stwierdzic, ze caly pas ruchu stanal. Niezbyt obiecujacy poczatek dnia, tkwic i blokowac przeciwlegly pas. Na szczescie, ktos za nim blysnal swiatlami drogowymi i cofnal sie o kilka metrow. Szlachetnie z jego strony. Diamond tez cofnal sie do szeregu i spojrzal w lusterko wsteczne, zeby stwierdzic, kto jest owym dobrym samarytaninem. Facet w toyocie. Geste wasy, szeroki usmiech. John Wigfull, a jakze. Pewnie pomyslal, ze duren z szefa, skoro nie zauwazyl, ze byl to jeden z jaskrawo-zoltych pietrowych autobusow dla turystow. Kazde dziecko w Bath wie, ze autobusy wycieczkowe nie zatrzymuja sie na przystankach.

Wlaczyl radio, automatyczna antena wysunela sie z trzaskiem (nie czyscil jej od tygodni), uslyszal spikera z Radia Bristol. „Mozna sie spodziewac, ze detektywi przyspiesza dzisiaj poszukiwania zabojcy Geraldine Snoo, bylej gwiazdy serialu BBC Milnerowie. Jej nagie zwloki zostaly wylowione z Chew Valley Lake w koncu tygodnia. Profesor Gregory Jackman, ktory, jak twierdzi, dal policji…”

– …kopa w dupe – mruknal Diamond, wylaczajac radio.

Autobus znowu ruszyl, pokazujac tyl w calej okazalosci. Zeby podkreslic zaangazowanie w turystyke, spolka nadala wszystkim autobusom nazwy, wziete ze swietnej przeszlosci miasta. Diamond przeczytal, jak nazwano ten autobus. „Jane Austen”. Jeszcze troche i pomyslalby, ze bogowie z niego szydza.

W ostatniej chwili zauwazyl wejscie do komisariatu i gwaltownie zakrecil kierownica, nie wyrzucajac kierunkowskazu. Dobrze, ze jechal za nim Wigfull.

Zaden z nich nie mowil o incydencie, kiedy wkrotce w gabinecie Diamonda dolaczyli do nich Halliwell, Croxley i Dalton. Narada w sprawie przestepstwa: niech nikomu sie nie wydaje, ze wydzial zabojstw ma z gorki. Raczej wspina sie po drabinie, tej kamiennej drabinie z frontonu opactwa, trzymajac sie kurczowo swoich miejsc. A teraz byloby lepiej, zeby czterej gramolacy sie w gore detektywi wykrzesali jakies pomysly, i to szybko.

Diamond dosc powsciagliwie zagail.

– Mamy wiecej raportow z laboratorium kryminalistycznego, jak zwykle bez gwarancji – powiedzial na wstepie. – Nadal wykrecaja sie od podania daty zgonu, ale jedenasty wrzesnia wyglada na najmocniejszy wariant. Z cala pewnoscia byla juz martwa, gdy trafila do jeziora. Jakbysmy tego nie wiedzieli. Najbardziej prawdopodobna przyczyna smierci jest uduszenie. Niech to cholera. – Wzial druga kartke. – To raport o samochodach. Jackmana i ofiary. Nie ma wskazowek, zeby uzyto ich do przewiezienia ciala. Zadnych istotnych sladow czy wlokien. Albo morderca uzyl odkurzacza, albo szukamy innego wozu. – Mruczac, zabral sie do trzeciego raportu z laboratorium. – Grupy krwi. Ofiara miala Rh+ Ojej maz tez. Pamietacie, ze ktos znalazl slady krwi na koldrze. Okazalo sie, ze sa za male, zeby je zbadac, korzystajac z testow wstepnych.

– Czyli ze profesor nie jest juz podejrzany – zauwazyl Keith Halliwell i pozalowal, kiedy napotkal wsciekly wzrok zwierzchnika. Podwoil tempo zucia gumy. Kazdy w grupie sledczej Diamonda mial wlasna recepte na przetrwanie; mlody Halliwell wyobrazal sobie, ze jest wytrawnym nowojorskim glina. Zawsze widywano go w skorze i dzinsach.

Diamond znow popatrzyl na kartke, ktora trzymal w reku.

– Pisza tu, ze probki krwi z koldry przeslano do analizy DNA – genetyczne odciski palcow – co powinno zadowolic chlopakow z prasy, ale pewnie tylko ich.

Coxley, zazwyczaj najbardziej malomowny posrod detektywow, osmielil sie zabrac glos w imieniu nauki.

– To sa niezawodne testy.

– I na nic nam sie nie zdadza, dopoki nie znajdziemy podejrzanego z pasujacym profilem – odparl Diamond.

Coxley sie zaczerwienil.

Halliwell nierozwaznie poparl Coxleya.

– Kiedy beda mieli profil z krwi na koldrze, bedziemy im podsylac probki krwi, az znajdziemy cos, co pasuje. Tak zrobili w tej sprawie z gwaltem i morderstwem w srodkowej Anglii.

Wigfull milosiernie uprzedzil Diamonda.

