jeepa albo pickupa o napedzie na cztery kola, ktorym mogl czmychnac po tych gorskich drogach? Moze wiedzial, ze istnieje prawdopodobienstwo, iz feds [9] dowiedza sie, co ze soba zrobil, i beda chcieli dostac go w swoje lapy? Mysle, ze wsiadl do jeepa czy jakiegos innego pojazdu i zwial.
Rachael patrzyla na czarnego mercedesa, ktory wygladal jak wielka spiaca bestia. Potem podniosla oczy na pajeczyny u krokwi. Wreszcie skierowala wzrok na skapana w sloncu piaszczysta droge. Cisza tej gorskiej reduty wydawala jej sie mniej ponura niz zaraz po przybyciu. Oczywiscie, daleko bylo temu miejscu do tego, by moc je nazwac spokojnym, pogodnym czy przyjaznym, ale na pewno stalo sie jakby mniej obce.
– Dokad mogl pojechac? – spytala.
Benny wzruszyl ramionami.
– Nie wiem. Ale jesli dokladnie przeszukam ten dom, to moze natrafie na cos, co przyblizy nam trop.
– Czy mamy dosc czasu na poszukiwania? Kiedy wczoraj zostawialismy Sarah Kiel w szpitalu, nie wiedzialam jeszcze, ze federalni ida tym samym sladem. Prosilam ja, by nikomu nie mowila o tym, co sie stalo, ani nie zdradzila tego miejsca. W najgorszym razie zakladalam, ze zaczna weszyc i starac sie cos od niej wydobyc wspolnicy Erica, ale na ich zakusy dziewczyna bylaby odporna. Nie sadze jednak, zeby mogla zbyc byle czym agentow federalnych. A jesli w dodatku uwierzy, ze jestesmy zdrajcami ojczyzny, to na pewno uzna za sluszne zameldowac o istnieniu tego domu. Predzej czy pozniej oni tu beda.
– Zgadzam sie z toba – powiedzial w zamysleniu Benny, wpatrujac sie w mercedesa.
– A wiec nie mamy czasu na zastanawianie sie, dokad pojechal Eric. W koncu na podlodze poniewieraja sie tu akta „Wildcard”. Musimy je pozbierac i ulotnic sie. Te papiery wystarcza nam za dowod.
Benny potrzasnal glowa.
– Posiadanie akt jest wazne, moze nawet decydujace, ale nie jestem przekonany, ze to wystarczy.
Rachael patrzyla na niego rozgoraczkowana, trzymajac lufe pistoletu skierowana ku gorze, aby przypadkowo wystrzelony naboj nie odbil sie rykoszetem od betonowej podlogi lub sciany.
– Sluchaj, przeciez tu mamy wszystko czarno na bialym. Wystarczy, ze podamy to do prasy…
– Po pierwsze – przerwal jej Benny – w tych aktach jest, jak mi sie wydaje, duzo szczegolow technicznych: wyniki testow laboratoryjnych, jakies wzory i zaden reporter tego nie pojmie. Musialby zabrac je do porzadnego genetyka, zeby przetlumaczyl to wszystko na zrozumialy jezyk.
– No i co?
– No i taki genetyk moglby okazac sie niekompetentny albo konserwatywny w podejsciu do tego, co w genetyce jest mozliwe, a co nie. W obu wypadkach zlekcewazylby wiec sprawe i powiedzial reporterowi, ze wszystko to zart, mistyfikacja.
– W takim razie my sie mozemy tym zajac. W koncu znajdziemy genetyka, ktory…
Benny znow jej przerwal:
– Moze sie zdarzyc cos jeszcze gorszego. Reporter zaniesie material do genetyka, ktory pracuje dla rzadu, dla Pentagonu. Czy nie wydaje ci sie logiczne, ze agenci federalni nawiazali kontakt z naukowcami specjalizujacymi sie w badaniu DNA i ostrzegli ich, ze jakies typy ze srodkow przekazu moga dostarczyc im pewne pochodzace z kradziezy, scisle tajne akta, proszac o analize ich tresci?
– Skad feds beda wiedziec, ze na to wpadlam?
– Jesli maja twoja teczke, a na pewno maja, to wiedza, czego mozna sie po tobie spodziewac.
– Dobra, chyba masz racje – powiedziala zmartwiona.
– Kazdy finansowany przez Pentagon naukowiec bedzie sie z zapalem staral dogodzic rzadowi i zachowac hojne dotacje, wiec gdy tylko nasze papiery dostana sie w jego rece, z pewnoscia powiadomi, kogo trzeba. Zaden z nich nie zaryzykuje utraty wsparcia finansowego, a moze nawet wyroku za rozpowszechnianie tajemnicy panstwowej. W najlepszym razie odpowie reporterowi, zeby zabieral swoje papiery i zjezdzal, sam zas nabierze wody w usta. W najlepszym razie. Najbardziej jednak prawdopodobne jest, ze wyda go agentom federalnym, a reporter sypnie nas. Akta zostana zniszczone i my raczej takze.
Rachael nie chciala dac temu wiary, ale wiedziala, ze w slowach Bena jest duzo prawdy.
Za oknami, wsrod swierkow, znow zaczely swa piesn cykady.
– Co teraz zrobimy? – spytala kobieta.
Najwyrazniej Benny zastanawial sie nad tym przez caly czas, gdy chodzili po tym domu, z pomieszczenia do pomieszczenia, szukajac Erica, gdyz jego odpowiedz byla natychmiastowa.
– Majac w garsci i akta, i Erica, znajdowalibysmy sie w duzo lepszej sytuacji. Dysponowalibysmy nie tylko plikiem tajemniczych dokumentow, ktore potrafi zrozumiec jedynie garstka ludzi, ale mielibysmy takze zywego trupa z dziurami w czaszce. Na Boga, przeciez to juz bylaby wystarczajaca sensacja, zeby wszystkie gazety i stacje telewizyjne zaczely na biezaco podawac informacje, zanim jeszcze eksperci wydaliby opinie na temat akt „Wildcard”. Wtedy juz ani rzad, ani nikt inny nie moglby nas uciszyc. Kiedy raz pokaza Erica na ekranie, jego zdjecia beda zdobic okladki „Time’a” i „Newsweeka”, „National Enquirer” bedzie mial material na dziesiec lat, a David Letterman co wieczor udawac bedzie przed telewidzami „zywego trupa”. Tak wiec proby zatkania nam ust na nic sie zdadza.
Tu Benny zaczerpnal gleboko tchu i Rachael podejrzewala, ze zaproponuje teraz cos, co niekoniecznie musi jej sie spodobac.
– Sluchaj dalej – zaczal, potwierdzajac swoimi slowami jej obawy. – Jak juz powiedzialem, musze dokladnie przeszukac ten dom. Moze uda mi sie znalezc jakis slad wskazujacy na to, dokad udal sie Eric. Ale niedlugo moga sie tu pojawic agenci federalni. Teraz, gdy mamy juz w reku akta „Wildcard”, nie mozemy ryzykowac ich utraty. Dlatego musisz je zabrac i odjechac stad, podczas gdy ja…
– Chcesz, zebysmy sie rozdzielili? – spytala. – Co to, to nie.
– To jest dla nas jedyne wyjscie, Rachael.
– Nie!
Mysl o tym, ze mialaby zostawic go tu samego, przeszyla ja dreszczem.
Mysl o tym, ze i ona mialaby zostac sama, byla prawie nie do zniesienia. Rachael stwierdzila ze wzruszeniem, ze w ciagu ostatnich dwudziestu czterech godzin stali sie sobie bliscy jak jeszcze nigdy.
Kochala go, o Boze, jak bardzo go kochala!
Ben spojrzal na nia uwaznie. Jego brazowe oczy byly lagodne i niosly poczucie bezpieczenstwa.
– Zabierzesz stad te akta, zrobisz gdzies kopie, rozeslesz czesc do przyjaciol i znajomych rozrzuconych mozliwie po calych Stanach, a reszte ukryjesz, ale tak, by w kazdej chwili mozna je bylo wyciagnac. Wtedy nie bedziemy sie musieli bac, ze stracimy nasz jedyny egzemplarz dokumentacji. Bedziemy swietnie zabezpieczeni. Ja w tym czasie gruntownie przeszukam ten dom i zobacze, co sie da wyniuchac. Jesli znajde cos, co naprowadzi nas na slad Erica, spotkamy sie w wyznaczonym wczesniej miejscu i bedziemy go znow szukac we dwoje. Ale jesli nic nie znajde, to ukryjemy sie gdzies, zeby wspolnie zastanowic sie, co dalej.
Rachael nie chciala sie rozdzielac i zostawiac tu Bena samego. Przeciez Eric mogl nadal ukrywac sie w okolicy. Inne zagrozenie stanowili feds. Benny mogl sie znalezc w smiertelnym niebezpieczenstwie. Jednakze argumenty, ktorych uzyl, brzmialy przekonywajaco. Cholera, on mial racje!
Mimo to spytala:
– Jesli odjade samochodem, to jak ty sie stad wydostaniesz? Ben spojrzal wymownie na zegarek, zeby dac jej do zrozumienia, ze traca cenny czas.
– Zostawisz mi forda z wypozyczalni – powiedzial. – I tak niedlugo trzeba bedzie sie go pozbyc, bo na pewno jest juz poszukiwany przez policje. Ty wezmiesz mercedesa, ja forda, a potem wymienie go na cos lepszego.
– Mercedesa tez moga szukac.
– Pewnie, ale z kartoteki wyciagna numery rejestracyjne, ktore my zmienimy, oraz rysopis Erica. Natomiast za kierownica bedziesz siedziala ty. Takiego mercedesa, chocby to byl model 560 SEL w kolorze czarnym, na pewno nie zatrzymaja. Nowa tablice zdejmiemy z jednego z tych zaparkowanych wzdluz drogi pojazdow.
– Nie jestem taka pewna, czy nam sie to wszystko uda.
– Ale ja jestem pewny.
Rachael objela sie mocno ramionami, jakby to byl zimny pazdziernikowy dzien, a nie srodek lata, i spytala:
– I gdzie sie wtedy spotkamy?
– W Las Vegas – odrzekl.
Odpowiedz zaskoczyla ja:
– Dlaczego tam?