studiowal, chodzil na uniwersytet, widywal sie w kawiarniach z przyjaciolmi, czytal. Teraz palil lezac na lozku, spacerowal po pokoju, prowadzil ze mna dziwaczne, pelne aluzji rozmowy, upijal sie i uzywal milosci. Po uplywie czterech dni naprawde zaczela ogarniac mnie rozpacz. Zdawalam sobie sprawe, ze jego cierpienie bynajmniej nie slabnie, i wydawalo mi sie niemozliwoscia, abym miala zyc stale pod pregierzem tego cierpienia. Moj pokoj, wciaz zadymiony, robil na mnie wrazenie jakiejs fabryki produkujacej cierpienie bez chwili przerwy, i we dnie, i w nocy; nawet powietrze, ktore tam wdychalam, stalo sie dla mnie skondensowana galareta smutnych, osaczajacych mozg mysli. Niejeden raz przeklinalam w takich chwilach wlasna malosc i glupote, i to, ze mam matke jeszcze bardziej ograniczona i jeszcze glupsza ode mnie. W ciezkich chwilach pierwszy impuls kaze zwrocic sie po rade do osoby starszej, rozsadnej i majacej wieksze doswiadczenie. Ale ja nie znalam nikogo, kto posiadalby tego rodzaju przymioty, a prosic o ratunek matke znaczyloby tyle, co prosic o to jedno z dzieci bawiacych sie na podworku. A jednoczesnie nie umialam przeniknac do dna jego cierpienia, wiele rzeczy wymykalo mi sie. Powoli zaczelam dochodzic do przekonania, ze meczy go przede wszystkim mysl, ze to, co powiedzial Astaricie, zostalo zanotowane i przekazane do archiwum, jako wieczyste swiadectwo jego zalamania psychicznego. Niektore z jego powiedzen potwierdzily jeszcze owe domysly. Tak wiec pewnego popoludnia powiedzialam mu:
— Jezeli przejmujesz sie tym, ze twoje zeznania zostaly spisane… no, to Astarita zrobi dla mnie wszystko… Jestem pewna, ze zniszczy twoje akta, jezeli go o to poprosze.
Spojrzal na mnie i spytal jakims szczegolnym tonem:
— Co ci nasunelo podobne mysli?
— Sam wczoraj o tym mowiles. Radzilam ci, abys o wszystkim zapomnial, a tys mi odpowiedzial, ze gdybys nawet ty zapomnial, policja nie zapomni nigdy.
— A w jaki sposob moglabys go o to poprosic?
— Nie ma nic prostszego… Zatelefonuje do niego i pojde do ministerstwa. Nie odpowiedzial ani tak, ani nie. Zaczelam nalegac:
— Powiedz, czy chcesz, zebym go o to poprosila?
— Mozesz go poprosic.
Poszlismy razem do mleczarni, zeby stamtad zatelefonowac. Astarita zglosil sie od razu; powiedzialam mu, ze musze sie z nim zobaczyc, i zapytalam, czy moge przyjsc do ministerstwa. Ale on, pomimo ze jakal sie jak zwykle, odpowiedzial jakims dziwnym tonem:
— U ciebie w domu albo nigdzie!
Zrozumialam, ze zada zaplaty za przysluge, i probowalam sie wykrecic:
— Moze w kawiarni?
— U ciebie w domu albo nigdzie!
— Dobrze — powiedzialam — u mnie — i poprosilam go, zeby przyszedl jeszcze dzis, poznym popoludniem.
— Wiem, czego on chce — powiedzialam, kiedy wracalismy do domu. — Chce przespac sie ze mna, ale nikomu jeszcze nie udalo sie zmusic kobiety, zeby zrobila to wbrew woli. Raz udalo mu sie mnie zaszantazowac, kiedy bylam jeszcze bardzo niedoswiadczona, ale niechby teraz sprobowal!
— Dlaczego wlasciwie tak sie bronisz? — zapytal z roztargnieniem.
— Bo kocham ciebie.
— Ale moze sie tak zdarzyc — mowil dalej obojetnym tonem — ze jak nie bedziesz chciala mu sie oddac, odmowi zniszczenia akt sledztwa… I co wtedy?
— Zniszczy je, zniszczy… Nie boj sie!
— No, a gdyby zgodzil sie na to tylko pod tym warunkiem?
Bylismy juz na schodach, przystanelam i powiedzialam:
— Wtedy zrobie tak, jak ty bedziesz chcial.
Objal mnie i powiedzial powoli:
— A ja chce tak: gdy przyjdzie Astarita, wprowadzisz go do twojego pokoju… ja bede czekal ukryty za drzwiami i kiedy wejdzie, zabije go jednym wystrzalem z rewolweru, potem wepchniemy go pod lozko i przez cala noc bedziemy sie kochali.
Oczy mu blyszczaly, po raz pierwszy od wielu dni utracily mglistosc spojrzenia. Przerazilam sie przede wszystkim dlatego, ze slowa jego byly bardzo logiczne; a poza tym oczekiwalam juz tylko najgorszych nieszczesc i zdawalo mi sie, ze ten mord moze dojsc do skutku.
— Litosci! Mino — zawolalam — nie mow tak nawet zartem!
— Nawet zartem — powtorzyl. — Zartowalem, oczywiscie.
Wcale nie bylam taka pewna, czy zartowal, ale pocieszyla mnie mysl, ze rozladowalam rewolwer, ktorym mial zamiar sie posluzyc.
— Badz spokojny — ciagnelam dalej — Astarita zrobi wszystko, co tylko zechce, ale nie mow juz takich rzeczy! Tak mnie przestraszyles!
Kiedy weszlismy do pokoju, zauwazylam, ze ogarnelo go niezwykle podniecenie. Jak zwykle, zaczal sie przechadzac po pokoju z rekami w kieszeniach, ale ruchy jego nabraly energii, z twarzy znikl niechetny, apatyczny wyraz, widac bylo, ze sie nad czyms gleboko zastanawia. Przypuszczalam, ze zmienil sie tak, bo doznal ulgi na wiadomosc, ze niedlugo juz owe kompromitujace dokumenty zostana zniszczone.
— Zobaczysz, ze wszystko pojdzie jak najlepiej — powiedzialam pelna nadziei.
On wstrzasnal sie caly, spojrzal na mnie takim wzrokiem, jak gdyby mnie nie poznal, a potem powtorzyl machinalnie:
— Tak… oczywiscie… wszystko pojdzie jak najlepiej.
Wyslalam matke na miasto pod pretekstem zakupow. Ogarnela mnie znowu fala nadziei. Moze naprawde wszystko sie ulozy, i to nawet lepiej, niz sie spodziewalam. Astarita spelni moja prosbe, o ile sam juz tego nie zrobil. Mino z czasem przestanie odczuwac wyrzuty sumienia, nabierze checi do zycia, zacznie patrzec z ufnoscia w przyszlosc. Wszystkich bez wyjatku ludzi laczy jedna wspolna cecha: w ciezkich chwilach mysla tylko o tym, zeby jakos przezyc, ale kiedy tylko wyczuja pomyslniejszy wiatr, natychmiast zaczynaja snuc ambitne plany na dalsza mete. Dwa dni temu wydawalo mi sie, ze moglabym wyrzec sie Mina, byle tylko on byl szczesliwy; lecz teraz, kiedy ludzilam sie, ze uda mi sie go odzyskac, nie tylko nie myslalam o rozstaniu, ale zastanawialam sie, w jaki sposob moglabym silniej zwiazac go ze soba. Plany te nie byly wyrozumowane, ale czysto impulsywne i wyplywaly z mojej natury, zawsze pelnej optymizmu, nie znoszacej smutku i przygnebienia. Wydawalo mi sie, ze w tej sytuacji mamy tylko dwa wyjscia: albo sie rozstac, albo polaczyc sie na cale zycie. Poniewaz w ogole nie chcialam brac pod uwage tej pierwszej mozliwosci, zaczelam sie zastanawiac, jak by wprowadzic w czyn druga. Nie lubie klamac i mysle, ze do niewielu moich zalet moge zaliczyc prawdomownosc, dochodzaca czasem az do przesady. Jesli wowczas powiedzialam Minowi nieprawde, zrobilam to tylko dlatego, ze wydawala mi sie ona prawda. Prawda prawdziwsza od samej prawdy, wyplywajaca nie z faktow, ale z glebi duszy. A zreszta nie myslalam prawie, dzialalam jakby w natchnieniu.
On spacerowal po pokoju, a ja siedzialam przy stole. Powiedzialam mu nagle:
— Chodz do mnie na chwile. Musze ci cos powiedziec.
— Co takiego?
— Od pewnego czasu niedobrze sie czuje… Kilka dni temu bylam u lekarza… jestem w ciazy.
Zatrzymal sie, spojrzal na mnie i powtorzyl:
— Jestes w ciazy?
— Tak… i mam calkowita pewnosc, ze to ty…
Mino byl bardzo inteligentny i choc nie wiedzial, ze klamie, zrozumial od razu, w jakim celu to powiedzialam. Wzial krzeslo, usiadl obok, poglaskal mnie z czuloscia po policzku i rzekl:
— Przypuszczam, ze to ma byc jeszcze jeden powod wiecej, a raczej najwazniejszy powod, dla ktorego powinienem zapomniec o tym, co zaszlo, i dalej zyc:.. Tak?
— Co przez to rozumiesz? — zapytalam udajac, ze nie wiem, o co chodzi.
— Mam zostac
— Rob, co chcesz — odrzeklam wzruszajac ramionami — powiedzialam ci o tym, bo tak jest… i to wszystko!
— A zreszta dziecko — mowil dalej powoli, jak gdyby myslal glosno — moze byc celem w zyciu… Wielu ludzi nic wiecej nie pragnie… Dziecko jest dobrym usprawiedliwieniem… dla dziecka mozna nawet krasc i