Dan Haldane byl zdumiony, jak dobrze Laura McCaffrey radzi sobie w tej sytuacji. Okay, byla lekarzem, ale wiekszosc medykow nie przywykla do brodzenia we krwi po kostki; w obliczu brutalnego, wielokrotnego morderstwa lekarze tracili panowanie nad soba rownie latwo jak zwykli, przecietni ludzie. Nie tylko medyczne przeszkolenie Laury McCaffrey pomoglo jej zniesc ten koszmar; Laura posiadala rowniez niezwykla sile wewnetrzna, hart i wytrzymalosc, ktore Dan podziwial – ktore uznal za intrygujace i pociagajace. Jej corka zaginela, moze byla ranna, moze nawet nie zyla – lecz dopoki Laura nie zdobedzie odpowiedzi na najwazniejsze pytania dotyczace Melanie, nie zamierza sie zalamywac, na Boga, nie pozwoli sobie na okazanie slabosci. Spodobala mu sie.

W dodatku wygladala slicznie, chociaz nie miala zadnego makijazu, a jej kasztanowe wlosy byly zmierzwione i wilgotne od deszczu. Miala trzydziesci szesc lat, ale wygladala mlodziej.

Jej zielone oczy byly czyste, glebokie, przenikliwe i piekne. I pelne udreki.

Na pewno widok zaimprowizowanego laboratorium jeszcze bardziej ja przerazi. Dan nie chcial jej tam zabierac. Ale przeciez glownie po to wyciagnal ja z domu w srodku nocy. Chociaz nie widziala meza od szesciu lat, nikt nie znal tego czlowieka lepiej niz ona. Poniewaz byla takze psychiatra, mogla rozpoznac rodzaj eksperymentow i badan prowadzonych przez Dylana McCaffreya. A Dan mial przeczucie, ze nie rozwiaze sprawy tego wielokrotnego zabojstwa – ani nie znajdzie Melanie – dopoki nie wykryje, czym sie zajmowal Dylan McCaffrey.

Laura weszla za nim do pomieszczenia.

W szarym pokoju obserwowal jej twarz. Zarejestrowal zdumienie, zaskoczenie i niepokoj.

Garaz na dwa samochody zostal zamurowany i zmieniony w jedno duze, pozbawione okien, bezlitosnie monochromatyczne pomieszczenie. Szary sufit. Szare sciany. Szary dywan. Swietlowki na suficie jasnialy miekkim blaskiem spoza szarawych plastikowych paneli. Nawet uchwyty na szarych przesuwanych drzwiach szafy byly pomalowane na szaro. Chociaz kratki na szczelinach wentylacyjnych pierwotnie byly ze zwyklego szarego metalu, rowniez zostaly pomalowane, pewnie zeby nie blyszczaly. Nie zostawiono ani jednej barwnej plamki, ani kawalka wypolerowanego metalu. Efekt byl nie tyle zimny i instytucjonalny, ile wrecz pogrzebowy.

Glownym elementem wyposazenia pokoju byl metalowy zbiornik, przypominajacy staroswieckie zelazne pluco, chociaz znacznie wiekszy. Pomalowano go na ten sam ponury szary kolor co reszte wnetrza. Wychodzily z niego rury wpuszczone w podloge, a kabel elektryczny prowadzil prosto w gore, do skrzynki przylaczowej na suficie. Trzy przenosne drewniane stopnie zapewnialy dostep do klapy podwyzszonego wlazu zbiornika, ktory stal otworem.

Laura weszla na stopnie i zajrzala do srodka.

Dan wiedzial, co tam zastanie: bezksztaltne czarne wnetrze, slabo oswietlone niklym odblaskiem wpadajacym przez klape; plusk wody falujacej od wibracji przenoszonych przez stopnie i sciany zbiornika; wilgotny, lekko slonawy odor.

– Wie pani, co to jest? – zapytal. Zeszla po trzech stopniach.

– Jasne. Komora deprywacji sensorycznej.

– Co on z tym robil?

– Pyta pan, jakie sa naukowe zastosowania? Dan przytaknal.

– No wiec wypelnia sie zbiornik czesciowo woda… Wlasciwie uzywa sie dziesiecioprocentowego wodnego roztworu siarczanu magnezu dla uzyskania maksymalnej wypornosci. Podgrzewa sie roztwor do dziewiecdziesieciu trzech stopni Fahrenheita, bo w tej temperaturze sila wyporu dzialajaca na plywajace cialo najbardziej przeciwstawia sie grawitacji. Albo, w zaleznosci od rodzaju eksperymentu, mozna go podgrzac do dziewiecdziesieciu osmiu stopni, zeby zniwelowac roznice pomiedzy temperatura ciala a wody. Wowczas obiekt…

– Ktorym jest czlowiek… nie zwierze?

Wydawala sie zdziwiona pytaniem. Dan Haldane poczul sie zalosnie niedouczony, ale w glosie Laury nie zadzwieczala ani jedna nuta lekcewazenia czy zniecierpliwienia, wiec po chwili odzyskal rownowage.

