przedmiot? W jaki sposob? Od kogo?” itd., itd. Nie, musisz zlozyc puderniczke na policji, nie odkrywajac przy tym swojego incognito.

— Moglabym wyslac poczta.

— Nie, poczta nie.

Znowu przeszedl sie po pokoju, po czym usiadl przy mnie i powiedzial:

— Powiem ci, co masz zrobic… Czy znasz jakiegos ksiedza?

Przypomnialam sobie francuskiego zakonnika, u ktorego spowiadalam sie po powrocie z wycieczki do Viterbo, i odpowiedzialam:

— Tak, mojego spowiednika.

— Chodzisz jeszcze do spowiedzi?

— Nie, dawniej chodzilam.

— No dobrze, idz do swojego spowiednika i opowiedz mu o wszystkim, tak jak opowiedzialas mnie, i popros go, zeby poszedl na policje i oddal tam w twoim imieniu puderniczke. Zaden spowiednik nie odmowi ci, a nie ma obowiazku dostarczania jakichkolwiek informacji, bo zwiazany jest tajemnica spowiedzi. Za dwa, trzy dni zatelefonuje do ciebie, zrobie… Jednym slowem, twoja pokojowka zostanie wypuszczona na wolnosc.

Ogarnela mnie niewypowiedziana radosc i pod jej wplywem zarzucilam mu rece na szyje i serdecznie go ucalowalam. On mowil dalej, ale juz drgajacym i pozadliwym glosem:

— Ale tobie nie wolno robic takich rzeczy. Jezeli potrzebujesz pieniedzy, zwroc sie do mnie, a ja…

— Czy moge juz dzisiaj pojsc do spowiednika?

— Oczywiscie.

Przez dluzszy czas stalam nieruchomo z puderniczka w reku, patrzac przed siebie. Doznalam tak glebokiej ulgi, jak gdybym ja byla ta pokojowka; i doprawdy, zdawalo mi sie, ze nia jestem; pomyslalam, jak wielka poczuje ona ulge, kiedy wypuszcza ja na wolnosc. Nie bylam juz ani zmeczona, ani smutna, ani zniechecona. Astarita tymczasem trzymal mnie za reke, probujac wsunac mi palce pod mankiet. Odwrocilam sie i powiedzialam pieszczotliwie, patrzac na niego wzrokiem pelnym slodyczy:

— Naprawde tak ci na tym zalezy?

Skinal glowa, niezdolny do wymowienia chocby jednego slowa.

— I nie jestes zmeczony — ciagnelam dalej czulym i okrutnym glosem — nie uwazasz, ze jest juz pozno… i ze lepiej byloby odlozyc to na inny dzien?

Zobaczylam, ze potrzasa glowa przeczaco.

— Wiec kochasz mnie tak bardzo? — zapytalam.

— Wiesz przeciez, ze cie kocham — odpowiedzial cicho i chcial mnie objac. Odsunelam sie i zawolalam:

— Poczekaj!

Uspokoil sie natychmiast, bo zrozumial, ze sie zgadzam. Wstalam, wolno podeszlam do drzwi i przekrecilam klucz w zamku. Nastepnie zamknelam okno, opusciwszy przedtem zaluzje. On wodzil za mna wzrokiem, kiedy leniwie i majestatycznie chodzilam po pokoju; czulam na sobie jego spojrzenie i domyslalam sie, jaka przyjemnosc sprawila mu moja niespodziewana uleglosc. Potem, pelna radosci, zaczelam cicho podspiewywac i ciagle nucac otworzylam szafe, zdjelam sukienke i powiesilam na wieszaku. Gdy przejrzalam sie w lustrze, wydalo mi sie, ze jeszcze nigdy nie bylam taka sliczna: oczy moje pelne byly glebokiego, lagodnego blasku, nozdrza rozdete, usta lekko rozchylone odslanialy biale, regularne zeby. Uswiadomilam sobie, ze wygladam tak ladnie dlatego, bo jestem z siebie zadowolona, bo czuje, ze jestem dobra, i zaczelam spiewac na glos, rozpinajac jednoczesnie stanik. Spiewalam piosenke bardzo glupia, modna w owym czasie: „Spiewam sobie te piosenke, dudu, dudu, dudu, dudu”, i ten glupi refren wydal mi sie taki wlasnie jak samo zycie, ktore nie ma sensu, ale bywa czasami przyjemne i porywajace. Nagle, kiedy bylam juz naga do pasa, ktos zapukal do drzwi.

— Nie moge otworzyc — zawolalam — za chwile!

— To pilna sprawa — odpowiedzial glos matki.

Nasunelo mi sie pewne podejrzenie; podeszlam do drzwi, uchylilam je i wyjrzalam.

Matka dala mi znak, zebym wyszla i zamknela drzwi, po czym szepnela w ciemnym przedpokoju:

— Przyszedl ktos, kto chce koniecznie widziec sie z toba.

— Kto taki?

— Nie znam go, jakis mlody brunet.

Cichutko otworzylam drzwi i zajrzalam do jadalni. Zobaczylam kogos siedzacego przy stole, odwroconego do mnie plecami. Po karku poznalam od razu Giacoma i zamknelam drzwi.

— Powiedz mu, ze zaraz przyjde… i zeby pod zadnym pozorem nie wychodzil z jadalni — szepnelam matce.

Skinela potakujaco glowa, a ja wrocilam do pokoju. Astarita wciaz siedzial na lozku, tak jak go zostawilam.

— Predko — powiedzialam mu — predko… bardzo mi przykro, ale musisz natychmiast wyjsc.

Zmieszal sie i zaczal belkotac jakies slowa sprzeciwu, ale ja nie pozwolilam mu dokonczyc:

— Mojej ciotce zrobilo sie slabo na ulicy… musimy isc zaraz z matka do szpitala… Predko, predko. — Bylo to dosc niewyszukane klamstwo, ale w tym momencie nic innego nie przyszlo mi do glowy. Patrzyl na mnie jak oglupialy, nie mogac uwierzyc w swoje nieszczescie. Zauwazylam, ze zdjal juz trzewiki i opieral o podloge stopy w kolorowych, pasiastych skarpetkach. — Wstan… Dlaczego tak na mnie patrzysz? Musisz juz isc — nalegalam zrozpaczona. Odpowiedzial mi:

— Dobrze… juz ide. — I schylil sie, zeby wlozyc trzewiki. Stalam przed nim i juz podawalam mu plaszcz. Ale rozumialam, ze musze mu cos obiecac, jesli chce, zeby interweniowal w sprawie pokojowki. Pomagajac mu wlozyc plaszcz, dorzucilam:

— Posluchaj… jest mi strasznie przykro… ale przyjdz jutro wieczorem, po kolacji… spedzimy razem spokojnie kilka godzin. Dzisiaj i tak zaraz musialabym cie wyprosic… Lepiej nawet, ze sie tak stalo.

Nic na to nie odpowiedzial, a ja za reke poprowadzilam go do drzwi, jak gdyby byl u mnie po raz pierwszy, bo bardzo sie balam, zeby nie wszedl do jadalni i nie zobaczyl Giacoma. Na progu przypomnialam mu jeszcze: — Pamietaj, ze dzisiaj ide do spowiednika. — On kiwnal glowa w odpowiedzi, jakby chcial dac mi do zrozumienia, ze o niczym nie zapomni. Mial zimny i niechetny wyraz twarzy. W pospiechu nie pozegnalam sie z nim nawet i zatrzasnelam mu drzwi prawie przed nosem.

Rozdzial 5

Zblizajac sie do drzwi jadalni i kladac reke na klamce uswiadomilam sobie, ze jesli nie zdarzy sie jakis cud, to moj stosunek do Giacoma stanie sie rownie zalosny, jak stosunek Astarity do mnie. Teraz wiedzialam juz, ze te uczucia niewolniczej zaleznosci, leku i nieustajacego pozadania, jakie mial dla mnie Astarita, ja zywilam do Giacoma; i chociaz zdawalam sobie sprawe, ze jezeli chce byc kochana, nie powinnam do tego dopuscic, nie umialam zachowywac sie wobec niego inaczej niz jak wobec budzacego trwoge zwierzchnika. Jakie byly przyczyny owego poczucia nizszosci, nie umialabym wytlumaczyc, zreszta, gdybym je znala, tym samym przestalyby istniec. Wyczuwalam tylko instynktownie, ze jestesmy ulepieni z innej gliny, ja z twardszej niz Astarita, ale bardziej kruchej niz Giacomo; ze istnieje cos, co nie pozwala mi kochac Astarity, tak jak Giacomowi nie pozwala kochac mnie; i ze zarowno milosc Astarity dla mnie, jak i moja milosc do Giacoma zaczela sie nieszczesliwie, a skonczy sie jeszcze gorzej. Serce skakalo mi w piersi, brakowalo mi tchu, choc jeszcze ani go nie widzialam, ani z nim nie rozmawialam; balam sie bardzo, zeby nie zrobic jakiegos falszywego kroku, nie zdradzic mojego podniecenia i checi podobania mu sie, gdyz wtedy stracilabym go znowu, i to raz na zawsze. Prawdziwym przeklenstwem milosci jest, ze nigdy nie jest wzajemna; kiedy sie kocha, nie jest sie kochanym, a kiedy jest sie kochanym, samemu sie nie kocha. Wiedzialam, ze wlasnie dlatego, iz zakochalam sie w Giacomie, on nie zakocha sie we mnie. I wiedzialam takze, choc sama przed soba nie przyznawalam sie do tego, ze cokolwiek zrobie, nie uda mi sie zdobyc jego milosci. Wszystkie te mysli przelatywaly mi przez glowe, kiedy jak nieprzytomna stalam za drzwiami jadalni, nie majac odwagi wejsc.

Bylam zupelnie oszolomiona, gotowa popelnic kazde szalenstwo, i swiadomosc tego draznila mnie w

Вы читаете Rzymianka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату