odpowiednie warunki fizyczne, wicedyrektor DSA ustapilby w konfrontacji z kims, kto zdecydowanie odwazylby sie mu przeciwstawic, nawet jesli tym kims bylby czlowiek tak niskiej postury jak Stone. Sharp nie mial zadnych skrupulow, jesli chodzi o stosowanie przemocy, i gdyby tylko odzyskal pewnosc siebie albo jego przeciwnik okazal sie slaby i niegrozny, natychmiast stalby sie na powrot brutalny. Natomiast wycofywal sie natychmiast, gdy zachodzilo najmniejsze niebezpieczenstwo, ze sam moze poniesc porazke. Ta wiedza tez dawala Peake’owi wielka przewage nad zwierzchnikiem, ale i dla niej nie widzial na razie zadnego zastosowania.
Zreszta, mniejsza z tym. Peake byl pewny, ze kiedys bedzie mial okazje wykorzystac w praktyce to wszystko, czego sie dzis dowiedzial. W koncu, jesli ma stac sie legenda, musi postepowac rozwaznie, praworzadnie i skutecznie. Nie moze tak od razu robic uzytku ze swoich obserwacji.
Nieswiadomy tego, ze dal podwladnemu do reki dwa sztylety, Sharp spacerowal wciaz tam i z powrotem z niecierpliwoscia cezara.
Stone domagal sie pol godziny na widzenie z corka. Gdy wiec minelo trzydziesci minut, Sharp zaczal nerwowo spogladac na zegarek.
Po trzydziestu pieciu minutach podszedl ciezkim krokiem do drzwi, oparl na nich dlon, zaczal pchac je do srodka, ale nagle zawahal sie i cofnal.
– Kurcze, dajmy mu jeszcze piec minut. W koncu to nie taka prosta sprawa wydobyc cos logicznego od tej nacpanej kurewki.
Peake mruknal pod nosem, ze sie zgadza. Spojrzenia, ktore Sharp rzucal w strone drzwi, stawaly sie coraz bardziej zabojcze. Wreszcie po czterdziestu minutach od chwili, kiedy na zyczenie Stone’a wyszli z sali, Sharp powiedzial, starajac sie ukryc swoj lek przed kolejna konfrontacja z farmerem:
– Musze wykonac pare bardzo waznych telefonow. Bede na dole przy automatach.
– Tak jest.
Sharp ruszyl przed siebie, ale obejrzal sie jeszcze i dorzucil:
– Jesli ten prostaczek wyjdzie wreszcie, niech na mnie czeka, chocby nie wiem jak dlugo mnie nie bylo. I nic mnie nie obchodzi, co bedzie mial na ten temat do powiedzenia.
– Tak jest.
– Dobrze mu zrobi, jak go troche przetrzymam – dodal zwierzchnik i odszedl dumnym krokiem, z podniesionym czolem i zarzucajac ramionami niczym rewolwerowiec. Chcial sprawic wrazenie bardzo waznego czlowieka, najwyrazniej byl przekonany, ze jego dostojenstwo nie zostalo zachwiane.
Jerry Peake oparl sie o sciane i spogladal na przechodzace korytarzem pielegniarki. Do ladniejszych usmiechal sie i zagadywal je, prowadzac – jesli nie byly szczegolnie zajete – zalotne konwersacje.
Sharpa nie bylo przez dobre dwadziescia minut, dzieki czemu Stone mial do dyspozycji pelna godzine. Kiedy jednak wrocil, odbywszy swe wazne rozmowy telefoniczne, a farmer wciaz przebywal z corka, zakipial ze zlosci. Nawet bowiem tchorz wybuchnie, jesli posunac sie za daleko.
– Ten zalosny prostak nie moze przeciez siedziec tam caly dzien, mlec jezorem nie wiadomo o czym i rozpieprzac mi roboty!
Odwrocil sie od Peake’a i ruszyl ku drzwiom. Zanim jednak zrobil dwa kroki, Stone wyszedl.
Peake zastanawial sie, czy przy powtornym spotkaniu Felsen Kiel bedzie wygladal rownie imponujaco jak wtedy, kiedy nagle wszedl do sali i przeszkodzil Ansonowi Sharpowi w dreczeniu dziewczyny. Ku wielkiej jego satysfakcji Stone wygladal jeszcze bardziej imponujaco niz wowczas. Ta silna, pobruzdzona, ogorzala twarz; te wielkie lapy o zdeformowanych praca klykciach; ta powierzchownosc wskazujaca na niezachwiane opanowanie i lagodne usposobienie. Peake patrzyl wystraszony, jak mezczyzna szedl korytarzem, niczym ozywiony blok granitu.
– Przepraszam, ze musieli panowie tak dlugo czekac. Ale na pewno rozumiecie, ze mielismy z corka duzo do pomowienia.
– Pan na pewno tez rozumie, ze to nie cierpiaca zwloki sprawa bezpieczenstwa panstwowego – odpowiedzial Sharp, choc juz nieco spokojniejszym glosem niz wczesniej.
Nie zwracajac na to najmniejszej uwagi, Stone kontynuowal:
– Corka mi powiedziala, ze chcecie sie chyba dowiedziec, gdzie ukryl sie facet nazwiskiem Leben.
– Zgadza sie – odparl oschle Sharp.
– Mowila cos, ze ten facet zmienil sie w… zywego trupa, ale ja nic z tego nie rozumiem. Moze to tylko takie urojenia pod wplywem narkotykow. Jak pan uwaza?
– Tak, tak, to pod wplywem narkotykow – zapewnil skwapliwie Sharp.
– No dobra, ona domysla sie, gdzie on moze byc – rzekl Stone. – Gosc ma domek letniskowy nad jeziorem Arrowhead. Tak przynajmniej twierdzi Sarah. To cos w rodzaju tajemnej kryjowki. – Z kieszeni koszuli wyjal zlozona kartke. – Zapisalem sobie, jak tam dojechac.
Podal papier Peake’owi, Peake’owi, a nie Sharpowi.
Peake spojrzal na staranne, czytelne pismo Stone’a i przekazal zapiski zwierzchnikowi.
– Rozumiecie – mowil dalej farmer – moja Sarah byla dobra dziewczyna. Wszystko zaczelo sie trzy lata temu. Do tego czasu byla naprawde kochanym dzieckiem, pod kazdym wzgledem. Ale nagle opetal ja ten szaleniec, uzaleznil od narkotykow, zamieszal w umysle. Miala wtedy dopiero trzynascie lat, latwo ulegala wplywom, mozna ja bylo bez trudu zranic albo zdobyc.
– Panie Kiel, nie mamy czasu…
Stone udawal, ze nie slyszy Sharpa, chociaz patrzyl wprost na niego.
– Wraz z zona robilismy wszystko, co w naszej mocy, zeby dowiedziec sie, kim jest ten zly czlowiek. Doszlismy do wniosku, ze musi to byc jakis starszy kolega ze szkoly, ale nie udalo nam sie go zidentyfikowac. I oto pewnego dnia, mniej wiecej rok od chwili, kiedy zaczelo sie w domu to pieklo, Sarah zniknela. Uciekla do Kalifornii, zeby „wreszcie zaczac zyc”. Tyle do nas napisala na kartce papieru. Nabazgrala jeszcze, ze jestesmy para ciemnych wiesniakow, ktorzy nie maja pojecia o swiecie i pielegnuja smieszne idealy, jak uczciwosc, spokoj i opanowanie. Dzisiaj wielu ludzi podobnie mysli…
– Panie Kiel…
– Wracajac do tematu – ciagnal Stone. – Wkrotce potem dowiedzialem sie, kto namowil ja do narkotykow. Nauczyciel. Czy mozecie w to uwierzyc? Nauczyciel, ktory ma stanowic dla dzieci wzor do nasladowania. Nowy, mlody nauczyciel historii. Zazadalem od rady pedagogicznej, zeby zostal przesluchany. Ale wiekszosc nauczycieli sprzeciwila sie temu. Zdaje sie, ze w dzisiejszych czasach wielu z nich uwaza, iz ludzie powinni trzymac buzie na klodke i placic podatki, niezaleznie od tego, czym oni zasmiecaja umysly dzieci. Dwie trzecie sposrod nauczycieli…
– Panie Kiel… – przerwal mu Sharp bardziej stanowczo – to mnie w ogole nie interesuje…
– Och, na pewno pana zainteresuje, gdy wyslucha pan do konca – powiedzial Stone. – Zapewniam pana…
Peake wiedzial, ze Stone nie nalezy do ludzi, ktorzy mowia bez ladu i skladu, wiedzial, ze do czegos zmierza, i bardzo byl ciekaw puenty calej tej historii.
– Jak wiec mowilem – ciagnal Stone – dwie trzecie sposrod nauczycieli i polowa mieszkancow miasta napietnowala mnie, jakbym to ja byl sprawca wszystkich nieszczesc. Ale w koncu poznali znacznie gorsza prawde o nim niz dawanie i sprzedawanie uczniom narkotykow. I kiedy wszystko sie skonczylo, byli zadowoleni, ze udalo im sie pozbyc tego nauczyciela historii. Nastepnego dnia pojawil sie na mojej farmie i chcial „isc na solo”. Niezly byl z niego byk, ale wciaz bral jakies srodki. Nawet tego dnia znajdowal sie pod wplywem czegos, co nazywalby pan „trawka” albo moze nawet gorsza trucizna. Nie mialem wiec klopotow z zalatwieniem go. Przykro mi sie przyznac, ale polamalem mu rece. Na cos wiecej jednak juz bym sie nie odwazyl.
O Boze, pomyslal Peake.
– Ale na tym nie zakonczyla sie cala sprawa. Okazalo sie, ze jego wuj jest prezesem najwiekszego banku w naszym okregu, tego samego, w ktorym zaciagalem pozyczki pod zastaw gospodarstwa. Sluchaj pan, kazdy, kto miesza osobiste urazy do spraw zawodowych, jest idiota. A ten facet z banku byl wlasnie idiota, bo – zeby sie odgrywac za swojego bratanka – probowal mnie okpic. Chcial inaczej zinterpretowac pewna klauzule w jednej z umow, a chodzilo o duze pieniadze, i wezwac mnie do natychmiastowej splaty pozyczki. To groziloby mi utrata farmy. Przez rok moja zona i ja procesowalismy sie z nim i dopiero w ubieglym tygodniu bank musial wycofac sie z roszczen i sprawa o splacenie przeze mnie polowy dlugow zostala oddalona.
Stone skonczyl i Peake zrozumial moral, ale Sharp spytal niecierpliwie:
– No i co? Wciaz nie wiem, co to ma wspolnego ze mna.