– Tak – potwierdzila. – Czlowiek. Nie zwierze. W kazdym razie kiedy woda jest gotowa, obiekt rozbiera sie, wchodzi do komory, zamyka za soba drzwi i unosi sie w calkowitej ciemnosci i w calkowitej ciszy.

– Po co?

– Zeby zniknely wszelkie bodzce zmyslowe. Brak swiatla. Brak dzwieku. Praktycznie brak smaku. Minimalna stymulacja olfaktoryczna. Brak poczucia ciezaru, miejsca i czasu.

– Ale dlaczego ktos mialby to robic?

– No, poczatkowo, kiedy zbudowano pierwsze zbiorniki, ludzie wchodzili tam, poniewaz chcieli sie dowiedziec, co sie stanie, kiedy kogos odetniemy niemal od wszystkich bodzcow zewnetrznych.

– Tak? I co sie stalo?

– Nie to, czego sie spodziewali. Nie wystapila zadna klaustrofobia ani paranoja. Krotki moment strachu, tak, ale potem… nie calkiem przykra dezorientacja przestrzenna i czasowa. Poczucie uwiezienia znikalo mniej wiecej po minucie. Niektorzy badani odczuwali przemozne wrazenie, ze znajduja sie nie w malej komorze, lecz w olbrzymiej, otoczeni przez nieskonczona przestrzen. Umysl, ktorego nie zaprzataja zewnetrzne bodzce, zwraca sie w glab siebie, zeby poznawac caly nowy swiat bodzcow wewnetrznych.

– Halucynacje?

Na chwile zapomniala o niepokoju. Odezwalo sie w niej zawodowe zainteresowanie funkcjonowaniem ludzkiego umyslu i Dan pomyslal, ze bylaby wspaniala nauczycielka, gdyby wybrala kariere pedagoga. Wyraznie czerpala przyjemnosc z objasniania, pouczania.

– Tak, czasami halucynacje – przyznala. – Ale nie straszne czy grozne, nic podobnego do przezyc po narkotykach. W wielu przypadkach intensywne i wyjatkowo zywe halucynacje seksualne. I doslownie kazdy obiekt zglasza usprawnienie i wyostrzenie procesow myslowych. Niektorzy rozwiazuja skomplikowane zadania z algebry i rachunku rozniczkowego nawet bez pomocy papieru i olowka, zadania, ktore normalnie przekraczaja ich mozliwosci. Istnieje nawet kultowy system psychoterapii, gdzie stosuje sie komory deprywacyjne, zeby naklonic pacjenta do skupienia sie na kierowanym samopoznaniu.

– Z pani tonu domyslam sie, ze pani tego raczej nie pochwala – zauwazyl.

– No, calkowicie nie potepiam – odpowiedziala. – Ale jesli mamy osobnika zaburzonego psychologicznie, ktory juz czuje sie niepewny, nie calkiem panuje nad soba… dezorientacja w komorze deprywacyjnej prawie na pewno odniesie negatywne skutki. Niektorzy pacjenci potrzebuja wszelkiej mozliwej stycznosci ze swiatem fizycznym, jak najwiecej bodzcow zewnetrznych. – Wzruszyla ramionami. – Z drugiej strony moze jestem zbyt ostrozna, zbyt staroswiecka. Ostatecznie sprzedaja te rzeczy do prywatnego uzytku, przez ostatnie kilka lat sprzedali na pewno tysiace i kilka musialo trafic do ludzi niezrownowazonych psychicznie, a jednak nigdy nie slyszalam, zeby od tego komus pomieszalo sie w glowie.

– Pewnie to kosztowne.

– Zbiornik? Bez watpienia. Wiekszosc zestawow w prywatnych domach to… nowe zabawki bogaczy.

– Po co ludzie kupuja cos takiego?

– Niezaleznie od etapu halucynacji i ostatecznego usprawnienia procesow myslowych wszyscy badani zglaszaja, ze sesja w zbiorniku wspaniale odpreza oraz dodaje energii. Po godzinie unoszenia sie w wodzie fale mozgowe sa takie jak u mnicha zen podczas glebokiej medytacji. Nazywaja to medytacja dla leniwych: nie trzeba niczego sie uczyc, nie trzeba przestrzegac zadnych zasad religijnych, latwy sposob na przezycie tygodniowego wypoczynku w kilka godzin.

– Ale pani maz nie uzywal tego do wypoczynku.

– Watpie – przytaknela.

– Wiec o co mu konkretnie chodzilo?

– Naprawde nie mam pojecia. – Niepokoj ponownie pojawil sie na jej twarzy i w oczach.

– Mysle – powiedzial Dan – ze to pomieszczenie nie sluzylo tylko za laboratorium. Mysle, ze to byl rowniez pokoj pani corki. Mysle, ze ona byla tutaj doslownie wiezniem. I mysle, ze sypiala w tym zbiorniku co noc, moze nawet spedzala tam cale dni.

– Dni? Nie. To… niemozliwe.

– Dlaczego nie?

– Potencjalne zniszczenie psychiki, ryzyko…

– Moze pani maz nie przejmowal sie ryzykiem.

– Ale Melanie byla jego corka. On ja kochal. Tyle musze mu przyznac. Naprawde ja kochal.

Вы читаете Drzwi Do Grudnia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату