunkow, ale nie chcial tez zostac zarzniety we snie. Bardzo madrze).

Poniewaz pan Bosu nie mogl usiedziec na miejscu, uznal, ze wezmie sie za te robote wczesniej, niz zamierzal. To sie nazywa wielkodusznosc. Nie dostal jeszcze zlamanego szelaga, a mimo to sterczy tu, jak na

Вы читаете Samotna
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату