Dalton wzruszyl ramionami.
– Dobierzmy sie wiec do niego. Diamond machnal lekcewazaco reka.
– Za pozno.
– Jest inny sposob, zeby sprawdzic, czy listy w ogole istnialy – osmielil sie wtracic Croxley. – Trzeba wyciagnac zeznanie z tego Amerykanina, doktora Junkera. Podobno je badal?
– Junker. – Diamond strzelil palcami. – Tak… wykreslilem go, bo myslalem, ze nadal podrozuje po Europie. Teraz powinien juz byc w Ameryce. Sprobujemy go przepytac. Na jakim uniwersytecie wyklada?
– W Pittsburghu – odparl Wigfull.
– Natychmiast do niego zadzwonimy.
– Nie robilbym tego teraz – zauwazyl Wigfull.
– A to dlaczego?
Inspektor wyciagnal z kieszeni kalkulator.
– Dlatego ze tam jest teraz dziesiec po piatej rano.
Rozdzial 7
Diamonda polaczono z doktorem Louisem Junkerem krotko po trzeciej po poludniu. Detektyw korzystal z glosno mowiacego telefonu, zeby Wigfull i Dalton, ktorzy byli z nim w gabinecie, mogli slyszec odpowiedzi.
– Kto mowi? – zapytal glos z Pittsburgha.
– Nadkomisarz Peter Diamond z Bath w Anglii. Pan mnie nie zna.
– Zgadza sie.
– Prowadze sledztwo w sprawie smierci pani Geraldine Jackman z Brydon House, w Bath.
Zapanowala zrozumiala cisza. Trzej detektywi czekali.
– Pani Jackman… nie zyje?
– Niestety, nie zyje.
– Zona Grega Jackmana? Nie zyje?
– Jej cialo wydobyto z wody. Wyglada na to, ze zostala zamordowana.
– Zamordowana? – Glos podniosl sie o oktawe. – To niemozliwe.
– Ostatni raz widziano ja zywa w poniedzialek, jedenastego wrzesnia. O ile wiem, byl pan gosciem profesora Jackmana w Brydon House mniej wiecej w tym czasie.
– Jedenasty wrzesnia? Pozwoli pan, ze zbiore mysli, dobrze? Nie, wylecialem do Paryza dzien wczesniej… Niech pan poslucha, panie…
– Diamond.
– Panie Diamond, ja nic o tym nie wiem, nic. To jest dla mnie calkowite zaskoczenie.
Diamond grzmial pocieszajaco w atlantycki kabel.
– Panie doktorze, nikt nie twierdzi, ze jest pan zamieszany w smierc pani Jackman. Mam po prostu nadzieje, ze pomoze mi pan ulozyc w porzadku wydarzenia z tamtego wieczoru. Zrobi to pan?
Zapadla cisza. Trwala wystarczajaco dlugo, zeby Dalton zdazyl kpiaco wyszeptac do Wigfulla.
– Dzwoni z drugiego telefonu do adwokata. Junker znow sie odezwal.
– Skoro naprawde pan sadzi, ze moglbym pomoc, zrobie wszystko, co w mojej mocy. Nadal staram sie to ogarnac. Czy Greg czuje sie dobrze?
– Profesor Jackman ma sie swietnie.
– Ostatni raz widzialem go w Paryzu. Przylecial, zeby ze mna porozmawiac. Mowi pan, ze ktorego dnia zostala zabita?
– Powiedzialem, ze zaginela w poniedzialek, jedenastego wrzesnia.
– W tamten poniedzialek? O moj Boze… to bylo w dniu, w ktorym pozno spotkalismy sie w hotelu. Musialo byc okolo jedenastej wieczor. Powiedzial, ze wylecial po poludniu. Niech pan poslucha, jesli podejrzewa pan Grega Jackmana, mysle, ze powinien mi pan to powiedziec. Byl dla mnie bardzo mily. Oboje byli.
Junker mowil szybko, a bezcielesne slowa wypowiadane z obcym akcentem trudno zrozumiec. Diamond kazal wlaczyc magnetofon, zeby pozniej przeanalizowac odpowiedzi. Teraz musial przeprowadzic efektywne przesluchanie wedlug wzorca: pytanie, odpowiedz.
– Panie doktorze, nikt nie zostal postawiony w stan oskarzenia w zwiazku z zabojstwem, jesli o to panu chodzi. Prosze pana o pomoc w ustaleniu kilku faktow, dotyczacych weekendu przed zniknieciem pani Jackman.
– Wszystko, czego pan sobie zyczy.
– Dziekuje. Zacznijmy od chwili, kiedy po raz pierwszy zetknal sie pan z profesorem Jackmanem.
– To bylo w lipcu. Wczesniej sie nie widywalismy. Napisalem do niego, kiedy uslyszalem o wystawie poswieconej Jane Austen, ktora organizowal w Bath. Powiesc dziewietnastowieczna to zasadnicze pole moich badan. Tak sie sklada, ze teraz pisze cos, co, jak mam nadzieje, bedzie najpelniejsza biografia Jane Austen. Potrzebne panu informacje na moj temat?
– Nie na tym etapie. I co, postanowil pan przyleciec?
– Prawde mowiac, wybieralem sie do Europy na wakacje. Uwzglednilem w planach Bath, gdzie chcialem zobaczyc wystawe, a Greg Jackman byl tak uprzejmy, ze zaprosil mnie do siebie.
– Zdaje sie, ze pojechal nawet na Heathrow, zeby spotkac sie z panem.
– Tak. To bylo w tamten piatek. Niestety, pojawily sie jakies techniczne problemy z samolotem i start zostal odlozony o pare godzin. To bylo prawdziwe bohaterstwo, ze tak dlugo czekal. Pamietam, ze wyladowalismy o szesnastej dziesiec, z prawie siedmiogodzinnym opoznieniem. Nie spodziewalem sie, ze go zastane, ale byl tam i przywital mnie, jakby to byla dziewiata rano. Potem pojechalismy autostrada do Bath. Po drodze zatrzymalismy sie na kanapke. Nie pamietam gdzie.
– Nie szkodzi.
– Podroz zajela okolo dwoch i pol godziny. Rozmawialismy o naszych badaniach, o ile pamietam. Mam pewne problemy z przypomnieniem sobie, co dzialo sie tamtego wieczoru. Szczerze mowiac, bylem skonany.
Zblizala sie wpol do osmej, kiedy w koncu dotarlismy do Brydon House, a ja bylem w podrozy od wielu godzin. Gerry, pani Jackman, wyszla, zeby mnie powitac. Byla jak marzenie; piekna, po prostu piekna. Nie znajduje innego slowa. Wie pan, ze byla aktorka telewizyjna? Chciala mi cos przyrzadzic i musialem jej powiedziec, ze jestem zbyt zmeczony, zeby zjesc normalny posilek albo zeby go docenic, wiec poczestowala mnie kanapka i kawa. Greg poszedl do innego pokoju. Musial jeszcze wykonac pare telefonow w sprawie wystawy. Biedaczyna nie przypuszczal, ze wiekszosc dnia spedzi na lotnisku. Kiedy zjadlem, Gerry zaprowadzila mnie do mojego pokoju i moglem wziac prysznic.
Gdy Junker pokonal niechec do rozmowy z policja, okazal sie swiadkiem, ktory duzo pamieta, nawet za duzo.
– Panie doktorze – powiedzial Diamond – jesli tamtego wieczoru nie zdarzylo sie nic waznego…
– Ale nie powiedzialem panu o gosciu.
– O kim?
– O gosciu. O kims, kto wpadl z wizyta, zgadza sie?
Diamond chwycil porecze fotela, na ktorym siedzial, i pochylil sie do przodu.
– Rozumiem. Prosze mowic.
– Wtedy wlasnie dowiedzialem sie o listach Jane Austen. Prysznic troche mnie ozywil, wlozylem czyste ubranie i zszedlem na dol. Myslalem, ze jesli uda mi sie nie zasnac przez kilka godzin, to przyzwyczaje sie do angielskiego czasu i pokonam zmeczenie wywolane zmiana stref Kiedy zszedlem, uslyszalem glos Grega dochodzacy z pokoju od frontu i zajrzalem tam. Towarzyszyla mu kobieta, nie Gerry. Byla niska, z brazowymi wlosami. Stali przy stole i ogladali jakis dokument. Przeprosilem, ze przeszkadzam, ale Greg poprosil, zebym wszedl. Wyraznie cos go wytracilo z rownowagi, bo zapomnial mnie przedstawic tamtej pani. Powiedzial: „Louis, przyszedles we wlasciwym momencie. Nasyc tym oczy!” Od razu zrozumialem, dlaczego jest taki podniecony. Niech mi pan wierzy, puls mi przyspieszyl. Patrzylismy na dwa oryginalne listy, napisane charakterem pisma Jane Austen. Nie bylo watpliwosci.
Diamond sluchal bez slowa, unikajac wzroku Wigfulla. Tyle razy podawal w watpliwosc istnienie listow Jane