– Daj spokoj, Keith. Jesli mowisz o tej sprawie w Leicester, nie mamy szans, zeby to powtorzyc. Tam policja pracowala wedlug wzglednie ograniczonych parametrow. Szukali mezczyzny miedzy siedemnastym a trzydziestym czwartym rokiem zycia, w trzech malych wioskach liczacych okolo czterech i pol tysiaca mieszkancow plci meskiej, a i tak trwalo to miesiacami. My nawet nie wiemy, jakiej plci byl zabojca.

– I w koncu zlapali faceta – powiedzial Dalton – bo ktos zaczal gadac. Sfalszowal testy. Namowil jakiegos idiote, zeby poszedl zamiast niego.

– Jesli juz skonczyliscie – rzucil posepnie Diamond – chcialbym pomowic o sprawie, ktora zajmujemy sie teraz. Byc moze jestem nieuleczalnym optymista, ale proponuje, zebysmy dzis urzadzili burze mozgow.

To ich uciszylo.

Nie spieszyl sie, zanim znow zaczal, ocenial efekt, jaki wywolalo jego oswiadczenie.

– Po pierwsze, podsumujmy, co mamy. Przesluchania z wczorajszego wieczora. Panie Dalton, moze pan przedstawic raport?

Dalton, odpowiedzialny za wsparcie komputerowe, spojrzal z przerazeniem.

– Jeszcze nie przetworzylismy danych, komisarzu.

– Dlaczego?

– Jest za wczesnie.

– Myslalem, ze wszystko poszlo do komputera. – Diamond spojrzal na niego, jakby prosil o rade, ale w rzeczywistosci tylko kpil z nieszczesnego inspektora, ktory tak bardzo chcial zrobic dobre wrazenie, ze sam wystawil sie na latwy strzal. – Mamy tutaj hardware warty tysiace funtow. Dlaczego nie leza przed nami wydruki?

– Najpierw trzeba wprowadzic dane.

– Nie musisz nas dreczyc zargonem. Myslalem, ze glowna korzyc z tego cholerstwa to przyspieszenie sledztwa.

– I oczywiscie tak jest, panie Diamond. Ale dane wejsciowe wprowadza sie recznie.

– No to daj sobie z tym spokoj. Zdazylem juz przejrzec raporty. Nie znalazlem niczego ciekawego – przerwal – z jednym, godnym uwagi, wyjatkiem.

Przez chwile wydawalo sie, ze nikt nie ma ochoty zapytac Diamonda, o co chodzi. Wreszcie inspektor Croxley uznal, ze cisza za bardzo dziala mu na nerwy.

– Co to takiego?

Diamond odezwal sie jakby mimochodem:

– Z jednego z przesluchan dowiedzielismy sie, ze Geraldine Jackman zyla jeszcze w poniedzialek rano, jedenastego wrzesnia. Telefonowala. John, badz tak mily i powtorz, czego sie dowiedziales od panstwa Plato.

– Wydaje sie, ze…

– Nie – przerwal mu Diamond. – Fakty, jesli pozwolisz, nie to, co sie wydaje.

Wigfull zacisnal ze zdenerwowania szczeki, zanim znow sie odezwal.

– Pani Valerie Plato powiedziala mi, ze miedzy dziesiata a dziesiata trzydziesci odebrala telefon. Dzwoniaca przedstawila sie jako Geraldine Jackman.

– Sa jakies watpliwosci? – Diamond rzucil sie na te mozliwosc.

– Nie sadze – powiedzial pewnym tonem Wigfull. – Ale nie wiem, czy faktycznie glos w sluchawce nalezal do Geraldine. Musze w tej mierze zaufac Platom.

– Mow dalej.

– Poprosila Rogera, meza Valerie. Byl tamtego ranka w domu. Podszedl do telefonu, ale jego zona nie wyszla z pokoju. Teraz, jesli pan pozwoli, chcialbym odwolac sie do swoich notatek.

Diamond nie byl pewien, czy to zamierzony sarkazm. Nikt nie byl na tyle lekkomyslny, zeby sie usmiechnac.

– Pani Jackman powiedziala – kontynuowal Wigfull z otwartym notatnikiem – ze nie chce przeszkadzac, ale potrzebna jest jej pomoc. Powiedziala, ze ma problem z Gregiem, profesorem Jackmanem, i musi na pare dni opuscic dom, zeby oczyscic atmosfere, jak to okreslila. Chciala wiedziec, czy moglaby pomieszkac w domu Platow. Valerie Plato, ktora stala obok meza, jasno oswiadczyla, ze nie zyczy sobie tej kobiety pod swoim dachem.

– Dlaczego? – zapytal Halliwell. Jego niewiedza byla do wybaczenia. Jako najmniej doswiadczony funkcjonariusz, na ktorego patrzono podejrzliwie ze wzgledu na jego amerykanski styl, zostal oddelegowany do chodzenia po domach i przez caly tydzien nie bylo go w centrum operacyjnym.

– Plato wloczyl sie z nia – odparl Wigfull.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату