– Skonczylem – powiedzial.

Rainie wyprowadzila go z budynku.

10

Sroda, 16 maja, 12.52

Przed szkola Rainie i Quincy spotkali dyrektora Stevena Vander Zandena. Drobny mezczyzna o wyrazistej twarzy i pelnych blasku oczach wydawal sie zupelnie zalamany. Szklanym wzrokiem wodzil po krwistoczerwonych rozach, spietrzonych pod ogrodzeniem, a wiatr rozwiewal mu ciemne, rzedniejace wlosy i szarpal szary garnitur. Vander Zanden nie zwracal na to uwagi. Szedl wzdluz siatki, poprawiajac kartki, zeby lepiej bylo widac imiona. Odsunal dwa pluszowe misie, zza ktorych ukazalo sie oprawione zdjecie Melissy Avalon.

Rainie i Quincy zblizyli sie cicho. Dyrektor Vander Zanden mieszkal z zona w Bakersville stosunkowo od niedawna. Trzy lata temu przyjal posade w tutejszej szkole. Rainie poznala go dopiero zeszlego lata podczas jakiejs miejskiej uroczystosci. Vander Zanden zaimponowal jej swoim entuzjazmem do pracy i dobrymi stosunkami z rodzicami uczniow. Zaden projekt nie byl dla niego zbyt wielki, a zaden uczen zbyt maly, zeby zasluzyc sobie na jego uwage. Cieszyl sie jak dzieciak, gdy wladze federalne przyznaly mu subwencje na pierwsza w Bakersville pracownie komputerowa i nie mogl sie doczekac, kiedy sam zacznie surfowac po sieci.

Odniosla wtedy wrazenie, ze Vander Zanden probuje z nia flirtowac, ale zlozyla to na karb paru kieliszkow wina. Szczerze mowiac, cala sala byla juz wowczas lekko wstawiona.

– Witam pana. – Rainie serdecznie uscisnela mu dlon. Widzieli sie wczoraj wieczorem, kiedy dyrektor przyszedl do szkoly, zeby oszacowac straty i dowiedziec sie, kiedy odzyska budynek. Do letnich wakacji zostal juz tylko miesiac i nikt nie wiedzial, co w tej sytuacji zrobic z lekcjami. Mozna bylo przewozic cale klasy autobusami do sasiedniego Cabot, ale zajmowaloby to prawie czterdziesci minut, a poza tym teraz rodzice woleli miec dzieci przy sobie.

Rainie przedstawila swego towarzysza. Wciaz nie byla pewna, co myslec o obecnosci agenta federalnego, ale jak dotad nie irytowal jej tak bardzo jak Sanders. O czyms musialo to swiadczyc.

– Jest pan ekspertem? – Vander Zanden uwaznie przejrzal dokumenty Quincy’ego. – Czy zdola pan wyjasnic, co sie tutaj stalo?

– Watpie, czy mozna mowic o ekspertach w przypadku tego typu zbrodni.

– Trzeba bylo zainstalowac wykrywacze metali. – Dyrektor odwrocil sie w strone budynku. – Strzelanina w Springfield byla pierwszym ostrzezeniem dla naszego stanu. Ale myslalem, ze ten problem dotyczy szkol srednich. My mamy tu znacznie mlodsze dzieci. Nie chcialem, zeby juz na poczatku swojej edukacji musialy przechodzic przez bramki i poddawac sie rewizji.

– Osobiscie nie jestem zwolennikiem wykrywaczy metali – oswiadczyl Quincy, ale zanim dyrektor podchwycil te mysl, dodal: – Ustawieni w dluga kolejke przed wejsciem, uczniowie byliby tylko latwiejszym celem.

– Przeciez to jakis koszmar! – Vander Zanden pokrecil glowa. Z trudem trzymal nerwy na wodzy. – Przez cala noc odpowiadalem na telefony zrozpaczonych rodzicow. Pytali mnie, co robic. Nauczyciele sa przerazeni, rada szkoly zdruzgotana. A w dodatku rodzice Alice poprosili mnie, zebym wyglosil mowe na jej pogrzebie. Oczywiscie zrobie to, jestem zaszczycony. Ale mimo wszystko… Czlowiek snuje marzenia o tym, jak bedzie obserwowal rozwoj swoich podopiecznych, moze nawet bral udzial w ich slubach, podziwial przychodzace na swiat dzieci. Ale nie bierze pod uwage, ze trzeba wyglaszac mowy pozegnalne. Wiedza panstwo, ze rodzice Sally i Alice zamierzaja pokryc koszty pogrzebu dziewczynek z pieniedzy zaoszczedzonych na ich studia?

Vander Zanden najwyrazniej nie oczekiwal odpowiedzi. Odwrocil sie, zeby poprawic przekrzywiony bukiet. Quincy i Rainie spojrzeli po sobie. Pozwola mu sie wygadac. Wygladalo na to, ze mial jeszcze wiele do powiedzenia.

– Z samego rana ludzie zaczeli przynosic kwiaty – odezwal sie znow po chwili. – Wiem z telewizji, ze przysylano kwiaty do tamtych szkol, wiec spodziewalem sie czegos takiego. Ale co innego widziec to na wlasne oczy. Listy i kartki z calego kraju. Misie i baloniki od setek nieznajomych. – Nagle w jego glosie zabrzmiala zlosc. – Mialem telefony od dwoch dyrektorow, ktorzy przeszli przez to samo i od kilku psychologow, doswiadczonych w tego typu przypadkach. Zupelnie jakbysmy wstapili do jakiegos klubu. Nie chce byc jego czlonkiem! Chce, zeby zostawili nas w spokoju. Wolalbym, zeby Bakersville bylo jedynym miejscem, gdzie zdarzyla sie taka tragedia. A tu, co? Jestesmy jedenasta, dwunasta, trzynasta szkola, ktora przechodzi przez to samo. Cholera jasna, powinnismy byli to przewidziec!

Scisnal palcami nos, wyraznie usilujac sie opanowac, ale bez wiekszych sukcesow. Jego wzrok powedrowal znowu do zdjecia Melissy Avalon.

– Przepraszam, to byly bardzo dlugie dwadziescia cztery godziny.

– W porzadku – powiedziala Rainie. – Prosze sie uspokoic.

– Spokoju potrzebowalem w nocy. Teraz przydalby mi sie urlop. Ale to rzecz jasna niemozliwe. Na pewno maja panstwo wiecej pytan, choc juz przekazalem detektywowi Sandersowi wszystko, co wiem o tej sprawie. Nie jest tego duzo.

– Detektywowi Sandersowi? – zapytala ostro Rainie. W glowie zapalily jej sie ostrzegawcze lampki. Nie zignorowala ich. – Co pan powiedzial detektywowi Sandersowi?

– Niewiele. – Vander Zanden wzruszyl ramionami, wyraznie zaskoczony jej tonem. – Bylem w swoim gabinecie, kiedy padly strzaly. Wybieglem na glowny korytarz i wowczas uslyszalem czyjs krzyk. Zanim sie zorientowalem, zawyla syrena przeciwpozarowa i wszyscy tloczyli sie w strone wyjscia. Wtedy jeszcze myslalem, ze nie stalo sie nic powaznego. Jakis uczen bawil sie korkowcem na korytarzu i dym wlaczyl alarm. Albo ktos zrobil glupi dowcip i odpalil petarde. Takie rzeczy sie zdarzaja.

– Po raz pierwszy zdalem sobie sprawe, ze doszlo do tragedii – ciagnal dalej – kiedy zobaczylem pania McLain, nauczycielke szostej klasy. Byla blada jak sciana, rece jej sie trzesly. Usilowalem ja uspokoic, powiedzialem, ze to tylko cwiczenia. Wtedy tak dziwnie spojrzala na mnie. Spojrzala i wyszeptala: „Kilku uczniow chyba nie zyje. Ktos do nas strzelal. I caly czas tam jest”. Ale dopiero na widok zakrwawionej nogi Willa, zdalem sobie sprawe, ze miala racje: w naszej szkole ktos strzelal!

– Czy slyszal pan, by juz wowczas oskarzano o to Danny’ego? – zapytal Quincy.

Vander Zanden pokrecil glowa.

Slyszalem tylko, jak Dorie krzyczy, ze jakis mezczyzna w czerni chcial ja zabrac. Ale Dorie ma zaledwie siedem lat i w przeszlosci mielismy juz problemy z jej wyobraznia. Kiedys przekonala cala swoja klase, ze nie moga chodzic do lazienki, bo w muszlach czaja sie trolle pozerajace dzieci. Nie maja panstwo pojecia, jaki moze powstac balagan, kiedy dwudziestu jeden siedmiolatkow nie chce korzystac z toalet. Rodzice potem wydzwaniali do mnie tygodniami.

– Duzo dzieci bylo w poblizu, kiedy ta mala opowiadala o mezczyznie w czerni? – zapytala Rainie.

– Wszystkie. Ewakuowalismy cala szkole i zgodnie z instrukcjami przeciwpozarowymi zebralismy uczniow na parkingu przed budynkiem.

Rainie wydala z siebie zniecierpliwione westchnienie.

– To wiele tlumaczy – mruknela do Quincy’ego. Jedna rozhisteryzowana dziewczynka i dwustu piecdziesieciu latwowiernych sluchaczy. – Zwrocila sie do dyrektora. – Jest pan pewien, ze zaden z nauczycieli nie widzial sprawcy? A pani McLain? Nie wierze, ze mozna strzelac na szkolnym korytarzu i nie zwrocic niczyjej uwagi.

– Watpie, czy morderca pokazywal sie na korytarzu. Jednemu z nauczycieli wydawalo sie, ze strzaly padly z sali na koncu zachodniego skrzydla. Moze z pracowni komputerowej, W miejscu, gdzie stalem, niczego nie bylo widac.

Rainie zerknela na Quincy’ego. Skinal lekko glowa, odgadujac tok jej rozumowania. Zabojca zaczal od panny Avalon, potem odwrocil sie. Zobaczyl Sally i Alice, wiec je tez zastrzelil. Gdy rozpetalo sie pieklo, schronil sie w pustej pracowni komputerowej. To by tlumaczylo brak swiadkow, a takze chaotyczne tory pociskow.

– Co moze nam pan powiedziec o Dannym O’Grady? – Quincy podjal kolejny watek. – Dobrze sie uczy? Dogaduje sie z rowiesnikami?

– Jak dotad swietnie sobie radzil. Kilka razy zdobywal swiadectwo z wyroznieniem. Prawie nigdy nie przysylano go do mnie w sprawach dyscyplinarnych. Melissa… panna Avalon powiedziala mi kiedys, ze jeszcze nie

Вы читаете Trzecia Ofiara
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату