– Co? Niemozliwe. Przeciez widzialam, jak trzymal obie spluwy. Kazalam Shepowi opuscic budynek, zanim wyprowadzilismy chlopca. Nikt nie mogl ich wytrzec.

– I nie wytarl, tylko calkowicie rozmazal. Czego mozna sie zreszta spodziewac, kiedy doswiadczony policjant udaje, ze wyrywa bron swojemu dziecku?

– Nie – jeknela Rainie.

– Czemu nie? Bo Shep jest twoim szefem? Bo masz wobec niego dlug wdziecznosci?

– Dosyc. To nie ma zadnego zwiazku ze sprawa.

Ale obstawal jednak przy swoim.

– Wlasnie ze ma. W rekach dobrego adwokata, Conner, znaczenie moze miec plakat Andy’ego Gibba, ktory calowalas co noc jako uczennica podstawowki. Zrobilem maly wywiad. Czternascie lat temu aresztowano cie pod zarzutem morderstwa. Bylas wowczas w trudnym wieku dorastania. Aresztowal cie niejaki Shep O’Grady. A kto postaral sie, zeby oddalono zarzuty? Niejaki Shep O’Grady.

– Bo zrozumial, ze sie pomylil.

– Kogo to obchodzi? Faktem jest, ze pracujecie razem, ty bywasz u niego w domu na obiadkach, czternascie lat temu wyciagnal cie z powaznych tarapatow, a szesc lat pozniej dal ci prace, na co niektorzy po dzis dzien kreca nosem. Myslisz, ze to nie wyjdzie podczas procesu? Shep jest lojalny wobec Danny’ego; ty jestes lojalna wobec Shepa. Byliscie sami na miejscu przestepstwa. Musisz przyznac, ze twoja wiarygodnosc nie jest warta funta klakow.

– Na pewno nie preparowalismy zadnych dowodow. Nie bylo cie wtedy w szkole. Nie wiesz, co sie tam dzialo.

Sanders milczal przez chwile. Wreszcie odezwal sie cichym, zlowieszczym glosem. – Nie wydaje mi sie, zebys i ty wiedziala, co sie dzialo. Shep przekazal ci dowodztwo, zanim jeszcze dotarl na miejsce zbrodni. Dlaczego? Kiedy przyjechalas do szkoly, woz Shepa juz tam byl, ale przez czterdziesci piec minut jego samego nikt nie widzial. Gdzie sie ukryl? Co robil?

– Powiedzial ci. Danny przetrzymywal go w klasie.

– Aby na pewno? Czy ktos moze to potwierdzic? Z tego co wiem, przeszukiwalas cala szkole, a oni ani razu nie wysciubili nosow na korytarz. Pokazali sie dopiero, kiedy mialas juz wejsc do tej sali. Odegrali dla ciebie male przedstawienie, ktore zmusilo cie do pociagniecia za spust i zatarcia kluczowych sladow, a Shepowi O’Grady pozwolilo zajac sie dwoma pozostalymi dowodami. Wszystko do siebie pasuje, nie uwazasz?

Rainie nie wierzyla wlasnym uszom.

– Chcesz powiedziec, ze Shep zaaranzowal konfrontacje miedzy funkcjonariuszem policji a wlasnym synem, liczac na to, ze zniszczy tym samym czesc dowodow przeciw Danny’emu?

– Nie chodzilo o jakiegokolwiek gline, Conner. Zaaranzowal to wszystko z mysla o tobie. Znasz Danny’ego od osmiu lat. Do diabla, wszyscy w tym miescie wiedza, ze razem z Lukiem nie raz, nie dwa pilnowaliscie chlopca popoludniami w biurze szeryfa. Jakie byly szanse, ze strzelisz?

– Shep jest uczciwy. Nie manipulowalby dowodami.

– Jest ojcem. Nie ludz sie.

– Bylam tam, widzialam wszystko. Wiem, co sie stalo.

– No coz, O’Grady juz rozglasza po calym miescie, ze dowody sa watpliwe i jego dzieciak na pewno wyjdzie na wolnosc. Kto twoim zdaniem rozkolportowal wiadomosc, ze oddalas strzal przed zrewidowaniem Danny‘ego? Kto twoim zdaniem rozglasza, ze badanie miejsca przestepstwa zostalo spieprzone? Shep ma swoje prywatne cele. A ty nie chcesz ich dostrzec i dlatego musisz oddac dochodzenie. Komus, kto jest calkowicie obiektywny. Komus, kto ma doswiadczenie.

– Komus, kto lubi dobrze wypasc w telewizji. Tym razem Sanders stracil cierpliwosc.

– Conner, doprowadzam do skazania dziewiecdziesiat procent podejrzanych. Mozesz mnie nienawidzic, jesli chcesz, ale okaz mi troche szacunku. To tobie ambicja nie pozwala oddac sledztwa. Ja tylko chce rozprawic sie z morderca, zeby wszyscy mogli zyc dalej spokojnie.

– W takim razie jestes idiota – stwierdzila bez ogrodek Rainie. – Naprawde myslisz, ze poczujemy sie lepiej, zamykajac za kratkami trzynastolatka? W ten sposob zalatwimy sprawe? Za kazdym razem, przejezdzajac kolo tej szkoly, bede zachodzic w glowe, co tam sie naprawde wydarzylo. I nie tylko ja. Rowniez wszyscy rodzice i nauczyciele. Co popchnelo chlopaka do morderstwa? Dlaczego dwoje dzieci musialo zginac? Dlaczego nie udalo sie temu zapobiec?

– Bardziej niz aresztowania – ciagnela juz calkiem spokojnie – to miasto potrzebuje wyjasnienia podloza tragedii i ja zamierzam dociec, w czym rzecz. A teraz zegnam, detektywie. Mozesz sobie darowac dalsze proby urabiania Rodrigueza. To naprawde nic nie da.

Wrocila za biurko i ciezko opadla na krzeslo. Chwile pozniej z satysfakcja uslyszala, jak Sanders na dole wsciekle wali drzwiami. Ale nie poprawilo jej to nastroju. Wojna z detektywem zaczynala ja juz meczyc.

I niepokoic. Ten gnojek mial troche racji: wczoraj spieprzyla sprawe. Wykonala zadanie najlepiej jak potrafila, jednak dla organow sprawiedliwosci nie mialo to zadnego znaczenia. Schwytala podejrzanego, ale zniszczyla dowody. Wkrotce wladze uznaja, ze Rainie nadaje sie tylko do papierkowej roboty.

A mieszkancy Bakersville zakwestionuja jej wiarygodnosc. Beda szeptac. Oczywiscie, to male miasteczko. Gdyby ludzie nie szeptali w czasie dlugich, deszczowych zim, wszyscy by powariowali.

Ta Conner jest twarda. Trzeba na nia uwazac. Zabila wlasna matke.

Rainie westchnela i zdala sobie sprawe, ze facet w granatowym garniturze wciaz sie jej przyglada.

– Moge w czyms pomoc? – zapytala ostro.

– Lorraine Conner?

– To zalezy. A kim pan jest?

Usmiechnal sie, unoszac lekko jeden kacik ust. Zmarszczki przy oczach poglebily sie. Usmiech ten olsnil ja. Szczupla twarz lowcy. Swidrujace spojrzenie blekitnych oczu. Zapominajac sie na chwile, Rainie zatrzymala na przybyszu wzrok dluzej, niz wypadalo. Poczula sie zazenowana. Kimkolwiek byl, wolalaby, zeby juz sobie poszedl.

– Agent specjalny Pierce Quincy z FBI.

– O kurde.

Znowu usmiechnal sie po swojemu. I znow to samo wrazenie, chociaz teraz juz byla madrzejsza i udalo jej sie zapanowac nad wyrazem twarzy. Zapragnela wziac do reki butelke piwa.

Agent wszedl do pokoju i, nie czekajac na zaproszenie, usiadl.

– Ten facet to pewnie policja stanowa?

– Jej wysokosc Chodzaca Doskonalosc reprezentuje stanowy wydzial zabojstw. Niech Bog ma nas wszystkich w opiece.

– Dziewiecdziesiat procent skazanych robi wrazenie.

– Podobnie jak jego ortografia. A mimo to ma sie go dosc po pieciu minutach rozmowy.

– Problemy ze sledztwem?

– Spieprzylam je koncertowo – zapewnila uprzejmym tonem.

– A teraz spoczywa pani na laurach?

– Bynajmniej. Planuje nastepny wystep.

Znowu zadrzaly mu kaciki ust. Rainie z zadowoleniem zauwazyla, ze go rozbawila, ale nadal nie miala nastroju na pogawedke. Pochylila sie w strone goscia i przeszla do rzeczy.

– Wiec czego pan chce? Jestem zmeczona, musze przeprowadzic dochodzenie w sprawie potrojnego morderstwa i nie zamierzam rezygnowac ze sledztwa. Na wypadek, gdyby pan nie wiedzial.

– Przyjechalem pomoc…

– Gowno prawda.

– No dobrze, jestem jeszcze jednym biurokrata, ktory przyszedl na swiat, zeby macic ludziom w glowach i kwestionowac ich umiejetnosci.

– Nareszcie ktos szczery w organach scigania.

– Chce tez porozmawiac z Danielem O’Grady.

W te odpowiedz Rainie akurat mogla uwierzyc. Nie byla tylko pewna, co sie za nia krylo.

Przechylila krzeslo do tylu i z roztargnieniem polozyla jedna noge na biurku, a potem skrzyzowala na niej druga. Miesnie wciaz ja bolaly po porannym biegu. Przeciagnela sie, rzucajac agentowi specjalnemu Pierce’owi Quincy kolejne taksujace spojrzenie.

Вы читаете Trzecia Ofiara
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату